Zlikwidowałam wszystkie kopie i cofnęłam się wystraszona do kąta. Nie miałam pojęcia co się dzieje, ale i tak jedyną opcją było czekanie. Nie miałam ani dokąd uciec, ani gdzie się schować.
Wstałam, przeciągnęłam się, zjadłam lekkie śniadanie, po czym znów się położyłam. Wyglądało na to, że będę teraz nudzić się i... Bardziej się nudzić. Po kilku chwilach wpadłam na pomysł. Wytworzyłam cztery swoje kopie oraz kopię jednego jabłka. Niech sobie porzucają, przynajmniej będę miała co oglądać.
Nie widziałam żadnych przeciwwskazań. Doczłapałam do łóżka i położyłam się, przykrywając się kołdrą aż po czubek grzywy. Liczyłam na to, że szybko zasnę.
Nagle pomyślałam, że może trochę przesadziłam. Wyszłam z wanny, wzięłam ręcznik i zaczęłam się wycierać. Po chwili, mimo, że nie byłam jeszcze całkiem sucha, wyszłam z łazienki i powlokłam się do swojego pokoju.
Po kilku chwilach dałam sobie spokój. Najchętniej hałasowałabym tak całą noc, ale musiałam oszczędzać siły. Odrzuciłam złom w kąt, po czym ponownie położyłam się na zaimprowizowanym posłaniu i mimo wszystko znów spróbowałam zasnąć.
Gdy wanna była już pełna zakręciłam wodę i położyłam się na powierzchni. Dawno nie czułam się taka odprężona... Po chwili zastanowienia uznałam, że będę tu siedzieć dopóki woda całkiem nie wystygnie. Albo dopóki ktoś nie przyjdzie mnie szukać.
Magią chwyciłam klatkę w której mnie przyniesiono i zaczęłam tłuc nią o wszystkie ściany, wrzeszcząc.
- Hej! Chcę stąd wyjść! Żądam widzenia z... Z kimś, kto tu rządzi!
Po jakimś czasie leżenia wstałam. Zaczęłam okrążać pomieszczenie, oświetlając ściany magią i uważnie je obserwując. Szukałam jakiegoś sposobu na ucieczkę.
Co za dziwne stworzenia, chcą mnie wysłać do spania. Właściwie, nie jest to zły pomysł, szkoda tylko, że nie dali mi łóżka. Wzięłam szmatę z klatki, położyłem na kupce siana w rogu, zwinęłam się na tym posłaniu w kłębek i spróbowałam zasnąć.
Nie odpowiedziałam. Polityka? Może, ale chodziło też o coś więcej... O zniszczenie zakonu.
- Startuj natychmiast i wyleć z tego pola asteroid. Musimy udać się an Coruscant.
Leżałam na łóżku jeszcze przez kilka minut. Następnie wstałam, wyszłam z pokoju i skierowałam się do łazienki. Na miejscu od razu wskoczyłam do wanny i odkręciłam ciepłą wodę.
Kosz z jabłkami przeniosłam do poprzednich jabłek, napiłam się trochę wody, po czym stanęłam nad kością zastanawiając się po co mi ją dali. Po kilku chwilach, nie mogąc nic wymyślić, wróciłam do rozmowy ze swoją kopią.
Westchnęłam, magią podwiesiłam łańcuszek pod sufitem, po czym stworzyłam sobie kopię i zaczęłam narzekać jej na warunki panujące tutaj. Wiedziałam, że mówię sama do siebie, ale lepsze to, niż mówienie do powietrza.
Wyciągnęłam swoje miecze, jednak miałam nadzieję, że nie będę musiała ich użyć.
- Republika nas zdradziła. Kanclerz Palpatine jest Sithem i wydał rozkaz zabicia wszystkich Jedi.
Zjadłam połowę jabłek, zostawiając sobie resztę na później. Potem położyłam się na podłodze i czekałam, ktoś w końcu musiał do mnie przyjść. Z nudów zaczęłam robić łańcuszek z siana.
Magią uniosłam lekko szmatę i posłałam na zewnątrz jedną z moich kopii. Miałam nadzieję, że nie dotkną jej zbyt szybko, bo wtedy zniknie... A chciałam się czegoś dowiedzieć zanim sama wyjdę.