Uśmiechnęłam się na widok zbliżającego się posiłku. Nagle uświadomiłam sobie, że przecież nie tak dawno zjadłam kilka jabłek, nie powinnam być aż tak głodna.
Nie musiałem zastanawiać się ani chwili.
- Nie. Jeśli się poddadzą, to dotrzymamy słowa i oszczędzimy ich... Chyba, że będą strzelać. Ale jeśli nie wyjdą, to granaty pójdą w ruch.
Przerwałam medytację, wstałam i ruszyłam na mostek. Gdy tam dotarłam, wyjrzałam na zewnątrz.
- Korriban... Pośpieszmy się, znajdźmy czego szukamy i zabierajmy się stąd.