-
Zawartość
1986 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Posealor zwany Pose
-
Przez chwilę przyglądałam się Fluttershy, po czym spojrzałam bezradnie na Pinkie.
-
Imię: Swift Ksywa/Przydomek: (brak) Rodzina: Matka - Eclipse, ojciec - Bold Wiek: 21 lat Rodzaj: pegaz Charakter: Odważny, lojalny, pomocny, uwielbia szybkość i rywalizację. (Patrz: Rainbow Dash. ) Wygląd: Biały, niebieska grzywa i ogon. (Wiem, oryginalne...) Cutie Mark: Teleskop Specjalny talent: Jest bardzo spostrzegawczy, potrafi dostrzec to, co umyka innym. Historia: Swift urodził w dniu rozpoczęcia equestriańskiej wojny domowej. Mimo tych ciężkich czasów jego młodość przebiegała spokojnie. Kiedy miał dziewięć lat, podczas zabawy dostrzegł zbliżającą się armię i dzięki jego ostrzeżeniu udało się miasto ewakuować. Wtedy pojawił się jego znaczek. Następnego dnia jego ojciec, który służył w wojsku, zaginął podczas akcji. Kiedy tylko wystarczająco podrósł, sam zaciągnął się do armii, chcąc nie tylko pomóc zakończyć konflikt, ale też poznać los ojca. Cel: Pomóc zwyciężyć wojnę i odnaleźć ojca. PS. Mam nadzieję, że wojna SE vs NLR (lub inne frakcje) nie jest problemem...
-
- Tak, wiem... Ale... Mi chodzi o to, że... Umm... Sama nie wiem... Chyba... Brakuje mi jakiegoś... Konkretnego zajęcia...
-
Gdy tylko ostatni marines zeszli z mojego pancerza, pojechałem odstawić czołg do garażu.
-
Wolałem nie ryzykować. Wyciągnąłem pistolet i zastanowiłem się co dalej.
-
- Dziękuję. Ja... Nie wiem co mam ze sobą zrobić... Czuję się taka... Umm... Nie wiem... Niepotrzebna?
-
- Ou... Przepraszam... M-myślałam, że wam... Przeszkadzam... Ja... Eee... Nie wiem co powiedzieć... To wszystko...
-
Otworzyłam się na Moc i spróbowałam wyczuć dokąd udali się moi towarzysze.
-
Rozejrzałem się w pobliżu za jakąkolwiek inną bronią. Jeśli nic nie znajdę, to pozostanie mi pistolet.
-
Popatrzyłam najpierw na Fluttershy, a potem na Pinkie. Odezwałam się dopiero po kilku chwilach ciszy. - Umm... Ja... M-mam sobie p-pójść?
-
Niestety, w tym temacie nie miałam nic do powiedzenia, więc wciąż milczałam.
-
Stanęłam obok nich, przysłuchując się i próbując wejść w temat.
-
- Więc pakujcie się. Tylko szybko, za dziesięć sekund ruszam.
-
Przez kilka chwil obserwowałam przyjaciółkę, po czym wstałam i poszłam do Fluttershy i Pinkie Pie.
-
- No... Okej. Uśmiechnęłam się, ale nadal siedziałam w miejscu.
-
- To może... Umm... Nie wiem. Daj mi jakieś zajęcie, bo nie wiem co zrobić...
-
- Dzięki. Może... Umm... Pomóc ci?
-
Też się lekko uśmiechnęłam, ale nic nie powiedziałam.
-
Otworzyłam oczy i rozejrzałam się. Miałam złe przeczucia.
-
- No... One... Umm... Czytają książkę...
-
Rozejrzałem się, wciąż nie do końca przytomny, próbując zorientować się co się dzieje. Jednocześnie usiłowałem wymacać w pobliżu moją strzelbę.
-
- Umm... N-nie... Chyba nie...
-
- Nie, w porządku... Po prostu... Rarity u niej jest.
-
Nie chcąc przeszkadzać w rozmowie, weszłam do kuchni i bez słowa usiadłam przy stole.
-
Wróciłam na dół, nie bardzo wiedząc co ze sobą zrobić.