Wróciłem na swoje miejsce, wyciągnąłem zza pasa szmatę i po raz kolejny zacząłem nieśpiesznie wycierać własną strzelbę. Wolałem symulować jakąś pracę, niż dostać zadanie, którego efekt zostanie sprawdzony.
- Poważnie? A kto wciska te bzdury, że walczą za Ziemię? Mniejsza z tym, niech nie pchają mi się pod lufę, reszta mnie nie interesuje. Na szkoleniach zawsze łączyli nas w sześcioosobowe oddziały. Tu też tak jest, czy front złamał tą regułę?
- Świerzy Skorpion? Biorę go, pomaluj mi go na zielono, będzie mi pasował do zbroi. Gausshoga mi trzymaj, dopóki nie znajdę dobrego strzelca. Nie dam osłaniać swojego tyłka byle komu.
- Phi, każdym pokieruję najlepiej. Powiedz czego potrzeba, a ja tym pojadę. A jeśli pytasz o moje preferencje, to położyłbym łapy na gausshogu. Potrzebny mi tylko dobry strzelec.