Skocz do zawartości

Linds

Brony
  • Zawartość

    1053
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    11

Wszystko napisane przez Linds

  1. Linds

    Wyżal się.

    Film obejrzę, a co do pierwszej części - dla mnie człowiek może być i grubym powyżej normy. Jednakże w Polsce coraz rzadziej ludzie - głównie dziewczyny - są normalnej figury. Coraz częściej to deski lub słupki. Jestem człowiekiem konserwatywnym, zagapionym nieco w poprzednie epoki i dla mnie takie dzisiejsze dziewczyny, czy typowe dziewczynki anime są po prostu wychudzone, bo to najczęściej sama skóra i kosci, leciutko zadbane by nie było widać kości, a i tak często u takich dziewczyn widać chociażby żebra, czy trochę miednicy, co mnie po prostu odrzuca. Martwi mnie to, że ludzie patrzą w stronę wychudzenia jak na zbawienie. Kiedyś Marilyn Monroe - która złej figury nie ma - była uznawana za ideał kobiety. W dzisiejszych czasach byłaby uznana za grubą, bo jakże by inaczej!
  2. Linds

    Wyżal się.

    Jestem przeciwny anoreksyjnemu typowi figury i maniakalnej modzie na odchudzanie się, zwłaszcza, że organizm do prawidłowego funkcjonowania potrzebuje nieco tkanki tłuszczowej (wiadomo, że nie za dużo, co za dużo to nie zdrowo). Tego uczą nawet w podstawówce! Generalnie tutaj jest WIELE faktów, które się perfidnie pomija spłycając wszystko do prostego, prostackiego "Trzeba być najchudszym jak się da". Promuje się w mediach figury nieosiągalne, bo po Photoshopach itp. Tak więc po pierwsze wiedz, że są 3 typy ludzi. Jeden prędzej wyrobi mięśnie, wolniej tkankę tłuszczową. Drugi na odwrót. Trzeci zaś wyrabia w równym stopniu, ale tkanka tłuszczowa zakrywa mięśnie, przez co ludzie myślą, że ci są grubi, a potem się dziwią jak potrafią zrobić czasem nawet dużo więcej od pierwszego typu ludzi. Nie pamiętam jak to się nazywało, ale tak, czy siak, to jest fakt naukowy. Po drugie, np. w przypadku kobiet o figurze gruszki tkanka tłuszczowa z okolic bioder pomaga wytwarzać hormon, który zmniejsza szansę na zawał serca. Po trzecie tkanka tłuszczowa jest potrzebna u kobiet w wyrobieniu kobiecej figury. Biust, czy wcięcie w talii nie bierze się od tak. Śmieszy mnie, gdy są dziewczyny (nie, żeby to była teraz aluzja do kogoś tutaj) odchudzające się ile wlezie, a martwiące się, że mają za mały biust. Ale czemu się dziwić, skoro biust to w większości tkanka tłuszczowa? Tego dalej rozpisywać nie będę, bo naprawdę, nie mam zamiaru przez przypadek kogokolwiek tutaj obrazić. Po czwarte tkanka tłuszczowa to przede wszystkim magazyn energii (tu powtórzę się - co za dużo to nie zdrowo). W razie nie będziesz miał przez dłuższy czas co jeść, to właśnie tkanka tłuszczowa utrzymuje ciebie przy życiu. Po piąte - mężczyzna potrzebuje masy, bo bez masy nie wyrobi sobie mięśni na siłowni. Tu oczywiście racją jest, że ta masa nie może się brać z byle czego. Racja, promuj jeszcze anoreksję Jakoś nie chce mi się wierzyć w ten "fakt", widziałem nie raz zdjęcia anorektyczek wygłodzonych i jakoś spokojnie wyglądały jako dużo starsze osoby niż ich rówieśniczki. MLD... ? Ach te moje braki w wiedzy i rozwoju osobistym... Przynajmniej masz w kimś oparcie, bo ja zaś mam wrażenie, że ludzkość o mnie zapomniała. Ludziom się podoba jak jestem zabawny, albo "normalny", ale jak potrzeba mi pomocy, czy wsparcia, to zero. Od rodziców mam ino wsparcie finansowe, albo mentalne, które w zasadzie to tylko nadopiekuńczość i robienie co mogą, bylebym przestał pracować nad sobą i osiadł na laurach. To chyba wynika z samej ciekawości. Sam czasem się zastanawiałem jakby się żyło w PRL-u lub jakby to wyglądało, gdybym ja zginął, albo gdybym nagle się dowiedział, w różnych okolicznościach, że mi zginęli rodzice. I to wszystko u mnie nie było z racji chcenia tego, bardziej ciekawość, gra w zabawę "Co by było gdyby" w celu przygotowania siebie na takie ewentualności. Najlepsza strategia wg. teorii strategii to być przygotowanym na każdą ewentualność. Plus fakt, jak jest w domu za dobrze to też źle. Człowiek nie uczy się życia wtedy, rodzice wszystko robią za dziecko. I sam tak mam, stąd sam z siebie za wszelką cenę staram się ograniczać dobra ze strony rodziny i uczyć się życia. Niestety droga Leah, w życiu po wiele rzeczy trzeba chwycić samemu. W tym i po edukację o życiu. 900. post.
  3. Linds

    Wyżal się.

    U ciebie to się przynajmniej spytają i zechcą sprawdzić. U mnie wystarczy, że ktoś powie, że ktoś tam powiedział. Co tam, po co się mnie pytać o prawdę?
  4. No niby nikogo z nas wszystkich nie obchodzi czym to wszystko będzie dla kogoś, a jednak o tym dyskutujemy i piszemy o tym, czym to wszystko jest dla nas.
  5. Bardziej na twoim miejscu bym się martwił o kwestie logistyczne - zapakowanie, dostarczenie i stan paczki.
  6. Linds

    Wyżal się.

    Burning wbrew pozorom mamy się bardzo podobnie, a i facet jeśli trzeba to ładnie obrobi komuś dupę Ja szukając okazji do dyskusji nad życiem, człowiekiem, ludźmi, a z drugiej strony próbując być zabawnym wpadłem w ten sam wir bycia niedocenianym. W efekcie tego teraz ludzie z grupy zainteresują się mną w dwóch przypadkach. Albo kiedy potrzebują z kimś obgadać jak to zachowanie grupy jest żałosne (bo wiedzą, że i tak nie powiem, że "Osoba A powiedziała tak!"), albo kiedy dowiedzą się, że ja w jakiś sposób mam się lepiej od nich - wtedy pojawia się ta zwykła, typowa zawiść. Wbrew pozorom w fandomie jest podobnie. Przez te ponad 2 lata w polskim fandomie zdążyłem przywyknąć do tego, że prawie wszyscy są tacy sami jak nie-Bronies i, że ludzkość ma na mnie wywalone do czasu, aż nagle nie stanę się potrzebny. Co z tego, że też mam swoje potrzeby? Walić to! Umiesz liczyć, licz na siebie jak to mówią. W efekcie tego nie potrafię, wręcz nienawidzę pracy w grupach, bo przeważnie i tak muszę działać sam, albo muszę patrzeć jak większość nic nie robi, a ja odwalam robotę, albo patrzę z zazdrością jak każdy ma z łatwością kogoś do współpracy, kiedy ja wszystko muszę robić sam. Już momentami wolałbym się urodzić kobietą, przynajmniej posty tego typu na moim profilu miałyby rację bytu, a tak to psuję teraz stereotyp o byciu mężczyzną!
  7. Tego typu unikaty (btw fajna Vinyl) to są skrajności. Wielu artystów robi "po prostu kucyka X". Pamiętam jak kupiłem figurkę, ale nie patrzałem na to ani jak na figurkę kucyka/zabawke, ani jak na dzieło sztuki, tylko jak na rzecz wykonaną przez przyjaciółkę. Ale ciągle jednak, może i nie w naszych oczach, ale w oczach wielu ludzi, którzy zobaczą taką figurkę, to jest ino zabawka, coś niepoważnego.
  8. Linds

    Wyżal się.

    Czy ja jestem jedyny, który ma tak bardzo serce z kamienia, że nie uronił ani jednej łzy przy My Little Dashie? Odnoszę wrażenie, że niektórzy po prostu przeceniają pewne dzieła, a te teksty o uronieniu łez są pisane na siłę. To akurat nie jest złe, o ile tyje się do odpowiedniego poziomu. Bycie wychudzonym słupkiem lub dosłownie płaską z obu stron deską też nie jest zdrowe wbrew pozorom. Mam identycznie. Już się bałem, że jestem jedyny z takim problemem. Ale w sumie dla mnie tego typu człowiek jest lepszy, niż jak są osoby wiecznie się nad sobą użalające lub non stop będące poważne. W drugą stronę też jest źle - jakoś szczególnie nie znoszę, jak jest dziewczyna będąca już w wieku, kiedy trzeba zacząć myśleć, a zachowuje się jak gimnazjalistka NON STOP. Niestety, dzieciństwo przeminęło i można je oczywiście nadrabiać, kiedy jest czas i można, ale są takie momenty, kiedy trzeba być i poważnym. I siebie za to nie znoszę, bo w takich momentach czasem nie potrafię być poważny, albo mam po prostu wywalone.
  9. Linds

    Daj swoje foto :P

    Ukeś - TA ŁAPKA! Chcę ją dotknąć ;_; Flippyn - no to teraz po takim zdjęciu to ino idziemy do baru i uzbrojeni w piwo bronimy Luny!
  10. Czytam niektóre komentarze i dostaję derpa... Nie kupować taniej plastikowej figurki kucyka, bo to marnotrawienie pieniędzy i bycie niepoważnym, ale za to wydawać 2-3 razy więcej na figurkę robioną przez kogoś to już nie? Ja tam nie mam nic do ludzi kupujących figurki, ale faktycznie, o ile jeszcze 2 lata temu reagowałem z uśmiechem na meetową wyprawę do Smyka, tak teraz to powiedziałbym "Idźcie, a ja muszę coś załatwić jeszcze". Zgodzę się z Cahan jeśli chodzi o komentowanie ficków. Niestety, sam przy swoich fickach rzadko kiedy dostaję komentarz, a jak już to przeważnie lizanie tyłka, zero czegoś konstruktywnego. Pominę fakt, że na Fim Fiction za to, że nie perfekcyjnie przetłumaczyłem swój fic na jęz. angielski w ramach nauki języka (jeszcze dałem wyraźne ostrzeżenie dla czytelników), oberwało mi się masą "Cho Choo Trainów", co skreśliło mi fica z obiecującą fabułą na dobre. I przez to straciłem zapał do pisania tego fica. Czego nie znoszę w fandomie? BRAKU OGARU U LUDZI. Pojedyncze osoby w danym fandomie lokalnym są ogarnięte, ale... pamiętam, jak pracowałem teraz przez miesiąc w Empiku, że bardzo nie chciałem, by ktokolwiek z fandomu przychodził do mnie na zakupy. Dlaczego? Bo po meetach wiedziałem, że te osoby nie potrafią się zachować w tego typu miejscach i zrobiłyby siarę nie tylko sobie, ale i mi. A co jak co, ale umowa-zlecenie i nie chciałem być zwolniony za wcześnie. Na szczęście jak ktoś z fandomu przychodził do mnie na zakupy (bo ogólnie ludzie uszanowali moją prośbę o nieprzychodzenie), to ino ludzie ogarnięci. Wiadomo, u nas jest lepiej niż w fandomie młodych mangowców (poznałem ostatnio przedstawicieli starszych i przyznaję, że ci są bardzo ogarnięci), ale to nie znaczy, że ludzie w naszym fandomie też muszą za wszelką cenę robić wiochę, gdzie popadnie (patrz Bronies Polska i jaranie się miesiącami akcją o utajnieniu grupy lub co chwilowe wrzucanie "cebuli").
  11. Usłyszeć Dolarowe "Ku[cenzura]" - BEZCENNE

    1. Pokaż poprzednie komentarze  [5 więcej]
    2. Cygnus

      Cygnus

      Miałem to nagle. Czy mieliście frazę z pedałami?

    3. Linds

      Linds

      Raczej nie. Btw Cygnus Rzecznikiem Prasowym Administracji, gratuluję nowego urzędu :U

    4. Cygnus

      Cygnus

      Jeste rzecznikie :v

  12. Burning dwie rzeczy. Po pierwsze łap repkę za Family Guya. Po drugie - bądź mym mistrzem. Mówię poważnie, mnie prześladowano wiele lat i po tym nie dość, że nie potrafię wybaczyć oprawcom - tak, życzę im jak najgorzej, karma - to jeszcze znienawidziłem rodzinne miasto i co w nim jestem to czuję się jakby mnie zło ogarniało :YhZzy: EDIT: I w zasadzie to dzięki nienawiści do mojego miasta i tamtejszych ludzi byłem w stanie pojąć, że to, w co się ubieram to moja sprawa.
  13. Nudzi mi się. Jak ktoś lubi bawić się na Asku, niech łapie link: http://ask.fm/Linds21 :v

  14. Linds

    Daj swoje foto :P

    Takie łowienie na zdjęcie już się nudne zrobiło, bo chyba już każdy takie coś choć raz tutaj odwalił. Wszyscy mają lajczki do zdjątek, ja nie mam żadnego, jaki żal ;_;
  15. Linds

    Wyżal się.

    Właśnie to miałem na myśli. Pełna szczerość zabija związek. Tajemnice dodają nieco... smaczku. Właśnie ta sfera stawia u mnie najbardziej związki na odległość w wątpliwości. I stąd pisałem ogólnie. Nie znam twojego faceta, ani ciebie, więc nie mogę wprost powiedzieć "Przez wasz popęd seksualny jedno kiedyś zdradzi drugiego". Ale trudno mi też siedzieć cicho i nie uprzedzić, że taki scenariusz też się może pojawić. W tym momencie ujawniłaś moją głupotę i z racji przyzwoitości przyznaję się do tego. Pisałaś o związku, który dzieli ocean, więc z góry pomyślałem, że nie odwiedzacie siebie wzajemnie i, że nie widujecie się. Aczkolwiek też faktem jest, że im rzadziej są spotkania, tym trudniej. Resztę tego, co chciałem napisać zachowam dla siebie, bo to już raz, że byłby off-top, a dwa, że raczej nie na miejscu Jak to się mawia w teorii strategii, najlepsza strategia to mieć plan na każdą ewentualność. Brzmi to prostacko, ale o dziwo w związkach się dobrze sprawia. W każdym razie, ja po prostu nie mam już sił do wchodzenia w związki na odległość, zwłaszcza, że przez studia i konieczność podejmowania od czasu do czasu pracy, nie mam czasu by nawet pomyśleć o pojechaniu i odwiedzeniu drugiej połowy. Poza tym druga połowa do związku na odległość to musi być konkretna połowa, nie pierwsza lepsza dziewczyna. Może być nieogarnięta, co wytrzyma odległość i ogarnięta, co nie wytrzyma odległości. Derp. Więcej nie piszę, bo namieszam bardziej niż już namieszałem. Osiem. Osiem jest odpowiedzią na wszystko.
  16. Linds

    Wyżal się.

    Nie miałem zamiaru kogokolwiek obrażać, tak więc z tego miejsca przepraszam. Tak tylko chciałem zauważyć, że związki na odległość nie istnieją, są nierealne i zawsze po pewnym czasie padną. To, że twój wytrwał tak długo wymaga pogratulowania. Moja wina też w jednym miejscu, bo wyraziłem się zbyt ogólnie i zabrzmiało to, jakbym był poszkodowany po każdym związku na odległość. Niektóre wyszły, ale na zasadzie przeistoczenia się w przyjaźń na odległość. Bo związek to jednak jest tą specjalną relacją między ludźmi, gdzie czasem druga połowa wie nawet mniej niż przyjaciel. Ale tutaj już musiałbym spamować autorami książek lub linkami do źródeł, gdzie jest ładnie rozpisana kwestia związku, friendzona itd., bo samo moje doświadczenie życiowe tutaj nie wystarczy, tutaj trzeba już doświadczenia poprzednich pokoleń. Co do zaufania to ogólnie masz rację, ale zapominasz jeszcze o pewnej kwestii... ale tej to już lepiej nie będę zaczynał. Powiem tylko, że takie coś nie sprowadza się tylko do lojalności i kwestii bycia mendą i tak to wygląda nie tylko od strony mężczyzny, ale i kobiety. Już dawno temu udowodniono, że kobiety o seksie myślą więcej niż faceci. Już widzę tych chłopaczków, co będą głosić, jacy to oni lojalni i jak łatwo im to przychodzi. Dobra, kończę ten wątek, bo jeszcze przez przypadek ktoś zrozumie to jako "Związki na odległość Lindsa nie wypaliły z jego winy". Ostatniego zdania nie skomentuję, bo ono w takim wypadku tyczy się chyba każdego człowieka nie licząc aseksualnych, chyba, że odjąć jeszcze część tych, którzy sami sobie potrafią ulżyć. Ale przedostatnie skomentuję - ja o wiele wyżej cenię sobie relację opartą zarówno na ciekawej i szczerej rozmowie jak i na bliskości fizycznej (i nie oznacza to tylko seksu, co jak co, ja nie jestem aż tak zdeprawowany, och nie!), niż tylko na rozmowie lub tylko na bliskości fizycznej (ba, tego drugiego nawet nie nazwałbym związkiem, a czymś bardziej w stylu relacji kochanka-kochanek). Nie wyobrażam sobie związku, w którym nie mógłbym przytulić drugiej osoby lub samemu zostać przez drugą stronę przytuloną, gdy jest taka potrzeba. I dla podsumowania - nie piszę tego, by kogokolwiek urazić. Bardziej piszę to jako przestrogę.
  17. Rany, co ta nuda robi z człowiekiem. Wróciłem do rozdziału, który mam napisany chyba od ponad pół roku. Wszystko po to, by dokonać paru poprawek, dopisać jeden wątek i ujawnić światu licząc na jak najmniej podlizywania się, a na jak najwięcej krytyki odpowiednio wyważonej, konstruktywnej. Mam nadzieję, że nowy rozdział jakoś trzyma poziom. Wiem, że fic nie jest najwyższych polotów, ale nie chciałbym opadnięcia formy. Miłego czytania, fic dostępny na Fiction MLP Polska. Pozwoliłem sobie dokonać podmiany na działający link~Dolar84
  18. Linds

    Wyżal się.

    Związek dzielący oceany! To nie jest związek. Nie ma tej bliskości, nie widujesz tej osoby często, chyba, że przez kamerkę, na monitorze. Plus skąd ta pewność, że druga połowa ciebie tam nie zdradza? Oczywiście zaraz będzie wielka przemowa na rzecz zaufania. Jednakże zaufanie często prowadzi donikąd. Jak to mówią, jeśli umiesz liczyć, licz na siebie. Byłem w kilku związkach na odległość. Dużo mniejszych, bo ograniczający się do Polski. I za każdym razem nie wychodziło chociażby ze względu na brak spotkań. W końcu drugą połowę odbierał ktoś, kto mieszkał blisko niej. Związek na odległość? Prędzej przyjaźń na odległość.
  19. Linds

    Daj swoje foto :P

    Ukeś - za pierwszym razem jak zobaczyłem to zdjęcie to wydałaś mi się bardzo podobna do Ezio Auditore Discorss - wrażenie to miałeś z tej racji, że prawe oko na tamtym zdjęciu mam bardziej otwarte. Jeśli chodzi o twoje zdjęcie - na III Warszawskim wyglądałeś lepiej.
  20. Linds

    Daj swoje foto :P

    A dziękuję Widzę Celly żeś z okolic Zambrowa, przekaż Podlasiowi pozdrowienia od tego, w którym płynie krew Podlaska
  21. Linds

    Fani kucykuf, a enneagram

    4w3. czyli Arystokrata. I tekst akurat trafia w sedno. Zrobiłem sobie ten test, bo czemu nie? Uwielbiam psychotesty. Fajna przy nich jest zabawa. A oto treść 4w3 jakby ktoś chciał, bo 4w5 się już trafiło.
  22. A po co gadać z nie-Bronymi o kucykach w ogóle? Ja przyjąłem strategię, że jeśli ktoś nie zacznie rozmowy, to ja po prostu będę robił swoje. A jak się spyta, to albo wzruszę ramionami, albo machnę na to rękami jakby to było nic, bez przekonywania świata do kucyków. Zwłaszcza, że nie każdy jest tego godzien. Efekt? Jestem jedynym Bronym i mam spokój, bo nikt się nie czepia kucy. Okazjonalnie ktoś się zapyta o coś związanego z serialem np. raz kolega spytał się o tłumaczenie Applejack, to zaśmiałem się, że Jabolka. Po prostu odpowiadam tyle, ile muszę. Resztę ograniczam do minimum. I myślę, że na pewno to działa jeśli chodzi o uzyskanie spokoju. I możliwe, że działa jeśli chodzi o wciąganie innych w kucyki, skoro jednak po pewnym czasie tego typu pytania padają od kolegów, z czego niektórzy wykręcają się siostrami. Zabrzmi to chamsko, ale przykładowo mam kuzyna 8 lat młodszego, który interesuje się tym fandomem. I to nie z racji, że lubi MLP, tylko ze względu na mnie. Ale ja go odcinam od fandomu na tyle, na ile mogę. Dlaczego? Bo moim zdaniem nie każdy jest godzien bycia w fandomie, a ja nie chcę odpowiadać za sprowadzenie do fandomu kolejnego gimbusa. Oceniajcie to jak chcecie, ja swojego zdania nie zmienię tutaj.
  23. Linds

    Wyżal się.

    Sabina dziękuję za twój post Trafiłeś akurat na złego nauczyciela. Ja dla porównania z WFu zawsze byłem ciapa, jednakże miałem WFistów wyrozumiałych, więc wiedząc, że mam za słaby organizm np. do podciągania się na drążku dawali ocenę 4 nawet jeśli choć raz udało mi się podwyższyć, dla motywacji i nie wywoływania kompleksów. Gorzej, że za to mi się obrywało od kolegów zazdrosnych, że ci dla dobrych ocen muszą się bardziej starać Uśmiechać się może, bo skoro ma cię za znajomego, to może cię lubić. A lubienie =/= szansa na związek. Też trzeba sobie jedno uświadomić. Dziewczyna nie szuka pierdoły na chłopaka. Jej chłopak ma być mężczyzną, nie użalającą się nad sobą ciapą. Dla dziewczyny to ty masz być oparciem - w niektórych związkach nawet "ojcem wychowującym" - nie ona dla ciebie. W ogóle bawi mnie to idealizowanie pegasis... ja ze swojej byłej zrobiłem pegasis, wciągnąłem do fandomu i przyszło mi za to słono zapłacić. Teraz już mam nauczkę, by w przyszłości ukrywać przed fandomem z kim się jest w związku. Kumpla dziewczyna - też pegasis - zostawiła dla innego Bronego, który ją odbił. Nie wspominając już o tym, że wiele pegasis to po prostu nieogarnięte małolaty i rzadko kiedy trafi się taka, co naprawdę ma równo poukładane w głowie. Pegasis to człowiek jak każdy inny. Idealizujecie je tylko z jednego powodu - bo też ma zainteresowanie w kucykach, więc szanse na odtrącenie was przez nie są dużo mniejsze. Ludzie mają tendencję do szybszego zauważania negatywnych cech, niż dobrych, bo są na nie wyczuleni. Czy o mnie na studiach ktoś powie, że jestem miły, pomocny i często lubię się śmiać w towarzystwie? Nie, prędzej powiedzą, że jestem samotnikiem, ponurakiem, bo siedzi sam z tyłu albo z boku grupy, na uczelnię przychodzi i z niej wraca sam ze słuchawkami w uszach, a imprezy u siebie żadnej nie zrobił. Bo co z tego, że nie ma warunków? Nie zrobił i już. To się nazywa życie. Czasem z inicjatywą trzeba wyjść samemu, a nie czekać, aż ktoś ciebie zaprosi.
×
×
  • Utwórz nowe...