Skocz do zawartości

Lordek

Brony
  • Zawartość

    213
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    1

Wszystko napisane przez Lordek

  1. Lordek

    Wyżal się.

    Błędne założenie. Jeżeli ktoś nie umie sam wyciągać wniosków, to będzie cały czas przegrywać. A ja bardzo lubię do sukcesów dochodzić samodzielnie. Protip - ryczenie w poduszkę = skrót myślowy dotyczący jojczenia o pomoc w momencie, kiedy trzeba samemu wziąć rzyć w troki i się ogarnąć. Tutaj chciałem się podzielić pewnym wydarzeniem - zrobiłem to, szczerze uznałem to za porażkę z której wyciągnę kolejną naukę za jakiś czas. Tyle - nie rozumiem chęci pomocy mi na siłę, w momencie gdy absolutnie nigdzie o to nie prosiłem. Ponownie - chciałem się bardziej podzielić ciekawym doświadczeniem. I na tym skończę, bo to ma potencjał kłótniogenny
  2. Lordek

    Wyżal się.

    Po moim trupie, że będę szukał pomocy w takich sprawach Pomocy nie chcę, umiem sobie sam z takimi rzeczami radzić. Jestem jeszcze młody, na pewno kiedyś wyjdzie. Nie będę przecież ryczał w poduszkę jak ostatni przegryw. I nie chcę być niemiły, ale naprawdę - tutaj było bardzo dużo czynników, o których nijak tutaj nie napiszę, bo to po prostu już nie jest coś, co można umieścić na forume. Po prostu wiem sporo więcej, mam pełen wgląd, a przez to i świadomość, że jednak ja nie nawaliłem. Mówi się trudno i żyje się dalej
  3. Lordek

    Wyżal się.

    To nie jest takie proste Cygnusie. Teraz broń Boże nie chcę się podlizywać płci pięknej, ale ich głowy działają inaczej niż nasze Mogą być dorosłe, ale jednak je można skrzywdzić mocniej niż nas. Nie będę tego tłumaczył, bo ufam że rozumiesz Z odwagą u tej panny też masz poniekąd rację Burning. Tak jak mówię - pokłuje, przestanie, pójdę dalej. W tym wszystkim w sumie ta bezradność jest jedyną dołującą rzeczą. Bo spierdzielinie, mówiąc już prymitywnie, w twarz nie dam, bo nie znam ani nic, a tej osoby na kolanach też prosić nie będę, bo nie jestem z tego gatunku ludzi. Cóż, szkoda że nie wyszło, bo naprawdę liczyłem na wiele, mimo tego że podchodziłem na palcach do tego, żeby nic nie zepsuć. No i niby nic nie zepsułem. Tylko szkoda, że logika została przewyższona przez strach i brak chęci do tego, żeby spróbować się oprzeć na Lordku. Bo jeszcze bym zrozumiał, jakby to było jakieś tarcie na linii partner-partner. Ale żeby metaforycznie dostać w łeb, w dodatku w gruncie rzeczy za kogoś, kogo na oczy nie widziałem, to już nie jest halo I to nie było jakieś szczeniackie zauroczenie. Napisałem dokładnie co to było - jedna strona chciała od drugiej za dużo po zbyt krótkim czasie, a teraz Lordek za to płaci.
  4. Lordek

    Wyżal się.

    To teraz ja walnę smuta. Prawilnego, sercowego. Obiecałem sobie, że nigdy żadnego nie napiszę, ale po prostu to mnie tak jednocześnie mocno bawi i smuci, że się tym podzielę Z góry uprzedzam, że to będzie streszczenie, zwieńczone tylko sednem problemu. To po prostu nie jest dzień na ściany tekstu. Tak więc: Wyobraźcie sobie, że po dwóch nieudanych związkach, których ''nieudanie'' polegało na tym, że w głowie tej drugiej połówki siedziało poprzednie niepowodzenie, a więc ''Lordek, no bo ja się boję że będzie z Tobą taka sama historia'' and shiet. No więc, mając jakiś tam bagaż doświadczeń - skromny oczywiście, ale uważam się za osobę potrafiącą wyciągać wnioski ze swoich wydarzeń w życiu i chociaż w jakimś stopniu bardziej odpowiednio działać w przyszłości (w jakimś, bo jeżeli ktoś przenosi CAŁKOWICIE swoje poprzednie doświadczenia w nową sytuację, gdzie pojawia się mnóstwo pierdołowatych czynników odmiennych od poprzednich, to jest idiotą ), pojechałem oto sobie na studia. Pomyślałem, że skoro towarzystwo jest już bardziej ogarnięte (jasne, zdarzają się niechlubne wyjątki, ale jest lepiej niż gorzej), to może tutaj coś wyjdzie. No i, jak można się domyśleć, spotkałem ją. Tutaj było mało kompromisów między nami. Ale od początku - dowiedziałem się, że się komuś podobam, zagadałem, okazało się, że ''zaskoczyło''. Potem dużo rozmów, spacery, jakieś wspólne herbaty. Ogólnie rzeczy, które robią podobający się sobie ludzie, kiedy aspirują do bycia dorosłymi. Oczywiście wszystko miało się ku dobremu. Dodam, że naprawdę to jest osoba ekstremalnie blisko mojego ideału. Sami byliśmy tym zaskoczeni, że się ze swoimi pokrywamy tak mocno. No ale - przyszło co do czego. W pewnym momencie, kompletnie z rzyci, dowiaduję się po raz kolejny, że przez wybryk jakiejś mentalnej spierdzieliny (bez szczegółów, ale myślę, że można się domyślić jak i co) jestem i tak pasywnie postrzegany jako kolejny krzywdzący. I na nic logiczne tłumaczenie jak dziecku, że nie chcę się przecież ładować z buciorami w jej życie, tylko stopniowo, delikatnie, pomóc tej osobie w podniesieniu się z tego, a potem już wystartować jako para. No ale beton, i to taki, że i z pokaźną bombą by było wybitnie trudno. A więc? Po raz trzeci muszę pokutować i być skreślonym za jakiegoś dupka, który wcześniej okazał się, nomen omen, dupkiem, szukającym towarzystwa płci przeciwnej nie do normalnego związku, tylko do popularnego ostatnio koleżeństwa z dodatkami. Jasne, że boli, bo zasadniczo tutaj nie ma mojej winy. Sam też, będąc kobietą, pewnie bym przeżywał takie wydarzenie i się bał. Zaznaczam, że to nie jest wyżalenie się, bo jakoś nie wiadomo jak mi smutno. Ja to wrzucę sobie do worka z porażkami i pójdę dalej, pewnie jeszcze wiele rzeczy do niego dorzucę w życiu. Ale wracając, tutaj już bezpośrednie do was pytanie: Ta osoba sama mówiła, że jestem najdojrzalszym człowiekiem jakiego w życiu spotkała (wiem, że na forum mogę sprawiać inne wrażenie, tak jak w towarzystwie bronies na meetach czy wśród kumpli, ale to się rządzi swoimi prawami) i że mi ufa, ale mimo tego buduje wokół siebie taką skorupkę, której nijak nie da się otworzyć, a nawet dotknięcie tejże skorupki jest już traktowane jako coś złego. Według mnie nie warto trzymać takich rzeczy w pamięci, a na pewno przez ich pryzmat układać sobie dalsze życie. Oczywiście, to będzie gdzieś tam w głowie, no ale kurczę. Chyba relacja dwojga dojrzałych ludzi polega na tym, żeby pomagać sobie w wydostawaniu się z syfu, tego bardziej fizycznego, jak i psychicznego. Nie pozwolono mi zostać oparciem z tak prozaicznego powodu, jak strach. Phew, nie wyszło zbyt krótko Tak jak mówię - nie jestem jakoś ekstremalnie przejęty, no ale gdzieś tam w dumę kłuje, że jestem z jakimś brudem do jednego worka wrzucany. Najbardziej mnie właśnie fascynuje, bawi i smuci jednocześnie ta skrajność. Z jednej strony chce się związać ta osóbka z Lordkiem, ale z drugiej strony mogę okazać się taki sam jak ten pan Lordkiem nie będącym. Ja to rozumiem, ale cholera nie można tak cały czas przez życie iść. No, to chyba tyle
  5. To ja się podzielę czymś, czym wykarmiłem batalion broniaczów nocujących w naszej bazie podczas VII Wrocławskiego. Jest to biedacka, studencka wersja chili con carne. Chociaż przy zamianie jednego składnika ma do tegoż bliżej, ale to potem Polecam z racji łopatologiczności, jednogarnkowości i ceny. Ilość podana poniżej to w zależności od ceny poszczególnych składników około 15 złotych. Składniki (na 4 porcje dla dwóch wściekle głodnych osób lubiących dużo zjeść): -500g mięsa mielonego, tutaj polecam wieprzowo-wołowe -1 duża cebula -1 puszka (bodajże około 380g) kukurydzy konserwowej -1 puszka (pewnie podobna wagowo) czerwonej fasoli -1 kartonik (500ml) przecieru pomidorowego, można to znaleźć pod włoską nazwą passata/1 puszka krojonych pomidorów (o tym co daje taka zamiana przy efekcie końcowym, za chwilę) -1 słoiczek (~190g) koncentratu pomidorowego -4/5 łyżek stołowych oleju -Przyprawy: sól, pieprz, chili, opcjonalnie kmin rzymski (broń Boże nie mylić ze zwykłym kminkiem, bo wyjdzie wam syf) Tak więc wlewamy olej do garnka, po czym rozgrzewamy go. Cebulę kroimy w kostkę lub piórka (wedle uznania), po czym musimy ją zeszklić. Po osiągnięciu tego celu dodajemy mięso i kontynuujemy smażenie (średni ogień, mieszając od czasu do czasu), aż nabierze ładnego koloru. Poznacie bez problemu, pewnie każdy z was widział kolor kotleta mielonego w środku. Kiedy będzie już ładnie przysmażone, zaczynamy dodawać puszkowane ingredienty - fasolę i kukurydzę. Razem z wodą, nie odlewamy jej. Od razu po tym dodajemy przecier i calutki koncentrat. Należy cały czas pamiętać o mieszaniu. Po dodaniu tych dwóch ostatnich składników winno się zmniejszyć ogień na najmniejszy i powoli gotować. Na tym etapie możemy dodawać wszystkie przyprawy oprócz soli. Ta wędruje do garnka pod sam koniec gotowania - nie chcecie jeść słonego syfu przez wcześniejsze posolenie, zanim wasz sos się zredukuje. Przyprawy oczywiście według uznania. Danie jest gotowe po zagotowaniu. Bardzo fajnie smakuje z torebką ryżu w roli dodatkowego zapychacza. Wersja z puszką krojonych pomidorów - tę opcję polecam, kiedy planujecie robić coś w rodzaju buritto. Z racji mniejszej ilości wody (puszka pomidorów zamiast 500ml przecieru) i w dalszym ciągu tej samej ilości koncentratu, otrzymujemy bardzo fajny efekt końcowy - swoisty farsz, którym świetnie można napełniać tortille. My preferujemy wersję z przecierem, ponieważ więcej sosu = fajnie wymieszany z nim ryż na talerzu Zamiast przyprawy chilli można także używać ostrych papryczek. Czas przygotowania to, w zależności od tego jaką ilość przygotowujecie, 30 minut (przy powyższej ilości składników) do około 50 minut (wielki gar z Wrocławskiego dla 6 osób na dwa posiłki dla każdego) Lista najedzonych aprobujących : Lordek Cygnus Miskof Amol Żyźwił Niklas
  6. Lordek

    XIV Zgorzelecki Ponymeet

    Okej. No to ja chciałbym podziękować: 1) Silverowi, że w końcu się dowiedziałem kto to i miałem go okazję poznać na żywo. 2) Naszej nowej, uroczej, płomiennogrzywej niewiaście, która skutecznie podniosła żeńskiej części meeta frekwencję 3) Wszystkim - za aftera/meeta. 4) Gospodarzom za to, że nie wyrzucili mnie z domu kiedy robiłem speedrun w God of War I, przy okazji bijąc swój rekord z 3:33h do 3:16h, to dla mnie wiele znaczy xD 5) Wszystkim za wszystko, żeby nie było że coś pominąłem Także do następnego
  7. Lordek

    XIV Zgorzelecki Ponymeet

    Cygnus ma zepsutego laptopa, więc napisałem do niego z pytaniem o której będzie. Dowiedziałem się, że ''rano''. Także już wiecie. Ja z kolei będę o ósmej w macdolanie.
  8. When life gives you lemons, BLOOD FOR THE BLOOD GOD

  9. Pozdrawiam wszystkie atencyjne kurtyzany tego forume xDDD

    1. Halik

      Halik

      ależ dziękuję

    2. Cygnus

      Cygnus

      Pozdrawiam zwrotnie.

  10. #beka_z_podludzi

    1. Garin
    2. Raxoanox

      Raxoanox

      A kto jest podludziami? Komuniści?

  11. http://puu.sh/bCSj9/29780f871a.png Idzie do ulubionych. Popełnijcie mi samobójstwo, bo nie mogę na to patrzeć.
    1. Ganz

      Ganz

      Ale że o co chodzi?..

  12. Po pierwsze - Ci tchórze sami z siebie robią pośmiewiska, uciekając w śmierć od problemów. Wkurzający? Jak widać zdrowe podejście do tych ''atencyjnych kurtyzan'' mocno tutaj kogoś boli. Welp, na dalsze dyskusje zapraszam na priwa, tymczasem na brak kultury w Twoim wykonaniu, ''szczekający'' postara się jakoś zareagować
  13. Składam zażalenie na samowolkowe zachowanie Tarra. http://puu.sh/bBaXs/165bb21ee3.png http://puu.sh/bBaWZ/f30aaf4781.png ''Bo mnie wkurzył'', czyli kolejne tarrethowe ''Bo tak''. To się powoli przestaje robić śmieszne, a zaczyna być męczące
  14. Lordek

    Airsoft

    Według mnie estetyczniej jest bez chwytu transportowego, jak radzi Eternal, ale zrobisz jak uważasz.
  15. Lordek

    Airsoft

    Coś podejrzanie tanio jak na Specshop Niemniej to to, czego będę potrzebować. Teraz muszę tylko jakoś racjonalnie zaplanować ''dozbrajanie'' się
  16. Lordek

    Airsoft

    Moim zdaniem, to zależy od tego ile wody chcesz przy sobie mieć. Sam użytkowałem jakiś czas chest rigga, i spokojnie wchodzi taka żywcowa półlitrówka do ładownicy. Ja nosiłem dwie, a w pozostałych dwóch ładownicach miałem magazynki i czerwone szmacisko. Also ja się zgłaszam z pytaniem - czy istnieją low/real capy do G36, które nie mają tych brzydkich atrap pocisków w środku? Do tej pory znalazłem tylko midy, a to średnio mnie satysfakcjonuje. Pamiętam, że krakmani mieli kiedyś takie w ofercie, w ''sześciopaku''
  17. Lordek

    Airsoft

    Welp. Ja, póki co, muszę sobie żaróweczkę do rozładowywania baterii zrobić. Bo coś mi taka możliwość w ładowarce mikroprocesorowej (Batimex) umarła.
  18. Lordek

    Airsoft

    Jakość? Najtańszy chest-rigg od 8fields. Moja pierwsza kamizelka, której żywot zakończył się po czterech strzelaniach Zastanawiam się teraz nad gołym mesh vestem od tej samej firmy, bo kumpel chwali, a i budżetu zbytnio nie rujnuje Dys.
  19. Lordek

    Airsoft

    To teraz popatrz Eternalu - z jednej strony mam szpejowców ubierających się tylko w rzeczy z miwo i kupujących po jak największych cenach na ''jedynym tró sklepie'' Specshopie, z którymi wstyd się strzelać (no bo jak tak można! Ty jeszcze ze stockowym JG608 biegasz!), bo takie przygłupy, a z drugiej (kierunek Wrocław) takie kwiatki się dzieją Absolutnie chęci odchodzą do gry z powodu ludzi jakich mam w okolicy. Będę szukać po małych grupkach, jak kilka stron wcześniej radził Foley.
  20. Lordek

    Airsoft

    Tymczasem na WMAsg miłość, równość i braterstwo. Uwielbiam, kiedy ktoś politykę do sportu miesza Zastanawiałem się, czy nie pojechać na strzelankę w tamtym wątku, ale podejście organizatora mnie przekonało, że to zły pomysł.
×
×
  • Utwórz nowe...