Lacie uśmiechnęła się złośliwie. - A pamiętasz jak nie miałam czucia w nodze? - spytała. - Możesz mnie zostawić. Prześpię się na podłodze. - oznajmiła. - To możesz mnie puścić?
Lacie z grymasem na twarzy dawała się ciągnąc przez demonicę. Cały czas patrzyła w ciemne zakątki korytarza. - A gdzie ty mnie tak w ogóle ciągniesz? - spytała nagle. - Nawet nie wiemy, czy on wciąż tu jest. - dodała po krótkim namyśle.
- Skoro tak, to mogę iść spać? - spytała siadając na podłodze. - Jestem już śpiąca... - oznajmiła. - … Lacie chce lulu. - zaśmiała się robiąc urocze oczka.
Lacie również usłyszała głosy. - Co tam się dzieje? - spytała Alois. - Chodźmy tam. - oznajmiła. - Czy może wolisz trzymać się od nich z dala? - ponownie spytała.
Lacie spojrzała na demonicę spłoszonym wzrokiem, po czym odrzekła. - D-dobrze. - wzięła wdech. - To idziemy. - oznajmiła spokojnie. - Pokażę ci, że się nie boję.
N: Albo po prostu wilk z dodanym "U", albo tak jak mój składa się z dwóch wyrazów połączonych ze sobą.
A: Niezły wektor OC'ka, muszę przyznać.
S: Całkiem fajna. Obrazki wyglądają jakby ktoś je połączył w Paincie...
U: Widuję czasami, ale nie znam.
- C... co?! Nie, nie boję się. - skłamała Lacie patrząc z oburzeniem na demonicę. Pierwszy raz od pięciu lat nie chciała robić jej kłopotu. - A może to się boisz? - spytała również ze złośliwym uśmieszkiem.
Writer lekko się trząsł. Nie z powodu zimna, lecz się stresował. - Wasza Wysokość… n... nie powinno mnie tu być... jestem tylko poddanym, w... więc czemu? - spytał patrząc na Oxy'ego, a potem na Lolę. - Z... zimno ci? - zapytał suczkę.
- Alois… - Lacie pierwszy raz trochę się martwiła o demonicę. - No właśnie… - dziewczyna w momencie przypomniała sobie dzień zawarcia paktu i od razu chwyciła się z nogę, w której nie miała wtedy czucia. - … Miałyśmy zemścić się na porywaczach, którzy mnie uprowadzili pięć lat temu… - powiedziała cicho.
((Najmocniej przepraszam za zaniedbanie gry.))
Łańcuch Shany wpatrywał się pustym wzrokiem w kontrahentów i ich Łańcuchy. Uważała, że takie zachowanie nie wypada takim jak ona i, że powinni być posłuszni swoim kontrahentą. W momencie zauważyła, że drzwi się otwierają. Z pomieszczenia wyszła Shana.
Writer chciał się spytać gdzie król wyrusza, ale nie wypada, więc się powstrzymał. Wtedy zobaczył, że do sali wszedł pies, którego widział na konkursie. - T... t... to może ja nie będę przeszkadzać i pójdę... - powiedziała cofając się powoli.
- Nie wiem czy to się liczy, ale... - Writer wziął wdech. - Mam pewnego przyjaciela. Ma on na imię Dharma i bardzo by chciał się spotkać z królem... czy byłaby taka możliwość? - spytał.
- A... a... ale... ja na prawdę nie wiem... - odpowiedział. - Niczego nie potrzebuję... - W momencie przypomniał sobie Dharmie. - ... M... może jednak jest coś... - oznajmił.
Writer się spłoszył. Za to, ze wygrał król miał spełnić jedną jego prośbę, ale nie wiedział, o co ma poprosić. - A... a... ale... ja... n... nie wiem... - wyjąkał.