-
Zawartość
4953 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Wizio
-
- Czy mówiłem już ci, że cie kocham? - szepnąłem jej do ucha cicho chichocząc.
-
- No to może... - podszedłem do niej i pocałowałem ją w polik.
-
- Nigdy w tym dobry nie byłem - odpowiedziałem z lekkim uśmiechem zaczynając głaskać ją po grzywie.
-
- Ano masz rację - sprostowałem. - To... co robimy? - zapytałem po chwili.
-
Wszystkie topory były przystosowane do siły orków. Dla nich taki topór był jak pożeracz dla ciebie, czyli mały.
-
- W-wole jednak n-nie - na jej twarzy pojawił się lekki rumieniec.
-
Gdy Applejack udała się do Manehatanu zamieszkała u swojej cioci i wujka Orange. Było jej tam tęskno za rodziną, lecz wracać nie chciała. Dopiero tęcza wytworzona przez Rainbow Dash wskazała jej drogę do domu. Gdy wróciła pojawił jej się znaczek. Proste i w skrócie.
-
- Chodźcie - powiedziałem odwracając głowę w stronę klaczek, po czym ostrożnie wszedłem do środka.
-
- Kwestia gustu.
-
- Tak. Ja jakoś wole te twoje, lecz te białe nie są złe.
-
- Ktoś kto chce ci pomóc dostać się do przyjaciółek. Nie wiem nawet dlaczego opuściłaś zamek? To przecież samobójstwo.
-
Ja usiadłem na brzegu łóżka i jedząc starałem się nie nabrudzić resztkami jedzenia.
-
- To dla ciebie - powiedziałem kładąc talerz na jednym ze stolików i dając jej krótkiego całusa w usta. - To te białe - dodałem po chwili z uśmiechem.
-
Otworzyłem piekarnik po czym wyjąłem z niego jabłka i włożyłem na talerz. Udałem się z nim do sypialni.
-
Uśmiechnąłem się w duchu i sprawdziłem piekarnik. Miałem jej zamiar zrobić "śniadanie do łóżka".
-
Zacząłem kroić jabłka po czym wsadziłem je do piekarnika. Miałem nadzieję, że będą miękkie, a zarazem chrupiące, i że będą wydzielać sok.
-
Wziąłem je po czym udałem się do kuchni. Miałem zamiar je pokroić, lecz jedno zostawić w całości. Resztę chciałem upiec.
-
Mialem jeszcze kosz jabłek od Applejack, lecz pomyślałem, że ona chęcią ich spróbuje, więc udałem się po nie do spiżarni.
-
Podniosłem się po czym popatrzyłem na Applejack i pocałowałem ją w czoło. - Moje ty kochanie - pomyślałem wstając i kierując się w stronę kuchni. Miałem zamiar zrobić nam śniadanie. Miały być to pieczone jabłka.
-
Położyłem się obok niej. - Dobranoc - powiedziałem całując ją w czoło i gasząc światło.
-
( Ano tak ) Były tylko topory o różnej wielkości i kształcie.
-
Gdy ty zaczynałaś jeść swój posiłek to księżniczka Cadance skończyła swoją porcję. - Dziękuje za to śniadanie - powiedziała patrząc w stronę kelnerów po czym odwróciła głowę w twoją stronę. - Ja idę do swojej komnaty. Jakbyś czegoś potrzebowała to przyjdź, a teraz możesz robić co chcesz.
-
Twoje łóżko już tylko czekało abyś się tam położył. Miałeś znowu spać ze swoją wybranką.
-
- Ułóż się jak ci wygodnie, a ja się dostosuje - powiedziałem spoglądając na nią.
-
Wstałem po czym udałem się do swojej sypialni.