- Dobra to trzeba znaleźć jakieś wygodne miejsce i pomysł na kamuflaż - pomyślałem rozglądając się. Chciałem zobaczyć jaki czy dominuje tu roślinność czy raczej zniszczenie.
Twilight niemal natychmiast zamknęła książkę i odwróciła ją okładką do dołu.
- W-Witaj Marino. Ale mnie przestraszyłaś - powiedziała z nerwowym uśmiechem.
- Szybko kryjcie się! - krzyknąłem w stronę źrebaków i królika po czym przygotowałem się do walki. Mogłem nawet zostać ugryziony, ale obiecałem im, iż doprowadzę je na miejsce.
- Tylko dwa? - zapytałem sam siebie podchodząc i uderzając jednego z kopyta, a drugiego z broni. Gdy ten pierwszy by upadł zamierzałem rozdeptać mu głowę.
- Zaraz, zaraz to jej nie ma w pałacu? - zapytałem sam siebie. - No cóż jeśli jeszcze żyje to trzeba jej pomóc - westchnąłem idąc w stronę pokazywaną przez królika. Boże jakie upokorzenie.
Odwzajemniłem pocałunek po czym objąłem ją. Dziwnie się wtedy czułem i nie wiedziałem jak mogą zareagować jej przyjaciółki, lecz wiedziałam, że tym martwić będę się potem.