-
Zawartość
4953 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Wizio
-
- Ty zawsze jesteś taki małomówny? - zapytała Twilight lekkim rozbawieniem.
-
- Dobrze, już dobrze zostanę jeszcze chwilę - powiedziałem od niechcenia widząc wygląd Pinkie.
-
- Walczyłeś ty w ogóle z orkiem? - zapytał jeden z najemników. - Oni nawet z doświadczonych wojowników zrobią kotlety.
-
- Taa powiedz to Orkowi, który macha swoim toporem gdy ty chcesz go patykiem pobić jak jakiś cholerny goblin.
-
- I tak trzymaj. Zawsze miej broń przy sobie bo źle się to skończy - skwitowała odkładając pustą butelkę.
-
Apple Bloom zabrała ją i się przygotowała. Reszta źrebaków również chciała swoje paralotnie.
-
- Wypiłam już 5 i mam na razie dość. Popytaj kogoś innego i mam nadziej, że na polowanie się wybierasz?
-
- Dobra i już! - krzyknął jeden z najemników po czym zabraliście się do picia. Na początku szło wam równo, lecz ty nie byłeś przyzwyczajony do alkoholu jak ci tutaj i gdy Tree skończyła ty miałeś 1/4 butelki.
-
(Czepiasz się. ) - Załóż tylko ochraniacze - powiedziała Apple Bloom próbując zabrać od ciebie paralotnie.
-
Wszyscy przy stole popatrzyli na ciebie z głupawymi uśmiechami. - No dobra czemu nie - powiedziała patrząc się w twoją stronę. - Butch chodź tu z dwoma butelkami ryżówki ty stary capie - krzyknęła odwracając się w stronę barmana. Ten z niewielkim uśmieszkiem wręczył tobie i Tree po jednej butelce - To jak gotowy? - zapytała otwierając butelkę.
-
Może tak było w Polsce i w USA, lecz nie w Japonii czy Rosji. W Rosji gdy żołnierze szli na bój to nie mieli odwrotu. Gdyby zaczęli wracać to ciach z CKM'a od dowódcy i nie ma zmiłuj się. Dezercja oznaczała śmierć tchórzy. W Japonii natomiast generałowie i dowódcy szkolili Japończyków aby nie poddawali się nawet jeśli przegrywają. Mieli iść i walczyć, a nawet zginąć by inni mogli przetrwać.
-
Tree nawet cię nie zauważyła gdy opróżniała kolejną butelkę, gdy reszta jej kibicowała. Co jak co ale głowę miała mocną.
-
- Oj nie. Robimy wszystko razem. Dołączyłaś do nas, więc musisz - powiedziała stanowczo Apple Bloom.
-
- Pinkie na prawdę nie mam ochoty na zabawę. Mogę już iść? Mam wiele rzeczy do zrobienia i są one dla mnie ważne.
-
Zauważyłaś tam źrebaki, które niecierpliwiły się z każdą sekundą. - No chodź. Nie mamy całego dnia.
-
Smoothy nigdzie nie było, lecz Tree można było zauważyć popijającą Ryżówkę razem z najemnikami.
-
Fic jest ciekawy. Fajnie się czytało.
-
Były to obrzeża Ponyville, lecz do twojego domu trochę trzeba było iść.
-
Japończycy nie chcieli trafić do niewoli po tym jak traktowali innych jeńców. Wiedzieli, że nie będą lepiej traktowani, więc sami się dobijali. Ich szturm może i był głupi, lecz w dużych przypadkach skuteczny.
-
Bar jak bar. Każdy zajmował się swoimi sprawami i mieli cię w dupie.
-
Gdy wyszłaś ze stodoły usłyszałaś wołanie. - Pośpiesz się pani Marino - usłyszałaś głos dobiegający z dachu.
-
- Jesteś swój. Mamy jeszcze 2 godziny, więc spróbuj zagadać do innych.
-
- Dobra to chodźmy do tej Apple Bloom - powiedziała Sweete Bell wychodząc wraz z Scootaloo ze stodoły.
-
- Ale tu ładnie - powiedziała z uśmiechem Twilight patrząc w niebo.
-
Japończycy byli honorowi. Nie tylko walczyli do końca, lecz i jak musieli to zabijali się sami aby nie dać satysfakcji wrogowi. Kamikaze też byli dzielny. Nie każdy w tych czasach chciałby wyruszyć na samobójczą misję aby zabić około 10 żołnierzy lub pojazd. Do zabicia się samemu też trzeba mieć jaja, lecz nie każdy tak może. W Japonii od zawsze panowały twarde warunki, które utrzymały się do dni dzisiejszych przez co ci ludzie stali się idącymi nawet w ogień maszynami do zabijania. Do tego jeszcze ich liczebność i fakt, iż nie poddadzą się sprawiało, że nieprzyjaciele już trzęśli portkami.