-
Zawartość
4953 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Wizio
-
Poczułem się naprawdę dziwnie. Pierwsze co chciałem zrobić, to spróbować wypłynąć z podwody, aby zaczerpnąć świeżego powietrza, którego pewnie zaczynało mi już brakować. - Cholera... naprawdę mi się udało - pomyślałem, a następnie co sił w kopytach spróbowałem wypłynąć spod wody. Głowa bolała mnie wręcz niemiłosiernie, co tylko utrudniało moje ruchy pod wodą.
-
- Tak... - odrzekł krótko. - Jest to możliwe, gdyż martwię się o ciebie. To co się tu dzieje pewnie zniszczyło ci już psychikę, a samotność tylko pogorszyłaby tą sytuację. Ja jestem gotów, aby z tobą zamieszać, gdyż... kocham cię. Zrobiłbym to nawet bez tego, aby ci tylko pomóc, gdyż chcąc czy nie chcąc, to jesteśmy na siebie skazani... a przynajmniej na ten moment. Pamiętaj też jedno... ja zawszę będę przy tobie, nawet jeśli mnie nie będzie. Pewnie wiesz o co mi chodzi...
-
Pinkie w milczeniu się w ciebie wpatrywała, a następnie wybuchła śmiechem. - A jaka była ta gorąca sytuacja? - zapytała, dalej się śmiejąc. - Pewnie piekliście pianki! Albo jabłka, albo inne smakołyki, które uwielbiam! Dlaczego mnie nie zaprosiliście? Może nie chcieliście, abym wam wszystko zjadła? Albo mnie nie lubicie? A może po prostu nie mieliście czasu? - Pinkie ponownie zaczęła zalewać ciebie serią niekończących się pytań. Niektóre z nich były dość dziwne, a reszta jak... na różową, zwariowaną klacz przystało były normalne.
-
- Cóż... każdy ma swoje ciężkie dni. Ja miałam swoje, a ty... masz je zawsze. Nie zmuszę cię do wybaczenia mi, lecz za żadne skarby nie wypuszczę cię stąd. Sprowadziłaś zbyt dużo złego na Equestrię, a teraz my musimy to naprawić. Nie miej tego za złe im - wskazała na pozostałą piątkę kucyków, która w milczeniu wsłuchiwała się w waszą rozmowę. - Tylko mi, gdyż to jest mój pomysł.
-
- No cóż... to możemy iść. Ty zabierz ją i idź za mój dom, a ja w tym czasie jeszcze trochę tu ogarnę - powiedziała Smoothy, a następnie udała się do kuchni. Ponownie zostałeś sam, lecz przy tobie była jeszcze ta piękna broń, która pewnie uśmierciła nie jednego kucyka lub smoka. Broń ta była... ciekawa, lecz czułeś, iż coś było w jej nie tak. Nie potrafiłeś jednak dokładnie określić co to było.
-
Drzwi do tego budynku były otwarte... zresztą jak zawsze. Dobrze wiedziałeś, na co się piszesz wchodząc tu. To mogło być wszystko i nic - wypowiedź narratora została przerwana przez Pinkie, która niczym strzała wystrzeliła w stronę Kitsuna, a następnie szybkim ruchem wyskoczyła i dopadła owego ogiera, na którym zaczęła siedzie i wpatrywać mu się w oczy. Na jej twarzy jak zawsze był szeroki uśmiech - Biedaczek nawet nie zdążył zareagować - zaśmiał się narrator =3 - Witaj! Witajwitajwitajwiaj! - wykrzyczała Pinkie, a jej uśmiech znacząco się rozszerzył. - Co u ciebie? U mnie wspaniale. Dlaczego cię wczoraj nie było? Stało się coś złego? A może dobrego? A może dobrego i złego? Coś zło złego, czy raczej dobro dobrego? - God Damit Son - powiedział narrator.
-
- Cóż... ale jednak sumienie ci na to nie pozwoliło. My jednak nie mamy względem ciebie złych zamiarów, lecz musisz wiedzieć, iż źle robisz. I chodź bym miała ci to wbijać dniami i nocami, to w końcu zrozumiesz, iż Nightmare Moon cię oszukuje i wykorzystuje. Dlaczego nie przejrzysz na oczy?
-
Przeszedłem tą grę w... 2 tygodnie. Werdykt był taki, iż cały Stary Obóz zabrał mi ledwo połowę hp. Natomiast zębacz miał mnie na 3 strzały.
-
Darkness westchnął głośno, a następnie objął cię kopytkiem. Aktualnie milczał, tylko przytulając się do ciebie, aby chodź trochę rozluźnić, już i tak BARDZO napiętą atmosferę. - Nikt nigdy nie powiedział, iż sny są dobre, ani złe. Sny powstają dzięki temu, czemu myślimy, a ty musiałaś kiedyś o takich rzeczach myśleć. Może byłaś tak bardzo zdołowana całą sytuacją, która ciebie ogarnęła, że nie panujesz nad własną psychiką. Masz depresję i złe koszmary, które z każdą chwilą są coraz to gorsze. Nikt również nigdy nie powiedział, iż sny się spełniają, więc nie musisz się oto martwić. Nigdy nie zostaniesz gorzej potraktowana niż tu, gdyż Equestria taka nie jest. No może to złe porównanie, gdyż nie zwiedziłaś jej do końca. Powiem tyle... Ponyville jest bezpieczny i powinnaś się go zawsze trzymać. Dla twojej pewności mogę nawet zamieszkać z tobą... oczywiście jeśli się zgodzisz. Zawsze to będzie powód, aby wyrwać się z tego zapyziałego miasta, w którym mieszkam. Nigdy go nie lubiłem, a może to i nawet lepiej. A tak, to przynajmniej będę mieć ciebie na oku oraz dostęp do lasu, w którym będę mógł odciąć się od świata.
-
< Pierwsza osoba, która pisze Angielskie nazwy > Applejack uśmiechnęła się, a następnie pomachała ci i powoli patrzyła jak odchodzisz. Po ty, odwróciła się, podeszła do Rainbow Dash i zaczęła z nią rozmawiać, o... Celestia wie jakich sprawach. Prawdopodobnie dziękowała jej, za to, iż im pomogła, lecz Kiti był taki przestraszony, że za dużo nie mógł usłyszeć. Winona natomiast próbowała go jakoś pocieszyć, lecz chyba było to na marne. Wyruszyłeś przed siebie. Przed siebie można zrozumieć, jako wyjście z farmy, do którego zmierzałeś. Było ci lżej na sercu, iż Applejack ci wybaczyła, lecz i czułeś poczucie winy za drzewko, które już nigdy nie urodzi jabłek, które następnie zostaną sprzedane i zjedzone, przez kucyki, które będą delektować się ich smakiem. Tak, czy siak podróż do miejsca, w którym najczęściej przesiaduje twoja luba, nie była długa. Raptem minuta lub dwie. Po chwili stałeś już przed drzwiami wejściowymi do budynku, z którego jak zawsze było czuć cudowny zapach wypieków, zrobionych przez mistrzynię cukiernictwa, zwaną Pinkie Pie.
-
- Jakoś nigdy nie lubiłam być nauczana. Większość tego co umiem, to wyuczyłam się sama, na wytrwałości oraz metodzie prób i błędów. Jeśli chcesz, to oczywiście możemy iść postrzelać, lecz jak już mówiłam, to nie potwierdzam, iż dobrze mi pójdzie - powiedziała, a następnie wyswobodziła się z twojego uścisku i jeszcze raz spojrzała na broń, która leżała na stole.
-
- Tutaj jest porządne i wyrafinowane miasto, dla kucyków, które do czegoś doszły i chcą się ustawić, a nie dla przybłęd, które przyszły sobie pozwiedzać. Nie masz nic, to również nie ma się tu czego szukać, więc raczej "zabytków" tutaj nie znajdziesz - powiedział przelotnie jakiś kucyk, a następnie ruszył dalej w drogę. Cała reszta kucyków nawet nie zwróciła uwagi na to, co się właśnie odegrało. Każdy był zajęty "swoimi problemami."
-
Twilight głośno westchnęła. - Jaka ty jesteś dziecinna - powiedziała żałosnym głosem. - Dajesz się nabrać na głupie obietnice tego kucyka, który widocznie cię okłamuje. Dlaczego nie przejrzysz na oczy i nie zobaczysz tego? Chcesz mnie pokonać, aby mieć satysfakcję z tego? Widać, iż jad Nightmare Moon skaził już twoje serce...
-
Powiem wam tyle... Prawdziwym wyczynem jest przejście Gohtica Mroczne Tajemnice na trudnym bez kodów. Mi się udało i powiem tyle... NIGDY KUR** WIĘCEJ!!
-
- Broń jest moja i jeśli mam umrzeć, to umrę razem z nią. Nie obchodzi mnie wasze zdanie oraz nakazy, gdyż jesteście tylko pieprzonymi kretynami, którzy prędzej czy później i tak zostaną zjedzeni - po tych słowach odwróciłem się, a następnie spojrzałem w przepaść i przełknąłem ślinę. - Frajerzy! - krzyknąłem, a następnie skoczyłem.
-
< To uczucie, gdy czytasz sesję na o danym świecie, i okazuje się, iż 3/4 tego co tam jest, to wymysł graczy i MG. > - Może i tak, lecz teraz to już nie jest takie... fascynujące jak kiedyś. Jeszcze wtedy, to potrafiłam z zamkniętymi oczami przebić serce smoka, a teraz? Aktualnie to załatwiam formalności i "bawię się" w urzędniczkę. Jak ja nisko upadłam... - powiedziała żałosnym głosem.
-
- Bardzo zabawne - powiedziała sarkastycznie Twilight, która prawdopodobnie ledwo powstrzymała się od ataku na ciebie. - Eh... - westchnęła cicho. - Nie jesteś warta mojej złości, ani gniewu. Kiedyś sama dostaniesz wymierzoną ci nauczkę. A ten dzień najdzie niedługo. Będzie to wtedy, gdy słońce wejdzie na niebo, a Celestia powróci i wygna cię na księżyc.
-
Applejack uśmiechnęła się, a następnie pochyliła się i pocałowała cię w czoło. - Spokojnie partnerze... niczego takiego nie zrobię. Nie jestem mściwa, a to... to był tylko wypadek. Jedna jabłoń nie zrujnuje mojej rodzinie interesu, więc głowa do góry. Wiem, iż był to tylko wypadek, więc proszę cię... nie upadaj tak nisko - powiedziała, a następnie się zaśmiała. - A teraz wstawaj, gdyż pewnie twoja luba na ciebie czeka - ponownie się uśmiechnęła. Rainbow parsknęła na to wszystko, a następnie przemówiła. - Gdyby tylko mnie tak błagali, to byłabym bardziej szczęśliwa, niż ty teraz - powiedziała z lekkim uśmieszkiem. - Spokojnie, już jest dobrze - Winona szczekała cicho, próbując uspokoić Kitiego. Widocznie nie zbyt się jej to udawało, lecz próbować każdy może.
-
"Crystal Garden and Diamond Apple - the legend of Eden" - Rozgrywka
temat napisał nowy post w Dawne Dzieje
Darkness wzruszył ramionami, a następnie odszedł kawałek, do pierwszego lepszego lepszego drzewka i ostrożnie, a zarazem szybko się po nim wdrapał. Pierwsza próba zakończyła się niepowodzeniem, z powodu źle położonego kopyta. Kucyk upadł na ziemię, a następnie wstał i zaklął pod nosem. Po chwili ponownie spróbował i tym razem udało się. Darkness rozłożył się na jednej z mocniejszych gałęzi, a następnie zdjął swój łuk. Trzymając go w kopytach bacznie obserwował kucyki, które znajdowały się niedaleko niego. - Nareszcie spokój - powiedział cicho do siebie, a następnie wygodnie się rozłożył i kontynuował swoją obserwację. -
"Crystal Garden and Diamond Apple - the legend of Eden" - Rozgrywka
temat napisał nowy post w Dawne Dzieje
- Po pierwsze... - powiedział Darkness, a następnie odkaszlnął. - Jeśli nie znasz mojego imienia, to się go dowiedz. Po drugie, jeszcze raz nazwiesz mnie kołczanowatym, to... radzę ci rzucić w stado wygłodniałych wilków drzewnych. Będzie to szybsza i mniej bolesna śmierć. I po trzecie, jeśli nie masz do mnie ważnej sprawy, to lepiej się po prostu nie odzywaj. Chyba, że chcesz mi robić jako tarczę strzelniczą... -
Cicho westchnąłem, a następnie wolnym krokiem udałem się w jej stronę. Miałem mieszane uczucia, co do owej wierzy, lecz jak już wcześniej sobie postanowiłem, iż dowiem się o tajemniczym kucu, to dotrzymam swojej obietnicy i zaspokoję swoją ciekawość, która wielokrotnie sprowadzała mi na głowę kłopoty, które pamiętam do dnia dzisiejszego.
-
- Prędzej, to skoczę z tego urwiska, niż pójdę z wami melepetami - dodałem spokojnie, a następnie wolnymi krokami cofałem się, aż do skraju urwiska. Popatrzyłem się na nie i przełknąłem ślinę. Wzdychając popatrzyłem na agresorów, będąc gotowym do wystrzału strzał oraz szybkiemu rzuceniu się w przepaść, gdyby byłoby to koniecznie. Byłaby to pewnie dużo lepsza śmierć, niż zagryzienie, przemiana, czy też zabawa z jakimiś niedorajdami, które myślą, że jeśli przerastają mnie, pod względem ilości.
-
- Cóż... rozumiem twoją niechęć do opowiadania o swoich snach, i w pełni to rozumiem. Ja również nie lubiłem opowiadać o sobie i życiu jakie prowadzę. Miałem jednak nadzieję, iż ktoś kiedyś pomoże mi w otwarciu się na świat i inne kucyki, lecz wiem, iż to nie możliwe. Fakt faktem, iż otworzyłem się na ciebie, lecz ty jesteś jedna i... wyjątkowa, a kucyków jest tysiące - powiedział spokojnie. - Jednakże nie roztrząsajmy niepotrzebnych faktów z mojego życia, gdyż jesteśmy tu, aby poznać prawdę o twoim. Mam nadzieję, iż nie przeszkadza ci to, iż przypadkiem również dowiem się czegoś o tobie... czegoś, czego nie powinienem - dodał już poważniejszym tonem.
-
Winter kręciła się jakiś czas po mieście, aby znaleźć poszukiwaną tawernę. Nie trwało to specjalnie długo, gdyż ledwo zdążyłaś poprzeglądać kilka dróżek, które robiły za ulicę. Oprócz tego mogłaś ujrzeć tartak, jak i kowala, nie licząc już masy domków mieszkalnych. Tawerna przed którą stanęłaś, nie wyróżniała się niczym, od reszty budynków, które się tu znajdowały. Fakt faktem, iż zdobił, a raczej ogłaszał ją drewniany znak, który wskazywał właśnie na to miejsce. Ze środka można było usłyszeć zagłuszoną, przez zamknięte drzwi muzykę.
-
Zmieniłaś gwałtownie pozycje, w której kroczyłaś na dworzec w Canterlocie. Wydawałaś się już bardziej poważna, a kucyki nawet jeśli nie zwracały na ciebie zbytniej uwagi, to jako tako przyglądały się tobie z niemałym zaciekawieniem. Nikt jednak nie postanowił się do ciebie odezwać. Kilka kucyków jednak rzucało krótkie "dzień dobry", lub po prostu skinęły głowami, w celu bez słownego przywitania się. Jak było wiadomo nie od dziś, to postawa ma duże znaczenie na zachowanie i charakter kucyka, a ty byłaś tego doskonałym przykładem.