Skocz do zawartości

Wizio

Brony
  • Zawartość

    4953
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Wizio

  1. Darkness spokojnym krokiem podszedł do leżącej klaczy, a następnie ponownie pomógł jej wstać. - Chyba jednak powinnaś się kogoś trzymać. Samotne chodzenie może się źle dla ciebie skończyć. Życie to największy ze wszystkich cudów, więc nie należy go marnować, z powodu śmierci, z byle błahostki. Życia nie kupisz nowego, tylko stracisz je permanentnie. Teraz więc się zastanów, czy warto je tak zmarnować. Ja nie zadecyduję za ciebie, lecz to TY jesteś kowalką własnego losu i, to właśnie TY decydujesz o tym, co zrobisz. Pomoc jest ważna, chodź czasem nie każdej z niej korzysta.
  2. Darkness wstał, a następnie otrzepał się. Po tej krótkiej czynności spojrzał na klacz, która na niego wpadła, a następnie spróbował pomóc jej wstać. Ząrzył już się zorientować, jakie to nieszczęście spowodowały niebieskie kwiaty, na ową klacz. - Mam nadzieję, że nic ci się nie stało - powiedział, do klaczy. Były to chyba pierwsze słowa, które wypowiedział komuś innemu, niż Cloudsowi lub Corrie. - Cóż... pewnie nie jest zbyt łatwo, z poruszaniem się. Szczerze to już lepiej być kimś innym, iż mieć problemy z percepcją - dodał po chwili.
  3. - To jest łuk mądralo - rzucił Darkness w stronę Cloudsa, z obojętnością w oczach. - Nie zapomnij, iż jesteś mną. Masz moje ciało, mój talent i wygląd. Masz wszystko co moje, w tym tą saksę, którą pewnie nazwiesz mieczem lub sztyletem. Umysłu mego nie masz, i z tego się cieszę. Ze wspomnieniami i historią, to pojęcia nie mam, lecz nie próbuj szperać w mojej głowie - powiedział poważnym głosem. - Ja niestety mam teraz dwa niepotrzebne wyrostki, których z chęcią bym się pozbył. O mało się nie zabiłeś, a wtedy nie zawahałbym się uciąć twoich jedynych łączników z niebem. Przemyśl swoje decyzje, gdyż konsekwencje z mojej strony mogą być gorsze, niż się możesz spodziewać.
  4. Wizio

    "Służba na wieki" wiej007

    Nie długo trwało, zanim Smoothy raczyła cię odwiedzić. Niosła na głowie tacę, z dwoma szklaneczkami jakiegoś napoju. Postawiła ją na stoliku, a następnie odwróciła się w twoją stronę. - Tutaj mamy po szklaneczce soku jabłkowego, aby było można chodź trochę ugasić pragnienie - po tych słowach Smoothy wzięła kuszę w kopyta, a następnie przyjrzała się jej bardzo dokładnie. Powoli naciągnęła cięciwę, która następnie zahaczyła się w odpowiednim miejscu. Po chwili wyciągnęła z juków bełt, który następnie załadowała. - Lepiej się schowaj, gdyż nie potwierdzam, iż strzał będzie celny.
  5. - Ponownie ci mówię, iż nie ładnie tak mówić - Twilight poluzowała więzy, jednakże nadal były na tyle ciasne, abyś nie mogła się uwolnić. Jednak zamiast tego usunęła ci usta, przez co nie mogłaś wypowiedzieć ani słowa.. - Obejdzie się bez stałego usuwania języka, ale tymczasowe usunięcie ust, jeszcze nikomu nie zaszkodziło. A tak, to może przemyślisz swoje zachowanie, które nie jest zbyt miłe. Jesteś złą klaczką, więc powinnaś dostać karę, którą aktualnie odbywasz. Przyjmij ją więc z godnością, a nie niczym bachor.
  6. Darkness usłyszał potwora, który ryknął. Z jego perspektywy nie było to może głośno, gdyż pewnie odległość była już dość spora, lecz echo, które roznosi się po lesie, nie ma sobie równych. - Jeśli to jest to, o czym myślę, to niech ten cały Clouds szybko ginie... To mu oszczędzi cierpień - powiedział zirytowany Darkness, który wstał właśnie spod drzewa. Odruchowo sprawdził łuk i strzały, a następnie galopem ruszył w stronę, z którego słyszał krzyk. Na jego twarzy ukradkiem pojawił się niewielki uśmiech, który po chwili znikł.
  7. - Nie ładnie tak mówić - rzuciła, a następnie magią zacisnęła więzy, którymi byłaś obwiązana. Odcinało to większy dopływ powietrza, a ty zaczęłaś oddychać coraz to ciężej. - Kucyki nie powinny tak mówić, gdyż to im nie przystoi, lecz ty chyba masz w nosie zachowanie i robisz wszystko, aby mi dogryźć. Jak już kiedyś mówiłam, jesteś żałosna.
  8. Darkness głośno westchnął, a następnie spojrzał na Corrie. - Witaj... - rzucił krótko, a następnie ponownie odwrócił wzrok od znajomej klaczy. - Naprawdę... nie mam ochoty na rozmowy... możesz mnie zostawić? Proszę... - powiedział cicho, a w jego głosie można było usłyszeć nutkę smutku i żałości. Chwycił szybko jedną ze strzał, a następnie obejrzał ją... jak to zwykł robić. - I jak ja teraz będę strzelać z łuku w tym ciele? - zapytał siebie w myślach. - Nie jestem przystosowany do takiej talii. Co najwyżej mogę sobie pobiegać, lecz to pegaz... nie umie robić tego szybko, a już na pewno nie długo - mówił w myślach do samego siebie.
  9. Darkness już chciał odgryźć się owemu pegazowi w jego ciele, lecz zrezygnował z tego. Nie tylko ze względu na znajomą klacz, lecz i fakt, iż nie ma to sensu. Jednakże nadal nie podobało mu się to, iż ktoś obcuje po jego ciele. - Ta... wybić się nad inne pegazy... i tak jesteś tylko zwykłą pogodynką, których jest tysiące w Equestrii - ponownie pomyślał z irytacją, a następnie po raz to kolejny odwrócił się od grupy kucyków i podszedł pod pierwsze lepsze drzewo. Tam usiadł, a następnie jak zawsze zaczął wpatrywać się niebo, które było ledwo widzialne, przez korony drzew. - Jak można aż tak źle chodzić jak on...
  10. - Nie mam zamiaru używać tego cholernego ciała, które robi za pogodynkę. Nie lubię pegazów i na pewno nie będę się utożsamiać z tym... czymś - Darkness wskazał na ciało, w którym aktualnie był. - Myślisz, że jesteś taki mocny, gdyż jesteś pegazem? Pegazy są moce w skrzydłach, lecz ich wytrzymałość, nawet nie może się równać z kucykami ziemnymi. Prędzej byś się wykończył, niż cokolwiek mi zrobił - powiedział spokojnie, a następnie spojrzał na siebie. - Nie mam zamiaru się z tobą kłócić, lecz nie próbuj nie próbuj żadnych sztuczek. Nie chcę, aby moje ciało straciło to, nad czym pracowałem przez te wszystkie lata. Zbyt długo czasu, krwi i potu, poświęciłem, aby utrzymać tą sylwetkę, która jest aktualnie. Jakbyś się dokładnie przyjrzał, to byś widział różnicę pomiędzy mną, a innymi kucykami ziemnymi. Jednakże nie wymagam tego od ciebie, gdyż byłaby to kolejna strata czasu, którego i tak już wykorzystaliśmy wystarczająco.
  11. - Nie masz masz się po co wiercić. Są one mocne i na pewno utrzymają takiego niesfornego kucyka jakim jesteś. Chciałam załatwić to pokojowo, lecz ty nie chcesz. Nie będę się prosić, lecz wiedz, iż zostaniesz tu. Poświęcę się nawet, ale TY nie wyjdziesz z tej cholernej bańki, chodź bym miała zniszczyć wszystkie moje książki. Wiem, że jak Nightmare cię uwolni, to ty litości mi nie okażesz, więc i tak nie będę miała za dużo do stracenia.
  12. - Zostaw mnie idioto - powiedział spokojnie, a następnie wstał i otrzepał się. - Nie warz się więcej mnie ruszać. Nie mam zamiaru być bić się z własnym ciałem. Poza tym masz na nie do cholery uważać... Nie próbuj nawet nic w nim zmieniać. Nie jest stworzone do walki, tylko do zwinnego poruszania się. Nie tak łatwo jest zmienić masę kucyka ziemnego, w lekkie i zwinne ciało, w jakim teraz jesteś. Okaż więc mu szacunek, bo wierz mi, że strzał mnie pożałuje - dodał, już bardziej zawzięcie. - Luno... skąd się biorą tacy dziwacy jak on - Darkness pomyślał z irytacją, a następnie odwrócił się od reszty.
  13. Resztką sił, jakie mi został spróbowałem dopłynąć do owego skrawku lądu. - Cholera... to się skończyło lepiej, niż myślałem - pomyślał Darkness, z nieukrywaną radością. Gdy dopłynąłem do owego kawałku lądu (jeśli mogę tak oczywiście przyjąć), to usiadłem, a następnie szybko zaczął otrząsać się z wody. Po chwili przypomniało mi się o moim ekwipunku. Zacząłem sprawdzać teren oraz własne ciało ( ), w poszukiwaniu moich rzeczy, które wiele dla mnie znaczyły.
  14. - Rozluźnij się, i odpoczywaj. Pewnie będziemy tu jeszcze jakiś czas, a pewnie do puki nie zniknie gorączka, a twoje rany jako tako się zagoją. Musisz odpoczywać. Nie możesz się wysilać w najbliższym czasie, gdyż to przyniesie tylko gorsze skutki. Nie jestem specjalistą od medycyny, lecz przynajmniej takie błahostki i podstawy wiem - Darkness po tym monologu ponownie odwrócił się w twoją stronę (patrzył w sufit). Reszta czasu, to było tylko wpatrywanie się w milczeniu na ciebie, gdy byłaś do niego przytulona. Raz po raz również pogłaskał cię po głowie, co spowodowało chodź chwilę relaksu, gdy ona wręcz pulsowała bólem. Teraz jednak nic nie mogło ci pomóc, gdyż wasz zapas medykamentów niewyobrażalnie się skurczył.
  15. Żaden kucyk nawet się nie zatrzymał. Widoczne jednak było, iż niektóre kucyki, chodzące razem szeptały coś do siebie. Nie trudno było wywnioskować, iż chodzi o ciebie. Niemal to każdy, z owych kucy, które chodziły uliczce, na której aktualnie się znajdowałaś, ignorował cię. Raz po raz ktoś na twój widok parsknął, co było wiadomym powodem. Zbłaźniłaś się i zrobiłaś z siebie idiotkę, na oczach stolicy Equestrii.
  16. - Jesteś moim małym dzidziusiem - uśmiechnęła się, a następnie spojrzała na ladę, na której stało kilka babeczek. - To może... zjemy sobie babeczkę, lub dwie, lub dziesięć? - uśmiechnęła się, a następnie niczym błyskawica wstała i chwyciła jedną babkę. Po tym ponowie położyła się na tobie, i bez namysłu włożyła ci ją do buzi. Po tym lekko zachichotała. - Ona jest pyszna. Nie obawiaj się jej. Gwarantuje ci, iż będziesz chciał jeszcze - ponownie na jej twarzy zagościł nieprzerwany uśmiech. Pinkie jeszcze jakiś czas wpatrywała się w ciebie jedzącego. Dopiero, gdy dokładnie pogryzłeś i przełknąłeś ową słodycz, to wstała, i również tobie pomogła. Gdy tylko wstałeś, ona momentalnie wepchnęła ci do buzi kolejną babeczkę.
  17. - Poradziłyśmy sobie z Discordem, z atakiem podmieńców, to dlaczego nie damy sobie rady po raz drugi z Nightmare Moon? Ona jest słaba, gdyż nie ma w niej Luny, która stanowiła większość jej mocy. Problemu z jej ponownym wygnaniem, nie będzie. Musisz przejrzeć na oczy, i zrozumieć. Ona cię tylko wykorzysta, a potem wywali jak śmieci. Naprawdę tego chcesz? Komu ufasz? Mi, czy jej?
  18. Wizio

    "Służba na wieki" wiej007

    Mechanizm kuszy, którą trzymałeś był profesjonalny. Cięciwa, która była sztywna, z niewielkim trudem jest naciągana, co świadczy o wytrzymałości. Również miejsce na bełt, które jest dokładnie wygładzone i przystosowane do strzelania. Takich kusz prawdopodobnie się już nie robi. Nie trudno to wywnioskować, ale prawdopodobnie jest to unikat, który został wytworzony specjalnie dla twojej lubej. Trochę jednak nie dawała ci spokoju jej przeszłość. Miałeś drobne wątpliwości co do jej słów, lecz też nie mogłeś przyjąć, iż kłamie.
  19. - Co do cholery... - powiedziałem, a następnie spojrzałem na siebie. - Oddawaj ten łuk... - momentalnie wręcz zabrałem "sobie" łuk oraz kołczan, a następnie zacząłem się wpatrywać w niebo. - Dlaczego akurat pegaz... jak ja nienawidzę pegazów - pomyślałem z irytacją, a następnie spojrzałem na osobę, która teraz była mną. - Dlaczego akurat TY musisz być mną... - wysyczałem z irytacją, a następnie sprawdziłem, plusy tego ciała. Miałem niewielką nadzieję, na znalezienie chodź jednego. Nie miałem zamiaru bawić się skrzydłami. - Poza tym... nie waż się cokolwiek z nim zrobić. A już na pewno nie masz się zabawiać z klaczami - dodałem po chwili.
  20. Darkness szwendał się na skraju lasu Everfree. Był to dla niego odpoczynek psychiczny od tego wszystkiego. Minął dopiero 1 dzień, a on już ma dość osób, z którymi ma podróżować przez następne... wiele, wiele godzin. Na samą myśl o tym, robiło mu się słabo, lecz zobowiązał się do tego i wiedział, iż musi dotrwać do końca. Poddawanie się nie było w jego typie.
  21. - I zrobię to. Pomogę Equestrii i uratuje ją od tej su... - Twilight przerwała. - od tej Nighmare Moon - poprawiła się po chwili. - Ocalę Equestrię po raz to który, a co z tobą, to pomyślimy wkrótce. Ja jednak nie mogę się stąd ruszać, gdyż zaklęcie może przestać działać - powiedziała Twilight w stronę swoich przyjaciółek. Te natomiast tylko kiwnęły głową, a następnie zaczęły opuszczać dom Twilight. Po chwili ponownie zostałyście same.
  22. Pinkie chwilę wpatrywała się w ciebie, z "neutralną miną." Następnie jak gdyby nigdy nic wybuchła śmiechem. Po chwili jednak się uspokoiła i polizała cię w polik. - Mm... smakujesz jak... pieczone jabłka! - krzyknęła rozpoznając smak. - Kocham je! Kochamkochamkochamkocham! A szczególnie to od Applejack, gdyż są najlepsze w Ponyville, co ja mówię... w całej Equestrii! Ale i tak bardziej niż jabłka, to wolę moje słodycze. One są słodkie i smaczne, no i są ich duże, duże ilości. Zastanawia mnie czemu ty nie jesz tyle słodkości. Może trochę cię nakarmimy? Ja i tak już opiekuję się małymi źrebaczkami, które karmie i się z nimi bawię, więc jeszcze jeden dzidziuś nie zrobi mi różnicy - Pinkie jak zawsze uśmiechnęła się, a przez jej głowę musiało przejść kolejne tysiące myśli... jak nie mniej.
  23. Wizio

    "Smocze Krzyki" wilczyca27

    Winter ostrożnie weszła do owego budynku. Niestety nie miała tyle szczęścia. Siedziało już tam kilka kucy, rozmieszczonych przy kilku stołach. Pili oni alkohol, głośno gadali i się śmiali, a nawet "po przyjacielsku" się bili. To był chyba częsty widok w tawernach, które były jednymi z najbardziej odwiedzanych budynków owych miast. Barman był niedaleko ciebie. Lada, za którą była umieszczona tuż przed drzwiami wejściowymi. Najpierw jednak trzeba było przebić się przez zgraję pijanych kucy, która mogła się przyczepić.
  24. Wizio

    "Służba na wieki" wiej007

    Delikatnie zabrałeś kuszę, a następnie ruszyłeś w kierunku drzwi i wyszedłeś z domu twojej lubej. Udałeś się na ogród, który nie był za duży, ani też niemały. Był dobrze przystosowany do potrzeb każdego kucyka. Miękka i równa trawa, kilka grządek kwiatów, tuż na przed ścianą domu, drzewa, które ozdabiały, małe oczko wodne, a nawet kamienny grill, z ławkami i stolikiem. Kusza na zewnątrz niczym się nie różniła, od tego, kiedy była wewnątrz. Wyglądała tak samo, miała taki sam kształt. Wyglądała zupełnie tak samo.
  25. Darkness cały czas siedział na drzewie i mierzył zgromadzonych swoim wzrokiem. Milczał, wpatrując się w kucyki, które wydawały się mu dziwne i nienormalne. - Oh, for Celestia's sake... - pomyślał, a następnie szybko zeskoczył z drzewa i w milczeniu postanowił udać się w głąb lasu. Przy sobie jak zawsze miał kołczan oraz łuk, przewieszony przez głowę.
×
×
  • Utwórz nowe...