- W okolicach Nowej Appleloosy Radoskorpiony mają gniazdo. Masz je dla mnie zniszczyć - powiedział uśmiechając się. - Tylko uważaj. Są trujące, duże i zabójcze.
< Nie da się walczyć z przeciwnikiem nie wiedząc jak wygląda>
- Czyli chcesz uprawiać stosunek? - zachichotała. - Może kiedy indziej. Teraz mam nadzieję spędzić ten czas w trochę inny sposób. - ponownie cię pocałowała.
- Cóż to jest rodzina, a ty jesteś dla mnie jak... jak specjal some pony. (nie wiem czy dobrze napisałem) Cóż ja nie umiem kłamać. Ja cię kocham - powiedziała to rumieniąc się lekko.
- To powodzenia partnerko. - Applejack pomachała kopytkiem gdy oddalałaś się od niej.
***
Po kilku minutach byłaś już przed domkiem Twilight. Stanęłaś przed jej drzwiami trochę zdenerwowana i nie wiedząc czy wejść czy uciec.
- Dziękuję ci - klacz przytuliła cię po czy lekko chwyciła paczkę i ostrożnie rozpakowała ją. - To jest piękne. Zrobiłeś coś tak ładnego sam? - zapytała nie mogąc powstrzymać uśmiechu.
- Prawdę mówiąc ja się cieszę, że tu jesteś. Wiem, że nie mogę zastąpić ci rodziny ale mam nadzieję, że będziesz się tu czuć jak w domu. - Applejack spojrzała na ciebie.
- Czasami sobie tu przychodzę i myślę. Myślę co się ostatnio stało i jaki ma to wpływ na moje życie. - powiedziała smutnym głosem nie ruszając się z miejsca.
< kur** gdzie w środku sadu >
Przeglądałeś swoje bronie. Kusze oraz łuk były w idealnym stanie. Najbardziej jednak poruszyły cię sztylety od Applejack. Dała ci ten prezent od serca, po mimo, iż to część jej rodziny.
Apple Bloom ostrożnie chwyciła figurkę.
- Poczekaj chwilę. Zaraz ją przyniosę. - powiedziała i oddaliła się.
***
Po kilku minutach wróciła ze starannie zapakowaną paczką.
- Proszę. - powiedziała i uśmiechnęła się podając ci paczkę.
Przeszliście przez ten sam korytarz, lecz skręciliście do pierwszych drzwi od wejścia. Weszliście do małego biura. Były tam dwa krzesła, biurko, okno oraz terminal. Kucyk usiadł na swoim krześle i gestem zaprosił cię na drugie.