-
Zawartość
4953 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Wizio
-
- Emm czy mogłabym go przeczytać? Wolę się upewnić czy to odpowiedzi list. - Zapytała Twilight trzymając zwinięty list.
-
- W okolicach Nowej Appleloosy Radoskorpiony mają gniazdo. Masz je dla mnie zniszczyć - powiedział uśmiechając się. - Tylko uważaj. Są trujące, duże i zabójcze. < Nie da się walczyć z przeciwnikiem nie wiedząc jak wygląda>
-
- Czyli chcesz uprawiać stosunek? - zachichotała. - Może kiedy indziej. Teraz mam nadzieję spędzić ten czas w trochę inny sposób. - ponownie cię pocałowała.
-
- Cóż to jest rodzina, a ty jesteś dla mnie jak... jak specjal some pony. (nie wiem czy dobrze napisałem) Cóż ja nie umiem kłamać. Ja cię kocham - powiedziała to rumieniąc się lekko.
-
- Rozumiem. Tylko nie daj się tak łatwo zabić. Kim będę się opiekować? - uśmiechnęła się z rozbawienia.
-
Twilight siedziała przy jednej z książek. - O witaj Marina. Jesteś tu z tym listem? - zapytała odrywając się od książki.
-
- Jeszcze raz ci dziękuję. Nigdy nikt nie zrobił dla mnie niczego milszego. - powiedziała całując cię w policzek. - Poprawiłeś mi tym humor.
-
- To powodzenia partnerko. - Applejack pomachała kopytkiem gdy oddalałaś się od niej. *** Po kilku minutach byłaś już przed domkiem Twilight. Stanęłaś przed jej drzwiami trochę zdenerwowana i nie wiedząc czy wejść czy uciec.
-
- Dziękuję ci - klacz przytuliła cię po czy lekko chwyciła paczkę i ostrożnie rozpakowała ją. - To jest piękne. Zrobiłeś coś tak ładnego sam? - zapytała nie mogąc powstrzymać uśmiechu.
-
- Prawdę mówiąc ja się cieszę, że tu jesteś. Wiem, że nie mogę zastąpić ci rodziny ale mam nadzieję, że będziesz się tu czuć jak w domu. - Applejack spojrzała na ciebie.
-
- Witaj cukiereczku. Wstaję tak zawszę i zbieram jabłka. To mnie odpręża i relaksuje.
-
- Czasami sobie tu przychodzę i myślę. Myślę co się ostatnio stało i jaki ma to wpływ na moje życie. - powiedziała smutnym głosem nie ruszając się z miejsca.
-
Kuchnia była pusta. Applejack była w sadzie i jak zawsze zbierała jabłka.
-
Po jakimś czasie chodzeniu po sadzie wyszedłeś z niego i zauważyłeś mały staw. Applejack leżała tam patrząc się w niebo.
-
- Poczekaj. Potrzebuje pewnego kret... kucyka do pewnego zadania. Jeśli wykonasz je dobrze to może pozwolę ci tu bywać.
-
- Za to im płacę - powiedział uśmiechając się lekko.
-
< kur** gdzie w środku sadu > Przeglądałeś swoje bronie. Kusze oraz łuk były w idealnym stanie. Najbardziej jednak poruszyły cię sztylety od Applejack. Dała ci ten prezent od serca, po mimo, iż to część jej rodziny.
-
- Co masz na myśli? - uśmiechnęła się chytrze.
-
List był gotowy, a ty musiałaś go wysłać. Nie zostało nic innego jak iść do Twilight.
-
- Dobra czego się dowiedziałeś? - zapytał znudzonym głosem.
-
- Siedzi nad stawem - powiedziała lekko chichocząc. - Jest obok sadu.
-
- Powiedziałabym to samo ale moje usta są zajęte - Ponownie cię pocałowała.
-
- Co tu robisz? Wiesz, że nie jesteś tu mile widziany - powiedział zimnym głosem.
-
Apple Bloom ostrożnie chwyciła figurkę. - Poczekaj chwilę. Zaraz ją przyniosę. - powiedziała i oddaliła się. *** Po kilku minutach wróciła ze starannie zapakowaną paczką. - Proszę. - powiedziała i uśmiechnęła się podając ci paczkę.
-
Przeszliście przez ten sam korytarz, lecz skręciliście do pierwszych drzwi od wejścia. Weszliście do małego biura. Były tam dwa krzesła, biurko, okno oraz terminal. Kucyk usiadł na swoim krześle i gestem zaprosił cię na drugie.