-
Zawartość
4953 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Wizio
-
Obie stanęłyście przed cukiernią. - Gotowa? - Zapytała się Applejack śmiejąc się przy tym.
-
- Kilka dni temu przed twoim przybyciem. Pytała się o drogę do biblioteki. Więcej już jej nie widziałam.
-
Po pewnym czasie doszliście do biblioteki. Twilight nie chciała cię opuszczać ale musiała. - Spotkamy się jutro?
-
- Jeśli możesz. - Powiedziała dając ci kolejnego buziaka w usta.
-
- Tutaj oczywiście. Jakąś godzinę temu. A co? Robisz dla niej niespodziankę? A może dwie? A może imprezę?! Mogę też robić?
-
Applejack popatrzyła na twoje oczy. Nigdy wcześniej jej to nie zastanawiało. - Masz bardzo interesujące oczy. Zdaje mi się, że kiedyś je widziałam.
-
Ty i Applejack miałyście udać się na farmę. - A co ty na to, aby udać się do cukierni? - Zapytała nie ruszając się z miejsca.
-
Twilight czuła się jak w niebie. Chciała aby to trwało wiecznie, lecz wiedziała, że ma obowiązki, które musi wypełniać. Przerwała twój pocałunek i bez słowa się przytuliła. - Niedługo będę musiała iść. Mam swoje obowiązki. Mam nadzieję, że kiedyś to powtórzymy. - wyszeptała ci do ucha.
-
Wiele kucyków na moim miejscu by uciekało, lecz ja wiedziałem, że to nie ma sensu. Szybkim ruchem chwyciłem topór i zamachnąłem się czekając na kolejną zdobycz.
-
Applejack zarumieniła się lekko widząc, iż ją zauważyłeś. Twilight w końcu przerwała pocałunek. Była cała zarumieniona. - Emm. Nie sądziłam, że to kiedyś powiem, ale Kocham cię. - Powiedziała całując cię po raz kolejny.
-
Nic nie usłyszałaś. Pukałaś, błagałaś ale na nic. W końcu Applejack nie wytrzymała i do ciebie podeszła. - Chodź cukiereczku. Ona nie jest warta twojego czasu. - Powiedziała Applejack przytulając cię.
-
- One są głupie. Robią to co podpowiada im instynkt. Nie idą tam bo chcą tylko same nie wiedzą co robią.
-
Twilight cały czas trzymała cię w uścisku. Nie puszczała i pewnie chciała aby ta chwila trwała wiecznie. Nagle na drzewie ujrzałeś znajomy ci kapelusz oraz pomarańczowego kuca.
-
- Czy widziałam Twilight. - Podparła kopytkiem brodę. - Oczywiście, że widziałam głuptasku!
-
Nie usłyszałaś nic więcej niż dźwięk zamykanych na klucz drzwi. Applejack usiadła ze współczucia. Nie wiedziała czy podchodzić czy poczekać chwilę.
-
Po chwili na stole stały już owoce, ciasta i różne smakołyki. - Proszę jedz. - Uśmiechnęła się Applejack.
-
Nie zbyt się tym przejąłem. Nie wiedziałem nawet czy wrócę.
-
Jednorożec od razu zrozumiał o co chodzi i tylko wzmocnił uścisk. Po chwili oddaliła się i pocałowała cię prosto w usta.
-
Drzwi ponownie otworzyły się. - Nie mamy o czym gadać. Wynoś się! - Krzyknęła po czym ponownie zamknęła drzwi.
-
Byłem zdeterminowany i wiedziałem, że to od naszej grupki zależy los ocalałych. Księżniczki na nas liczą, więc nie mogę ich zawieść. - Generale. Wchodzę w to. - Powiedziałem biorąc mój młot z pleców. - Skopmy zainfekowanym ich zgniłą dupę.
-
- Tak ja mam. - Wystąpiłem z szeregu. - Nie dość, że robię dla was bronie, zbroje itp. to po raz 20 muszę ryzykować życie dla wszystkich? Nie pamiętacie jak się skończyło ostatnio?? Straciliśmy połowę gwardii bo jakiś debil zadzwonił w dzwony. Musimy mieć lepszą taktykę, a nie biegniemy tracąc kolejnych żołnierzy.
-
Wstałem marudząc coś pod nosem. - Kurwa nie dość, że ryzykuje życie dla każdego żywego kuca to jeszcze mnie budzić musicie. - Pomyślałem sobie idąc w stronę miejsca zbiórki.
-
Po chwili drzwi otworzyły się. Stała tam Lora z szybko znikającym uśmiechem. Nie powiedziała nic tylko momentalnie zamknęła drzwi gdy zorientowała się, że to ty. Applejack widziała całe zdarzenie i była zszokowana tym co się stało.
-
Twilight popatrzyła prosto w twoje oczy. Na jej twarzy budował się mały uśmiech. Po chwili zebrała się na odwagę i polizała cię w policzek. Było widać rumieńce na jej twarzy.
-
Wyruszyliście z farmy i kierowaliście się w stronę twojego starego domu. *** Gdy widziałaś twoje stare mieszkanie chciałaś zawrócić, ale wiedziałaś, że nie ma odwrotu. Applejack odsunęła się pod okno aby nie było jej widać a ty miałaś zapukać i wejść.