Skocz do zawartości

Wizio

Brony
  • Zawartość

    4953
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Posty napisane przez Wizio

  1. - A może mam cię nauczyć dyscypliny? - powiedziała wstają, a następnie stanęła i oparła się o framugę przejścia, które prowadziło na pierwsze piętro. - Idziemy kochasiu do góry, gdyż moja "dyscyplina" nie spodoba ci się na takim otoczeniu - zachichotała, a następnie weszła schodami w górę.

  2. < No problem ._. >

    - Ano mieścimy. To nie trudne zmieścić się na tak dużej farmie co nie? Przecież widzisz, iż tu jest tyle miejsca, że wszystkie kucyki z Ponyville tu się zmieściły - powiedziała z uśmiechem.


    - A dlaczego nie? - odpowiedziała na pytanie, pytaniem. - Nie podobało się? A może mam znowu to zrobić, chodź... nadal smakujesz jak spalone jabłko. Czy ty zawsze się palisz?

  3. - Złość i nienawiść... to cechy słabego kucyka, który szybko traci cierpliwość. To cechy, których Darkness nie posiadał, przez co był taki jaki był. Inne kucyki mogły mu zazdrościć jego spokoju i braku okazywania emocji, których i tak posiadał w minimalnych ilościach. Nauczył się żyć bez nich, a wszystkie swoje pragnienia rozwiązywał za pomocą łuku i ciężkiego treningu. Ty jednak zrujnowałaś mu życie... a ja jako jedyna cząstka Darkness'a, którym kiedyś był mam zamiar sprawić tak, aby jego życie powróciło do stanu, sprzed poznania ciebie. Jesteś jedyną przeszkodą, więc i ciebie muszę usunąć - powiedział spokojnym głosem, który był niemal całkowicie pozbawiony uczuć.

  4. - Słabych trzeba eliminować... On stał się taki przez ciebie... - powiedziała podróbka. - Kiedyś był nieugięty oraz bezuczuciowy... potrafił zrobić wszystko, a nawet zabić z zimną krwią. A ty? Ty mu okazałaś uczucia i dobro, co zniszczyło go... To wszystko twoja wina... - dodała oschłym i bezuczuciowym głosem.

  5. Podróbka tylko lekko się uśmiechnęła, a następnie zaczęła infiltrować otoczenie wzrokiem. Po chwili jednak ponownie spojrzała na ciebie, a uśmiech znikł. Był on mądry i wiedział, iż atak teraz mógł się skończyć tragicznie. Postanowił on jednak stać w miejscu i nadal się tobie przyglądać z nieukrywaną ciekawością.

    - Żałosny i słaby kucyk... - powiedziała podróbka Darkness'a. - Wiesz co ty zrobiłaś? - zapytała po chwili. - Zniszczyłaś go... - wskazała na prawdziwego Darkness'a. - ... przez ciebie stał się słaby, żałosny, zaniedbał to co kochał...

  6. Podróbka Darkness'a, stała i wpatrywała się w ciebie, gdy szarżowałaś na niego. Nie ruszał się, tylko stał i wpatrywał się prosto w twoje oczy. Gdy byłaś już na tyle blisko i wykonałaś zamach to ten momentalnie się odwrócił, a następnie uderzył cię zgięciem przedniej nogi w grzbiet, a następnie kopnął cię kilka razy w brzuch.

  7. - Ojej... - powiedziała Fluttershy, która uważnie widziała wszystko, co się stało. - N-Nic ci się nie s-stało? - zapytała po chwili, a następnie wstała z krzesła i podeszła. - P-Pokaż... zobaczę cz-czy to nie jest groźne... - nakazała, lecz to bardziej brzmiało jak sugestia. - O-Oczywiście jeśli p-pozwolisz... - dodała po chwili.

  8. On był jednak sprytniejszy i momentalnie odskoczył, a następnie posłał w twoją stronę groźne spojrzenie. Następnie szybko do ciebie podbiegł, a po chwili podciął cię tylnymi kopytkami. Nastąpiło to momentalnie, więc nie zdążyłaś zareagować i przewróciłaś się. Uderzyłaś głową o ziemię, co skutkowało bólem, lecz nie przeszkodziło ci to w stawaniu. Kątem oka mogłaś również zauważyć prawdopodobnie tego prawdziwego Darknessa, które leżał w bezruchu.

  9. - Podejdź do popiersia Celestii, które znajduje się za tobą, a następnie przekręć jej róg... Otworzy się wtedy przejście, gdzie będziesz mogła odprawić rytuał... - powiedział głos, który coraz bardziej stawał się zachęcający i... miły. - Zrobisz jednak... jak uważasz... ja jednak mogę dać ci tylko radę co zrobić powinnaś... - dopowiedział głos po chwili.

  10. - Już chcesz TO robić? - zaśmiała się, a następnie lekko zarumieniła, na fakt, iż przytulasz ją w krępującej pozycji, która mówi wiele o sobie. Smoothy podniosła lekko głowę do góry, tak aby mogła ciebie zobaczyć, a następnie spróbowała się pocałować.

  11. Darkness, który atakował tego drugiego nawet nie zareagował na twoje słowa. Zupełnie jakby ciebie tutaj nie było. Jednakże ten bez oka lekko pochylił głowę w twoją stronę i delikatnie się uśmiechnął. Był cały czas atakowanie, nieprzerwanym okładaniem przez kopytka kuca, który siedział na nim. On jednym okiem mrugnął do ciebie, a następnie powoli zaczął je zamykać...

    < Również dziękuje ^ ^>

  12. Darkness, który nie miał oka momentalnie się na ciebie spojrzał co źle się dla niego skończyło, gdyż dostał w twarz, przez co stracił równowagę i upadł na ziemię. Ten, który stał podszedł do leżącego i na wpół przytomnego Darknessa, a następnie zaczął go bezlitośnie okładać przednimi kopytkami. Nie była to siła wielka, lecz nadal mogła poczynić szkody.

    < Ja również :rainderp: >

    < PS: Powodzenia i życzę szczęścia, aby ci się udało. ^ ^ >

  13. Szybko przebiegłaś przez korytarz i otwierałaś każde drzwi, lecz na twoje nieszczęście, lecz może nawet na szczęście drzwi były pozamykane na klucz. Wybiegając z pomieszczenia mieszkalnego, prawdopodobnie babci Applejack, czyli Grany Smith zabrałaś ze sobą kartkę oraz klucz, który być może był od drzwi do twojego domu lub wyjścia z farmy Apple. Pomijając zamknięte drzwi, zbiegłaś po schodach i pędem udałaś się do drzwi wyjściowych. Gdy pociągnęłaś odruchowo za klamkę to okazało się, iż były otwarte. Gdy wyjrzałaś przez nie to zobaczyłaś dwójkę ledwo już poruszających się Darknessów. Byli cali we krwi, a na ciele były licznie wbite strzały, lecz nie głęboko. Żaden nie miał na sobie peleryny, lecz jeden nie miał też oka.

  14. - A n-nie pogniewasz s-się j-jeśli będę ch-chciała p-pomyśleć w s-samotności? - zapytała lekko płaczliwym głosem. - N-Nie chcę c-cię wyganiać a-ale w s-samotności l-lepiej mi się myśli j-jeśli chodzi o t-takie s-sprawy - dodała Flyttershy po jakimś czasie.

  15. Po chwili Smoothy wstała, a odeszła kawałek i popatrzyła na ciebie uwodzącym wzrokiem.

    - Chciałbyś jeszcze raz posmakować moich ust? - zapytała po chwili, a następnie odwróciła się i lekko zaczęła potrząsać swoją tylną częścią ciała.

  16. < No problem partner >

    - Co jakiś czas organizujemy zjazd Rodziny Apple, który odbywa się tutaj na farmie - powiedziała Applejack, a następnie wskazała na stodołę, do której było już niedaleko oraz resztę sadu.


    - A co? Nie mogę? - wyszczekała Winona w stronę Kitiego, a przy okazji liznęła go w polik. - Hm... smakujesz trochę jak... spalone jabłka.

  17. - Rozumiem, lecz nie spodziewaj się czułości przy treningu - powiedziała z lekkim uśmiechem. - A teraz... skoro jeszcze nie trenujemy to... - wtuliła się w ciebie. - ... możemy jeszcze troszkę się pobawić - dodała, a następnie pocałowała cię w usta.

  18. - M-Może tak b-będzie lepiej... - powiedziała po chwili niepewności. - Ch-Chciałabym sobie t-to p-przemyśleć w spokoju - dodała ponownie, lecz z większą niepewnością. - O-Oczywiście jeśli n-nie masz n-nic przeciwko... nie ch-chciałabym się t-tobie n-narzucać.

  19. Tego niestety już wiedzieć nie mogłaś, jednakże nigdy nie wolno tracić nadziei. Podbiegłaś do szafek i zaczęłaś każdą powoli przeglądać. Sprawdzałaś każdy regał oraz każde drzwiczki możliwe do otworzenia. Jedyne co znalazłaś to klucz oraz kartkę, na której napisane było.

    Jest to miejsce, w którym się wychowałaś, tam gdzie dziadkowie Twoi umarli. Miejsce, w którym ojciec cię zostawił, a gdzie pracowałaś dla nich.

  20. < Prosiłbym Imko o troszkę dłuższe odpisy. >

    - Auroro... dobrze wiesz kim jestem... - powiedział znowu głos. - Chciałabym ciebie prosić o pomoc... Jeśli ty pomożesz mnie to ja pomogę tobie... - dodał po chwili. Brzmiał on jednak zachęcająco. Był on jak... motywacja i wsparcie, które było ci potrzebne.

  21. - N-No ja sama n-nie wiem... Ja, j-jak już m-mówiłam to nie j-jestem w dobra w b-byciu dziewczyną, w-więc nie spodziewaj się r-rewelacji - odrzekła w twoją stronę. W jej głosie nadal tkwiła niepewność. Ona sama nie wiedziała czy to jednak się powiedzie. Nie znała ciebie długo, więc jej zachowanie nikogo by nie zdziwiło.

  22. - Pocieszające wiesz!? - krzyknąłem do niej w złości, a następnie próbowałem wstać. Gdy wstałem to lekko się już zirytowałem tym całym obrotem sprawy, więc po prostu z mieczem w ustach ruszyłem co sił w nogach na tego cholernego zombiaka, a następnie wyskoczyłem, by w końcu wbić mu mierz prosto w głowę.

×
×
  • Utwórz nowe...