Skocz do zawartości

Wizio

Brony
  • Zawartość

    4953
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Posty napisane przez Wizio

  1. Darkness, który stał obok ciebie momentalnie otworzył drzwi.

    - Słuchaj... ja się nim zajmę, a ty szukaj tego, co pomoże ci w ucieczce z tego miejsca. Gdyby coś mi się stało to... chciałabym, abyś udała się do mojego domu i wszystko to przekazała mojemu ojcu... On będzie wiedzieć co ma zrobić... - po tych słowach bez czekania wepchnął cię do pomieszczenia, a następnie zamknął za tobą drzwi. Mogłaś usłyszeć dźwięk zamykanego na klucz zamka.

  2. < Miło mi to słyszeć :fluttershy6: >

    Shining Armor tylko popatrzył na ciebie, a następnie skinął głową i ponownie zwrócił wzrok na pechowego strażnika, który stał na baczność.

    - A teraz rusz się i masz zrobić tak jak ci mówiłem - rzucił kapitan królewskiej straży w stronę kucyka, który stał przed nim.

    - Tak jest! - krzyknął, a następnie pobiegł w stronę miasta. Po drodze rzucił ci jeszcze nienawistne spojrzenie.

  3. Był to prawdopodobnie fragment napierśnika o kolorze czarnego nieba. Dobrze wiedziałaś do kogo należał, gyż Twilight wiele razy opowiadała ci o tej przygodzie. Gdy poniosłaś fragment to poczułaś jeszcze silniejszą falę energii, która właściwie była... kusząca jak i... potężna. Posiadacz takiej mocy mógł ze spokojem namieszać w całej Equestrii.

  4. Po chwili twoja pozytywka zaczęła szaleć. Z pomiędzy drzew wyłonił się ciemny kucyk, który miał na sobie płaszcz zakrywający całe jego ciało. Jego twarz oraz grzywę zasłaniał kaptur, przez który można było zobaczyć tylko oczy... Oczy, które przypominały ci tylko jednego kucyka. Stwór lub tajemniczy i do tego wrogo nastawiony kuc zdjął kaptur, a twoim oczom ukazał się Darkness. Trzymał on w kopytkach łuk, który szykował do kolejnego wystrzału. Po chwili jednak stało się coś jeszcze dziwniejszego. Twój towarzysz wyszedł ze stodoły i niemal go zamurowało, gdy zauważył samego siebie. Po chwili jednak się opamiętał i momentalnie chwycił cię za kopytko, a następnie pobiegliście do domu Applejack. Cudem uniknęliście kolejnej strzały, która wbiła się drewnianą ścianę obok was. Darkness momentalnie pociągnął za klamkę od drzwi, które nie chciały się otworzyć.

    - Szybko, daj klucz - powiedział szybkim, a zarazem ostrym głosem.

  5. - To różnie. Nie zawszę chodzę na targ, aby sprzedać jabłka. Również sprzedaż jabłek zależy od nastroju kucyków, pory dnia oraz chęci na jabłka. Są jeszcze różne kucyki, które sprzedają warzywa i owoce. Carrot Top, a nawet Berry Punch, która właściwie tylko wino robi. To zależy od tego na co kucyki mają ochotę.

  6. < Nie ma problemu. Mistrzostwo to to nie jest, lecz postarałaś się. Właśnie takie odpiski mogą być. >

    Stawiałaś ostrożnie kroki, które rozbrzmiewały echem na całe miasto. Po drodze łzy spływały ci po policzkach, a następnie spadały na ziemię, na której rozpryskiwały się. Gdy weszłaś na zamkowy dziedziniec to mogłaś ujrzeć Shining Armora, który właśnie karcił i krzyczał na strażnika, który wczoraj tak nie mile cię potraktował. Widać, że "Pan Kapitan" się nie patyczkował i dość ostro potraktował owego kuca.

  7. - Żartujesz sobie? - zapytała z wielkim pytajnikiem, który był słyszalny w jej głosie. - Pomyśl... jesteś tu od niecałych... kilku dni, a już ułożyłeś sobie życie. Większość osób cię lub, chodzisz na różne wypady z nimi, a nawet... zdobyłeś moje serce, a już wszyscy próbowali... no może oprócz Darka, który tylko mi tylko przelotnie mówi "cześć". A tak oprócz tego... jesteś jedynym kucykiem, którego pokochałam. Sama się tego nie spodziewałam, lecz gdy z tobą rozmawiałam to... poczułam od ciebie coś innego i... wartego zainteresowania.

  8. Stodoła miała jedno wejście oraz jedno wyjście. Głównie dlatego, iż tylne wejście zostało po prostu zablokowane deskami. Ostrożnie stawiałaś kroki w ciemnościach, a nawet weszłaś w kałuże krwi, co skutkowało poplamionymi kopytkami. Byłaś zdeterminowana, aby również wydostać się z tego zadupia, które i tak sporo namieszała, lecz i... przyniosła coś dobrego dla ciebie jak i twojego towarzysza. Podróż, która dla ciebie była koszmarem to dla niego... wyglądała jak świetna zabawa. Gdy ty czekałaś przed stodoła to mogłaś usłyszeć narastające brzęczenie pozytywki. Po chwili jednak stało się coś dziwnego, a ty mogłaś usłyszeć świst przecinanego powietrza. Nie minęła po tym nawet chwila, gdy strzała przebiła ci tylną nogę. Pęd był taki, iż noga poleciała do tylu, a ty przewróciłaś się. Była ona przebita na wylot, a z rady stróżką leciała krew.

  9. Darkness nic sobie z tego nie zrobił, tylko podszedł do zwłok klaczki o ostrożnie zabrał jej kokardkę, do której przyczepiony był przedmiot. Rzucił go tobie, a ten wylądował przed dobą. Mogłaś zauważyć klucz, który przywiązany był do czystej i w ogóle nie zabrudzonej wstążki. Twój towarzysz natomiast stał i grzebał coś przy stojaku z nożami, które jak sama ostrość skazywała były bardzo niebezpieczne. Tam były ostrza, które służyły to zadawania bólu pechowcowi jaki znalazł się na tym stole.

  10. - Bo to jest MOJE życie i ja decyduje o tym jakie ono będzie. To JA decyduję jak będę się zachowywać i jak ono będzie przebiegać. Jeśli teraz zdecyduje się rzucić się w hordę szwendaczy to mogę to zrobić, gdyż to jest MOJA decyzja. Nie można decydować o czyimś życiu za niego - powiedziałem jej poważnie. Taka właściwie była prawda. My jesteśmy panem własnego życia, a każdy chce mieć też nad nim kontrolę. Wszyscy mają kontrolę nad swoim życiem, lecz jej nie dostrzegają i przez to tracą w nie nadzieję.

  11. - Tak... ty jesteś przyjacielem, który jak każdy potrzebuje pomocy. Bez przyjaźni jest się samotnym oraz stajesz się zarozumiały. Ja mam przyjaciółki, którym poświęcam mój wolny czas, który mogłabym spędzić na zbieraniu jabłek. To też jest poświęcenie, gdyż w tej branży liczy się czas, który leci zawsze oraz nieubłaganie szybko. W ciągu minuty mogę zebrać kilka koszy jabłek, lecz czasem to trzeba zamienić na przyjaciół, którzy są równie ważni jak rodzina i miłość.

  12. < Ale się rozpisałaś ._. >

    - Ta... - pomyślałem z lekką irytacją. Tylko jedno w jej głowie teraz się dzieje. Same pocałunki i inne duperele. To się zaczyna robić już dziwne, lecz nie powiem, że nie ale lekko mi się podoba. Jednakże trochę jej ostatnio odbija... i to zdrowo. Już sam nie wiem czy to była moja wina... czy może całej tej sprawy odkąd się pojawiłem w Ponyville. Czułem się tutaj obco... Mieszkałem tu jednak jakiś czas, lecz czułem, iż nie pasuje tutaj. Applejack oraz jej przyjaciółki dały mi przyjaźń, lecz czy była ona szczera? Czy może jednak litościwa? Na to pytanie sam nie mogłem znaleźć odpowiedzi.

  13. < No problem partner >

    Pozytywka wydawała z siebie cichutkie, ledwo słyszalne granie. Darkness podchodząc do ciebie momentalnie zwrócił ci na to uwagę, lecz ty sama już o tym wiedziałaś. Jednakże gdy otworzyłaś drzwi stodoły to mogłaś zobaczyć prawdziwą sale tortur, która bynajmniej nadal działała. Były tam jeszcze świeże ślady krwi. Było tam między innymi ściana z łańcuchami, dość spory zestaw ostrych tasaków, na widok których Darkness o mało nie upadł z zadowolenia. Podstawą również był stół, na którym leżało jeszcze truchło małej, żółtej klaczki. Miała czerwoną grzywę oraz kokardę na głowię, do której była przyczepiony jakiś przedmiot. Zwłoki klaczki były przepołowione, a jej dolna część leżała zupełnie po innej stronie pomieszczenia.

  14. - Tylko tyle chciałem wiedzieć - powiedział Darkness, a następnie po raz który wziął w usta tasak rzeźnicki, a następnie udał się za tobą. Już po chwili wyszliście z butiku i skierowaliście się w stronę wcześniej wspomnianej farmy Applejack. Przez pierwsze kilka minut drogi było wszystko w porządku, lecz później zaczęły dziać się rzeczy, których właśnie się obawialiście. Początkowo było słychać ciche granie pozytywki, które w końcu ustało. Każdy krok w stronę Sweet Apple Acres niósł ze sobą duże ryzyko, które wiązało się ze spotkaniem Z-oniego (zebro kuca) lub innej, jeszcze nieznanej wam kreatury. Jednakże gdy podróżowaliście drogą główną to stało się coś, czego się nie spodziewaliście. Główna droga była cała zniszczona. Był to właściwie wielki krater, który na mapie był zaznaczony wielkim krzyżykiem. Musieliście iść ponownie obok biblioteki Twilight, lecz ta droga nie pozostawiła za sobą nieprzyjemnych konsekwencji. Po kolejnej, na szczęście już bezpiecznej podróży udało wam się dojść do sadu rodziny Apple. Jabłonie, jakie się tam znajdywał to właściwie nie były już drzewa. Były całe poniszczone, spalone, a nawet bez liści. Na niektórych pozostały jeszcze wiszące czarne jabłka, które były już dawno podgniłe i spalone. Stodoła również nie wyglądała najlepiej. Była poniszczona, okrwawiona i podziurawiona. Jedyna czerwień, jaka na niej gościła to była zaschnięta krew. Reszta to było zwykłe, spróchniałe i niepomalowane drewno.

  15. Darkness w pewnym momencie się zatrzymał, a następnie odwrócił do ciebie i wypuścił nóż z buzi.

    - Właśnie... gdy spałaś to pozwoliłem sobie przeszukać to miejsce. To i owo wiem, więc teraz... musimy udać się na farmę Applejack. Nie spodziewam się, iż będzie tam bezpiecznie, lecz trzeba tam iść - Darkness ponownie zabrał nóż i powędrował dalej, lecz ponownie się zatrzymał. - Jeszcze coś... Czy twoja mama nie była przypadkiem zebrą? - zapytał poważnym głosem.

  16. Darkness popatrzył na ciebie jeszcze chwilę, a następnie ponownie cię pocałował, lecz nie trwał on długo. Po zakończeniu go podniósł się, wcześniej wyplątując się z twojego uścisku.

    - Dobra Corrie... - powiedział już poważnie. - Musimy się wydostać z tego zadupia... - rzucił, a następnie chwycił swoje juki i wyciągnął z niego nóż. - Nie mam jednak zamiaru się patyczkować - rzucił niewyraźnie, gdyż w ustach trzymał rzeźnicki tasak, a następnie opuścił pokój.

  17. Po jakimś czasie wasz pocałunek dobiegł końca, a Darkness ponownie popatrzył ci w oczy. Uśmiechnął się do ciebie, lecz... zrobił to szerzej, niż kiedykolwiek. Może nie był to jeszcze do końca pełny uśmiech, jednakże był to jego rekord jeśli chodzi o mimiki twarzy.

    - Więc... Corrie... - powiedział dość twardym głosem i poważnie popatrzył na ciebie, a jego uśmiech znikł. - Kocham cię i chciałbym być z tobą do końca mego życia... oczywiście za twoją zgodą... - powiedział już trochę z mniejszą powagą, lecz nadal zachował ją w swoim tonie.

×
×
  • Utwórz nowe...