-
Zawartość
4953 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Wizio
-
Applejack marzycielsko się uśmiechnęła po czym pocałowała cię w usta.
-
Po chwili można było usłyszeć pociąg, który leniwie podjeżdżał do peronu. Po jakimś czasie pociąg już stał, a kucyki wsiadały oraz wysiadały z niego.
-
- To jest tak zwany "Zmysł Pinkie." Może ona przeczuć czy coś spada, ktoś cie śledzi i inne takie duperele. Osobiście mnie to przeraża.
-
Uśmiechnąłem się w duchu po czym udałem się do domu. Po drodze zebrałem pierwsze lepsze kwiaty z przydroża jako przeprosiny dla Applejack.
-
Popatrzyłem na zwierzę i pomyślałem. - To żywe zwierze, a teraz ja decyduje o jego losach... - powiedziałem do siebie w myślach. - Jednak to jest łańcuch pokarmowy - po tych krótkich przemyśleniach zabrałem łuk po czym napiąłem strzałę. - Potrafisz to... Dasz rade... Dasz rade - powtarzałem sobie po czym wypuściłem strzałę w kierunku zwierzęcia.
-
Westchnąłem i pobiegłem drogą, która prawdopodobnie mogła ocalić mi życie, lecz nikt nigdy nie wiedział co się mogło na nas czaić w tym chorym świecie. W takim okresie stało się coś tak dziwnego.
-
Po okresie 8 minut można było usłyszeć komunikat w radiowęźle, który mówił, iż w okresie 2 minut przyjedzie pociąg do Canterlotu.
-
Applejack również zachichotała po czym przyśpieszyła drapanie po twoim brzuchu.
-
Pociąg miał się pojawić za około 10 minut, więc miałaś jeszcze trochę czasu.
-
- Jest jednym z elementów harmonii, pochodzi z farmy kamieni, łatwo można ją urazić i ma swoje dziwne odpały. Jeśli zaczyna drżeć to trzymaj się z dala od niej bo ma swoje jakieś takie... moce? Nie wiem jak to nazwać.
-
Lekko się uśmiechnąłem po czym wyjąłem z kabury zwykły pistolet TT-33 i postanowiłem wyjść na środek obozu i wystrzelać każdego kogo zobaczę.
-
- Do stu jabłek jakie to przyjemne... - powiedziała rozmarzonym głosem poddając się pieszczotą.
-
- Wal śmiało cukiereczki. Z chęcią odpowiem na każde pytanie - uśmiechnęła się i puściła ci oczko.
-
- No nie wiem - uśmiechnęła się dając ci całusa w czoło. - A chcesz to zrobić?
-
Kucyk zabrał i przeliczył je. - Proszę oto bilet - po chwili przed tobą zaczął lewitować kawałek papieru.
-
- I to wszystko w jeden dzień - uśmiechnęła się Applejack. - Wierz mi, że przy niej nie zginiesz. To klaczka pełna szczęścia, przyjaźni i radości, a przyjaźń z nią nie ma grama normalności - zachichotała.
-
- Tak? Chyba będę częściej ci tak robiła jeśli to lubisz - powiedziała kładąc cię obok ciebie, nadal cię masując.
-
Kucyk popatrzył zza gazety na ciebie po czym przemówił. - To będzie 5 drobin.
-
Westchnąłem. - I co ja mam do cholery zrobić? - powiedziałem do siebie w myślach. - Obiecałem odstawić je do pałacu, a nie mogę ich tu zostawić - nadal gadałem do siebie. - Więc... chyba musicie iść jeszcze ze mną - powiedziałem odwracając się do nich. - Pałac opuścili, więc... jak same widzicie zostać tu nie możecie.
-
- Kolejny... Boje się wiedzieć ile... Ich jeszcze będzie - pomyślałem po czym wystrzeliłem strzałę prosto w jego głowę. Miałem nadzieję, iż wbije się w jego głowę i się nie uszkodzi.
-
- Nie chcę cię obrazić, ale podobnie robi Winona, gdy ją tak drapie - zachichotała Applejack.
-
Dobiegłaś na dworzec, gdzie jak zawsze była poczekania, a w niej kasa biletowa.
-
- Więc... - zamilkła, a na jej twarzy pojawił się drobny rumieniec, który zlewał się z kolorem jej sierści.
-
Jak zawsze z zamku wybiegłaś na dziedziniec, który następnie prowadził w głąb kryształowego imperium.
-
- Wiem, że to nie miłe ale... ciesze się, iż nie jesteś już z Twilight... - powiedziała przerywając pocałunek.