Teraz uraziłem również Suzanne. Co się ze mną działo? Niszczyłem wszystko, a potem liczyłem na to, że samo się naprawi. Chyba musiałem przestać się użalać się nad sobą.
Nie mogłem jednak zaprzeczyć temu, że wszystko było moją winą i tego, że prawdopodobnie dla nikogo nie przedstawiam żadnej wartości. Byłem nikim, żałosnym dzieciakiem, idiotą. Rany. Może pobawię się w słownik?
Powinienem to naprawić i wziąć się w garść. Nie miałem pojęcia jak, ale chciałem to wszystko cofnąć...
...ta trawa była jednak tak wygodna, że postanowiłem tu jeszcze chwilę poleżeć. Byłem wystarczająco daleko od domków, żeby nikt mnie nie zauważył.
Spojrzałem w kierunku Suzanne. Z początku chciałem wstać, ale uznałem, że to nie ma sensu. Skuliłem się na trawie, skrywając twarz w kopytach.
- Przepraszam - szepnąłem bardziej do siebie niż do Suzanne, bo byłem pewny, że już tego nie usłyszy.