Skocz do zawartości

Applejuice

Brony
  • Zawartość

    1987
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    5

Wszystko napisane przez Applejuice

  1. Ten kucyk na dole... To była Suzanne? Nie byłem pewny. Pomyślałem jednak, że gdyby to naprawdę była ona, raczej leciałaby po niebie, a nie spacerowała. Chociaż kto wie. W zamyśleniu przygryzłem dolną wargę. Może to była ona. Korciło mnie, żeby z nią pogadać. Może wreszcie nadszedł czas, żeby naprawiać to, co zepsułem. Zresztą nie może być gorzej niż z Lyriel. To była tylko głupia wpadka. Powinienem to jakoś wyjaśnić. Znaliśmy się ledwie jeden dzień, a ja już jej unikałem. Westchnąłem. Muszę wziąć się w garść, a teraz mam okazję, żeby zrobić pierwszy krok. O ile to jest Suzanne. Powoli zacząłem lądować w bezpiecznej odległości od kucyka, chcąc mu się jeszcze przyjrzeć.
  2. Applejuice

    Saga "Dziedzictwo"

    Woah, spokojnie. Nie musisz mnie od razu atakować ;p To że tobie się podobało nie oznacza, że mi też. Bezik ładnie napisał o autorze, pozostaje mi tylko dopisać, że się z nim zgadzam.
  3. Applejuice

    Saga "Dziedzictwo"

    A jak dla mnie słabe. Wszystko się niemiłosiernie ciągnie, tak naprawdę nie ma żadnej akcji, a jak już coś jest, to raczej kiepsko opisane. Mnie nie wciąga ;p
  4. Najchętniej zostałbym w tym lesie na noc, ale nie mogłem tutaj siedzieć przez wieczność. Trochę się uspokoiłem i nie obawiałem się już tak bardzo tego, co zastanę w domku Lyriel. I tak tego nie uniknę. Zresztą... na pewno nie będzie tak źle. Nie miałem pojęcia co powinienem zrobić. Może po prostu udawać, że nic się nie stało? Westchnąłem i wstałem, a potem wzbiłem się w niebo.
  5. Nie mogłem powiedzieć, że byłem wolny od wszystkiego. Nawet znajdując się w tak cudownym miejscu czułem na sobie ciężar tych wszystkich błędów, które popełniłem. Nie chciałem już o niczym myśleć. Starałem się skupić na otaczającej mnie przyrodzie, zapomnieć o wszystkim... ale nie potrafiłem. Ten pocałunek jeszcze bardziej skomplikował sprawę. Może gdybym tego nie zrobił i poczekał, istniałaby jeszcze jakaś szansa... choć i tak byłaby nikła. A teraz już całkowicie zniknęła. Może mógłbym ją odbudować, lecz co raz bardziej wątpiłem w siebie. Usiadłem przy jakimś drzewie. Chciałem wtedy mieć ze sobą swoją gitarę. Zamiast tego zacząłem sobie cicho śpiewać. To było fajne zajęcie. Wiedziałem, że niedługo powinienem był wracać. Na razie jednak nigdzie się nie wybierałem.
  6. Nie miałem ochoty się z nią widzieć, szczególnie po tym incydencie. Jak najdelikatniej rozwinąłem skrzydła i cicho uniosłem się nad ziemię, powoli lecąc w przeciwnym kierunku. Miałem nadzieję, że mnie nie usłyszy. Choć przez jakiś czas chciałem pobyć sam w tym pięknym miejscu.
  7. Totalnie rozwaliłeś mnie tymi odchodami Koń Ren hasał sobie po polanie... _____________________________________________ Odetchnąłem świeżym powietrzem i na parę chwil zapomniałem o tym chaosie. Przez moment zwyczajnie stałem w miejscu, zasłuchując się w dźwięki tego wspaniałego miejsca. Potem zacząłem iść przed siebie, rozglądając się wszędzie dookoła z niewielkim uśmiechem na twarzy... który i tak po chwili zgasł. Przystanąłem. Dotknąłem kopytem swoich ust i zamknąłem oczy. Zrobiłem to. Marzyłem o tej pięknej chwili, która wcale nie była taka piękna. Powinienem pocałować Lyriel wtedy, gdy emocje nie będą miały nade mną władzy. Teraz prawdopodobnie i ja, i ona będziemy się nawzajem unikać. Na pewno nie będzie chciała o tym ze mną rozmawiać, a nawet jeśli... to spodziewałem się od niej słów pogardy. W jednej chwili zdałem sobie sprawę, że jestem dla niej nic nie wart. Ot, zwykły szczeniak, który nie radzi sobie z najprostszymi rzeczami. Wpada w dołek z powodu byle gówna. Słodki, młody. Tacy ją nie interesują. Powoli przestawałem też wierzyć w to, że jestem dla niej przyjacielem. To ona nią była dla mnie, a ja... ja byłem nikim. Nie rozumiałem tego, czemu poświęca mi swój czas. Chyba po prostu sumienie nie pozwalało jej zostawić mnie samego. Otworzyłem oczy i znów zacząłem iść dalej. Gdybym ja był na miejscu Lyriel, udawałbym że nic by się nie stało. To był incydent tak głupi, że należało o nim zapomnieć. I należało też zapomnieć o tym bezmózgim baranie, który to zrobił. Ja chyba też powinienem tak zrobić. Albo... może jednak powinienem dalej walczyć? Po jakimś czasie wyłączyłem się i skupiłem się tylko na otaczającym mnie świecie. To miejsce było istną oazą spokoju...
  8. A ja to jestem BEZDUSZNY SYSTEM i ofc z tobą nie grałam .-. A może wtedy zwiałam? x3 Sorry, nie mogę się powstrzymać xD
  9. Ale fajnie. Od razu pomyślałam o "Igrzyskach Śmierci". Na pewno słyszałeś. To powinno ci się jeszcze bardziej spodobać. Również mega wciągające, trzymające w napięciu i totalnie epickie. Pierwsza i druga część wymiatają, dopiero trzecia już trochę męczy. W "Ziemi skutej lodem" ciężko było mi dobrnąć do końca. U mnie było tak, że czytając o stanie Willa byłam bardziej wściekła niż smutna xP Ciągle tylko myśl "Obudź się, do jasnej ciasnej. Bądź sobą, do jasnej ciasnej. EVANLYN! Zrób coś, do jasnej ciasnej. Rawr." Nie mogłam się też doczekać momentu, gdy wreszcie Halt go odnajdzie. Układałam sobie różne scenariusze tego spotkania. A gdy doszłam do końca i przeczytałam ostatnie zdanie Halta w tej części: "Pora odnaleźć Willa" ... http-~~-//www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=0ah-dzuVDe0 Heh, nie mogę z tego xD No, ale od razu poszłam do biblioteki po kolejną część. I wreszcie zaczęło się coś dziać :3 Ostatnio też mało czytałam 7 część, "Okup za Eraka". Naprawdę muszę wziąć się za siebie ._.
  10. To było bardziej: BIEGNIJ TWILIGHT! BIEGNIJ! BIEEEGNIJ KURDE! NIE ZDĄŻYSZ! No i zbronyfikowałyśmy kuzyna Yay Sukces! Sombra faktycznie był nieco słaby :( Troszku się zawiodłam. Spodziewałam się czegoś bardziej... awesome.
  11. Applejuice

    MoonSun

    Ręce nie piszą. Pisze twoja wyobraźnia, twój umysł. Ręce są jedynie narzędziem. Taka tam dygresja ;d Oprócz tego podpinam się pod każdym postem Trica.
  12. I jednak uciekłem. Nie docierała do mnie logika tego, co przed chwilą zrobiłem. Co chciałem sobie przez to udowodnić? Że nie jestem tchórzem, by potem jeszcze raz się poddać, niszcząc wszystko? Przeszedł mnie dreszcz. Niebo. Tylko tego teraz potrzebowałem. Dosłownie wybiegłem na zewnątrz i od razu wzbiłem się do lotu, nie zważając na ewentualny ból w skrzydłach. Jesteś taki, k**wa, do niczego. Prawdopodobnie znowu wszystko zepsułem. Powinienem teraz wrócić do domu Lyriel i wszystko odkręcić. Może powiem, że to był tylko żart...? Albo... że tak naprawdę nie chciałem tego zrobić. Nie, to jest żałosne. Zupełnie jak ja. Nie widziałem innego rozwiązania jak kolejna ucieczka od całego świata. Byłem przerażony, wściekły i upokorzony jednocześnie. Co teraz myśli o mnie Lyriel? Znienawidzi mnie? Może każe mi się wynosić i już nigdy się do mnie nie odezwie? A jeśli w jakiś sposób ją zraniłem? Nie wybaczy mi. Na pewno mi nie wybaczy. To było bezsensowne zagranie, w tamtej chwili kompletnie przestałem myśleć. Kolejny błąd do mojej listy. Powoli tracę wszystkich, których kocham. Kierowałem się do lasu. On stał się moim ulubionym miejscem.
  13. Co było moimi lękami? To jak Lyriel zareaguje na to, co chciałem jej powiedzieć. Co wtedy będzie z naszą przyjaźnią? Może mnie znienawidzi? Albo wyśmieje? Jednak... jak miałem się o tym przekonać, nie próbując? Z lękami można walczyć. Nie chciałem być tchórzem. Gdybym sobie odpuścił cały czas żyłbym w niepewności, czy to co zrobiłem było słuszne. Odpuszczając sobie ostatecznie bym się poddał. Nie mogłem się poddawać. To był jeden z idealnych momentów. Mogłem udowodnić i sobie, i Lyriel, że jednak nie jestem nikim. Słowo "tchórzostwo" było mocną motywacją. Dodatkowo nalewka zaczęła działać. Teraz albo nigdy. Postawiłem wszystko na jedną kartę. Miałem już dość tych ciągłych problemów. Po prostu chciałem, żeby to wszystko się skończyło. Wstałem z krzesła. Podszedłem do Lyriel, lekko uklęknąłem obok niej, dotknąwszy wcześniej jej kopyta. A potem... zrobiłem to. Pocałowałem ją. Może to była jedna z tych rzeczy, których będę żałować do końca swojego życia. Kto wie. Całą swoją siłą woli zmusiłem się, żeby nie posuwać się za daleko. To był lekki pocałunek, delikatny, ledwo wyczuwalny. Tak mogli całować się przyjaciele, gdyby byli na naszym miejscu. Trwał on krótko. Starałem się nie skupiać na miękkim dotyku warg Lyriel na swoich ustach. Szybko odsunąłem się od niej i wstałem, równocześnie czując się tak, jakbym obudził się z jakiegoś transu. Wziąłem głęboki oddech i mówiąc zdałem sobie sprawę, że mój głos drży. - Właśnie odrzuciłem wszelkie zahamowania. Jak najszybciej skierowałem się do wyjścia z kuchni.
  14. Może faktycznie miała rację. Ale i tak trochę mnie to dotknęło. Miałem dwa cele. Marzenia. Szczyty. Lub cokolwiek innego. Pierwszym była wizja mojego zespołu, jeszcze bardziej znanego, mającego tak świetne piosenki jak Trapnest i równie tyle samo forsy co oni. A drugim... była ona, Lyriel. Naprawdę byłem dziwny. Znałem ją jedynie od paru dni, a i tak czułem do niej coś... specjalnego. Może to tylko chwilowe, nie miałem pojęcia. Skoro jednak straciłem okazję u Reiry, musiałem próbować gdzieś indziej. A ta klacz naprawdę była wyjątkowa. Piękna, inteligentna, z wrednym poczuciem humoru, opiekuńcza. Gdzie znajdę kogoś takiego jak ona? To jednak nie była jedna z tych rzeczy, gdzie mogłem działać od razu. Po prostu nie potrafiłem tego zrobić. Miałem zbyt dużo wątpliwości... i faktycznie, bałem się. Tylko nie spodziewałem się, że Lyriel nazwie to tchórzostwem, powie mi coś takiego wprost, ot tak. Spojrzałem jej w oczy. - Więc masz mnie za tchórza, tak? - spytałem lodowato, chyba tylko po to, żeby jeszcze bardziej się pogrążyć.
  15. W zamyśleniu spojrzałem gdzieś w dal, jednocześnie biorąc w kopyta swoją szklankę. - Szczyt, huh? - powtórzyłem. - Szczyt to cel, który chcesz osiągnąć. Zakładając, że już nie masz swojego celu, twoje serce umarło. Nie możesz więc odrzucić wszelkich zahamowań żeby do czegoś dążyć, bo tego już nie ma. Pogmatwane, co nie? - Wziąłem kolejne kilka łyków nalewki. - Ale możesz mieć marzenie. Marzenie i cel to dwie inne rzeczy, ale podobne. Jednak... - urwałem na moment i spuściłem wzrok. - Nawet jeśli masz marzenie, po co ci one, skoro masz stuprocentową pewność, że ono się nie spełni? Dążenie do ślepego celu, odrzucając wszystko, ma jakiś sens? Dokończyłem nalewkę i odstawiłem szklankę. - Właśnie tak robię. Odrzucam wszystko i staram się zrobić coś, na co mnie kompletnie nie stać. Tak jakby utknąłem, bo już nie mogę się cofnąć. Mówiąc to miałem na myśli Reirę i Lyriel. Co raz bardziej docierało do mnie to, co powiedziałem. Westchnąłem i wypowiedziałem swoje obawy na głos: - Będę samotnym żulem z piątką psów zamiast dzieci i będę grał na jakimś ukulele wygrzebanym ze śmieci pod sklepem z papierosami, żeby zarobić na życie.
  16. Otworzyłem usta żeby z rozbawieniem zaprzeczyć, ale odpowiedź utknęła mi w gardle. Mruknąłem wymijająco "Hmmm" i chwilę milczałem. - Nie - odparłem po jakimś czasie i dopiłem do końca swoją nalewkę, a potem lekkim ślizgiem posłałem ją w kierunku butelki. - Właściwie nigdy tak na serio nie próbowałem. Może jestem, nie wiem - mruknąłem, już nie do końca taki przekonany.
  17. Od założenia tego wątku przeze mnie minęło dosyć sporo czasu, teraz jestem przy 7 części x3 Tak, jak na razie "Bitwa o Skandię" była najlepsza. Moment spotkania Willa i Halta był przesłodki :3
  18. Wzruszyłem ramionami z cichym westchnięciem. - Wszystko jedno - mruknąłem. Humor od razu jej się poprawił. Interesujące. Wziąłem swoją szklankę i wygodnie oparłem się na krześle. Upiłem z niej niewielki łyk nalewki. - Właściwie to o czym chcemy gadać? - spytałem. - Jak zwykle mam jakiś problem, będę chodził zdołowany przez resztę tygodnia, a ty będziesz mnie pocieszać. To ma jakiś sens? Nazwałbym to... błędnym kołem - bąknąłem, a potem wziąłem kolejny łyk. - Dobre to.
  19. Applejuice

    Kronika forum!

    Forumowa kronika raczej nie powinna być kroniką, która ma przedstawiać suche fakty. A jeśli nazwa "kronika" nie pasuje, można to zastąpić czymkolwiek innym. Moim zdaniem to powinny być tylko te miłe wspomnieniach, przy których można się pośmiać, powrócić do dawnych dni, zatęsknić i tak dalej ;d
  20. Applejuice

    Kronika forum!

    Gdybym miała kolorek to też bym cię poprawiła, Xyz Przed "Warmenku" powinien być przecinek ^^. Ech, a miałam nawet taki odruch, żeby kliknąć "edytuj" xP Pomysł jest całkiem ciekawy, jednak znalezienie tych wszystkich materiałów na pewno zajęłoby sporo czasu ;p Ktoś odpowiedni powinien się tym zająć. Poza tym... czy na pewno wspominanie o niektórych użytkownikach jest dobre? Gdy to przeczytałam od razu skojarzył mi się Emoś. Jedni go nie lubili, inni wręcz przeciwnie... wiecie, mogłaby z tego wyniknąć jakaś kłótnia, że niby Emoś ma niezasłużonego bana i tak dalej. Oczywiście podałam tylko przykład. Z resztą wspominanych użytkowników nie musi tak być. ;p
  21. Pierwsze, co rzuciło mi się w oczy, to dwa czasy. Powinien być jeden, albo przeszły, albo teraźniejszy. Przykładowo już na samym początku: Dlaczego po obu stronach przecinka jest spacja? ;p To trochę nieestetyczne. Od myślnika zaczynamy wypowiedź bohatera, a nie opisujemy jego akcję. Dawid powiedział "Puk! Puk! Puk!"? ;p No i... powiem szczerze, że po tym dialogu odechciało mi się dalej czytać. Po wypowiedzi powinno być coś takiego jak "rzekł", "mruknął" lub coś innego. No i te pierwsze litery ich imion... Widziałeś coś takiego w jakiejś książce? Może w dramatach, ale nie w powieści. Jest dużo błędów, w szczególności rzucają się te stylistyczne. Powinniście zatrudnić jakiegoś korektora. Właściwie musicie.
  22. Yay, ty wszędzie i na wszystkim masz blokadę Zawsze marudzisz. Powiedz wprost, że ci się nie chce xP Ech, a ja pewnie będę musiała czytać wszystko od nowa, bo już niewiele pamiętam, a nowych rozdziałów nadal nie ma ;P
  23. Uniosłem brwi, lekko zaskoczony. - Przy czymś mocniejszym? - powtórzyłem. To było trochę niebezpieczne. Nie chciałem rozmawiać z Lyriel o swoich problemach... właściwie jednym problemie, związanym z nią. Oprócz tego... chyba nic mi nie dolegało. Zresztą co mi szkodzi? Przecież na pewno to będzie tylko kilka kieliszków i nic więcej, w końcu jest z nami Tisa. Poza tym z Lyriel można też porozmawiać o innych rzeczach niż o moich problemach. Właściwie od tego powinniśmy zacząć, żeby przejść na jakieś normalniejsze tematy. Uśmiechnąłem się. - Jasne - powiedziałem.
  24. Również usiadłem chwilę po tym, jak Lyriel się podniosła. - Hm, nie. Znaczy się tak, jesteśmy przyjaciółmi. Nie jestem skrępowany. - Zachichotałem cicho i parę razy przeczesałem grzywę, a potem zrezygnowany spuściłem wzrok. - Może trochę... - mruknąłem. Rany, zamknij się, debilu. Odwróciłem głowę w kierunku okna. - Ale to nic takiego, po prostu ostatnio... hm, czuję się dziwnie. ZAMKNIJ--! - Przejdzie mi. - Uśmiechnąłem się lekko w kierunku Lyriel. Ych, brawo.
×
×
  • Utwórz nowe...