Skocz do zawartości

Mordecz

Brony
  • Zawartość

    372
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    4

Wszystko napisane przez Mordecz

  1. Wiecie, że niczego nie wskóracie porównywaniem się do innych? Lepiej będzie, jeśli po prostu spróbujecie swoich sił w napisaniu czegoś do (raczej) jednoosobowej publiczności. Pozdrawiam
  2. Jestem parę godzin po ukończonej lekturze. Parę, ponieważ wolałem wpierw pospać, zanim wziąłbym się za pisanie komentarza. Zacznijmy od strony technicznej, głównie interpunkcji. Czasem zdarzało ci się popełniać błędy, głównie wynikające z używania imiesłowów przysłówkowych i co ciekawe błąd ten najczęściej powtarzał się podczas pisania dialogów. Innych notorycznie powtarzanych błędów nie odnotowałem. Czytając te kilka stron, miałem nieodparte wrażenie, że wydarzenia zbyt ubogo opisane. Brakowało mi ciekawszego ujęcia problemu, czyt. "poetyckiego zacięcia", a może nowatorskiego wyjścia z opresji np. jedna z bohaterek zobaczyła stopień wyryty w ścianie, a ponad golemami widniało popękane sklepienie. Najodważniejsza odbiła się od stopnia i poszybowała w kierunku stropu, rozbiła go, doprowadzając do lawiny, zaś sama wylądowała z gracją obok koleżanek. Oczywiście w rzeczywistości zrzuciłaby żyrandol na niczemu winne manekiny, ale to już taki szczegół... Sytuacja powtarzała się kilkukrotnie, przez co sceny wymagające dokładniejszego opisu, były, jakby na siłę, uszczuplane. Scenariusz z kotem można było rozwinąć w groteskowy dialog pomiędzy bohaterkami, zastanawiającymi się nad rozwiązaniem zagadki. Opis komnaty z Czarą Życia można było uzupełnić o dodatkowe wyobrażenia, zwłaszcza że akcja działa się w pomieszczeniu o ogromnej ilości obiektów. Kolejnym problem upatruję w samych bohaterkach. Myślę, że powinieneś więcej czasu poświęcić na oddanie charakterów głównej trójki. Znacznie więcej zyskałbyś, wprowadzając niesnaski pomiędzy nimi czy przedstawiając różne podejścia do rozwiązania trudności. I znowu kłania się scena z kotem w roli głównej. Innym razem można użyć kliszowatej sceny zwątpienia jednej z bohaterek, co mogłoby stanowić podwaliny do opisania ich przeszłości czy okoliczności ugryzienia przez węża. W końcu pozostaje sprawa smoka Rariathana. Nie mam nic przeciwko enigmatycznym przeciwnikom, jednakże w takiej chwili i ja chciałbym poczuć na skórze presję czasu, doświadczyć odrobinę strachu udzielającego się bohaterkom. A co jeśli to nie jest standardowy smok, pożerający dziewice na kolacje, a gość, z którym można pogadać przy południowej herbatce o teorii strun oraz podstawach geologii? Przedstawiając dokonania niespotykanych osób, nadajesz im właściwy kształt. Powiem szczerze, że... dałem się wrobić... i to pozytywnie. Nie domyśliłbym się, że to była tylko zabawa w poszukiwaczy Czary Życia, gdyby nie ostatnia scena podkreślająca stopień zniszczeń dokonanych w zakładzie krawieckim. Powiem, może i lakonicznie, ale podobało mi się takie zakończenie. Nadmienię również, że czytało się całkiem przyjemnie, a porównanie zabawy do walki na śmierć i życie w pradawnej świątyni nie lada mnie zaskoczyło. Czytelnik nie trafia na niemożliwe do pokonania zastoje, całość jest dobrze(choć ubogo) opisana oraz pozbawiona większych błędów stylistycznych. Żałuję tylko, że nie zdołałem utożsamić wyobrażonych bohaterek do serialowych, ale nie można mieć wszystkiego Poza tym - opowiadaniu daleko do [slice of Life]. O niebo lepiej pasuje tutaj [Adventure]. Ten pierwszy sprawdza się przy opowiadaniach obyczajowych, gdzie, nomen omen, przedstawiamy fragment typowego, monotonnego życia. W "Kto się boi złego smoka" nie ma potrzeby opisywania, na czym ten świat stoi. Pozdrawiam
  3. 1. Odliczanie [Mordeczowe][Opowieści Żałobnego Miasta][slice of Life] (~1 200 słów) - realizowany temat Dla większego dobra 2. Przypadek Anthro-Medy [Mordeczowe][Opowieści Żałobnego Miasta][Human] (~1 400 słów) - realizowany temat Jak zostać Księżniczką 3. Antagoniści świata minionego [Mordeczowe][Opowieści Żałobnego Miasta][slice of Life] (~1 450 słów) - realizowany temat Odgrzewany kotlet Opis do wszystkich: Księżniczka Celestia patrzy na przedmioty, a Ojciec Narodów odpowiada na zadane pytania. Pozdrawiam
  4. Pisarz do wynajęcia [Comedy] (fragment "Demona Stróża") Pozdrawiam
  5. W tym problem. Ilu lepszych ode mnie zrezygnowało z wydawania swoich dzieł, ponieważ doszło do wniosku, że "to nie jest coś, czego oczekiwałem"? Ilu ludzi mogłoby się nauczyć całej masy nowych rzeczy, gdyby doszło do wniosku, że "pomimo błędów, opublikuję to opowiadanie"? Przez osobiste fanaberie nie wydałbym "Opowieści Zmierzchowej" i wiele bym na tym stracił (a przynajmniej kilka ciepłych słów). Pozdrawiam
  6. To nie jest kwestia samozadowolenia, tylko dania sobie szansy, nawet gdy się jej nie dostrzega. Jedno z moich lepiej przyjętych opowiadań jest "Opowieść zmierzchowa" (ku mojemu zaskoczeniu trafiła nawet do Oskarów), która po raz n-ty porusza problem nieśmiertelnej Twilight i jej śmiertelnych przyjaciółek. Osobiście nie chciałem tego publikować, ponieważ poruszany temat jest miałki, powtarzalny, zjedzony i wydalony przez dziesiątki artystów przede mną. Treść nie prezentuje w sumie niczego odkrywczego; to taki poligon na potrzeby tworzenia opisów. Skończywszy projekt, doszedłem do wniosku, że jednak nadaje się do publikacji na łamach Mojego Małego Fanfika i tak też pozostało. "Oczywiście" opowiadanie odniosło sukces - było sentymentalne, proste, poprawne gramatycznie i technicznie, krótkie, niemordeczowe (brzmi jak przepis na sukces), tak więc ludziom się spodobało. A mogłoby go nie być, gdybym sobie powiedział: "e tam, nie wygląda, jakby ja to napisał". Pozdrawiam
  7. Wydaje mi się, że powinniście się pozbyć uprzedzeń wobec własnej twórczości, tylko pozwolić sobie na odrobinę ryzyka. Obawa przed niespełnieniem wydumanych ideałów powinna ustąpić błędom oraz potknięciom, co może się potem przełożyć w przyszłości na niespodziewane wyniki. Jeżeli chodzi o odbiór, to, hehe, mogę stanowić sztandarowy przykład tego, że większość swojego czasu poświęconego pisaniu tak naprawdę przeznaczam dla korektora tychże opowiadań. Czasem mam wrażenie, że zanim skończę pisać, to nawet dzielny korektor zrezygnuje z poprawiania, a to będzie problem Przeświadczenie o tym, że ostatecznie i tak trzeba pisać dla siebie, staje się jedynym motorem do pracy. A czy to źle? Nie sądzę. Przelewanie wydumanych pomysłów na papier rozwija praktyczne aspekty wyobraźni oraz stanowi wyzwanie dla piszącego. A czy moje opowiadanie jest dostatecznie dobre? Cóż, nie mnie to oceniać. Mogę co najwyżej wydać produkt, który reszta oceni i dopiero na podstawie uzyskanych wyników mogę w przyszłości wdrażać w życie inne rozwiązania i eksperymentować nad innymi sposobami przekazania tej samej treści. Biorąc pod uwagę oceny z poprzedniego gradobicia - Spidi dał kolejno 8/7/5, Dolar 7/10+/10+, a Macter uznał mnie za wielkiego artystę i nie wydał ocen . Nawet "Szkatuła" zbierała oceny od skrajnie pozytywnych po kiepskie, ponieważ każdy inny czytelnik doszukiwał się innych wartości w załączonej treści. I weź tu teraz wyciągnij odpowiednie wnioski... Pozdrawiam
  8. Problem tkwi w tym, że taki pisarz może łatwo wpaść w paranoję, próbując zrozumieć, co czytelnik miał na myśli, wystawiając taką, a nie inną ocenę. Poza tym zaczyna dochodzić do niezdrowego porównywania swojego opowiadania do innych, np. za moje (pseudo)perfekcyjne opowiadanie dostałem 7/10, a tamten gniot pełen błędów ma 9/10, bo zawiera w sobie Fluttershy. Ocena liczbowa czy youtubowe łapki nie dają żadnego przełożenia na rzeczywistość, o ile nie wyrobi sobie obiektywnego spojrzenia na rzeczywistość i umiejętnego analizowania sytuacji. Już lepiej nie wystawiać żadnej oceny, za to spróbować uargumentować każdą "cechę i wadę opowiadania" znalezioną w trakcie czytania. Bywają też takie osoby, które nie wiedzą co powiedzieć ani tym bardziej, jak wyrazić swoje obiekcje na temat opowiadania. Parę takich przypadków sam, hehe, doświadczyłem od osób próbujących zrecenzować moje opowiadania. Dlatego będę powtarzał do znudzenia - chcecie komentarza i oceny? Piszcie na Konkursy Literackie, a uzyskacie odrobinę atencji (albo poszukajcie amatora czytania w wąskim gronie przyjaciół). Pozdrawiam
  9. Staruszka i kaznodzieja (szósta część Miasta duchów; poprzednia nazwa - Rycerz i Buntownik) Pozdrawiam
  10. Cahan, niby tak, ale po przejściu z komentowania na pisanie na konkursy literackie moje starania zostały docenione, a komentarzy innych poza jury jak nie było tak nie ma Ale do rzeczy, żeby nie było wyłącznie szydery - podczas swojej pracy fandomowej (z zakresu pisania) kieruję się zasadą, że nie czytam cudzych w momencie tworzenia własnych opowiadań. Po prostu nie chcę się niczym sugerować, ot moje podejście jest bardziej "nieodpowiednie" niż zazwyczaj. A teraz wybaczcie, ale idę pisać siódmy post z rzędu w opowiadaniu, którego nikt (poza korektorem) nie czyta Pozdrawiam
  11. Jak raz coś pozytywnie skomentowałem, to wywołałem dramę. Wolę nie robić tego ponownie Pozdrawiam
  12. Herezja na zamówienie (piąta część Miasta duchów) Pozdrawiam
  13. Być jak Dą Żuan [romans][slice of life] Pozdrawiam
  14. Polecam i pozdrawiam, Mordecz z Mińska Mazowieckiego
  15. Nadzieja dla rynku pogrzebowego (czwarta część Miasta duchów) Pozdrawiam
  16. Właśnie sobie przypomniałem, że z tego wszystkiego zapomniałem się zarejestrować *idzie się biczować parówkami za brak kompetencji* Pozdrawiam
  17. Jako Radio Yay, przymierzamy się do nagrania wszystkich wydarzeń mających miejsce w Sali Alikorna (i wrzucenie ich na nasz YouTube'owy kanał). Jak to wyjdzie, to już zależy od możliwości samych organizatorów (np. podłączenie kamery do konsolety, żeby móc nagrywać dokładnie każdą kwestię powiedzianą do mikrofonu itd.) Pozdrawiam
  18. A o to moja praca: Pisarz do wynajęcia (~800 słów) [Comedy][Opowieści Żałobnego Miasta][Dą Żuan] Pozdrawiam
  19. <tu miała być jakaś treść, ale co by to kogo interesowało> Dzielnica uradowanych <tu miało być pozdrowienie>
  20. Zmienię trochę taktykę. Miałem planowo wydawać aktualizacje w niedziele, ale wtedy się za bardzo babram Echem Ponyville, tak więc soboty sobie przeznaczę na nikomu potrzebne owoce mojego pióra. Tak więc przedstawiam kolejny fragment, w którym to pojawiają się półsmoki i changelingi, i w ogóle jest straszny rozpierdziel. Ponadto, chcąc wyrazić swoją wdzięczność za wkład i poświęcenie dla podiesienia jakości, w napisach końcowych umieściłem StyxDa. A teraz coś, na co czekały tygryski, czyli kolejny fragment - Ten, który wyprzedził Nenję - aktualizacja tutaj oraz głównym poście. Następny fragment w sobotę za tydzień. Pozdrawiam
  21. I pomyśleć, że mógłbym oddać pracę na dwie minuty po otwarciu konkursu. Poważnie. W aktualizowanym "Mieście duchów" jest jeszcze nieopublikowana scena, której główny motyw polega na napisaniu pracy na konkurs literacki, a konkretniej przypomnienie gradobicia fików. Życie bywa bardzo zabawne... Nie mniej jednak napiszę coś innego. Coś, co zmieści się w 1006 słowach i będzie zawierało chociaż odrobinę groteski. Pozdrowienia
  22. Nadzieje płonne, słońce wysoko, a mnie nie chcę się pisać tak bardzo, jak reszcie tego czytać. Kolejny fragment z "Miasta duchów" zostaje wydany. Tym razem wstęp rozpoczynający całą historię... Wzniesienie nad upadłymi (1 400 słów) Co jakiś czas będę dorzucał kolejny kilkustronicowy fragment. Może to mnie zachęci do ukończenia tego dzieła, bo od półtora miesiąca nie ruszyłem z miejsca. Pozdrawiam
×
×
  • Utwórz nowe...