Dobry... Widzę, że opisujecie nas, jak psychiatra pacjenta. Niefajnie. Napiszę coś o sobie sama. Umiem. Klawisze wystarczy wciskać. O! Widzicie? Aha, a jak się Triste sprzeciwi to przestanę być miła... w końcu jestem jednorożcem! I swoje potrafię. Moment. Póki co, nic o mnie nie wiecie. A więc... Nie zaczyna się zdania od "a więc". Cicho. Tu się pisze! Nazywam się... ej, Triste jak ty robiłeś taki gruby tekst? Przytrzymaj Alt i naciśnij F4 #chwilę później# Bardzo zabawne, no bardzo. Dobra, siadaj i opisuj. Żartowniś... Zróbmy tak. Ja napisze kategorie, pogrubionym tekstem, a ty je uzupełnisz. OK? Mam jakiś wybór? Zasadniczo to nie. ### Imię i nazwisko: Eternal Sonata Wiek: Na wasze lata, to będzie jakieś 17... Rodzina: Mamusia, tatusio, babcia, wujcio... Zadowolony? O rodzeństwo pytam. Aha. Siostra Eternal Music. Bliźniaczka. Początkowo rodzice myśleli o jeszcze jednym - małym ogierze, ale gdy zorientowali się jak wygląda opieka nad źrebiętami... No wiecie: nieprzespane noce, kolki, ząbkowanie, pieluchy... odechciało im się. Rasa: Mówiłam, jednorożec. Płeć: Chyba nie będziesz mi zaglądać pod ogon!? KLACZ! Wygląd: Ten geniusz nie potrafi rysować, litości... Ech, pójdziemy dłuższą drogą. Mam umaszczenie koloru... hmm... pożółkłej firanki? Grzywa? Blond. Przynajmniej to łatwo opisać, ale czy zrozumieć? Noszę dwa warkocze spięte czerwonymi kokardami, które od połowy są rozpuszczone. Ciężko to opisać. Mówiąc krótko - do połowy warkocz, dalej proste włosy. Na szczęście mam jasno zielone oczy. Gdyby były czerwone... jeszcze kto by pomyślał, żem albinoska. Spokojnie, może ktoś to za mnie zrobi i narysuje portret? Uroczy znaczek: dwa czerwone, basowe klucze muzyczne (F) składające się na kształt serca (jeden z nich jest lustrzanym odbiciem drugiego). Zdobyłam go w szkole. Rodzice liczyli, że skoro jestem jednorożcem, to czarami przebiję Celestię. W trakcie lekcji muzyki, mogliśmy wypróbować różne instrumenty. Najbardziej spodobały mi się skrzypce elektryczne. Nie kłam. Wzięłaś to co zostało. Nie wnikaj. Znaczenie znaczka: miłość i talent do muzyki, (oraz wyjątkowo niskich, basowych beknięć, nie wspominając o pier... (TRISTE! Nie wcinaj się ). Zanim zatłukę Triste, napiszę tylko, że gram na skrzypcach elektrycznych. Mhm... elektrycznych. W Equestrii A Vinyl to co? Może Octavia siedzi za sceną i nagina na rowerze z dynamem, żeby zasilić jej sprzęt? Poza tym - puka się w róg - magia, chłopie, magia. Historia Urodziłam się w szpitalu. Bo niby gdzie? No dobrze - początkowo mieszkaliśmy w wielkim, pełnym fabryk, spalin i smrodu Rawamane, ale przenieśliśmy się do Farmville. Tam też długo nie zagrzaliśmy miejsca. Jak to możliwe, że wszyscy byli rolnikami? Węgla na opał nie szło kupić. Koniec, końców wylądowaliśmy w Ponyville. No dobra... Ponyville też jest porąbane. Non stop przyłażą tu jakieś mega potężne alicorny i inne cudaki, które ledwie przylazą, a już znają całe miasto i wszystkich mieszkańców. Na szczęście Celestia pozbywa się ich w trybie natychmiastowym. Nam rozeznanie się w okolicy zajęło trochę czasu, chociaż jakieś celebrytki, sztuk sześć powitało nas jak elitę. Aha, był z nimi mały smok. To miasto jest szurnięte, ale przynajmniej jest czym oddychać, kucyki w miarę normalne. A i na zaopatrzenie nie można narzekać. Poza tym sąsiaduje ono ze stolicą. Dzięki temu wraz z siostrą uczęszczałyśmy do jednej z najlepszych szkół muzycznych. I tak oto wygląda moja historia. YAY! Charakter. Ech... Jestem bardzo ufna. Za bardzo. Naiwność to moje drugie imię. Chętnie pomagam innym, po prostu nie potrafię odmówić. Niestety wiele kucyków to wykorzystuje. Dopiero po fakcie dociera do mnie, jak naiwna byłam widząc ogiera, który odchodzi śmiejąc się pod nosem. Być może dlatego, że nadal szukam tego, jednego jedynego? I za każdym razem dostaję kosza? Jestem potwornie nieśmiała i jak to mówił Triste, tak jak on, jestem intro...rower... cośtam. Z jednej strony wolę stać z boku, niż się w coś angażować, najlepiej czuję się w swoich czterech kątach, w samotności, niż w dużej grupie. Z drugiej, lubię pomagać i jestem bardzo empatyczna. Niby jedno gryzie się z drugim, jak pies z kotem, ale to prawda. Czy empatia wyklucza nieśmiałość? Po prostu, to nie ja podchodzę do kucyków. To one podchodzą do mnie. A jeśli już podejdą, to zawsze mają "drobną prośbę". Wiedzą, że nie załatwię czegoś dużego - taki "trzęsizadek" nie da rady. Ale drobnostki? Głupia ja... zawsze pomagam. Za każdym razem liczę, że ten ktoś zostanie moim kumplem. Lub kimś więcem. I się przeliczam. Chyba nigdy się nie nauczę. Po prostu jestem zbyt naiwna. Na szczęście muzyka i moje cztery ściany koją nawet największe rany. To mój prywatny świat. Zawsze podnosi mnie na duchu... Zastanawiam się tylko, jak zachowam się na egzaminie kończącym szkołę. Będę musiała zagrać. Dla wszystkich... tym razem nie pluszowych misiów, a kucyków. A tak. Mam w pokoju małą armię pluszaków. Jeśli macie jakieś pytania, zastrzeżenia etc. Śmiało! Chwila, to oni mogą mnie o coś pytać? Nie mogłeś tak od razu?