Gorączka (1995r) "Nie przywiązuj sie do nikogo, niczego, czego nie mógłbyś zostawić w ciągu 30 sekund" Neil McCauley (Robert De Niro), mistrz w swoim "zawodzie" organizuje napad na ciężarówkę przewożącą obligacje. Miało być tak jak zawsze: zero ofiar, kradzież, szybka zaplanowana ucieczka. Tak jak zawsze. Jednak tym razem w perfekcyjnie działającym mechanizmie znalazło się ziarnko piasku. Śledztwo w sprawie prowadzi Vincent Hanna (Al Pacino), zasłużony policjant z wydziału zabójstw. W międzyczasie Neil planuje ostatni w swoim życiu skok. Zaczyna się swego rodzaju gra pomiędzy najlepszym gliną i najlepszym przestępcą. Co się stanie gdy panowie staną twarzą w twarz? Mówiąc krótko - film jest genialny. W przeciwieństwie do nowych, kiczowatych produkcji z USA samochody nie wybuchają po trafieniu jedną kulą w zbiornik. Wręcz przeciwnie. Scena w której dochodzi do strzelaniny to arcydzieło. Szkło się sypie, odgłosy karabinów są wręcz ogłuszające, drzwi nie zapewniają bezpieczeństwa (nie mówiąc o szybie pasażera ), a po wszystkim są podziurawione jak tarka. Dialogi? Czy De Niro i Pacino mogą nawalić w tej sprawie? Reszta też spisuje się znakomicie. Może to i stary film, ale jego kopia powinna zostać zamknięta obok wzorca metra, jako wzór filmu sensacyjnego/akcji. Dla mnie 10/10 - film bez wad.