Skocz do zawartości

Nightmare

Brony
  • Zawartość

    1887
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Nightmare

  1. Skończyła. Zaczęła ocierać się o ciebie. Raczej nie ma łap do przytulenia. Podeszliście do pobliskiego jeziorka. Rybki!
  2. Kiwnęła główką. I zobaczyłeś siebie... Jako małego, pisklaka przebijającego się z jajka. Obok ciebie stała mama z kilkoma rybami. Trochę dalej widziałeś Apokalipsę, który ogonem trzymał ognistą klacz i ją głaskał. Wyglądała na wystraszoną. Potem mama nakarmiła cię i zasnęliście. Widziałeś jak uczy cię latać, jak uczysz się łowić ryby... Apokalipsa, zawsze, gdy go widziałeś, to siedział z ognistą klaczą. I tak raz sobie sam ryby łowiłeś dla mamy, która opiekowała się kolejnym jajkiem, gdy zauważyłeś ładne, tęczowe kamienie na drzewach. Coś ci mówiło, by ich nie brać, ale zapragnąłeś pokazać to mamie. Wziąłeś jedno... I po chwili dookoła ciebie zdjęły kamuflaż trzy czerwone, zmiennoskrzydłe. Musiałeś uciekać. Gdy dotarłeś do domu, byłeś zmęczony. Szybko opowiedziałeś mamie i Apokalipsie, co się stało. Ojciec dał ci rybę, a następnie pchnął cię w stronę wejścia. "Więc teraz z nimi walcz, a pokażesz ileś wart" - powiedział. Więc walczyłeś. Trzy właściwie niewidzialne smoki plujące kwasem. Straciłeś skrzydło. Udało ci się jednego udusić. Twoja matka rozgoniła resztę. Oddała im jajo, czyli tęczowy kamień. Ale dla ciebie było już za późno... Obudziłeś się. Niedaleko stała matka z zamkniętymi oczami. Ona ogląda twoją historię.
  3. Jest żółta z zielonymi końcówkami skrzydeł. Podleciała do ciebie, obwąchała i zaczęła ocierać się o ciebie. - Synek! Synek! - skrzeczała.
  4. Zobaczyłeś gigantyczną górę. Po jakimś czasie wyleciał z niej sporych rozmiarów Śmiertnik Zębacz. Niewiele większy od ciebie. Mamusia!
  5. Raczej nic jej nie wyślesz, ani jej nie zawołasz. Musisz podlecieć tam, choćby w pobliże. Wtedy będziesz mógł ją zawołać.
  6. Wyczułeś... Jakoś... Jest w leżu smoków. W pobliżu miejsca. w którym jest Apokalipsa. BTW: Masz ROGI!
  7. Nom. No ale tak czy siak, nie możesz zasnąć. Wywróciłeś trzy drzewa, leżysz w wygodnej pozycji - nic.
  8. Tymczasem znalazłeś jakieś gniazdo ptaków, które zjadłeś na raz. Głód itd. Położyłeś się pod drzewkiem. Mimo zmęczenia nie możesz zasnąć. Dużo się wydarzyło...
  9. Jakaś mała wysepka jest. A Apokalipsie to łatwo, on ma dwie pary wielkich, umięśnionych skrzydeł nawykłych do długiego lotu.
  10. Mi chodzi jak było... Powoli cię skrzydła zaczynały boleć. To się robi męczące.
  11. Dogoniłeś... Jakoś... Właśnie... Jak on z nią ąę, kiedy on jest OGROMNY? I sobie lecicie.
  12. W końcu jakoś siłą rozpędu się wzniosłeś. Chwiejnie, ale lecisz. Lecisz za twoim ojcem, który kiedyś ą ę z twoją żoną...
  13. - Cztery łapy. Rozłóż skrzydła. Biegnij jak gdy byłeś kucem. Machaj skrzydłami - powiedział tylko Apokalipsa. A o Twi się nie martwisz?
  14. - A skąd ona miałaby wiedzieć? - rzucił. A co z Twilight? Zamknął łapę, ale ich nie zmiażdżył i rozłożył drugą parę skrzydeł. Powoli, wzbudzając ogromny wiatr, wzniósł się w powietrze.
  15. Zaśmiał się. - Może chcesz się spotkać z mamusią? - zapytał. Rozłożył skrzydła. Zmiótł przy tym kilkunastu ludzi.
  16. - Nie ma co mówić, synalku - powiedział. Posadził sobie również Drago na łapie.
  17. Zaśmiał się. Ogonem wziął Twilight i posadził sobie na łapie. Drago dalej gania i wrzeszczy.
  18. - Ja ci nic nie zrobiłem, pisklaku - rzucił. Twilight gapiła się na was obu.
  19. Jesteś... Dużym... Pomarańczowym... Smokiem... WTF? A Drago się śmieje. WTF?
  20. Chyba urosłeś. I to sporo. Twilight gapi się na was ze strachem. Jakiś ty duży... Ale i tak jesteś o wiele mniejszy.
  21. - You're sure? - rzucił. Jego kościany ogon zakończony małym kolcem wywrócił cię na piach. Infinity patrzy ze strachem na Drago, który przymila się do giganta. Twilight ukryła się za ścianą, ale wyjrzała. - Allan! - krzyknęła. Smok spojrzał w jej stronę. Jego ogon szybko owinął się dookoła niej i ustawił ją na piachu na zewnątrz.
  22. - Mały, nie podskakuj do starszych. Zwłaszcza do swoich - rzucił. Dla ukazania tego, rzucił w powietrze kulą ognia. Taką, że by cię spaliła na pył zanim byś zdążył pomyśleć, by uciec. Ale trafiła gdzieś daleko w piach.
  23. Zaśmiał się. Drago zaczął biegać dookoła jego łapy, drąc się. - SMOK! SMOK! SMOK!
  24. Spojrzał na ciebie. - Mały, kiedy cię ostatnio widziałem, byłeś mniejszy... I martwy - powiedział i obnażył kły.
  25. To jest smok wielkości wieżowca. Tylko go zaswędziało. A przez dziurę w ścianie wyszedł zadowolony Drago. Siedzi tam też na podłodze przerażona Twilight i reszta.
×
×
  • Utwórz nowe...