Jest na dnie oceanu, ale tutaj w mule powstały farmy warzywne. Dookoła was był pęcherz powietrza. W jego środku stał słup, a na jego szczycie parasolka. To ona utrzymywała powietrze pod wodą. I oczywiście magia syrenek.
- Idziemy. Chyba, że ktoś z was zna zaawansowaną magię leczniczą, wtedy polecimy - powiedziała Fire. Czuła, że słabnie. Rana paliła żywym ogniem. Przed oczami majaczyły jej czarne plamki.
Po godzinie wszystkie maluchy były wyłapane. Znalazło się nawet kilka dorosłych w zbrojach, ale uwięzionych. No to wiadomo, co się dzieje z tymi, dorwanymi przez potwory...
Po jakimś czasie zauważyłeś kolejnego. Gryzł gobelin przedstawiający Chrysalis. Dwa następne darły dalej między sobą jakąś szmatę. Kiedy źrebaków zaginęła cała klasa...
Zobaczyłeś małego Watreusa miotającego się, zaplątanego w podartą flagę. Strasznie przypominał jednego ze źrebaków, które zostały zaciągnięte wczoraj pod wodę...
Po jakimś czasie coś przyleciało, spakował stwory do skrzyń i wywiozło do lost hills. No to z głowy! Przy okazji, woda zaczęła spływać z Changei do oceanu.
Chrys dalej gapiła się w przestrzeń zszokowanym spojrzeniem. Dyszała.
- Róg to najdelikatniejsza część Alicornów - powiedziała Papillon ze łzami w oczach. Zdezynfekowała rany i obandażowała, na co Chrys reagowała rzucaniem się i krzykiem.
Papillon w ciągu ułamka sekundy była przy siostrze i ją uspokajała. Delikatnie magią chwyciła szczęki bestii i je rozwarła. Chrysalis wrzasnęła raz, czy dwa, ale udało się ją oswobodzić.
Dyszała i gapiła się w przestrzeń z wytrzeszczonymi oczami. Krzyczała, gdy próbowałeś ją podnieść lub potwora. Jego martwe szczęki wciąż były zaciśnięte na jej rogu. BTW, cała Chrys i potwór są we krwi i szlamie.
Trafiłeś go w łeb. Trysnęła z niego zielonkawa ciecz przypominająca szlam z jeziora. Jednak na koniec jeszcze ;puścił Chrys i wgryzł się w jej róg. Klacz wrzasnęła, a stwór spadł z niej.
Widziałeś, jak Chrys szarpie się ze stworem. Ten kopytami objął jej szyję, a zębami wgryzł w kopyto. Nie ma szans, byś trafił tego stwora ze 100% pewności.
Najpierw poruszały się wolno. Wyszło dwadzieścia pięć. Niby były takie powolne... I nagle z pełną prędkością rzuciły się w stronę Chrysalis. Pułapka gotowa.
Chrysalis zirytowana łaziła w tę i z powrotem obok linii wody. Po jakimś czasie zauważyłeś pierwszego stwora wyłaniającego się z wody. Gdzieś dalej zauważyłeś głowy kolejnych wystające z wody. Łącznie było ich około dwudziestu.