-
Zawartość
1887 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Nightmare
-
Kilka Nimbatów powyglądało z domków. Po chwili się schowały. W kapliczce coś się jeszcze chyba dzieje.
-
Dalej mamrocze niezrozumiale. Po chwili wyleźliście na polanę z masą małych domków i kapliczką pośrodku. Wszędzie cisza.
-
Dalej plącze i mamrocze. Słodkie. DookołDa was gęsty las. Czasami zdarzało się jakieś uschnięte i powykręcane niskie drzewko jak na polanie.
-
Wlepił wzrok w ziemię i dalej mamrocze coś.
-
Zarumienił się i zaczął coś mamrotać poplątanie z popapraniem.
-
Pokiwał. Smutny jest... I to bardzo... Już jesteście dosyć daleko od domu.
-
Przycichł, wlepił wzrok w podłogę. Zaczął cicho gwizdać.
-
Pokiwał. - Ale... Gdzie tooo? - ziewnął.
-
Pokiwał. - Więc gdzie szukamy?
-
Pokiwał niechętnie. Poziewał i wziął rzeczy. Czas lecieć.
-
On się spakował niechętnie. Reszta śpi. Za zimno jest. Do tego żaden ptaszek nie zaśpiewa pod oknem...
-
A będziesz musiał. Dookoła wciąż cisza. Tylko się nie zgub.
-
Cisza. Wielkie drzewo też ciche...nic. Zero dawnego światła.
-
Ani drgnął. Po minucie otworzył oczy, odwrócił się i ruszył do wioski.
-
- Przez ciemność - powiedziedział cicho. Przymknął oczy.
-
- To światło... To bbyły duchy lasu. Ostatni odłamek światła został skradziony - powiedział.
-
- ŚŚwiatło zgas0ło przez ciemność. Nic dodać. Nic ująć.
-
- To wszystko... Wydarzyło się parę godzin temu - odparł.
-
- Jedno drzewo - jedna śmierć - odparł. - To mogiły.
-
- Pole rzezi. Masakry - oodparł powaxżnie.
-
Nie byłeś. Dotarliście na wielki teren. Było tam całkiem sporo niskich, bezlistnych drzew. Były powykręcane, niektóre zachodziły na inne.
-
- Nie wiem, co się sstało z twoją przyjaciółką... - powiedział i w ciszy ruszył ledwo widoczną leleśną ścieżką
-
Podszedł do półki i zdjął z niej ppłaszcz. Nadtępnie otworzył drzwi i wyszedł. Masz iść za nim.
-
Widziałeś to, co zdarzyło się nad ranem? - zapytał rzeczowo.
-
Pokręcił głową i zapalił lampę. - Z zimą to nie ma nic wwspólnego. To jest związane z lasem - powiedział.