- 
                Zawartość1887
- 
                Rejestracja
- 
                Ostatnio
Wszystko napisane przez Nightmare
- 
	Wciągnął dym i usiadł ci na głowie. Uszami poprowadził cię aż na polanę, która sstała się cmentarzem.
- 
	Pokiwał. Spojrzał na stworzonko. Ono dalej wdycha dym, wiercąc się niecierpliwie.
- 
	Nikt nic nie wie, oni poszli to obgadać, a stworek znowu poruszył się niecierpliwie.
- 
	- Miała też jako jej córka wyjść za wodza... To był jej obowiązek.
- 
	Pokręcili głową. Ktoś przyniósł blisko miskę aby stworzonko mogło powdychać jeszcze dymu.
- 
	Pokręcili. - Miała zostać następczynią Kapłanki, ale nie chciała...
- 
	- Ona nie powinna się go trzymać - ktoś rzucił, reszta przytaknęła. Białe stworzenie poruszyło się niespokojnie, jakby cię poganiało.
- 
	W jednym momencie każdy pokazał w inną stronę. To masz problem.
- 
	- Była tutaj... Potem poleciała gdzieś... - mówili.
- 
	Pokiwali niepewnie. Sierść stworka jest mięciutka i ciepła. Usadowiła się na twoim grzbiecie.
- 
	Popatrzyli się po sobie. Stworzonko powoli wstało znowu i wykonało kilka kolejnych, chwiejnych kroków w twoją stronę.
- 
	Popatrzyli się po sobie. - Jak jej było na imię? - zapytali. Stworzonko patrzy się na ciebie.
- 
	- To ona. Przeżyła jako jedyna. Także jako jedyna wie, gdzie jest światło drzewa.
- 
	- Cóż, w końcu jest jednym z duchów lasu... - powiedziała jedna z nimbatek.
- 
	- My nie. Ale Ona tak - powiedziała Kapłanka i pokazała stworzonko. Wciąż zdawało się próbować ci coś powiedzieć.
- 
	Stworzenie zaczęło wciąż wydawać te same dźwięki. WWstało na tylnie łapy, zrobiło parę kroków i upadło ponownie. Wszystkie oczy były zwrócone w twoją stronę.
- 
	To się nazywa aromaterapia - rzuciła jedna. Stworek powoli usiadł, ale widać, że był bardzo słaby.
- 
	Znowu wydał ten dźwięk i wyskoczył z kosza. Zachaczył ttylną łapką o krawędź i upadł na ziemię. Jego ogon był długi jak uszy, a łapki małe w stosunku do przednich. Wszystkie nimbatki dorzuciły ziół do ognia.
- 
	To stój. Stworzonko skupiło wzrok na tobie. Zastrzygło uszkami i wydało dźwięk, przypoprzypominający starodawny język.
- 
	Dalej cię ignoruje i dorzuca ziół. Stworzonko najwyraźniej jest priorytetem.
- 
	On się gapi na kosz. W końcu wyłoniła się też biała główka z dwoma czółkopodobnymi nnaroślami. Po bokach główki miał długie uszy. Jego wielkie, czarne jak węgiel oczy rozglądały się dookoła. Biła od niego aura światła, dobra i nadziei. http://fc06.deviantart.net/fs70/i/2014/245/b/0/ori_and_the_blind_forest_by_piecee01-d7xdl0x.jpg
- 
	Nie podeszła, tylko dorzuciła ziół do ognia. Druga łapka złapała się krawędzi kosza.
- 
	Po chwili z kosza wyszła jakaś wyraźnie wyjątkowa nimbatka. Ma nawet wdzianko białe. Po chwili szmatka, która koszyk przykrywała, odsunęła się, a ze środka wysunęła się drobna, biała łapka, która złapała się krawędzi.
- 
	Oni na razie kompletnie cię zignorowali i wrzucili jakieś zioła do dwóch mis. potem czegoś tam dolali. Następnie coś wymamrotali i w misach zapłonął ogień. W powietrzu zaczął się roznosić ziołowy zapach.
- 
	Tam leży przykryty wiklinowy kosz. Obok niego stoją trzy Nimbaty i noszą jakieś ziółka.

 
            
        