-
Zawartość
1887 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Nightmare
-
Uważają ją za wielką słodkość. Mała się gapi tylko na ciebie. Zaczęła płakać. Teraz już chyba na serio.
-
Zobaczyła cię. Cisza jak kopytem odjął i gapi się na ciebie. Gaaaaapuuuuuu...
-
Najpierw dopadła cię Xylyn i zaczęła wrzeszczeć, potem Night zię mocno przytuliła, płacząc, a potem coś w salonie zaczęło płakać. Głośnooooo!
-
Na razie nie. Chyba gadała z Twi. A wy ruszyliście... Dotarliście niecały dzień później, wygłodniali i przeziębieni. I w takim stanie stanęliście pod drzwiami.
-
Obudziłeś się po jakimś czasie. Wszyscy byli już w pełni sił, do tego najedzeni. Kucyk i jego wiwerna sobie spali. Lepiej szybko wyruszajcie, bo Night się załamie...
-
W końcu za pomocą Twi nakarmiłeś je i zam się najadłeś. Ty jesteś z deka ogłupiały przez przejedzenie, a one śpią blisko ognia.
-
Twi też tak siedzi. Słodko wyglądają. Po prostu tylko karmić i karmić...
-
Wszystkie wystawiły słodko języczki i mrugnęły na raz. Awwwwwwwww...
-
- Było zimno, ale minęło. - Masz dokładkę? - A mi trochę zimno... - Brzydko tu pachnie... - Zjadłabym... - Z deka zimnawo... Rozkręciły się w skargach. Nie za głośno by innych nie obudzić.
-
Pokiwały. - Deadly Kiss... Zniknęła po tamtym incydencie... - powipowiedziała jedna.
-
Spojrzały po sobie. - To nie ja - powipowiedziały. Zaraz... Były trzy succuby.
-
- raz dziennie od tygodnia przed planowanym ślubem - popowiedziała jedna.
-
Jeślli jeden ogier zaimponuje im wszystkim, to może mieć ile chce - popowiedziała Love. Albo Death. Są takie same!
-
- Wszystkie Succubusy to siostry - rzrzuciły. Am am... Jadłbyś.
-
LethalLove i Lovely Death. Tak się one zwą. Teraz jest ci gorąco od jedzenia, ale z chęcią cchapnąłbyś jeszcze trochę.
-
Jest jeszcze z deka oszołomiona, ale też głodna. Obudź resztę succubek, to chociaż skorzystają. Twi po paru chwilach ododzyskała jako taką przytomność.
-
Jesteś głodny, w końcu ty podmieniec. I raczej sam musisz obudzić kogoś, najlepiej succuby.
-
Obudził cię kuc lejący ci coś ciepłego na ciało... Potem zasnąłeś... I obudziłeś się i to samo. I tak w kółko. Dopiero po jakichś dwudziestu takich razach obudziłeś się gdy go nie było chacie. Wiwerny też. Reszta śpi.
-
Wszystkie są zimne jak lód. Torbę masz rarci. Trochę memedykamentów i biżuterii. Tylko tyle. A kuc wyjął coś z kosza i zaczął dorzucać do garnka.
-
On nie odpowiedział. Wiwerna poodkładała was na koce. Kucyk zdjął kapelusz, ukazując brak grzywy jak u podmieńca. Laskę położył obok, a sam podlazł do koszy. Zaczął w nich grzebać.
-
Dojechali$cie. Wiwerna odczepiła się od sań i wwsunęła je do wnętrza. W środku leżały na ziemi koce, a w kątach stały kosze. W środku domu było palenisko, a nad nim wisiał garnek. Powoli się ogogrzewałeś. Wiwerna wlazła do środka, a kucyk zamknął drzwi. Dalej porusza się na dwóch kopytach.
-
Zobaczyłeś chatę z kłód drewna. Przez dziurę w dachu wydostawał się dym.
-
Wszyscy, do tego nikt nie jest przytomny. Jesteście na skraju życia i śmierci. Kucyk po chwili wsiadł na grzbiet gada i zagrzechotał gwałtownie, jednocześnie dzwoniąc dzwonkami. Wiwerna nagle rzuciła się do przodu, ciągnąc za sobą sanie.
-
Kucyk zdawał się nie przejmować zimnem. Po prostu patrzył. Po paru chwilach zauważyłeś biegnącą wiwernę. Tym razem miała sanie i uprząż. Kucyk powoli zagrzechotał laską, a gadzina zaczęła pakować was na drewniane sanie.
-
Próbowałeś powiedzieć. Słow zatrzymały się w gardle, a na zewnątrz wydostało się tykko kilka głosek. Dziwny kucyk najPierw pogłaskał wiwernę po łbie, po czym zagrzechotał laską. Jego kapeluszem było brązowe sombrero z dzwoneczkami. Gad coś skrzeknął, po czym pobiegł gdzieś. Kucyk przysiadł sobie obok i patrzył za wiwerną.