-
Zawartość
1887 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Nightmare
-
Tylko 2 gryfy cię trzymają. Dodatkowo, chyba o to Lily chodziło. Jej oczy momentalnie pozbyły się zmęczenia i klacz kopnęła przywódcę w krocze. Gryf skulił się i opadł na piach. Po chwili Lily była wolna.
-
Ci twoi trzymali cię przy ziemi. Przywódca kazał swojemu koledze rozłożyć wymęczoną Lily na piasku. Gryf przytrzymał jej przednie kopyta, a przywódca wlazł na nią i spojrzał jej w oczy.
-
Gdy Lily próbowała uderzyć jednego, bił ją ten z tyłu. Po pewnym czasie Lily zaczęła spadać, zmę Gdy Lily próbowała uderzyć jednego, bił ją ten z tyłu. Po pewnym czasie Lily zaczęła spadać, zmęczona walką. Jednak gryfy nie chciały dać jej zginąć. Złapały ją i wszystkie zaczęły zbliżać się do ziemi.
-
Tamten gryf zawrócił w locie i rzucił się na Lily. Pomógł mu drugi od ciebie. Teraz dwóch cię trzyma. Jednak gryfy więcej uczyły się walki w powietrzu.
-
Po paru chwilach zobaczyłeś za sobą pędzący, różowy kształt. Uderzył w pierwszego gryfa i ten zaczął spadać. Różowy dalej leciał w waszą stronę.
-
Postacie szybko wzniosły się w powietrze. Jedna leciała bardziej z tyłu, by wypatrywać niebezpieczeństwa.
-
Postacie ruszyły w stronę wyjścia z domu. Przy okazji zdeptały i pokopały Delicate.
-
Postać puściła małą, przez co klaczka upadła na podłogę. Nie ruszała się. Trzy postacie na tobie cię podniosły i razem związały.
-
Postać otworzyła szafkę i wyjęła z niej przerażoną Delicate. Klaczka zamknęła oczy. Po chwili oberwała od postaci mocno w tylną część głowy i zawisła bezwładnie.
-
Po chwili Deli wybiegła z pokoju i wlazła do szafki w korytarzu. Jakaś postać wylazła z pokoju Lucy i poszła do sypialni.
-
Nagle Deli pisnęła i schowała się w swoim pokoju. Jedna z postaci, które przyciskały cię do ziemi, zeszła z ciebie i ruszyła do niej. Zauważyli ją.
-
Kolejne coś przycisnęło ci do ziemi. I jeszcze dwa. Przeciwko czterem nie dasz rady. Kątem oka zauważyłeś Deli wyglądającą ze swojego pokoju.
-
Ledwie wyszedłeś na korytarz, już coś przycisnęło cię do ziemi i wepchnęło szmatkę w usta.
-
Pokiwała głow i wtuliła się w ciebie. Po paru sekundach zasnęła. Już miałeś zasnąć, gdy usłyszałeś odgłos rozbijanej szyby.
-
- Raczej nie - odpowiedziała, przytulając cię. Ziew... Czas iść spać...
-
Po chwili byłeś już w domu. Zaczęło się robić ciemno. Twi też już była. Położyła dzieciaki spać. Nawet jakoś przekonała Deli, by spała u siebie.
-
- Dziękujemy bardzo - powiedziała opiekunka. - Dzieci, podziękujcie panu Allanowi - powiedziała. Około dwudziestka źrebaków stanęła przed tobą. - Dziękujemy panu za pieniądze na sierociniec - powiedziały chórem. Jeden mały źrebaczek pociągający nosem tylko nie zdążył wybiec z sypialni i dołączyć do szeregu.
-
Opiekunka się rozpromieniła i kazała dzieciakom znieść fort. Maluchy rozczarowane odniosły poduszki do sypialni.
-
Po chwili otworzyła opiekunka. W środku dzieciaki zdążyły zrobić już fort z poduszek i przygotowali piłeczki pingpongowe.
-
Otworzyła jakaś mała klaczka. Od razu zamknęła drzwi z piskiem. Chyba niektórzy uważają cię za Galaxa...
-
Mniej więcej 55 tysi. Po chwili stałeś już przed sierocińcem. Dookoła niego stała masa zabawek podwórkowych dla dzieci.
-
Klacze się uśmiechnęły i po kolei cię przytulały. Gilda tylko podziękowała. Niewiele kasy ubyło.
-
Po paru godzinach roboty nadeszła ta godzina... W której kasa pójdzie... Chlip...
-
Ale za to nie wszystkie zostaną wydane. Wciąż lecą nowe i nowe...Nie zbankrutujecie, na pewno nie.
-
Dzisiaj będzie haj$ i swag. Tak, czy siak... Pozbierałeś papiery i klientela się złazi.