-
Zawartość
1887 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Nightmare
-
Twi pokiwała głową, gapiąc się na Fire'a. Chyba czas wracać do domu i spać...
-
Mały wypił lawę duszkiem, jakby to było mleko, wypuścił obłoczek dymu i zasnął. Ten dzieciak jest niemożliwy.
-
Szok... Obok pojawiła się Lucy i najzwyczajniej w świecie podała ci termos z lawą. WTF?!
-
Twi odwzajemniła pocałunek. Karmiła akurat Fire'a. Mały wypluwał całą owsiankę.
-
Jakimś cudem przetrwało w jednym kawałku. Lamarr zmienił kaloryfer.
-
Przyczepił ci się do twarzy, a po jakimś czasie odkleił i wrócił za kaloryfer. Wdzięczne zwierzaki...
-
... ... Head Crab nawet nie zauważył, że cię nie ma. Schował się za kaloryferem.
-
Twi zajmuje się Boltem i Fire'em. Trzeba poświęcać dużo uwagi dzieciakowi, który łzą potrafi spopielić dom...
-
Będzie połatana jutro. Do tego czasu możecie coś porobić.
-
- Tak, ale można ją wtedy uleczyć - powiedziała. Macki opuszczały jej wnętrze całe dziesięć minut. Nieźle się nacierpiała.
-
Po chwili miałeś przed sobą gwałcone zwłoki zwykłej klaczy... Jednej z takich, jakie widuje się na ulicach Ponyville.
-
Klacz jest nieprzytomna, wciąż gwałcona przez macki. Dwie rozciągały jej tunel, dwie drugi otwór, jedna siedziała w ustach, a kolejne dwie zajmowały się poruszaniem nią. Przy was kolejna macka dołączyła do tyk w tunelu. Klacz wydała z siebie stłumiony krzyk.
-
- Chroni ją magia wampirów. Ale można spróbować - powiedziała Lucy z uśmiechem. To idziem.
-
- Jest wampirem. Nawet, jeśli te macki są silniejsze, nie dadzą rady jej rozerwać. Sprawią jej ból i cierpienie, ale nie zabiją - powiedziała Lucy.
-
To się śmiej, bo żyje. Macki wciąż ją rozrywają.. Można by tam skoczyć i się pogapić...
-
- Kochają się, mają dzieci... - powiedziała Lucy. Nagle przypomniałeś sobie... O mackach, którym kazałeś gwałcić wampirzycę.
-
- Może jakaś chwilunia by się znalazła, ale krótka - powiedziała. Uśmiechnęła się do ciebie.
-
Załatwiłeś wszystkie potrzeby, ale nic się nie wydarzyło. Gdy wróciłeś, okazało się, że Deli przysnęła w fotelu. W kopytkach trzymała pluszowego Sonica od Lucy.
-
Deli uparcie chciała zrobić maraton Sonica. Po oglądaniu po głowie latała ci ta melodyjka... Sonic Underground...
-
Uśmiechnęła się lekko. Deli wtuliła się w ciebie. Ona jest takim jakby źrebakiem szczęścia...
-
- Oglądamy! - zaproponowała Delicate. Lucy wzruszyła kopytami. To co robicie?
-
Już ktoś je wcześniej opatrzył. Jednak zmienić opatrunek by się przydało. Deli mimo bólu w skrzydle, wciąż cię tuliła. Zupełnie, jakby chciała nadrobić czas, w którym byłeś Galaxem.
-
Pokiwała głową. Deli cicho pisnęła, gdy w przytulaku ucisnęliście jej zranione skrzydło.
-
- Też ci dziękuję - powiedziała i przytuliła cię. Deli się obudziła. Zaczęła biegać dookoła ciebie, uśmiechnięta i szczęśliwa. Zupełnie, jakby nie miała usztywnionego skrzydła...
-
Lucy zmieniła się w piękną, śnieżnobiałą klacz. Ta szara, brudna wersja jej mogłaby być najwyżej jej służącą. Lucy uśmiechnęła się do ciebie z wdzięcznością.