-
Zawartość
1887 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Nightmare
-
- To ciało jest po prostu fajniejsze - powiedziała. - Nie nabierzesz mnie - dodała. Uniknęła promienia.
-
Wszyscy obstawili wyjścia. Ale zobaczyłeś coś. DRUGĄ Nightmare Moon, która idzie w twoją stronę. - Jak śmiesz kazać temu źrebięciu się pode mnie podszywać?! - zawołała królewskim głosem Canterlot.
-
Rozległa się wielka eksplozja. Twilight nie mogła utrzymać równowagi. Zachwiała się i upadła. Gryf uniósł się w powietrze, by samemu nie upaść. Miasto powoli zaczęło się osuwać w przepaść...
-
- Mhm - powiedział. Motyl zniknął z paszczy lwa. Lucy cię powiadomiła mentalnie, że CN i Luna są też na pozycjach.
-
Wszyscy gapili się na ciebie Celestia nie odpowiedziała. Twilight patrzyła się na ciebie pustym spojrzeniem.
-
Wszyscy gapili się na ciebie, niektórzy z przerażeniem. - Czemu przeszkadzasz w weselu zakochanych? - zapytała Celestia. Ona jedyna zachowała kamienną twarz.
-
Powoli ruszyłam za nim. Na wszelki wypadek utrzymywałam dystans. Nie za duży, by go nie zgubić, ale nie na tyle mały, by mógł mnie uderzyć. Idę za nim.
-
Wszyscy się nagle zaczęli gapi gapić w inny punkt. W jednej z ostatnich ławek padał ze śmiechu Capo. Jednak po chwili zauważył, że wszyscy się na niego gapią i wlazł pod ławę, zaczerwieniony. Everybody stares at you.
-
Gdy sprawdziłam, czy nic nie zostało, szybko odwróciłam się w stronę tego stworzenia. Spojrzałam na niego nieufnie i powoli kiwnęłam głową. Jeśli mnie zaatakuje, to jestem gotowa do ucieczki.
-
Wszyscy spojrzeli w twoją stronę. Rodzice Twi zaczęli cicho przeklinać. Wszyscy gapili się w miejsce, w którm jesteś, ale nikt nie mógł cię zauważyć przez kamuflaż.
-
Bla, bla, bla... Bla, bla, Bla... Czy ty, Twilight Sparkle, bierzesz tego gryfa za męża? Twi kiwnęła głową. Jednak wyglądało to, jakby ktoś pociągnął jej głowę w górę w i w dół. Czy ty, Feliksie von Braun, bierzesz tą alicorn za żonę? Gryf pokiwała głową z uśmiechem.
-
Mmmm... Pycha... Nawet nie zwracam uwagi, co on tam miał, po prostu jem. Jakby zaraz mi miał zabrać. Gdy skończę, przeglądam opakowanie, czy nic nie zostało. Nie zostawia się resztek.
-
Walić przykrywkę. Skoczyłam na to, co rzucił. Rozdzieram opakowanie i zabieram się za jedzenia. Mmmmm... Nareszcie... Po prostu jem.
-
Wszyscy na miejscach. Rarcia udaje smutną z powodu ślubu. Rodzina gryfów się cieszy, rodzina Twi też. Reszta zaproszonych raczej się smuci. W paszczy innego lwiego łba siedział motyl. Widziałeś go. Skierował swój łebek na ciebie, a potem na parę.
-
Mój warkot staje się głośniejszy. To była moja zdobycz. On nie ma prawa mi jej zabrać. Kopnęłam w jego stronę kamyk, by się zatrzymał. Nie może jej zabrać... Od tego zależy moje życie.
-
Twilight po paru minutach weszła przed księżniczkę Celestię. Jej spojrzenie było puste i bez wyrazu. Jakby ją w ogóle nie obchodziło, co się z nią stanie. Obok niej stał zadowolony książę gryfów. Miał na sobie wdzianko z mnóstwem medali i odznak. A Twi miała piękną suknię ślubną w odcieniach różu z fioletowymi kwiatami wpiętymi na krawędziach.
-
Z mojego gardła wydobył się głuchy warkot. Miał on powiadomić tą istotę, żeby odeszła. Jednocześnie przygotowałam się do ucieczki, gdyby rzucił się do ataku. Oceniam, że raczej jest większy i silniejszy. Lepiej nie ryzykować starcia. Więc na razie warczę, raz ciszej, raz głośniej.
-
Po godzince już biły dzwony. Wszyscy byli na miejscu. Gdzieś w tłumie zobaczyłeś grzywę Rarci. Wszystko jest OK.
-
Po chwili wszyscy byli zwykłymi kucami. Rarcia kiwnęła posłusznie głową. No to możecie iść. Wojnę czas zacząć.
-
Eq dostała dobre, pasujące do niej. Była piękna z nim. Przyszli po paru minutach.
-
Znalazłeś ich gotowych. Czyli ylko czekać na ślub...v
-
Dash pokiwała głową i poszła do pokoju, który jej pokazałeś. Zasnęła po minucie. To była noc pełna wrażeń...
-
- Nie wiem - powiedziała. Ziewnęła. Chyba powinna iść spać.
-
Dashie cię pocałowała. Mózg był spełniony, ale już nie jest.
-
Nie odpowiedziała. Za to się mentalnie dowiedziałeś, że pasek klaczy jest cały różowy.