Luna wciąż chyba jest niezdecydowana, ale słuchała rad. Po godzinie wszystkie potrzeby były spełnione, a mała twardo spała. Tobie też się zachciało spać po nocnym rodzeniu Luny.
Zasnąłeś... I obudziłeś się o dziesiątej. Mogło się wydawać, że nic się nie wydarzyło. Gdyby nie płacz małej i uspokajający głos Luny z jej sypialni. Uroki rodzicielstwa.
Jest też jakiś procent szans, że Luna przekaże małą tobie. Jesteś jednym z rodziców, więc może to zrobić. Wtedy miałbyś na głowie i dzieciaki Allana i swoją małą.
- Nie wiem, czy dam radę. Nie znam się na opiece nad dziećmi. Jednak, gdyby ktoś ją zobaczył na zewnątrz... - urwała. Rzeczywiście. Widać duże podobieństwo. Luna widać, że jest śpiąca. Ale wciąż nie zadecydowaliście, co z małą. Która właściwie, to wyszła przez przypadek...
- Nie mogę ukrywać się przez tyle lat z powodu źrebaka - powiedziała. - Mała powinna mieć szkołę, przyjaciół, a nie zamknięcie jak w więzieniu - dodała. Zauważyłeś, że gdy mówicie o małej, zawsze "mała", "ona", "dziecko"... A imię?
- Hmm? - mruknęła. Przecież go nie wrzucicie do sierocińca... Od razu by go rozpoznali... Głównie po oczach. Nie wszystkie kuce w Equestrii są alicornami o turkusowych ślepiach.
Luna trzymała w kopytkach małą. Klaczka była cała czarna, alicorn o granatowej grzywie. Luns była jakaś skrzywiona. Zupełnie, jakby... Jej nie chciała...
Pokiwała głową.Po prostu chyba wszystkie twoje dzieci się naradziły by za każdym razem wyrywać cię ze snu. Deli się obudziła i spojrzała na ciebie nieprzytomnie.
Jeszcze dzisiaj raczej nic nie wyjdzie. Deli obudziła się pierwsza i przytuliła cię mocno. Po prostu kolejny dzień...
[speed o jakieś 2 tyg]
Druga w nocy. Obudziła cię Lucy. Najchętniej poszedłbyś dalej spać, ale ona ci nie pozwalała. Ciągle potrząsała tobą.
W nocy miałeś dziwny sen... Cała rodzinka Allana martwa na pustyni. A pośrodku tego skulona i płacząca Delicate.
Gdy się obudziłeś, mała była obok ciebie. Lucy tuliła cię przez sen. Jest dopiero siódma...
Deli uśmiechnęła się. Znowu jej zaburczało w brzuszku. Zarumieniła się. Chyba ciut się wstydzi swojego zachowania... Czyli wyjścia w pustynię z jedną kanapką jako cały prowiant...
Powoli się obudziła. Spojrzała na ciebie, zmęczona, ale po chwili się uśmiechnęła.
- Tata musi do mamy. Mama w nebespeceństwie - powiedziała. Chyba nie wie, ile dni minęło odkąd uciekła.
Zaczęli ją leczyć. Kroplówka i to coś na udar słoneczny, cokolwiek to jest... Nie patrzcie się tak na mnie, nigdy nie miałam. Do tego dali ci jedzenie, by ją nakarmić, gdy się obudzi. I może spać z tobą (bez skojarzeń), ale musi być podłączona do kroplówki.
W trakcie lotu nie odzyskała przytomności. Luna spojrzała na ciebie zaskoczona, ale nie odezwała się. Po prostu przesunęła się by zrobić wam przejście do środka.