[nożyczki mi się popsuły, więc nie ma ciach >:3 ]
Rarcia już leży na łóżku, zabezpieczona magicznie. Czekała na ciebie na łóżku. Uśmiechała się. Jej ślepe posłuszeństwo nie ma granic.
Mówisz jej, by przeszła kawałek, przechodzi. Nawet cię pocałowała, gdy jej kazałeś. Komputer też powiedział, że jest w pełni posłuszna. Dashie leży jak zabita.
Jest na taki kolorek między czerwonym a różowym... Czerwonoróżowy taki. Jednak po przeskanowaniu koloru okazało się, że o 1%o więcej jest różowego... (to wyżej to ‰ i wyrównanie postów robię )
Rarity zadrżała. Ale nie od płaczu czy ze strachu. Ze złości.
- Nawet, jeśli cię Twilight nie obchodzi... Powinno obchodzić cię życie, które niszczysz - powiedziała tak cicho, że prawie szeptem, ale słyszalnie.
- Ty potworze... - prawie wyszeptała Rarity. - Twilight płacze za tobą całymi dniami, staje się pustym ciałem, a ty tu siedzisz i się z tego cieszysz. Nie masz serca... - powiedziała. - Przez ciebie... Przestała być Elementem... Jesteś niczym innym, jak potworem... - dokończyła. Patrzyła na ciebie ze wściekłością.
Dashie z automatu przestała się szarpać. Zawisła na kajdanach, gapiąc się na ciebie. Rarcia wyglądała, jakby chciala coś powiedzieć, ale zaklejone usta jej przeszkadzały.
- To ukochany naszej przyjaciółki - warknęła Dash. - Gdyby nie to, szukałabym, by go zabić - dodała. Rarcia rzuciła w jej stronę karcące spojrzenie. Jednak pegazica nie zwracała na nią uwagi.