Gorąco... Gorącoooo... Wszyscy dyszeli i robili zawody, kto dłużej w tym dniu wytrzyma bez wody. Bliźniaki od razu się wypisały i wyduły chyba ze trzy litry na głowę z kranu.
Powoli zbliżała się czwarta. Na zewnątrz zaczął padać deszcz. Capo już nie przypominał tej góry bandaży. No może wciąż nią był, ale już nie kupką nieszczęścia.