-
Zawartość
1887 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Nightmare
-
Żadnych lekarzy nie było dookoła. Ma szafce Twi leżał talerz z napisem "Smacznego!" na brzegu i resztkami sałatki.
-
Twi leżała sobie spokojnie w łóżku z zamkniętymi oczami.
-
- Mhm... - mruknął i zasnął. Dosłownie. W ciągu sekundy.
-
- Dobra - powiedział, ale lekko rozczarowany, że cała jego siła wyparowała.
-
Walił i walił, a ty ledwo to czułeś. Tak, jakby Capo tylko cię dotykał.
-
Po twoich myślach zaczęło skakać jedno słowo. Woda.
-
I dostałeś tak słabo, że się nawet nie zachwiałeś. Capo próbował ci przywalić z całej siły.
-
- Meh, jasne, że nie! - wrzasnął. Pochylił się, by ci dać z liścia, ale nie dosięgnął.
-
- Cały czas siedziałem pod tym cholernym koszem! - wrzasnął.
-
Cisza. Capo gapił się na ciebie z rozdziawioną paszczą.
-
Gorąco... Gorącoooo... Wszyscy dyszeli i robili zawody, kto dłużej w tym dniu wytrzyma bez wody. Bliźniaki od razu się wypisały i wyduły chyba ze trzy litry na głowę z kranu.
-
- Pewnie tak - powiedział Capo. - Szkoda, że tego nie widziałem. Się skitrałem pod koszem... A trzeba było wziąć aparat...
-
- Nom. Ale raczej nie wyglądała na zachwyconą. Mówiła coś o usuwaniu czegoś... - zastanowił się jednorożec.
-
- Dzisiaj była w szpitalu. O czymś gadała z jednym z lekarzy - oznajmił Capo.
-
Powoli zbliżała się czwarta. Na zewnątrz zaczął padać deszcz. Capo już nie przypominał tej góry bandaży. No może wciąż nią był, ale już nie kupką nieszczęścia.
-
- No nieźle - powiedział Capo i otarł łzy.
-
Mały spał, więc pewnie zamachnął się do sennej mary. Po chwili zrobił to jeszcze raz.
-
Żaden lekarz nie przyszedł, a Capo zaczął ryczeć już ze śmiechu.
-
Capo wybuchł śmiechem i gdyby nie bandaże, pewnie by zaczął walić kopytem w ścianę.
-
- Mam lubić kogoś, kto codziennie daje mi z liścia? - powiedział. Tym razem ze skwaszoną miną.
-
- Nie obiecam - powiedział. - Ale jak na razie... Może.
-
- Przestań już - powiedział. Spojrzał na ciebie z miną "Zaczynasz przynudzać".
-
Capo nie odpowiedział. Położył się na plecy i wgapił w sufit.
-
- Gratulacje - powiedział Capo, już bardziej normalnie.
-
- Mhm - mruknął ponuro. - Taa...