- Właśnie nie - powiedziała. - Tu Radskorpiony są łapane specjalnie na pokazy. To na oczach widzów pokazywane jest ich oswajanie. Inaczej nie byłoby całego show - dodała. Tymczasem pegaz podleciał do trybun, tak jakby się zastanawiając, kogo wybrać. Przystanął przy waszej części trybun.
- Może ty? - zapytał, pokazując na Ciebie. - Nie wyglądasz na kogoś, kto by się bał takiego Radskorpiona - powiedział, lekko wyzywająco i pokazał kopytem w stronę areny. Jednorożec puścił malucha, który upadł na piach i zwiał z powrotem na drugi koniec areny.