Nightmare

- Długo-co? - zapytała.

Alter-ego nagle rozłożyło skrzydła, zrzucając Flame. Uniosło się i rzuciło nożem w strażnika Podmieńca.

- Nic takiego się nie działo. No, może prócz tej karawany. Jest tu aż za spokojnie.

- Oczywiście. Tam jest pergamin, atrament i pióro. - pokazała przedmioty leżące na stole,

- Wtedy mały zostanie bez biletu. - klacz się skrzywiła.

- Chłopcy, chłopcy, musicie się od razu zabijać? - rozległ się głos, a zdalnie sterowany nietoperz zabrał LM'a, anim Wave zdążył strzelić.

- Achaaa... Witajcie. Mogę w czymś pomóc?

- Najpierw obserwować zachowanie, potem sekcja. Uwaga! - krzyknął, kiedy za rogu wybiegł jeden z dwunogów.

- Jazda bez biletu jest zabroniona.

Drzwi się otworzyły. Stała w nich fioletowa jednorożec. Spojrzała na ciebie. - Eee... Kim wy...?

Po kilkudziestu podejrzliwych spojrzeniach dojechaliście do biblioteki.

- Niby jak?! Nie mamy z nią kontaktu od kilku miesięcy! - krzyknął, idąc przez labirynt korytarzy.

Wiadomo, kiedy będzie następny rozdział?

- Było o tym pomyśleć, zanim uratowałeś Equestrię.

- Dobra. To idziemy.

- Dobrze... A ten mały? - pokazała ukrytego pod płaszczem Podmieńca.

- Eee... Może...

- Twilight to moja najlepsza przyjaciółka, oczywiście, że wiem. Mieszka w drzewie, które służy za bibliotekę, w środku miasta.

(to ona jeszcze nie jest? upsie) Zobaczyliście kasę i rozkład jazdy.

Po chwili znalazłeś ją pracującą w sadzie.

- Zrobione, zawołaj resztę! - krzyknął jednorożec do pegazicy, która poleciała korytarzem. Twój wybawca pobiegł drugim.

Według mapy mieliście jeden dzień wędrówki do gór, jeden przeprawy i dwa do granicy Changei.

- Dobra, to idziemy.

- Twilight, czy jakoś tak...

Na zewnątrz czekał maluch schowany za doniczką z krzakiem.