Pocisk blastera odbił się od łusek i zabił jakieś ptakopodobne coś na górze. Łapy kończyły się twardą skórą, a strorzenie wydało głos będący połączeniem miauknięcia, wycia i ryku. Z lasu dobiegły dwa podobne.
- Hmm... - zastanawia się chwilę i chwyta kilka flamastrów oraz brokatowy klej. Po godzinie wchodzi do gabinetu pani Moonlight i kładzie na jej biurku żółte jabłko w białe paski z fioletowymi brokatowymi kropkami. Na szczycie było coś na rodzaj króliczych uszu.
- Wiem, nie za ładne to...
Alex powoli zbliżył się do wejścia, a ty i Paul ukryliście się obok. Po chwili Alex wybuchł śmiechem.
- Nie uwierzycie! - krzyknął pomiędzy salwami śmiechu.
Klacz złapała cię magią i ruszyła slalomem przez las. Wymijała każde drzewo i każdy pień. Jej prędkość ciągle rosła, a skrzydła brzęczały na jej grzbiecie.