-
Zawartość
1887 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Nightmare
-
Żyje... Tylko nieprzytomne... Chyba o coś łebkiem grzmotnął, a ty dodatkowo przydeptałeś.
-
Lisek... Ze skrzydłami nietoperza? What?
-
Po jakimś czasie znalazłeś tą polanę, gdzie walczyła z niedźwiedziem. Na drzewach zostały ślady krwi. Nagle nadepnąłeś na coś małego, pomarańczowego. Nie znasz imienia, to jak wołać?
-
Kiwnęły. Twilight poszła z Fluttershy szzukać odtrutki na jad. Więc co zrobisz?
-
Nie gryfy. Pegazica ma domek na skraju lasu. Za domkiem leżała pogryziona niedźwiedzica z martwym młodym. Skądś znasz te ugryzienia. - Jeszcze.. W domku... Trucizna... Bolesna... Zwierzaki... - piszczała. Dostała czkawki.
-
Piszczy coś o swoim domku, zwierzakach i lesie. Chce żebyście tam szli.
-
Siedzisz z Twilight. A tu nagle wpada do was zapłakana, żółta pegazica z różową grzywą. Zaczęła mówić coś do Twilight przez łzy.
-
Raczej jeszcze pośpi... W końcu czekała na ciebie długo. I chyba zamiera wygadać całą książkę. Na ucho tak z trzysta stron już mruczy.
-
Przez sen ułożyła się na kanapie i zaczęła mruczeć coś, co będzie jej książką. Czyli największy sekret. Zatkać uszy.
-
Zasnęła w twoich kopytach. Jak słodko. Ślicznie razem wyglądacie...
-
Przytuliła cię. Jak słodko... Piąta nad ranem, wszyscy jeszcze śpią a wy odstawiaxie teletubisie... Tuliiiimyyyyyy.
-
Kiwnęła. - I? - zapytała. Zieeew... Zastanawia cię ta dziwna klacz...
-
Pocałowała i wtuliła się w ciebie. Jesteś przejedzony... Za dużo całusów. Może lepiej poróbcie coś innego. Jak spanie? Jest czwarta nad ranem.
-
Opuściła uszka. Teraz czuje się jak puszka konserw. Jak jesteś najedzony to niepotrzebna.
-
- Nie o to mi choooodziii... Ale byś zabierał mnie ze sobą - powiedziała i cię przytuliła. Foch zakopany.
-
- Musiała pojechać do Canterlot, wróciła godzinę temu - powiedziała nie odwracając się w twoją stronę.
-
Ech... Kobietę z fochem trzeba przeprosić, pocałować, dać kwiatka... Bo w takim stanie możecie trwać do waszej śmierci.
-
Twilight się zgadza. A gdy wróciłeś, Night opierdoliła cię, że nie było cię ftak długo, bała się, że ktoś cię porwał, potem oskarżyła, że masz inną, że jej nie kochasz i foch.
-
Prawie połowa. Głównie ziemskie. Wszystkie będą tam pracować. Pewno na kuchni. Btw, szykuj się na Rage Night...
-
Pożegnały się, dały po buziaku i poszły. Klacz-bestia krótko podziękowała i uciekła do lasu Everfree. I tyle.
-
Powiedziały, że pomogą tam jak mogą. Chyba można je tam wysłać.
-
Trzy czy cztery wysiadły na mniejszych stacjach. Zieeew... Późno... A ty śpiący...
-
Znajdą rodziny... I wrócą do życia. Po jakimś czasie przejechaliście przez granicę. Wszystkie po kolei cię całowały, jedynie pod siedzeniem cisza.
-
Wiwatują, cieszą się. Jedynie ta klacz pozostaje czujna.
-
Klacz na wszelki wypadek siedzi pod siedzeniami. A pociąg wystrzelił ze stacji.