-
Zawartość
1887 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Nightmare
-
Wszyscy panikują. Nie musisz być władcą. Starczy ta klacz latająca na trzech parach skrzydeł. Nikt nie zwraca na was uwagi.
-
Nie ma łatwo... Dyszała po tym. Gryf zdjął jej obrożę... Wtedy klacz rozszarpała mu gardło. Zaczęła rozrywać jego ciało i kompletnie zmaltretowała jego zwłoki. Cała posadzka była we krwi. Oł... Na pewno chcesz tu być sam gdy reszta już zwiała?
-
Zgodził się. Ale najpierw oczywiście konkurs. Wtedy klacz będzie zbyt zmęczona by go zabić.
-
- Co takiego chcesz mi załatwić. Klacz jest grzeczna, nie denerwuje się gdy on chce się zabawić... Tak, to znowu konkurencja będzie. A pierwsza to chlanie.
-
- On musi to zrobić, a nie jego łapa - powiedziała. - Wąż nie decyduje, czy jest jadowity czy nie.
-
Mówiła o wartach i strażnikach. Pomiędzy zdaniami lizała ci ranę. Z każdym liźnięciem mniej piekło. Ale rana została.
-
Kiwnęła. Pamiętaj, że siedzisz w jednym pokoju z bestią. Ramię dalej piecze. Strasznie.
-
- Chcę. Ale też byś się przyzwyczaił, gdybyś od dziecka to nosił - pokazała obrożę.
-
- Przyzwyczaiłam się - syknęła. Dalej piecze. I to piekielnie. Klacz bez skrępowania zlizała sobie twoją krew z pyska.
-
- Jedyne, co dotąd zabijałam, to denerwujące gryfy. Acha, żeby nie wyszło, że przy obcych jestem grzeczna - rzuciła i nagle wbiła ci kły w kopyto. Boli, piecze, boli!!!
-
- Skąd ja mam to wiedzieć? Na dodatek nie zapomnij, kto ci powiedział o podmieńczym smrodzie.
-
- To, że Elementy nie dają mi się zbliżyć do Equestrii. Mięsożerne od razu złe i do klatki.
-
- Najpierw zniszcz jeden z elementów harmonii... Wtedy pogadamy o pełnej wolności.
-
Może dlatego, że bez tej obroży wymordowałabym cały ten pierdolony zamek - warknęła i rozłożyła skrzydła. Wygląda jak hybryda w zoo...
-
Prychnęła. - Ta, a władca to Celestia... - rzuciła. Nie wygląda na przyjazne stworzonko.
-
Nie masz. Właściciel musi zdjąć. - Ale jeśli cię pocharata to nie moja wina - powiedział. Klacz bez skrępowania podeszła do stołu i zjadła kawałek steka cielęcego.
-
- Dzięki tej obroży nie ma prawa mi zwiać - śmiał się. Wydaje sekrety po pijaku. Pstryknął. Klacz niechętnie wstała ze swojego kąta i usiadła przy jego nogach.
-
Wybuchł śmiechem jak jego poddani. - Nagrodą była noc z niewolnicą, a nie ze zwierzątkiem...
-
Chlanie, zapasy... Takie konkurencje. Oczywiście ty drugie, król the first.
-
Też zasmucone... Zegar wybił pełną godzinę.
-
- Rok, może krócej - powiedziały. Ojojoj... A Twilight cię zatłucze.
-
Mają brata. Który jest oficerem w tamtej armii.
-
Kiwnęły. No to teraz pół godzinki do konkursu... Przy kolacji.
-
- Za pierwsze miejsce niewolnica, za drugie noc z wybraną niewolnicą, a za trzecie beczka wina - powiedziała White. Podsłuchuje nieźle.
-
Zdążyłeś się nieźle z nimi zaprzyjaźnić. Każdego dnia widziałeś tą dziwną klacz u gryfa lub jedzącą mięso w kącie. Smutecek... W końcu nadszedł ten czas. Za godzinę kolejne zawody.