Nagle słupki graniczne wyleciały w powietrze, a droidy zostały odepchnięte magią. Zieloną magią.
- To moja ziemia. Nie zapominajcie się, kupy złomu. - Chrysalis podeszła do jednego droida i gwizdnęła. Był to ostry, przeszywający powietrze dźwięk. Spod śniegu wygrzebały się Bloody Hooves. Mieszkańcy Changei na powrót pokazali obrazek i śpiewali "Plazma Factory". Kilka strzałów droidów przecięło powietrze, ale zamiast ugodzić Chrysalis, odbiły się od jej tarczy. Przed nią stanął Dziurka.
- Pobawimy się! - zaklaskał i zaczął szarżować na droidy. Nic go nie zatrzymywało.
- Skoro tam gdie wy, tam granica... - skupił się na wszystkich obcych. Po chwili leżały w kupie gruzu, która jeszcze niedawno była zamkiem Sombry. Śnieg natychmiast się rozpuścił, a na niebo wpłynęły ciemnozielone chmury.
- Poddani! Mamy wiele zniszczeń, ale jeśli zabierzemy się natychmiast do napraw ibudowy, odbudujemy nasze imperium z nawiązką! - krzyknęła Chrysalis. Podmieńce kiwnęły głową i rozeszły się do pracy.