-
Zawartość
1887 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Nightmare
-
Twilight wróciła po paru minutach i wpełzła pod kołdrę. Ale nie zapominaj, żeś prywatny strażnik.
-
- Obu - mruknęła. Jest podwójne łóżko i dwa mniejsze w osobnym pokoiku, dla rydwanowych. Którzy już śpią. Twilight poszła do łazienki.
-
Pokręciła głową. Woli zachować trzeźwość. Gryfy w końcu rozlazły się po budynku, a Najwyższy Gryf zaprowadził was do komnat. Twilight kompletnie ignorowała jego skrzeknięcia. Także to, że lekko klepnął ją po zadzie gdy zamykał za wami drzwi. Komnata jak pokój w 5 gwiazdkowym hotelu.
-
Wiadomo, że Gryfy się znają na winie. Aż się zachciało jeszcze trochę wypić... Pół wytrawne, czerwone. Do tego bardzo dobre.
-
Są małe sałateczki. Nawet jakaś zupa się znalazła. A niektóre gryfy proponują wam wino. Nie zapominaj, że Twilight jest klaczą i otaczają ją pijani faceci...
-
- W komnacie - szepnęła. Czyli potem powie. Gryfy skrzeczały, jadły mięsa tony i chlały litry alkoholu. Ech...
-
- Nie, nie jestem zainteresowana - powiedziała spokojnie Twilight. Gryf wyglądał na niezadowolonego z tych słów. Ale zaprosił was do stołu... Gdzie... Mięso...
-
Stara się zachować spokojnie. Zaraz podszedł do niej jakiś gryf, wyższy od reszty, z pasem pełnym odznak. Bez skrępowania objął klacz i zaczął coś do niej skrzeczeć po gryfiemu. Twilight ma zaklęcie tłumaczące.
-
Tam wielka biesiada. Do sufitu jest przywiązany szkielet wiwerny. Całe pomieszczenie jest wielkie, głównie białe, pełne przepychu i złota. I różnych trofeów z bitew.
-
Westchnęła w odpowiedzi. Po jakimś czasie dotarliście do wielkiego budynku. Serca całego imperium.
-
Raczej nie. Ale slumsy tutejsze są gorsze niż jakiekolwiek inne. A centrum miasta to miejsce pełne przepychu. Wygląda na bogatsze niż Canterlot. Idziecie sobie ulicą z Rydwanowymi. Taki spacerek.
-
Skrzeknął coś z uśmiechem i pobiegł z pieniędzmi w stronę slumsów. Pewno do rodzinki.
-
Kiwnęła głową. W jakiejś restauracji odbywało się przyjęcie. W uliczce obok siedziało gryfiątko i żebrało pieniądze.
-
Kiwnęła głową, rozglądając się. Masz kamuflaż. Gryfy nie bardzo lubią podmieńce.
-
Dolecieliście. A tam smród, bród itd w biedniejszej części. W bogatszej burżuazja.
-
Zauważyła i się lekko zarumieniła. A książki nie wzięła.
-
Nie widzi tego. - Raczej nie powinno.
-
Czyli rydwanowi... - Zapewne dwa dni - powiedziała.
-
I rydwanowi. Tylko tyle was.
-
Zdążyłeś. Night jeszcze spała gdy wychodziłeś. Wkrótce siedziałeś obok Twilight w rydwanie.
-
- Ja ciebie też... - powiedziała cicho i odwzajemnia. Chcesz zjeść, tak?
-
Zarumieniła się. Dała ci buzi w odpowiedzi.
-
- Nie ma za co - powiedziała i cię przytuliła.
-
Zarumieniona zjadła, a potem dała buzi.
-
Smutno jej trochu, że jedziesz, ale rozumie. Ugotowane, spakowane.