Skocz do zawartości

Fikus

Brony
  • Zawartość

    302
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Fikus

  1. Usłyszałem jak klacz chichota. Jeszcze nigdy nie słyszałem jej śmiechu...i na dodatek zauważyła, że się rumienię. To było do przewidzenia z resztą też na twarzy miała czerwony rumieniec. Przez lata moich podróży nauczyłem się rozpoznawać stan psychicznie po chodzie czy po samych ruchach. Widać było , że klacz powoli się rozluźnia w moim towarzystwie. Natomiast ja chodziłem jak na szpilkach i rumieniłem się jak oszalały. Odwaga odwagą ale tutaj mnie opuściła co normalne dla mnie nie było. Zakochałem się. Tak. Zakochałem. Dziwne uczucie ale...przyjemne. Zerknąłem na roześmianą twarz Softy i uśmiechnąłem się do siebie.
  2. Dobrze widziałem , że klacz jest zmęczona ale...nie fizycznie. Odwzajemniłem uśmiech opuściłem głowę na dół. Krople deszczu spadały mi na grzbiet i sprawiało mi to wielką przyjemność. Na dodatek u boku miałem najcudowniejszą klacz świata...moja twarz nadal była ukoronowana pięknym czerwonym rumieńcem. Uśmiechnąłem się lekko. Czasami cisza mówi więcej niż 1000 słów.
  3. Nie mam pojęcia jakim cudem miałabyś mi przeszkadzać - uśmiechnąłem się do klaczy. Bardzo lubiłem widzieć ją zarumienioną. Wyglądała wtedy co najmniej uroczo. I te oczy...potrząsnąłem głową i zwróciłem się do klaczy - Nie jesteś zmęczona? - zapytałem z troską w głosie...trochę dziwne jak na mnie.
  4. Kiedy tak sobie szedłem zauważyłem Softy. Oczywiście się zarumieniłem z resztą ona zrobiła to samo. Popatrzałem się na nią dłuższą chwilę Wpadłem. Wpadłem jak nic - pomyślałem...szczęśliwy. znowu poczułem motyle w brzuchu. żeby tylko Silver nie zauważył. Z tego co zauważyłem klacz przemieściła się na jego grzbiet Miłej drogi - łobuziarsko uśmiechnąłem się do ogiera i podszedłem do tęczowookiej oczywiście z delikatnym rumieńcem na twarzy Może chciałabyś mi towarzyszyć? - powiedziałem ciepło do klaczy i delikatnie się uśmiechnąłem
  5. Zdążyłem już to zauważyć. Tylko się nie potknij - szepnąłem z uśmiechem do Silvera i spokojnie ruszyłem.Klacz była lekka więc bez problemu mogłem iść nie odczuwając większego obciążenia na moim grzebiecie.
  6. No nareszcie - wstałem z uśmiechem na twarzy i spokojnie czekałem jak klacz znajdzie się na moim grzbiecie
  7. Jeśli jeszcze bardziej się oddalą będziemy musieli zasuwać galopem jak nie cwałem żeby ich dogonić- syknąłem do Silvera i zacząłem grzebać kopytem w ziemi.
  8. Eh...dobra - szepnąłem jak najciszej umiałem i usiadłem na ziemi i wpatrywałem się przez chwilę w sad - Będziemy musieli się pośpieszyć - syknąłem do Silvera
  9. Tym bardziej powinienem ją wziąć na grzbiet. Przecież nie pójdzie sama! - szepnąłem do Silvera i zobaczyłem w jaki sposób patrzy na tą klacz. Wpadł jak nic.
  10. Przystanąłem i obejrzałem się za siebie. Dwa kucyki zostały już dosyć daleko w tyle a z tego co zauważyłem klacz zasnęła. Puściłem się galopem w ich stronę i stanąłem tuż przy Silverze Może ją wziąć na grzbiet co? - zapytałem ogiera i czekałem na ego decyzję
  11. Nie ma to jak wieczór z blokiem kartek, ołówkiem HB i herbatą...

    1. Pokaż poprzednie komentarze  [1 więcej]
    2. Angdey

      Angdey

      Zgadzam się całkowicie!

    3. Fikus

      Fikus

      Nie wiem czy piękny ale pierwszy raz kombinowałam z cieniowaniem ołówkowym na poważnie :P

    4. DiscorsBass

      DiscorsBass

      No to połamania ołówka! xD

  12. Zobaczyłem klacz, która usiadła na samym środku drogi i zaczęła marudzić. Podszedłem do niej i stojącego koło niej Silvera Akurat jest dosyć ciepło i na pewno się nie rozchorujesz. Ledwo co przeszliśmy kilometr czy dwa! Poza tym masz płaszcz więc raczej nie zmokniesz Powiedziałem spokojnie ale z nutą irytacji w głosie i nie czekając na odpowiedź klaczy dalej szedłem miarowym krokiem za grupą. Nienawidzę marudzących kucyków. NIENAWIDZĘ.
  13. Z zamyślenia wyrwała mnie kropla deszczu, która spadła mi centralnie na nos. Po chwili rozpadało się na dobre. Już nie raz przeżywałem taką pogodę bez namiot lub okrycia więc nie martwiłem się o zmoknięcie. Ciepły deszcz w taką noc. Żyć nie umierać. Przystanąłem na chwilę i uniosłem głowę w stronę nieba. Czułem się wolny i szczęśliwy. Zamknąłem oczy i uśmiechnąłem się sam do siebie. Stałem tak przez chwilę i ruszyłem dalej z głową uniesioną w kierunku grupy. Widać , że Silver nie marnuje czasu. Ja nie odważyłbym się na flirt z klaczą w grupie i to po zmroku. Ale to tylko ja. Nadal szedłem spokojnie za grupą i rozkoszowałem się chwilą.
  14. Szedłem spokojnym , miarowym krokiem na końcu grupy ze wzrokiem wbitym w ziemię. Podniosłem głowę i zobaczyłem piękny, rozgwieżdżony nieboskłon. Kochałem noce bardziej od dni. Ciche szumienie jabłoni pieściło moje uszy i delikatnie się uśmiechnąłem. Delikatny wietrzyk okalał moje ciało i sprawiał mi niejaką przyjemność. Ziemia nadal była rozgrzana po całym dniu upałów. Mogłem iść tak w nieskończoność. Słyszałem też rozmowy kucyków z przodu grupy ale jakoś nie za bardzo interesowały mnie teraz pogawędki. Proud znowu gdzieś się włóczył. Kiedy usłyszał krzyk Applejack gdzieś zwiał ale byłem pewny, że wróci więc niezbyt się o to martwiłem. W głowie utknęły mi oczy Softy. Kiedy tylko o niej myślałem czułem motyle w brzuchu i się rumieniłem. Nie miałem pojęcia co się ze mną dzieje.
  15. Nie należę do takich kucyków - ponownie uśmiechnąłem się do klaczy - Byłaś kiedyś poza Equestrią? - Proud na dobre rozgościł się na brzuchu Soft i szczerze mówiąc byłem mu wdzięczny. Pogawędka z pegazicą sprawiała mi przyjemność chociaż wolę być sam. Coraz bardziej zadziwiałem sam siebie.
  16. Z ciekawością słuchałem klaczy bo lubię kucyki, które odpowiadają o swoich pasjach. A szczególnie jak są tak wyjątkowe. Kiedy klacz zaczęła płakać podszedłem bliżej i delikatnie kopytkiem wytarłem jej łzy z twarzy Nie płacz. Wtedy nie mogę podziwiać twoich pięknych oczu. Masz bardzo orginalną i piękną pasję więc przyjemnie mi się o niej słucha- uśmiechnąłem się ciepło do kwiecistej klaczy. //Błędy , ach te błędy...nie powinnam pisać postów po 21 ._. //
  17. Nieśmiało pokiwałem głową Co się ze mną dzieje? - byłem okropnie szczęśliwy i uśmiechałem się jak koleś , który wygrał milion złotych monet. spojrzałem jeszcze raz na mojego lisa, który najwyraźniej nie miał zamiaru zejść ze swojego nowego miejsca Wygląda na to, że przez najbliższe 20 minut Proud nie zamierza się ruszyć - uśmiechnąłem się do klaczy tym razem trochę pewniej. Więc usiadłem koło niej Skąd jesteś?- zapytałem się najspokojniejszym głosem jakim udało mi się z siebie wydusić
  18. Miło mi cię poznać Softy...- sam lekko opuściłem głowę i zwróciłem uwagę na znaczek klaczy. Przedstawiał on kwiat wyrastający z ziemi. Zapewne jest związana z roślinami. Jeszce raz spojrzałem na oczy pegazicy Masz piękne oczy - powiedziałem do klaczy i zalałem się czerwienią POWIEDZIAŁEŚ TO NA GŁOS TY IDIOTO! - spuściłem wzrok starając się ukryć moją czerwoną mordkę. //PODRYW NA LISA! // //Hah, liskowy podryw. : P ~Kree//
  19. Miło mi to słyszeć- powiedziałem o dziwo z lekką nieśmiałością w głosie. Na dodatek znowu się trochę zarumieniłem- Nazywam się Blue Swift, a ty? No lepiej tego powiedzieć nie mogłeś? Tylko jeszcze bardziej ją przestraszysz.. - skarciłem się w myślach
  20. Nie wiadomo dlaczego poczułem się...szczęśliwy kiedy klacz odwzajemniła mój uśmiech. Pierwszy raz od wielu lat na mój policzek wystąpił mały rumieniec. Aż sam się zdziwiłem. Kiedy spojrzałem na mój brzuch w celu pogłaskania Proud'a...nie było go tam. Spojrzałem gorączkowo po okolicy i zobaczyłem, że mój lis wpakował się na brzuch tęczowookiej klaczy. Wstałem i jak najspokojniejszym krokiem udałem się do kwiecistej klaczy i żółtej pegazicy. Kiedy już tam doszedłem podrabałem sie po głowie i spokojnie powiedziałem Przepraszam...jak coś to on nie gryzie. Jest oswojony - po tych słowach uśmiechnąłem delikatnie.
  21. Postanowiłem zerknąć na część żeńską naszej drużyny. Mój wzrok przykuła klacz z kwiatami we włosach. Mimo , że włosy w większości zasłaniały jej twarz dało się ujrzeć tęczowy blask w jej oczach. Nigdy nie widziałem kucyka z tęczowymi oczyma. A tym bardziej klaczy. Przypatrywałem się pegazicy i posłałem jej delikatny uśmiech.
  22. Jedyny przyjaciel - westchnąłem cicho i jeszcze raz pogłaskałem liska po główce. Przypomniał mi się dzień kiedy go znalazłem. Strasznie wtedy padało. Droga , która biegłem była okropnie wyboista i przepełniona kałużami. To był jeden z tych lepszych dni bo lubiłem biegać w takiej pogodzie. Nie miałem zielonego pojęcia dlaczego. Jeden z najlepszych dni w moim życiu.
  23. No i jeszcze alchemik- pomyślałem zdziwiony. Wrażliwiec, lalkarz i alchemik. Cudownie. Oparłem głowę o pień i poczułem coś ciepłego na brzuchu. To był Proud. Znowu Weź się zdecyduj gdzie ty w końcu jesteś - uśmiechnąłem się do zwierzątka i pogłaskałem je po głowie. Lis wpakował mi się na brzuch i rozłożył się jak na kanapie. Poczułem przyjemne ciepło bijące od ciała liska.
×
×
  • Utwórz nowe...