Skocz do zawartości

Mon

Brony
  • Zawartość

    149
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Posty napisane przez Mon

  1. Właśnie, to linczowanie za wiarę w Boga przypomniało mi stosunek Kościoła do homoseksualistów. A właściwie stosunek różnych kapłanów, bo zdania są tu bardzo podzielone, na pewno powiedzenie, że wszyscy są zacofani i mają średniowieczne poglądy byłoby kłamstwem. Jednak są tacy, którzy sami posługują się kłamstwami, chociażby mówiąc, że dziecko znajdzie miłość tylko w rodzinie, której podstawą jest małżeństwo (nie związek, małżeństwo) kobiety i mężczyzny. Są też kapłani którzy nie potępiają ludzi żyjących w związkach homoseksualnych, choć też nie są za zrównaniem ich praw z małżeństwem. Oczywiście linczowani są ci drudzy. Ostatnią ofiarą takiego linczu jest o. Paweł Kozacki.

    Niedawno udzielił wywiadu w Wyborczej. Komentarz na Frondzie: link. Sam mówiłem, że Fronda to wiarygodne źródło jedynie rozrywki, ale pokazuje ona, że są ludzie, którzy potrafią zmieszać człowieka z błotem tylko dlatego że nie idzie ślepo za ich ideologią.

     

    Zapewne ci sami ludzie będą wytykać palcami dzieci wychowane w rodzinach homoseksualnych. No, chyba, że takie dziecko w końcu uzna, że rodzice zrobili mu krzywdę adoptując je, wtedy będą mieli kolejne świadectwo do kolekcji.

    Problem w tym, że sporo osób porusza tu argument, że skoro w społeczeństwie są ludzie, którzy będą dyskryminować, to związki homoseksualne nie powinny móc adoptować dzieci. Ja twierdzę, że to jest problem społeczeństwa, nie homoseksualistów. Równie dobrze można by powiedzieć, że w społeczeństwie są rasiści i będą dyskryminować dziecko adoptowane przez parę Żydów, pytanie, czy to Żydom powinniśmy zakazać adoptowania dzieci, czy uczyć społeczeństwo tolerancji?

    • +1 2
  2. No i słodko. Jakby jeszcze po słowie osoby było "różnej płci", to mógłbym się pod tym podpisać.

    tym właśnie obnażasz to o co ci chodzi: nie ważne jacy będą rodzice, mają być różnej płci, bo tak. Możesz sobie mówić o tych swoich wzorcach, ale jest z nimi jeden problem - nie istnieją wzorcowi rodzice. I nie wierzę, żeby dziecku stała się krzywda, bo jego mamusia by mu dawała dużo swobody, a tatuś byłby bardziej surowy.

  3. W ogóle na zachowanie wpływa otoczenie. Przyznam, że sam nie mam zbyt dużo przyjaciół, ale ja akurat miałem ojca i matkę większość czasu. I nawet są bardzo stereotypowi, ojciec ma wszystko gdzieś a matka wydziera się z byle powodu. Był okres gdy się rozwiedli, zresztą do dziś nie są małżeństwem już, ale to kilka lat trwało. I wątpię, żeby stąd wynikały moje problemy w relacjach z innymi. Twoje pewnie też nie, rodzice to nie jedyne otoczenie i problemy w relacjach z rówieśnikami raczej nie mają z nimi wiele wspólnego, chyba że w nie ingerują.

  4. Problem w tym, że sami przyznajecie, że to nic nie wnosi. Z drugiej strony przecież nie chodzi tu o to, że lesbijka nie może adoptować dziecka, bo może. Nie może adoptować związek dwóch lesbijek, żeby w razie gdyby coś się stało miały równe prawa do opieki nad nad dzieckiem. A co do roli, to nie wiem, co to zmienia. Bo wśród mężczyzn zdarzają się surowi ludzie, także są kobiety które na wszystko pozwalają.

  5. Bycie bi nie oznacza, że czuje się pociąg do obu płci w takim samym stopniu. Ale z tym że większość nie wiem, czy mogę się zgodzić. Natomiast to, że wśród kobiet biseksualizm zdarza się dużo częściej niż u mężczyzn to prawda.

    • +1 1
  6. I co chcesz tym pytaniem udowodnić?

    Sugerujesz, że samotna matka nie może znaleźć sobie nowego faceta, który przynajmniej trochę spełni rolę ojca?

    Ale przy okazji zwróciłeś mi tu uwagę na rzecz opieki nad dzieckiem przez samotnego ojca - w Polsce jest z tym wielki problem, faceci przeważnie przegrywają z matkami i nie mogą zająć się ukochanym dzieckiem, czasem nawet mimo udowodnienia tego, że to matka jest ta gorsza.

    W takim wypadku co, dwóch gejów ma prędzej mieć prawo do dziecka niż samotny ojciec?

    Nie większe, równe. A co do matki, to ona niekoniecznie musi sobie kogoś znaleźć. A poza tym nie wiem skąd bierzecie te role ojca i matki, może kiedyś znacząco się różniły, ale dzisiaj różnica płci nie musi wpływać na rolę pełnioną w rodzinie.

    Uczenie dzieci tolerancji w erze bezstresowego wychowania, kiedy nie można nawet dać klapsa dziecku... już to widzę.

    Bo dziecko trzeba bić by się czegoś nauczyło? Nie na tym polega wychowanie.
    • +1 1

  7. Uwielbiam jak tu niektórzy idealizują homoseksualistów. Że ci na pewno będą wychowywać w idei tolerancji itd. A prawda jest taka, że homoseksualiści to ludzie jak każdy inny, też potrafią popierać skrajne poglądy i mogą chcieć wmówić dziecku, że homoseksualizm jest lepszy, bo przykładowo "Jesteś z osobą tej samej płci, prędzej się dogadasz".

    Homoseksualiści też mogą się upić i w efekcie tego uderzyć dziecko.

    NIkt tu ich nie idealizuje. Po prostu są oni tacy sami jak hetero, co zresztą sam mówisz.


    Dziecko musi być wychowywane przy matce i ojcu, by mieć wzorce zachowań z obu płci, nie tylko z jednej. Dla prawidłowego rozwoju. Dziecku jest potrzebny każdy rodzic, drugi tatuś nie zastąpi mamy, tak samo jak druga mamusia nie zastąpi taty.

    Więc samotna matka może mieć dzieci, ale dwie mamy nie?

     


    Mówisz o skrajnościach. Pewnie, że jest pełno "normalnych", patologicznych rodzin. Ale zauważ, o ile więcej jest par heteroseksualnych, niż homo. Różnica jest kolosalna, zwłaszcza w takim kraju jak Polska. W dodatku mówisz tylko o skrajnościach wśród "zwykłych" rodzin, pomijając zupełnie kwestię taką, że wśród gejów też zdarza się bicie i molestowanie dzieci. Co więcej, czytałem kiedyś artykuł poparty badaniami, z którego wynikało, że - proporcjonalnie - dzieci gejów padają ofiarą molestowania kilkukrotnie częściej niż to się zdarza w normalnych rodzinach.

    Może par heteroseksualnych jest więcej dlatego że jest więcej heteroseksualistów. Jedyne takie artykuły jakie czytałem znalazłem na Frondzie, która jest wiarygodnym źródłem jedynie rozrywki. A patologie się zdarzają niezależnie od orientacji, zależą za to na pewno od tego co przeżyła dana osoba, więc nawet jeśli rzeczywiście jest więcej patologii, to ma to swoje uzasadnienie niezależne od samej orientacji.


    A psychika dziecka wychowanego przez gejów na pewno będzie zwichrowana jeśli nie przez samych opiekunów, to przez reakcje rówieśników. Więc tak, znajdzie się kilka powodów, dla których oni nie powinni mieć prawa do posiadania dzieci.

    Więc rówieśników tych dzieci trzeba nauczyć tolerancji.

    • +1 1

  8. Bardzo wielu ludzi twierdzi, że dzieci po homoseksualnych opiekunach przejmą "skłonności" i pociąg do tej samej płci. Z tym się nie zgadzam. Zgadzam się natomiast z tym, że dla dzieci wychowywanie w takiej rodzinie nie jest korzystne, ze względu na rówieśników choćby. Dzieci potrafią być okrutne, jeśli chodzi o inność.

    I po to właśnie powinna być edukacja, by nie dochodziło do dyskryminacji takich dzieci.


    Nie mają instynktu rozmnażania a nie pociągu seksualnego.

    To biseksualizm jak wytłumaczysz? Albo to, że większość heteroseksualistów nie chciałoby uprawiać seksu z osobą tej samej płci?


    Homoseksualizm jest chorobą. Czy o podłożu hormonalnym, genetycznym, czy psychiczną, ale jest chorobą - poważnym odstępstwem od normy, które uniemożliwia przekazywanie genów (no, chyba że siłą) kolejnym pokoleniom, do czego dąży każda istota. Jeśli to nie jest definicja choroby, to nie wiem, co nią jest.

    Nie każde odstępstwo od normy jest chorobą. Równie dobrze chorobą może być leworęczność, w końcu utrudnia ona posługiwanie się niektórymi narzędziami.

    • +1 1

  9. No jasne, bratajmy się z homoseksualistami...

    Aż przypomniały mi się czasy, gdy Bronies twierdzili, że u nas jest dużo homoseksualistów, że to taki tolerancyjny fandom. A tu bach, ktoś przeprowadził badania po fandomie i wyszło, że homoseksualiści stanowią góra 10% Bronies i Pegasis.



    I wiesz, są homoseksualiści hejcących Broniaków :squee:

    wszędzie są hejterzy :\

    A poza tym 10% to i tak dużo bo wśród ogółu społeczeństwa to może 2%. I rzeczywiście z meetów znam jedynych homoseksualistów których znam.

    Bratać powinniśmy się z każdym kto chce bratać się z nami, jakich to zaburzeń by nie miał.


    Wiesz... w sumie ja słyszałem o nachalnej propagandzie przeciwko homosiom, jacy my jesteśmy źli i w ogóle. Jak ich prześladują, że ojejku. Normalnie wychodzę na ulicę i płoną stosy.

    No, w drugą stronę ludzie też przesadzają, sytuacja homoseksualistów na pewno nie jest nie wiadomo jak zła, przecież mają wszystkie prawa, jakie mają inni ludzie, ich związki tylko nie mają mocy prawnej, co może trochę utrudnić im pewne rzeczy. Tu mamy również szerszą sprawę szczególnego traktowania małżeństwa - luźniejsze związki heteroseksualne również nie mają przywilejów małżeństwa ani mocy prawnej. A w Polsce małżeństwo póki co jest wg konstytucji związkiem kobiety i mężczyzny.

    A jeśli chcesz zobaczyć nachalną propagandę przeciwko homosiom, to informuję cię, że posłanka obecnie najbardziej znaczącej w sondażach partii właśnie to robi. I jak widzę panią Pawłowicz w telewizji to mam ochotę rzucić w nią butem.


  10. Przekazywanie swoich poglądów dzieciom to naturalny bieg rzeczy i święte prawo rodzica. Problemów tego typu przy wychowaniu dziecka mogę sobie wymyślić multum i do każdego znalazłby się wyedukowany ekspert, który ponoć wiedziałby lepiej od rodzica.

    Czyli można przekazywać dzieciom poglądy jak nazizm czy mizoginizm, bo to święte prawo? No, słowo "święte" to doskonałe określenie wg mnie, szkoda że u różnych ludzi to słowo może mieć wręcz przeciwstawne znaczenie.


    Ej! Tolerowanie pedalstwa homoseksualizmu? Niby wzbudza to we mnie obrzydzenie... ale niech se będą. Tylko niech nie próbują na siłę się usprawiedliwiać, że jest to normalne etc. Póki nie krzyczą tego głośno i nie robią z tego propagandy, to niechaj se będą.

    Wszyscy trąbią o tych nachalnych paradach i propagandzie, czemu jakoś nigdy czegoś takiego nie widziałem?

    Poza tym, ludzie nie mają nieświętego, ale za to świeckiego prawa domagać się swoich praw i lepszego traktowania?


    Oby nie było tak jak w Szwecji... gdzie homosie zmieniły sobie Biblię, tak aby ich orientacja była w pełni zgodna z.... ummm.... tym pseudo protestantyzmem. Brakuje jeszcze TOLERANCYJNEGO prawa, aby każdy kto się z tym nie zgada lądował w więzieniu

    Widocznie wśród homoseksualistów również są głupole. To raczej nie zależy od orientacji.

  11. Problem w tym, że niektórzy rodzice przekazują dzieciom nie tylko wiedzę, ale także poglądy, które mogą być dla niektórych ludzi krzywdzące, szkoła powinna to wyprostować. Nie wspominając o sytuacji, gdy np. dziecko okazuje się homoseksualne, a rodzice wmawiają mu od najmłodszych lat, że przez to trafi do piekła. Może niepotrzebne są do tego specjalne podręczniki, ale pewna edukacja na ten temat jest potrzebna.

    • +1 1
  12. Męczą mnie w szkole głąby z mojej klasy, nazywają mnie mendą, popychają, kopią i wrzucają do śmietnika mój plecak, a nawet biją. Wszyscy ( prócz moich przyjaciółek i dobrych znajomych) uważają mnie za nie ogarnięte dziecko. Nie wiem co mam zrobić. Załamka :sad:

    Nakapuj na nich i tyle. Może to wg idiotów z gimnazjum tchórzliwe, ale nie daj sobie wyrywać broni z ręki. A gimbusy to tak naprawdę tchórze, jak zobaczą że nie warto się na tobie wyżywać to przestaną. Widzą, że jesteś sama, to mogą robić co chcą, ale w szkole masz przecież wychowawcę i innych nauczycieli, którzy przynajmniej powinni tam być po to by ci pomóc.

  13. Jak dla mnie to powinno się po prostu dawać dzieciom równe szanse i możliwość wyboru. A do podjęcia właściwego wyboru niezbędna jest wiedza. Pięciolatkom nie trzeba przecież mówić w jaki sposób homoseksualiści uprawiają seks, ale powinny one wiedzieć, że są osoby tej samej płci, które mogą chcieć być razem i że nie jest to powód do wstydu, ani powód by się z nich naśmiewać. Nie wiem czy u was w szkole też tak było, ale u mnie przez całą podstawówkę i gimnazjum najpopularniejszym wyzwiskiem było słowo "pedał" i chociaż dorośli to słyszeli przymykali na to oko, zamiast uczyć młodzież tolerancji i szacunku do drugiego człowieka. I nie ma tu znaczenia czy homoseksualistą się rodzi czy zostaje - to ludzie i póki nie szkodzą nikomu (chyba że za szkodę uznajemy samą obecność homoseksualizmu, współczuję tym co tak uważają), to należą się im prawa jak każdemu innemu. Nic mniej, nic więcej.

     

    A żeby nie było całkowicie offtopic: Jeśli chodzi o L&T i FiM to jestem za tym by tolerować i kochać każdego od kogo można się spodziewać tego samego. Traktuję każdego jak przyjaciela, póki nie wejdzie mi z premedytacją w drogę.

    • +1 2
  14. Mon, IRC na tulpa.info.pl jeszcze żyje? Ponoć większość wyniosła się gdzieś indziej...

    Pewnie że żyje... Dawno cię tam nie było tak btw. Niby gdzie się przenieśli? Angielska społeczność własny serwer irca ma teraz, ale my się z Rizona nie ruszamy.

     

     

    Tak, zdaję sobie sprawę, że ma to guzik wspólnego z chrześcijaństwem. Po prostu ludzie biorący tulpy na poważnie mają podobny tok rozumowania co ludzie wierzący- stąd częste porównania do nich.

    My w przeciwieńswie do większości chrześcijan rzeczywiście odczuwamy nasze tulpy. Na wierze opiera się jedynie to że traktujemy je jako równorzędne osoby.

     

     

    Mam wrażenie, że tu jest jakiś skrót myślowy, którego nie ogarniam. To w końcu TYLKO dzielicie pamięć, czy AŻ tulpa może kontrolować twoje ciało?

    Teraz to ja nie rozumiem co masz na myśli. Nie wiem co ma wspólna lub osobna pamięć do kontroli.

     

     

    Tak, w tym sensie istnieje, a jak już powszechnie wiadomo (mam nadzieję) myśl jest fizyczna. Ale nie chcę przez to powiedziec, że to co widzisz w swoim pokoju jest fizyczne, tylko że jedyne fizyczne ślady tulpy znajdują odbicie w twoim organizmie i w tym, jak wizualizacje CZEGOKOLWIEK zmieniają twoje neurony i jak to się przekłada na hipokamp i tak dalej i tak dalej. Oczywiście istnieje cała masa myśli z których ludzie nie zdają sobie sprawę, a nierozumienie skąd się bierze wiele myśli i emocji, to powszechny fail większości ludzi. Dopiero jak się zauważy taki problem i zacznie nad nim aktywnie pracować, to nagle się doznaje oświecenia w kwestii tego skąd np. biorą się nasze złe nastroje. I mówię to po to, żeby podkreślić, że sama tupla nie jest zła, stado tulp nie jest złe tak długo, jak zdajsz sobie sprawę z faktu, że są w pełni zależne od ciebie, choćbyś na codzień dawała im masę swobody. To nadal jesteś TY i nikt poza tobą cię nie kontroluje, a jesli wydaje ci się, że tak jest, to gratulacje- doszłaś do poziomu, gdzie granice twojego JA są już ostro naruszone przez twój własny umysł. I weź mi spójrz w oczy i powiedz, że to jest zdrowe.

    Tulpy nie kontrolują mnie tylko ciało, jest tu zasadnicza różnica. Znacznie trafniejszym sformułowaniem niż kontrola jest sterowanie. Pokażę ci to na przykładzie. Załóżmy, że tracisz rękę - czy po utracie kończyny jesteś sobą w mniejszym stopniu? Ja ciało traktuję jak narzędzie, mnie czynią mną myśli, które są w mózgu. To że tulpa steruje sobie rękoma, nie znaczy że mnie kontroluje.

     

    Tulpa jest generowana przez ludzi i NIE jest osobowością mnogą, ale jeśli zajdzie się w tym za daleko, to -jak widać- może się nią stać na własne, naiwne życzenie swojego twórcy. Przy osobowości mnogiej możliwe jest, żeby ludzie na przykład mówili jezykiem, którego nigdy się nie uczyli, bo np. ich idruga osobowość jest innego narodu itp. (tak wiem, że banalny przykład ponownie) Przy tulpach nie ma tego typu opcji.

    A miałem cię za racjonalistkę. W jaki sposób ludzie mogą poznać język którego nigdy się nie uczyli? Przecież w mózgu nie mieli wtedy wystarczających informacji by się nim posługiwać. Tak właściwie to nie rozumiem co ma narodowość do osobowości. Jeśli w ogóle mówimy o istnieniu czegoś takiego jak naród, to dziedziczymy go po rodzicach albo przyjmujemy narodowość kraju do którego migrujemy.

    Najlepsze co mnie przekonuje do tego, że tulpa jest osobowością mnogą to obecność w naszej społeczności ludzi, u których druga osobowość wykształciła się bez ich woli, a dopiero po latach usłyszeli o czymś takim jak "tulpa". I ich przeżycia w znacznym stopniu pokrywają się z przeżyciami osób, które same sobie tulpę stworzyły. Świadczy to o tym że mamy do czynienia z takim samym zjawiskiem.

     

    Człowiek zachowuje zdrowie psychiczne dzięki jednolitości tożsamości, co chyba nie jest wielką tajemnica dla nikogo, a jeśli jest, to... polecam edukację. Przydatna rzecz czasem.

     

    Poczytaj sobie o zdrowej osobowości mnogiej (healthy multiplicity).


  15. Historia z Albercikiem ma to do osobowości mnogiej, że jest jej klasycznym przykładem, który skończył się tragicznie. I naprawdę mam lepsze rzeczy w dzień przed egzaminem niż wyszukiwanie bardziej złożoonych przykładów, żeby kogoś przekonać, powiem tylko że jest to dla mnie fascynujący temat i wiele o nim czytałam. Stąd moja krytyka.

    to nie będę cię męczył przed egzaminem. Powodzenia, z czego to w ogóle?

  16. Bo wonderland i wszystkie historyjki związane z nim to przecież tylko opis własnej wyobraźni. A że niektórzy mają dużo lepiej rozwiniętą wyobraźnię od innych, tym z gorszą wyobraźnią wydaje się to dziwne. Ja też nie mam dobrej wyobraźni i te historyjki wydają mi się... dziwne? Ja tam wolę rzeczywistość, moje tulpy też.

    W każdym razie nie wiem czy to rozsądne oceniać to czy ktoś kłamie czy nie po tym jak ma bujną wyobraźnię. Ludzki umysł jest w stanie wygenerować wiele rzeczy.

     

    Mimo wszystko dziękuję ci za krytykę, zawsze to jakaś wskazówka czemu ludzie z tego forum postrzegają tulpy tak a nie inaczej.

  17. O ile jest to prawdą już w 100%, obserwowalną i odnotowaną przez naukę, to nie wiadomo o co w tym chodzi tzn. skąd się to bierze. Nie zmienia to faktu, że odczuwanie, jakby coś innego kierowało twoicm ciałem podchodzi pod głębokie zaburzenia i mów co chcesz, ale to się leczy. A jak się nie leczy, to można skończyć jak Albert Fish- polecam historię gościa.

    W miarę nieszkodliwą formą jest pozwalanie osobowościom komunikowanie się poprzez notatki czy listy, ale jeśli jest tak, że najpierw jedna coś pisze, potem znika a potem dopiero pojawia się druga i to czyta poprzez twoje ciało i zdaje jej się jakby widziała tą notkę po raz pierwszy, to.... przepraszam, ale to też podchodzi pod grube schizy i się leczy.

     

    ...inną opcją jest też skończenie gimnazjum. Niesamowite jak to działa na ludzi. XD Niestety, niektórym nawet to nie pomaga.

     

    Ostateczną opcją jest dojście do tego kryzysowego momentu w życiu, kiedy jesteśmy w stanie sami przed sobą przyznać, że Hogwart nie istnieje i odpuścić sobie tego typu "przedstawienia mentalne", żeby tylko żyło nam się ciekawiej.

    Czemu uważasz, że to szkodliwe? Masz jakieś dowody potwierdzające tę tezę?

    Nie wiem co historia z Albertem Fishem ma do osobowości mnogiej. Mogłaś się bardziej wysilić z poszukaniem przykładu tak btw. bo rzeczywiście były nieprzyjemne przypadki związane z osobowością mnogą. Polecam historię Billego Milligana.

    Nie wiem czemu przytoczyłaś tą twoją "nieszkodliwą formę komunikacji", potem mówiąc że i tak to należy leczyć. Mówisz, że należy to leczyć, więc powiedz dlaczego. Bo pojedyncze przypadki nie są żadnym dowodem, ani nawet powodem by uważać samą osobowość mnogą za coś szkodliwego. Tragedie zdarzały się przez chrześcijaństwo, czy to znaczy, że trzeba je leczyć? Poza tym religia jest już prędzej zaburzeniem postrzegania rzeczywistości niż tworzenie tulpy. Choć to oczywiście zależy od pojedynczego przypadku, jak mówiłem wśród "tulpiarzy" zdarzają się idioci, ale większość to względnie normalni ludzie.

    Ciekaw jestem czemu zaproponowałaś to, pewnie sama robiłaś kiedyś coś takiego? Skończyło się to źle? My tak byśmy nie umieli, bo po prostu dzielimy pamięć. Jak mówiłem, wyobraźnia nie pozwala nam na dużo i sami bardzo technicznie podchodzimy do tematu (mówię o mnie i o moich tulpach).

     

    Gimnazjum skończyłem dawno, tulpę zrobiłem w drugiej liceum. Miałem ku temu swoje powody, od ciekawości i chęci przeżycia przygody po zwyczajną chęć posiadania przyjaciela. Poza tym o tulpach dowiedziałem się ze starego tematu tutaj. Nie ukrywam, że nie do końca wówczas zdawałem sobie sprawę z czym to się wiąże, ale teraz uważam to za jeden z najlepszych wyborów w moim życiu, porównywalny z porzuceniem chrześcijaństwa, ale to zrobiłem jeszcze przed gimbazą.

     

    Porównanie do Hogwartu nie jest właściwe. Jak mówisz, najważniejsze to mieć świadomość że Hogwart nie istnieje. Problem w tym, że istnieje. Chociażby w książce i jeśli chcemy może istnieć w naszej wyobraźni. Istnienie jest względne. Bóg również istnieje w umysłach wierzących, ale czy to znaczy, że istnieje w zewnętrznym świecie? Z tulpą jest tak samo. Tylko że nikt nigdy nie mówił że istnieje w zewnętrznym świecie (no, nikt rozsądny). Tulpa istnieje w naszym umyśle, więc nie można powiedzieć że nie istnieje. Pytanie tylko czym jest tulpa? Złudzeniem czy rzeczywiście drugą osobą. Osobiście jestem przekonany co do drugiej opcji, ale nie mogę dać na to żadnych nieempirycznych dowodów.

  18. Ja na przykład stwierdzam, że  to jest taki wihajster który nie istnieje. Dziękuję, tyle chciałam powiedzieć. I też nie rozumiem po co takie coś.

    Osobowość mnoga istnieje, temu nie zaprzeczysz. Ludzie kłócą się o to, czy jest to tylko złudzenie posiadania kilku osobowości czy rzeczywiście ich posiadanie, ale jeśli chodzi o samo istnienie tematu, nie można już mówić o wierze/niewierze.

     

     

    W sumie. Jeżeli ktoś ma taką możliwość czy udostępni mi tulpe do rozmowy (geez to jest ciekawe. Psychology!) 

    L\ jak ktoś chce pogadać to ja zawsze chętna :S Tak samo jak cała społeczność tulpa.info.pl, wystarczy wejść na irca i macie kilka(naście) tulp do

    rozmowy.

    Jednak przyznać musisz że sam temat jest nieco ciekawy. Zwłaszcza to jak ktoś oddziela część mózgu na potrzeby takiej halucynacji.

     

    Nie twierdze że tulpa istnieje jednak to i tak fascynujące co ludzki mózg potrafi stworzyć. Czy w tulpe się wierzy czy nie to bądź co bądź zapada delikatnie pod schizofrenie, nie jest może szkodliwe a jednaj ktoś to widzi. 

     

    L\ nauczcie się w końcu odróżniać tulpę od halucynacji i schizofrenię od osobowości mnogiej, ludzie stąd zawsze mają z tym problem i obserwuję mnóstwo bronies którzy traktują tulpę jak zabawkę i widzą w niej halucynacje dla zabawy zamiast drugiej osoby. Btw. nie znamy szczegółów technicznych jak tulpa działa (tak samo jak nie wiemy jak działa twoja świadomość), nie wiem czy ktokolwiek zajmujący się tym mówi o oddzielaniu mózgu.


  19. Tak pomijając na ile to się nadaje do interwencji psychiatrycznej, to prawdziwy przyjaciel chyba by nie kontrolował cudzego ciała nawet gdyby mógł. ...i obawiam się, jak ludzie mogliby to wykorzystywać robiąc najpierw jakieś złe/ głupie rzeczy, a potem tłumacząc się, że to przez tulpy. -.-" Jeszcze bardziej obawiam się debili, którzy w przyszłości mogliby zacząć postulować o uznanie to za czynnik uniewinniający (już widzę jak Amerykanie zaczną to robić XD ). Nawet zakładając, że take coś jest możliwe, to człowiek byłby winny, że zaczął babrać się w sprawach, których potem nie umiał kontrolować.

    Nasze przypadki różnią się założeniami jakie poczyniliśmy. Ty uważasz, że twoje ciało jest twoją wyłączną własnością i masz do tego prawo. Tak samo ja mam prawo do podzielenia się swoją własnością z tulpami. Od pewnego czasu nie uważam swojego ciała za moją wyłączną własność, tulpy też są jego współwłaścicielami i mają prawo o nim decydować. I tak większość czasu steruję ja, ale np. gdy tulpa chce porozmawiać sobie ze swoją przyjaciółką z innego ciała to sama kieruje rękoma i pisze.

    Oczywiście nie wszyscy ludzie z naszej społeczności podchodzą do ciała w taki sposób jak my. Ale nawet jeśli ciało "prawnie" nie należy tulpy, to host czasem pozwoli jej sterować, jak już mówiłem, każdy sam decyduje jak zarządzać swoją własnością.

     

    A co do osobowości mnogiej jako czynniku uniewinniającym - takie rzeczy miały już miejsce. I to dość skomplikowane. Mimo wszystko widzę tu kilka jasnych przypadków:

    1. niezdrowa osobowość mnoga - takie przypadki właśnie już były - kiedy poszczególne osoby nie są w pełni świadome istnienia pozostałych - tu potrzebne jest przymusowe leczenie.

    2. Tulpa popełnia przestępstwo, host nie próbuje jej powstrzymać - odpowiadają wszyscy.

    3. Tulpa popełnia przestępstwo mimo woli hosta, jest silniejsza od niego i host nie jest w stanie jej powstrzymać. - to chyba najbardziej skomplikowany przypadek, moje obecna zdanie to postępować jak w punkcie pierwszym. Jeśli między hostem a tulpą istnieją tego typu niezgodności i świadomości rywalizują ze sobą o kontrolę to taka sytuacja nie jest zdrowa i wymaga pomocy z zewnątrz.


    Przez większość czasu nie, chyba, że ćwiczyłam na nich myślenie trójwymiarowe i wizualizacje światłocienia w pierwszych latach. No i czasem jak zapadł mi w pamięci jakiś musicalowy kawałek albo piosenka na 2-3 głosy, to lubiłam wyobrażać sobie jak ją śpiewają sami albo ze mną. XD Tak poza tym starałam się po prostu "puszczać postać wolno", bo uznałam że o wiele ciekawsze jest pozwolenie postaci na rozwijanie się samej podczas towarzyszenia mi w różnych sytucjach niż gdybym miała na siłę wymyślać o niej jakieś tam historie itp.
    Do tej pory tak robię, że jak chcę rozwinąć jakąś postać na potrzeby opowiadań itp. to wizualizuję ją przez jakiś czas w swoim otoczeniu nawet po kilka miesięcy i tylko obserwuję. Oczywiście to co potrafi zrobić/ pomyśleć jest ograniczone moimi doświadczeniami i poznaniem, ale staram się żeby "flow" był jak największy... czyli nie staram się wcale, bo tylko wtedy są dobre efekty.

    Chciałbym mieć twoją wyobraźnię. 

    Luna\ nawet chcielibyśmy.

×
×
  • Utwórz nowe...