-
Zawartość
895 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez kapi
-
Chciałem Was poinformować o pewnej rzeczy. Zwykle spędzam kilka godzina w soboty i odpisuję w sesjach. Jednak wczoraj wypadła mi ważna sytuacja z moim przyjacielem i musiałem Mu pomóc. Przez to niestety jestem dzisiaj bardzo niewyspany (żeby nie rzucać przekleństwami, bo można by to określić inaczej ). Nie chcę więc podcinać sobie skrzydeł na jutro (zwłaszcza, że sprawdziany i prace domowe itd + goście przejeżdżają na dokładkę), a także Wam prezentować super dennych postów, bo efekt będzie potworny. Chciałem za to wszystkich przeprosić, a szczególnie graczy Equestriakorps, w której to miałem dzisiaj odpisać, uwzględniając pewne pojawiające się uwagi. Postaram się jutro coś zrobić, ale nie jestem w stanie nic obiecać. Skorzystam teraz z dobrodziejstwa snu, mówiąc Wam dobranoc i życząc miłej niedzieli.
-
W poszukiwaniu harmonii - [zabawa] sesja RPG (Drużyna Wolnej Equestrii)
temat napisał nowy post w Sesje z Pinkie Pie
Poison tymczasem wszedł do wielkiej jaskini, w której przesiadywali w wielkich kołach żołnierze podlegli Greenowi. Na środku każdego zbiorowiska stał kuc, najprawdopodobniej (co można było wywnioskować po zbroi i orężu) z dawnej Gwardii Królewskiej, lub armii i tłumaczyli coś wszystkim pokazując na mapie. Kuc nie musiał nawet nikogo pytać, gdyż zobaczył Greena, który przechadzał się pomiędzy grupami i instruował, oraz zagrzewał do boju, czasami dając cenne porady. Poison podszedł do niego. Kuc zmierzył go wzrokiem po czym spytał głosem twardym, choć w miarę miłym: - Słucham, jakiś problem? -
W poszukiwaniu harmonii - [zabawa] sesja RPG (Drużyna Wolnej Equestrii)
temat napisał nowy post w Sesje z Pinkie Pie
Razin nie ma sprawy, to ma być przyjemność, a nie obowiązek ,więc jak ktoś nie może to nic się nie dzieję, jak nie odpiszę, ja też aż za czesto długo nie odpisuję, za co przepraszam. Atlantis, co do Twojej prośby to moje działanie nie jest przypadkowe. Radże się zastanowić dlaczego robię z Blue to co robię, bo to nie pochodzi ode mnie jako osoby. Masked podszedł nieznacznie do postaci w czerni i zwrócił się do niej dziwnym głosem. Ta odwróciła się do niego i powiedziała: - Tobie już coś obiecałam, ale to w swoim czasie, jeszcze on nie nadszedł, choć widzę, że imasz się wszystkiego co dotyczy mroku. Miło cię znów widzieć, lecz poczekaj, bo czas nie nadszedł. Następnie postać usłyszała wypowiedź Dakelin. Uśmiechnęła się złowieszczo i momentalnie cała okolica się zmieniła. Szponiaste obeliski upadły na ziemię, na której pojawiły się wszędzie jadowo zielone runy. Czarna mgła napłynęła z okolic i również pokryło ją ciemnozielone zabarwienie. Postać uniosła się, w kłębię dymu i pokryła się nim. Po chwili Jej głos brzmiał już inaczej, bardzo nisko i złowrogo, gdy wypowiadała inkantację. Masked rozumiał tylko niektóre słowa i nie mógł zrozumieć sensu zaklęcia. Runy zaczęły krążyć w okół Dakelin i jarzyć się co raz mocniej. Nagle klacz poczuła uderzenie, jakaś niewidzialna energia zaczęła nią miotać. Masked został odrzucony przez nieznaną siłę i powalony na ziemię. Dakelin z każdym uderzeniem słabła i czuła co raz większy ból, choć był on niczym w porównaniu z tym odczuwanym wcześniej przy nierozsądnej inkantacji. W pewnym momencie padła na ziemię. Otworzyła szeroko oczy i usta, a z nich wysączyła się jej święcąca na błękitno postać. Ta popłynęła w powietrzu do odzianej w czerń klaczy. Dusza ewidentnie próbowała uciec, jednak runy zabłysły potężnym światłem i pokryły ją kolczastym łańcuchem Dakelin znów zaczęła się miotać, a z jej ust płynęła piana. Błękitna poświata została nagle wciągnięta do ciemnej postaci, po szybkim ruchu jej kopyta. Nastąpił potężny błysk, po czym wszystko minęło. Postać wylądowała na ziemi, teraz jej oczy świeciły mroczną zielenią, a głos świszczał jak zapowiedź niosącej zagładę wichury. - Odebrałam swoją część, teraz czas na Twą nagrodę. Klacz okryta czarnym, teraz lekko postrzępionym płaszczem uderzyła kopytem o ziemię. Ku Lezącej na ziemi Dakelin pociągnęła się powolna fioletowa błyskawica, która finalnie otoczyła klacz. Znów popłynęły cztery słowa inkantacji, z których Masked nic nie zrozumiał i Dakelin została otoczona fioletową barierą. Ta błyszczała i jarzyła się, rozrzucając pioruny w okół siebie. Po chwili bańka pękła i oczom Maskeda ukazała się nowa forma jego znajomej. (Dakelin możesz opisać jak wyglądasz, bo ja nie znam dokładnych Twych chęci). Klacz ponownie się uśmiechnęła na widok udanego czaru. Obszar w okół niej zapłonął zielonym ogniem i zaczął ja spalać. - Do zobaczenia Maskedzie, a tobie Dakelin życzę aby twoja decyzja byłą na prawdę warta tego, co uczyniłaś. Po chwili cała spłonęła, Masked powstał ,gdyż siła trzymająca go odpuściła, a wszystko dookoła zniknęło. Oboje pojawili się znów w jaskini pod Canterot. Tymczasem Shadow co raz bardziej traciła cierpliwość, choć nie okazywała tego w żaden sposób. Jej głos nadal brzmiał tak samo. - Czy w ogóle znasz plan natarcia na miasto? Byłeś na naradzie albo czy ktoś ci powiedział o ustaleniach. Jeśli nie to wiedz, że puki co twoje słowa są pozbawione sensu, a jeśli byłeś i umiesz wiązać fakty to powiedz jak może nam się to przydać i po co robić takie zamieszanie i jeszcze czy na prawdę sądzisz, że takim prostym zdaniem dostaniesz się do szeregów wroga, że ich magowie nic w tobie nie wykryją? Zdradź swój sposób na to.? W jaskini parę poziomów wyżej Blue znów położyła się na podłodze i odpowiedziała czule ogierowi dobranoc. Atlantis lekko niepocieszony zasnął. (ponieważ nie znam dokładnie Twojego zamiaru co do mistrza, to opisz co zobaczłeś i co on mówi, tak jak to się zwykle dzieje, gdy ktoś wprowadza wątki poboczne niezależne od mojej koncepcji). Czas mijał Pokemonie dość wolno, choć dużo musiała go poświęcić na naukę. Gdy skończyła, a widziała, że przygotowania dalej trwają zaczęła trenować lewitację. Szło jej dość opornie, ale zawsze trening czyni mistrza. MT dalej tworzył swoje dzieło. Miał gotowy główny szkielet konstrukcji, ale zanim będzie mógł to wszystko poskładać musi wykonać misterną robotę przy tworzeniu partii nośnej skrzydeł. Każde metalowe piórko musi być idealne. Pojedynczo szlifował, profilował i obrabiał, nadając odpowiedni kształt. Po kolei łączył w większe skupiska, które będzie później montować do odgałęzień konstrukcyjnych, które wyjdą z trzonu skrzydeł. Ta praca pochłonęła go na dobre, gdy skończył budować wszystkie części na zegarze minęła godzina. Pozostało mu złożenie wszystkiego do kupy i sprawdzenie czy działa, ale to także musiało zająć dużo czasu ze względu na magiczne połączenia nerwowe. Mt był męczony, ale dumny z dotychczasowych wyników, nie spoczywał jednak na laurach i wziął się dalej do pracy. (spoko skrzydła nie będą miały plecaka , a trzon skrzydeł to jakby główna belka, która będzie podtrzymywać wszystkie inne, do których będą przymocowane pióra.) -
Mroki świata magii [tymczasowo zamknięta z powodu braku odpisów graczy]
temat napisał nowy post w Kapi
Poczciwiec podrapał się po swojej łysince, skłonił i rzekł: - Zobaczę co da się zrobić. Szybko pobiegł i zniknął za jakimiś drzwiami. Nie było go około siedmiu minut. Tural mógł przez ten czas podziwiać dzieła sztuki na ścianach, lub co pewnie wolał zastanawiać się nad nowym zadaniem. Gdy staruszek wrócił, ponownie się skłonił i powiedział: - Rumak bojowy ze stajni Barona Artensa już czeka, tak samo jak cztery pełne torby z zapasami, o które Pan prosił. Pozwoliłem sobie od razu umieścić je i przywiązać do konia, tak by szanowny Pan nie musiał ich dźwigać. Mam nadzieję ,że tyle Panu wystarczy, jeśli trzeba mogę udać się na szybkie zakupy i przynieść więcej, jak Pan obie życzy? Widać było ,że poczciwiec albo ma we krwi dbanie o wygodę innych albo jest bardzo uprzejmy, lub też rzeczywiście troszczy się o swoją pracę. Głos miał lekko drżący, ale bardzo uniżony, a zarazem wytworny i miły. -
Arceus szybko przemierzył wietrzne ulice miasta. Wiatr wdzierał się aż do głębi ciała, przepełniając je dreszczem. Deszcz lał, a wysoko w górach błyskały pioruny. Sytuacja nie byłą zbyt przyjemna, dlatego, gdy kuc znalazł się w swym ciepłym i miłym domku poczuł się lepiej. Była to w miarę solidna budowla z białego marmuru, jak większość tych miejskich zabudowań. Arceus szybko rozpalił w kominku i zaraz zapanowało przyjemne ciepełko. Szczęk drewna częściowo zakłócał odgłosy burzy, a wesoły płomień poprawiał nastrój.
-
Sesja jest tak na prawdę skrytymi alfatestami (bo jeszcze nie beta) mojego autorskiego świata "Equestria w ogniu" oczywiście jest tam jeszcze wiele niedopatrzeń ,ale sprawdzam, a jednocześnie ubogacam świat. Miał być także sprawdzeniem mechaniki, jednak z powodu udoskonalenia tamta sprawdzana poszła w odstawkę i jestem w trakcie zmian.
-
Lothel bez słowa oddaliła się. Aik wędrował po ulicach mieścinki obserwując tajemnicze stworzenia. Wszystko wydawało się spokojne i ciche. Wioska obudziła się do życia, po czym opustoszała, gdyż myśliwi poszli w las, a górnicy do kopalni. Żaden kuc, który został, a byli to głównie drobni rzemieślnicy, nie wykazywali oznak agresji, co wyraźnie zastanawiało. Jedynym faktem, świadczącym, iż te istoty mogą żywić negatywne uczucia był oręż straży miejskiej, który był zdolny do zadawania śmiertelnych obrażeń. Po kilku godzinach rozglądania się, Aik prócz znania dobrze gdzie znajduje się jaki sklep nie odkrył nic nadzwyczajnego.
-
Nie musi bo wstępnie Mu pozwalam, chodzi o to, że każdy gracz musi wyrazić zgodę i dlatego się pyta, przecież każdy ,kto nie dołączył na początku tak miał. PS Podejrzewam, że nie każdy czyta te ogłoszenia, więc jeśli nie będzie odpowiedzi to powysyłaj PW
-
W objęciach Nurgla [duosesja] [tymczasowo zamknięta z powodu braku odpisów graczy]
temat napisał nowy post w Kapi
Pojazdy wbijały się klinem w linie obrony. Wszystko w około wybuchało. Space Marines nie sprawili kłopotów głównemu natarciu. Gwardia Imperialna padała, a jej niezliczone czołgi płonęły. W końcu Larthfil dotarł do wnętrza twierdzy. Tu zobaczył nową scenę rzezi. Oddziały chaosu dostały się w krzyżowy ostrzał ze wszystkich stron. Większość dział była skierowana na wyłom w murze, który stał zawalony płonącymi wrakami pojazdów sług Nurgl'a. Ci którzy się przebili dostali się w ostrzał ciężkich bolterów. Wszystkie zasłony okazywały się nieskuteczne w ostrzale ciężkich dział Gwardii. Całe natarcie stanęło. Przed nimi stały kolejne potężnie zbudowane stalowe budynki - bunkry. Niektóre były już osmalone i zniszczone, ale wciąż większość dawała wyśmienitą obronę Imperialistom. Wtedy jeden z członków oddziału Larthfila padł pod ostrzałem działka szturmowego. Chaośnik odwrócił się i zobaczył, że Space Marines spuszczeni z desantu zamknęli siły chaosu w kotle i zaciskają pętlę. Jakiś lord chaosu krzyknął: - Za mną na chwałę chaosu, śmierć sługusom imperatora! Poprowadził natarcie sił, które mogły wstać z ziemi centralnie na główną bramę. Kolejna fala Thunderhawków przyleciała i zbombardowała siły chaosu. Jednak pozostałe pojazdy pancerne dalej torowały drogę. Siła natarcia nie słabła, mimo potężnych strat. -
Ponystar Galactica [tymczasowo zamknięta z powodu braku odpisów graczy]
temat napisał nowy post w Kapi
Statek Dana uzyskał zgodę na lądowanie i wleciał w długi korytarz. Następnie po wykonaniu wszystkich procedur pojazd zatrzymał się i pomału opuścił się na ziemie. Oil słysząc aluzję do głodu zaproponował: - Z chęcią zaprowadzę Cię do kantyny. Ochoczo wyskoczył ze statku i zaprowadził Dana do stołówki. Człowiek przeszedł przez korytarz wypełniony światłami i dotarł do rozsuwających się drzwi. Za nimi ukazała się wielka sala wypełniona krzesłami i stolikami oraz kucami, które jadły. Wśród całego zgiełku dostrzegł swych kompanów, którzy siedzieli przy jednym stole lekko zakłopotani. Był wśród nich Jack - mechanik pokładowy, wielki barczysty chłop, specjalista od ciężkiej broni z dość wyrazistą twarzą. Jak zwykle jadł i głośno rozmawiał z pełnymi ustami. Ketter żołnierz jakich mało, odporny, choć nie tak duży jak Jack. Obok Jenny snajperka o długich czarnych włosach i pięknej twarzy, należąca do formacji szpiegów, blondynka Victoria - informatyczka i hackerka, a dodatkowo świetny organizator oraz ostatni członek zespołu porządna, rudowłosa Octavia, bardzo dobry naukowiec i myśliciela, a także gwiezdny kartograf. Dan podszedł do nich, w miarę niepostrzeżenie, gdyż zasłaniały go postacie przesuwających się kucy. To On stanowił w tej drużynie najlepszego lotnika. -
Pora zacząć i tą sesję, przepraszam ,ze musieliście się tyle naczekać. Stosuję się tu do instrukcji Guardiana, z którymi podobno każdy się zgodził co do wyglądu sesji. Jeśli jednak okazałoby się, że nagle ktoś zdziwi się tym, co się dzieję, to proszę wysłać mi PW, zakładam jednak na razie ,że zgodnie ze słowami użytkownika wyżej wymienionego, każdy z Was został poinformowany o Jego życzeniach odnośnie wyglądu fabuły i każdy je zaakceptował. Moje wątpliwości budzi jedynie rozbieżność co do miejsca spotkania z jednej strony Kraków, a z drugiej Stalingrad. Może nie jestem asem z geografii, ale te miasta są jak mi się wydaje dość oddalone. Ponieważ, to Guardian miał z Wami ustalać i podobno zgodziliście się na jego wersję, ja zastosuję się do instrukcji i miejscem docelowym będzie Stalingrad. Mam nadzieję, że nikomu tym planów nie popsuję. Przez te nieścisłości martwię się jednak, czy aby na pewno wszyscy jesteście zgodni co do fabuły, nie chchę nikomu psuć zabawy, więc gdyby tylko ise okazało ,że Guardian Wam nie powiedziął jak to ma wyglądać, a zaistniała sytuacja Wam nie odpowiada to piszcie, piszcie i jezcze raz piszcie, bo wystartować sesje można jeszcze raz od nowa, ale gdy bedzie juz trochę trwać to może być większy problem. Życzę miłej zabawy Dragan Milosewić (będę pisać tak, bo nie ogarniam gdzie jest to specyficzne s z daszkiem) podczas bitwy w Krakowie został poważnie postrzelony w okolice serca. Trafił szybko do szpitala, gdzie udało się uratować jego życie. Jednak wyłączyło go to z działalności szpiegowskiej na pewien czas. Kilka tygodni temu dostał wiadomość, że dowództwo postanowiło wycofać go z Polski. Otrzymał rozkaz natychmiastowego powrotu na wschód do ZSRR. Od specjalnego pomocnika, który miał umożliwić mu powrót wgłąb Związku Sowieckiego otrzymał fałszywe dokumenty i przebranie. Udało mu się dotrzeć w okolicę Stalingradu, gdzie w lesie miał się spotkać z łącznikiem i otrzymać następne rozkazy. Czuł się już dobrze i był gotowy do działania. Miejsce spotkania wyznaczono na w miarę spokojną okolicę, o ile można było o czymś takim mówić w tym mieście. O 2:00 w nocy udało mu się dotrzeć na leśną polanę, gdzie miał czekać na radzieckiego łącznika. Stalingrad był miejscem okropnych trudów i potwornych walk. Archanioł zastanawiał się jakim psychopatą musiał być Hitler aby wpakować swych ludzi w takie bagno. W duchu cieszył się jednak, gdyż tydzień temu Podpułkownik von Hoherstein - jego przełożony w programie Endlord, zarządził spotkanie w lesie nieopodal Stalingradu. Obiecał, że niedługo walki dla Archanioła skończą się, a przynajmniej te w tym okropnym mieście. SSman przeczekał te siedem dni i wreszcie dzisiaj mógł udać się w tamto miejsce. Jednak dwa dni temu spotkała go pewna przygoda na froncie. Spotkał przez przypadek młodego NKWDdzistę. Obu nie chciało się walczyć i obaj byli sami, gdyż ich jednostki gdzieś się zapodziały. Nawiązała się rozmowa i w duszy niemca narodziło się współczucie. Postanowił zaproponować dołączenie młodego do spotkania w lesie, zwłaszcza, że von Hoherstein mówił coś o współpracy z sowietami. NKWDdzista zgodził się. Hans próbował sobie przypomnieć, jak się nazywał tamten chłopak. Wasyl, czy jakoś tak. Archanioł spojrzał na zegarek przyszła pora ,żeby się zbierać. Wyszedł żwawym krokiem z tymczasowej kwatery w zniszczonej kamienicy, pożegnał się z kompanami z oddziału, mówiąc, że idzie zapalić i udał się do lasku. Ivan Ivanow zgubił swój oddział. Zastanawiał się, gdzie też wszyscy mogli się podziać, szedł przez ciemny las. Od strony miasta słychać było sporadyczne wystrzały. Mróz doskwierał młodemu żołnierzowi. Wtem zauważył grupkę osób, które stoją w ciemności na polanie. Pierwsza myśl, która wpadła mu do głowy podpowiadała, że to koledzy z oddziału. Wybiegł na polanę i przeraził się. Pośrodku stało jakiś dwóch SSmańskich oficerów i rozmawiali po niemiecku z jakimś radzieckim komendantem. Obok stał jeszcze jeden żołnierz, w cywilnym ubraniu, z wymowy Ivan wnioskował, że najpewniej z Jugosławi. Zauważył, że jeden porucznik z oddziału ochronnego spojrzał na niego i zawołał. - Hej nie odchodź, stój w miejscu jak Towarzysz komendant powiedział. Najwyraźniej musiała zajść jakaś pomyłka i został wzięty za członka oddziału ochronnego, jednak wyczuł napiętą atmosferę spotkania i nie śmiał nikogo wyprowadzać z tego błędu w trosce o własne życie, dlatego zbliżył się i stanął na baczność. Arhanioł słuchał, jak jego przełożony rozmawia z komendantem o jakimś transporcie, była to dość szybka dyskusja. Wcześniej został zapoznany z Draganem Milosevićiem, który miał być jego współpracownikiem w następnych dniach, a przynajmniej tak twierdził komendant Armii Czerwonej. Archanioł ucieszył się widząc pośród oddziału zabezpieczającego Wasyla, który podobnie jak Ivan wkradł się niepostrzeżenie. Po krótkiej wymianie zdań i pytań czy nie są śledzeni niemiecki podpułkownik i radziecki komendant zasalutowali, po czym ten drugi wysłał jednego z obstawy w las. Po chwili ze zgaszonymi światłami podjechały trzy transportery . Na oko wyglądały na pochodzące z amerykańskich dostaw Carriery. Wszyscy wsiedli i pojazdy ruszyły z całą mocą. Wasyl specjalnie usiadł w tym, gdzie usadowiono Niemców wraz z Draganem. Do tego samego pojazdu trafił też przez przypadek Ivan. W podruży pierwszy odezwał się von Hoherstein. Mówił do Dragana i Archanioła, gdyż miał mu wytłumaczyć na czym będzie polegało jego zadanie, ale dzięki temu wszyscy mogli się dowiedzieć co tu się dzieję. - Jedziemy teraz na najbliższe lotnisko, skąd polecimy do bazy, której położenia nawet ja nie znam. Mieści się tam realizacja naszego planu Endlord. Udało mi się nawiązać układ z władzą sowiecką, która poparła nasze zamiary obalenia Hitlera. Dzięki współpracy naszych naukowców stworzono tam prototyp maszyny czasu. Jeśli eksperyment się powiedzie zostaniecie wrzuceni do wiru wydarzeń przed Wojną Światową, tak abyście mogli go zabić bez większych problemów. Według profesora Klettera może jednak nie wystarczyć nam do tego mocy znajdziecie się kiedy indziej w bliższej przeszłości. Dlatego musimy wysłać większą grupę wielozadaniową. Archanioł jest naszym specem od broni, Dragan został tu wezwany ze względu na umiejętności konspiracji i szpiegostwa. Najprawdopodobniej dołączą do was jeszcze jacyś specjaliści z NKWD. Cel jest prosty - zabić Hitlera. Po tej wypowiedzi zapanowało milczenie. Po długim czasie konwój dotarł na prowizoryczne lotnisko na w miarę prostej polanie, gdzie czekał samolot. Dokonała się zwarta przesiadka. Do całej kompani dołączył jeszcze profesor Kletter, który usiadł w pobliżu podpółkownika. Naukowiec zaczął wyjawiać szczegóły techniczne planu, których prawie nikt nie rozumiał, a spłentował je tylko wyrazami niebezpieczeństwa. Cały czas dziwnie przyglądał się Ivanowi i Wasylowi. Jednak nikt na to specjalnie nie zwrócił uwagi, gdyż żołnierze cieszyli się luksusem odpoczynku, snu i dobrego jedzenia. Rano samolot doleciał do celu. Wszyscy zostali zbudzeni i nastąpiła zbiórka, po czym udali się wgłąb baraków, ustawionych na betonowym placu. Wszędzie ustawione były ciężarówki, a terenu pilnowało NKWD. W końcu dotarli do pomieszczenia, w którym stała dziwna stalowa maszyna większa od Tygrysa. Kształtem przypominająca prostopadłościan z różnymi lampkami i wskaźnikami. Obok stała potężna konstrukcja koła. Profesor znów się odezwał. - Dobrze, jak tylko uruchomimy tę maszynę, wejdziecie w to duże koło. Dzięki temu cofniecie się w czasie i będziecie mogli zrealizować swoją misję. Jednak dwójka to za mało jak na takie przedsięwzięcie. tu zwrócił się do komendanta. - Mam pewna prośbę. Wśród pańskich żołnierzy zauważyłem dwóch bystrych młodzianów, którzy pasują parametrami do naszych ustaleń o zasadach działania cząsteczek w kontinuum czasoprzestrzennym. Tak jak pan mówił wcześniej zostało nam przydzielonych dwóch ludzi, jednak po wstępnych oględzinach nie nadają się, wolę tych dwóch. tu pokazał na Ivana i Wasyla. Komendant spojrzał na wytypowanych, po czym z lekkim ociąganiem przystał na propozycję. - Dobrze zaczynajmy, udajcie się w przeszłość i nie pozwólcie by stało się to, co teraz się dzieję. Sprawcie, by wasze rodziny i kraje były z was dumne. Powodzenia - powiedział krótko von Hoherstein. Doktor znów zaczął coś tam mamrotać pod nosem o jakiejś kalibracji czegoś i poruszył wajchami w maszynie, w okół której zebrała się grupka innych naukowców. Usłyszeli przeciągłe wycie, które wzmacniało się z każdą sekundą. W wielkim żelaznym kole pojawiła się niebieska poświata, która rozszerzyła się wypełniając okrąg. Z wnętrza portalu zaczął wiać silny lodowaty wiatr. - Teraz uważajcie, postaramy się przenieść Was jak najdalej w przeszłość, dy będziecie gotowi wejdźcie do portalu. Im bliżej podejdziecie tym silniejszy będzie strumień wciągający więc uważajcie. Powodzenia świat na was liczy. Dzielni żołnierze, upewniwszy się, że mają cały swój sprzęt, zbliżyli się do portalu. Czując jeszcze potężniejsze wianie poczuli w sercach pewną obawę, ale pchała ich żołnierska karność. Wskoczyli do środka wszyscy razem. Tymczasem na drugiej półkuli w USA, pewien z pozoru zwykły kapitan Marines, trenował swoją nadzwyczajną umiejętność, czyli alchemię. Nagle poczuł ogromny przypływ dziwnej mocy i nagle cały jego świat zniknął. Widział wszędzie białe światło. Nagle uderzył w coś, a raczej kogoś. Zobaczył, że są z nim jacyś ludzie, przed oczami mignęły mu błyskawice jednostek SS i charakterystyczne czapki NKWD. Wszystko jarzyło się w okół nich, nagle poczuli wstrząs i nastała chwila ciemności. Otworzyli oczy. Byli oszołomieni, leżeli na trawie i bolały ich części ciała, na które najprawdopodobniej poupadali. Zanim ktokolwiek zorientował się, że wśród wysłanych znalazł się jakiś obcy Amerykanin, do ich umysłu trafiły bardzo żywe i nienaturalnie czyste kolory. Znajdowali się w dziwnej krainie, trawa wydawała się nadzwyczaj soczysta, a jej zieleń przekraczała wszelkie pojęcie. Byli na skraju lasu na górce. Jakieś 200 metrów od ich pozycji, u podnóża małego pagórka, biegła kręta, asfaltowa droga. Zza zakrętu dobiegał silny warkot silników. Odruchowo każdy z nich przywarł do ziemi w zaroślach, tak żeby jak najlepiej się ukryć. Nie minęło piętnaście sekund, gdy szosą przejechało 5 pojazdów bojowych przypominających czołgi. Nie były jednak takie, jakie znało się z pola bitwy. Te maszyny pędziły około 60 km/h i były bardzo niskie. Pochyły pancerz pomalowano w panterkę, również na bardzo żywe odmiany kolorów. Pierwszy czołg miał przyczepioną do anteny nieznaną flagę. Na pierwszy rzut oka pojazdy były uzbrojone w jakieś małokalibrowe działko, na niskiej, pochyłej, zamontowanej w tylnej części obrotowej wierzy. Gąsienice były zdjęte i ułożone w niskich pudełkach z przodu pojazdu. Postacie siedzące w nich nie przypominały ludzi, a raczej jakieś dziwne zwierzęta z dużymi głowami, trochę jak kucyki. Kolumna przejechała szybko, gdy tylko zniknęła wszyscy się podnieśli i zauważyli dodatkowego nieproszonego gościa w swej drużynie.
-
W poszukiwaniu harmonii - [zabawa] sesja RPG (Wyznawcy Chaosu)
temat napisał nowy post w Sesje z Pinkie Pie
Dark Commander stał spokojnie, nawet w obliczu wybuchu gniewu jego kolegi. Widać wysoki jegomość nie potrzebował powtarzania, gdzie znajduje się jego wuj, dlatego żołnierz stał spokojnie. Następne pytanie zaskoczyło oficera, podrapał się w podbródek i rzekł głosem spokojnym. - Celestia i reszta... hmmm sam chciałbym to wiedzieć. Z tego co powiadają też zostały wywiezione do Changeli, ale gdzie dokładnie tego mi nie wiadomo. Cała sprawa jest trzymana w głębokiej tajemnicy. Jedyne co mnie zastanawia to powrót słońca na nasze niebo. Przez trzy miesiące było ciemno, a tu nagle bum wyszła ta paląca kula. Zastanawiające, nie sądzisz? -
Dzięki za wyjaśnienie zagadki zaginięcia postów (ciekawe dlaczego one tak zniknęły i kto zadecydował o tym ,ze nasz posty w RPG się nie liczą, bo przecież post to chyba dalej post). Zgodnie z obietnicą jestem Ci bardzo wdzięczny, tak samo jak spełniłem już drugą część zobowiązań. Dziękuję Ci bardzo
-
W poszukiwaniu harmonii - [zabawa] sesja RPG (Drużyna Wolnej Equestrii)
temat napisał nowy post w Sesje z Pinkie Pie
Rebon przystąpił do tego na czym się znał. Wziął bardzo dużo rozmaitych metali i ułożył w kegu transmutacyjnym. Po chwili wszystko okryło się błękitnym światłem, a kupka zaczęła topnieć i zmniejszać się. Różne kolory zmieniały się i tworzyły jeden srebrzysty, który reprezentował sobą potęgę. W wyniku prac alchemika z całych resztę uzyskał on wystarczającą ilość materiału na miecz. Rozgrzał go do czerwoności i przystąpił do kucia. Trochę dziwnie się czuł trzymając w ręku młot kowalski. Niby robił wszystko zgodnie z instrukcjami, ale ewidentnie czuł, że nie wykona broni wysokich lotów. Po kilkunastu minutach uderzania ostrze było gotowe. Ostudził tytan i zobaczył swe dzieło. Wyglądało nie do końca tak jakby to sobie wymarzył. Boki miecza nie były równe i finezyjne, a pokryte wypustkami i zagłębieniami, tak samo jak cała głownia. Alchemik jednak użył swojej magii. Stwierdził ,że taki miecz nie może cierpieć przez brak jego umiejętności kowalskich. Zmienił lekko strukturę broni, tak by ładnie wyglądała. Na koniec podszedł do kamienia szlifierskiego i naostrzył miecz. To akurat było prostsze i wyszło mu całkiem dobrze. Następnie zastanawiając się jak mu poszło wykonał kilka cięć. Ręce pomagały i ułatwiały całe zadanie, jednak tutaj wyszło jego nieobycie w kuźni. Miecz choć nadawał się do walki miał kiepskie wyważenie. Gdy Rebon machał głownią, po pewnym czasie zaczął się męczyć, miecz za każdym ruchem zmuszał go do ruchu. Chociaż się starał nie był w stanie ustać w miejscu. Nie tego oczekiwał. Później, gdy dziękował Burningowi za użyczenie kuźni zauważył jego ukryte spojrzenie na broń i cień dezaprobaty w stosunku do niej. Rebon wiedział ,że ogier jest bardzo doświadczonym płatnerzem, więc zmartwił się. Zaczęły nachodzić go myśli, że źle zrobił samemu podejmując się sztuki, na której się nie znał. Zastanawiał się co by z tego wyszło, gdyby poprosił Thermala o pomoc. Teraz jednak było już za późno na to, miał broń z tytanu, ale najprawdopodobniej wątpliwej jakości. Blue spojrzała na Atlantisa ciepło i niepewnie odpowiedziała: - No dobrze. Podeszła powoli do ogiera. Niebieski kuc zwrócił uwagę, że idąc rozgląda się na boki i obserwuje sufit. Każdy krok stawiała bardzo ostrożnie, a jej skrzydła były napięte, tak jakby chciała się przygotować do natychmiastowego lotu. Gdy znalazła się przy ogierze pocałowała go. Było to bardzo miłe dla ogiera, cudowne chwile nie trwały jednak długo, gdyż po kilku sekundach, które minęły mu jak w niebie, Blue odsunęła się i odeszła zadziwiajaco szybkim krokiem jak na taką chwilę, po czym położyła się. Do Dakelin dotarły słowa Maskeda, jednak klacz tak oszalała na punkcie nowego ciała, że postanowiła nie słuchać. Zadała jednak masę pytań. Postać uśmiechnęła się lekko i odpowiedziała tym samym troskliwym głosem. - Jedyne czego będę do tego potrzebowała to trochę twojej energii życiowej, jeśli dasz mi ją będę mogła rzucić na ciebie czar. To jest jedyne co musisz zrobić. Dlaczego to robię? Chcę ci pomóc, a mam w tym także swój interes. Nad pytanie kim jestem zastanawiało się już wielu. Tu klacz zmieniła głos na mroczny i gardłowy. - Jestem płomieniem, jestem duchem, jestem wygnańcem, jestem wyczekiwaną zdrajczynią, jestem wynaturzeniem, jestem zgubą, jestem potęgą, jestem tym, co może ci dać to czego chcesz, jestem wyrzutkiem... jestem Strange. To wszystko moje imiona i nimi jestem, zgódź się na ofertę albo żyj do końca ze świadomością, że mogłaś spełnić swe marzenie, a zaprzepaściłaś szansę. -
Kolejne trzy sprawy do ogłoszenia. Po pierwsze Anathiela szuka graczy do multisesji opartej na realiach starożytnego Egiptu, miło by było, gdyby ktoś się do Niej dołączył. Wydaję mi się, że jeśli by ktoś chciała, a bardzo by mu klimat nie pasował, ot może chociaż do niej napisać, pewnie coś razem ustalicie. Więc jakby ktoś chciał, to niech da znać Po drugie sprawa dotycząca Equestriakorps. Chciałem zaczać tą sesją dzisiaj, jednak ze względu na zmęczenie i późną godzinę, nie chce wciskać Wam jakiegoś chłamu na start więc odwlokę jeszcze trochę. Postaram się wystartować jutro. Po trzecie, właśnie spojrzałem sobie na licznik moich postów i mam wrażenie, że z ok 1000 (bo chyba postanowiłem sobie jakoś uczcić okrągłą liczbę, to wydaję mi się ,że było do tej magicznej bariery blisko) nagle spadło do tych ok 750. Jeśli ktoś odkryje zagadkę zaginionych postów to będę wdzięczny (a nawet przyznam specjalną nagrodę w temacie). Wiem ,że to co oferuję w zamian nie jest takie epickie, jak kilka tysięcy zł, które można zauważyć na niektórych ogłoszeniach, ale mam nadzieję, że moje zaginione posty się znajdą, bo się do nich przywiązałem (zawsze jest możliwość, że mi jak to mi coś się w głowie poprzewracało i miałem te 750 postów, a nie 900, nie wykluczam.) Będę wdzięczny za wszelką pomoc. Dane szczegółowe moich postów to: Napisane dziwnym, nieogarniętym językiem wypowiedzi z mniejszym, bądź sporadycznie większym sensem, zaskakująco często przybierające kolor różowy, choć z możliwością dekoloryzacji (wynika to z tego ,że ciocią moich postów był kameleon) posiadają zwykle avek i sygne z różową klaczą z wąsami, oraz obrożę w postaci nicku. I teraz widzicie co się ze mną dzieję, w tych późniejszych godzinach. Dadzą mi klawiaturę i już jakieś głupoty wypisuje Zostało także po czwarte (choć nieprzewidziane) a mianowicie doszła kolejna pozycja jeśli chodzi o nagrody w alei zasłużonych. Pozdrawiam wszystkich
-
Średniowieczna Equestria [multisesja][tymczasowo zamknięta z powodu braku odpisów graczy]
temat napisał nowy post w Kapi
Sacrum podgrzała powietrze w okół butelki. Woda przyjemnie zabulgotała i zabarwiła się powoli na zielono. Naczynie powoli też zaczynało wydzielać ciepło, gdy lek był już gotowy. Półsmoczycza wróciła do Angel i zastała ją śpiącą. Tymczasem Mellion szedł dalej przez las. Starał się to robić bezszelestnie. Tym razem znalazł obozowisko zachodząc od strony zawietrznej, przez co Sacrum nie wyczuła jego zapachu. Chwilowo nie mam nic więcej do napisania, bo sami rozumiecie ,że Wam niczego nie narzucę. Nie wiem czy nie odpowiadacie, bo nie wiecie co, czy po prostu coś wam wypadło w tym pierwszym przypadku proponuję zrobić coś, chociażby wrócić na szlak i wybrać się w dalszą podróż, żeby wreszcie ruszyć właściwą fabułę do przodu. Oczywiście nie narzucam, tylko po prostu przypominam, że ja nic z graczami bez ich zgody zrobić nie mogę. Pozdrawiam -
W poszukiwaniu harmonii - [zabawa] sesja RPG (Drużyna Wolnej Equestrii)
temat napisał nowy post w Sesje z Pinkie Pie
Dobrze, powiem szczerze, nie było mnie tradycyjnie około tygodnia wracam i widzę ponad 100 nieprzeczytanych postów w samej tej sesji. Wszystko jest wspaniale i w ogóle, ale jestem zobowiązany pilnować tu porządku, przyjemności z gry innych graczy i innych takich rzeczy. Niestety spotkaliśmy się tutaj z zjawiskiem oftopu (który w większości usunąłem, więc nie zdziwcie się, jeśli Wasze poszczególne posty zostały usunięte, mam nadzieję ,że się nikt na mnie za to nie obrazi), spamu krótkich postów i paru innych. Na samym początku chciałbym podziękować jednak tym, którzy trzymają swój poziom i piszą długie posty. Mam nadzieję, że razem pomożemy nowym i zaangażowanym graczom w ogarnięciu co i jak. Dziękuję, za cierpliwość Tak jak pisałem powyżej znów jest parę spraw do omówienia, w tym przypadku tyczących się głównie Giercownika, Wilka Cassidy i kikiz. Tworzycie dodatkowy wątek fabularny - i świetnie, wręcz wspaniale. Nikt nie zabrania romansów itp. możecie dalej to kontynuować, ale jest jeden szkopuł. Piszecie niestety dość krótkie posty. Jest to w szczególności uwaga do Giercownika. Postarajcie się wydłużyć, możecie rozwijać wątek, ale tak, żeby był ciekawy do czytania. Czyli gdy chcesz pocałować Lenitę to dopisz co czuję Rocky, jak mu się podobają oczy klaczy itp. Można na prawdę się tu rozpisać, a przez to czytanie tego staję się wciągające. Nie pisz jednolinijkowców. Oczywiście w niektórych sytuacjach jest z tym ciężej, ale gdy tylko możesz rozpisuj się, bo szczerze to mimo tych 100 postów czytałem to nadzwyczaj krótko w porównaniu choćby z około 30 postami napisanymi kiedyś przez bardziej rozpisujących się użytkowników. Wiadomo ,że musicie się rozkręcić, na spokojnie, tu wszyscy maja się bawić i nikt nie jest na Was zły, ale starajcie się wydłużać posty, co też spowoduje raczej, że będziecie pisać ich mniej. Przyjrzyjcie się jak to robią inni, popatrzcie i bierzcie przykład, a na pewno Wam się uda, wierzę w Was O oftopie słów kilka: Trochę oftopu się zdarzyło. Od razu mówię nie ganie za to, lecz bez przesady. Jeśli pytania tyczą się sesji, tak jak to ostatnie gdzie kto jest to zostawiam, jeśli post zawiera trochę oftopu, a trochę opisu fabularnego zostawiam. Jeśli oftop jest sytuacyjny i śmieszny zostawiam, ale jeśli dostaje sam oftop w czystej postaci to będę usuwać. Proszę zatem o nie pisanie postów zawierających sam oftop. (oczywiście w przypadkach które podałem wyżej, a także takich, które na logikę się sprawdzają można coś tam napisać.) Giercownik mam prośbę, nie cytuj wypowiedzi sesyjnych (nie dotyczy oftopów). Skoro masz krótkie posty i chcesz je wydłużyć, to lepiej opisz klacz powiedziała do mnie to czy tamto, zdziwiło mnie to ponieważ... podrapałem się kopytem po głowie i powiedziałem. W ten sposób masz już ok 2 linijek więcej, a cytatów w większości przypadków nie opłaca się czytać, bo już to czytaliśmy, pokarz, że potrafisz z tego co było wykrzesać nowe życie . Ostatnie dwie sprawy tyczące się Dakelin i Rebona (choć wiem ,że Ty Rebon wyczułeś sprawę). Wiem, że mnie nie ma, ale OP tytanowy miecz, czy inkantacja zaklęcia, które ma taką moc nie mogą dziać się bez mojej ingerencji, jeśli mają jakoś wpłynąć na fabułę (a w tym przypadku wpływają). Wydaję mi się ,ze mamy czas i na spokojnie wszystko zrobimy. Sprawdzę teraz jak Wam to wszystko wyszło i życzę, żeby potoczyło się po Waszej myśli, ale nie gwarantuje. Największa jednak prośba z tych wszystkich to ta odnośnie spamu jednolinijkowcami, proszę jeśli rozwijacie jakiś wątek to uwolnijcie wyobraźnię i pokarzcie zapał i starajcie się pisać trochę dłuższe posty, w końcu Wam się uda Na koniec usystematyzuję - kwatera Shadow znajduję się w małej jaskini wbudowanej w ścianę, a nie w budynku. (gdzieś pojawiło się mylne wyobrażenie, więc poprawiam) Po tej części, której nie lubię, gdyż martwię się zawsze, że kogoś urażę moimi uwagami przechodzimy do kontynuowania sesji: W małym pokoiku spokojnie płonęły świece, rzucając nikłe światło pośród mroku, w którym Shadow czuła się chyba najlepiej. Shadow spokojnie wysłuchała całej propozycji Vizionary. Popatrzyła na nią z trudnym do określenia błyskiem w oku, po czym powiedziała głosem pozbawionym nutki słodyczy, a także z ograniczonym chłodem, za to bardzo służbowo. - Mam do ciebie dwa pytania. Po pierwsze jak chcesz się włączyć w szeregi wroga w środku nocy mając tylko dwie godziny na zyskanie zaufania i czy w ogóle znasz plan ataku, że gadasz takie bzdury jak otwarcie bram? Jedyne do czego mogłabyś się przydać to do wsparcia od wewnątrz wypadu na koszary, jednak dalej nie załatwia to sprawy z tym jak w dwie godziny chcesz tam się dostać i zdobyć zaufanie. Jeśli to potrafisz to powiedz jak, zawołaj nastepnego rozmówcę i ruszaj na wroga. - Coś w głosie klaczy sprawiało, że Visionary czuła sceptyczne podejście dowódczyni do jej planu. Shadow spokojnie czekała na odpowiedź, a świece migały poruszane leciutko cyrkulującym powietrzem w jaskini. Za drzwiami jaskini Shadow przelewała się masa kucy. Kwatera bowiem wychodziła na główną jaskinię, gdzie cześć pomagała Solidowi i znosiła pierwsze duże beczki z oznaczeniami zielonej czaszki, a cała reszta przykładała się do ćwiczeń. Okolica rozbrzmiewała od szczęku oręża. Grim ćwiczył swych rekrutów. Sam nie był już takim młokosem w walce, jednak do mistrza mu brakowało. Widział ,ze niektórzy wywijają lepiej od niego, jednak był to raczej plus aniżeli minus sytuacji. Obok Magic także pracował z rekrutami. Oba ogiery wspierały się w trudnościach i poprawiały swych uczniów. Czas mijał szybko. Pośród tego całego zgiełku przed małymi, ale solidnymi drzwiami do gabinetu Shadow czekał Nick. Nieopodal rozmawiali ze sobą, naprzemiennie z płaczem i przytulaniem Rocky, Carmelitta i Lenita. (swoją drogą, to Rocky to niezły casanova. Umówił się najpierw jak kojarzę z Dakelin, by już chwilę potem zarywać do Laenity, mam nadzieję, że rzeczywiście taka jest Twoja postać, a nie błąd przy odgrywaniu i będziesz ją w związku z tym prowadził należycie, tylko taka mała uwaga dalej obowiązuje regulamin jakby co) Zbliżyli się nawet nieświadomie do drzwi, tak że Nick spostrzegł trójkę znajomych. Solid Box trochę zdziwił się rzutem i odskoczył w bok. Przybrał poważniejszą minę, po czym patrząc na Wiktora uśmiechnął się. - W changelingi nie we mnie, pamiętaj- i zaśmiał się przyjacielsko - co do jaskini to weź tamtą, w której chciałeś zrobić piekarnie, skoro dałem ci zrobić tam taki bałagan, to już jej nic nie zaszkodzi - to powiedziawszy udał się z wesołą miną aby nadzorować transport czegoś, co wyglądało jak beczki z gazami bojowymi. Wiktor zaczął rozdzierać swój namiot i szyć. Łapy pomagały i to znacznie, problem był taki, że żołnierz nigdy nie był orłem w tej czynności. Zaplanował sobie wszystko tak ładnie, a wyszło jak zwykle. Gdy pokazał Solidowi swoje skończone dzieło ten się roześmiał. Rzeczywiście było z czego. Wiktor stał dumnie w pogniecionych kawałkach nierówno pozszywanego materiału, który trzymał się na grubych niciach. Te jednak zostały wprowadzone tak blisko brzegu płatów materiału, że zdawało się, iż zaraz kawałki namiotu podrą się i wszystko się rozleci. Nie była to solidna robota, a stworzenie wyglądało w tym nadzwyczaj komicznie. - Hm kominiarka, rozumiem po to by zakryć twarz, żeby cię koledzy nie rozpoznali jak gdzieś będziesz szedł- tu ogier się roześmiał - No cóż za dużo tego nie ma, ale widzę, że mamy nagły wypadek i musisz się ukryć, bo z takim wdziankiem, to twoje fanki cię rozszarpią. ponownie ogier wybuchnął śmiechem i ledo idąc z rozbawienia wyszperał w jakiejś skrzyni kominiarkę. Oczywiście Solid nie śmiał się złośliwie i nie chciał urazić Wiktora, lecz po prostu po przyjacielsku się nabijał. Thermal tymczasem czekał na wynik obliczeń. Klepsydra przesypywała pomału piasek. W okół pojawiło się kilka latających ksiąg, w których błękitne litery i znaki utworzyły powypełnianą danymi siatkę. Najpierw utworzono z niej trójwymiarowy szkielet magicznego smoka, nadając mu kształt, później system zaczął sprawdzać motorykę. Po sprawdzeniu wszystkich możliwych ruchów zaczęto badać strukturę czarów wewnętrznych tworu. Szkielet zatrzymał się, a w książce obok przekaźnik wyszukał sposób rzucania czaru i informacje jego dotyczące. Wirtualnie odtwarzał jego strukturę i przenosił do księgi pierwszej, gdzie był on nakładany na szkielet smoka. Po kolei każdy poszczególny czar lądował na swoim miejscu, aż cała siatka byłą zapełniona. Na trzeciej księdze pojawiły się jakieś słupki w różnych kolorach, które rosły i spadały, gdy smok się poruszał i wykonywał poszczególne komendy pozorowanego ataku. W czwartej powstały kolejne wykresy i opis w liczbach, który był ciężki do rozszyfrowania. Na koniec w pierwszej księdze dodano kolory i znaturalizowano teksturę. W tym momencie ostatnie ziarnko pisaku się przesypało i proces został zakończony. W jednej chwili, na wszystkich czterech księgach wyświetliła się masa podpunktów, które błyszczały na jasno-zielono. Przewijały się tak szybko, że nie sposób było ich przeczytać. W końcu Thermal usłyszał dźwięk w rodzaju pipnięcia. Pojawiło się jedno pole oznaczone kolorem pomarańczowym. Później pojawiły się kolejne tym razem czerwone, czemu towarzyszyły nieprzyjemne bipnięcia. Napisy ułożyły się nastepująco: - Konstukt wymaga dużej ilości mocy, zalecany rdzeń energetyczny bądź podtrzymywanie osobiste. Przy wykorzystaniu czaru magicznej inteligencji wymagana energia wzrasta o 60% - UWAGA! Przy wykorzystaniu rdzenia wysoka podatność na czary o zwiększonej dawce energetycznej (poziom zagrożenia bardzo duży) -UWAGA! Bariera wykrywająca rodzaj zaklęcia może uledz zniszczeniu przez magię przeciwnika (poziom zagrożenia duży) -UWAGA! Szanse przetrzymania ataku przez obie tarcze i konstrukt zależne od stałego poziomu zapasowej mocy (poziom zagrożenia zależny) -UWAGA! konstrukcja tarczy dość skomplikowana -UWAGA! szansa buntu konstruktu (poziom zagrożenia bardzo niski) Thermal przeczytał wszystko uważnie, po chwili na księgach pojawiły się wykresy, tabelki i dane z testów, a na jednej stronie przed nim dalej widniały owe przeszkadzające punkty. MT kontynuował swą pracę w pocie czoła. Temperatura w jaskini podwyższyła się w skutek spawania. Ogier odłożył połączenia nerwowe. Podłączył je do swojego starego akumulatora magicznego, przez co zaczęły nabierać mocy. Powoli zaczęły emanować światłem. W tym czasie powstawały już trzony skrzydeł nośnych. Magitech robił je z porządnych kawałków metalu przetapiając w wysokiej temperaturze poprzednią obudowę, łącząc z fragmentami starych skrzydeł. Montował do środka cały osprzęt, który miał się połączyć z nerwowymi przekaźnikami. Po następnych 10 minutach miał gotowe oba trzony skrzydeł. Atlantis tymczasem wielkodusznie zaoferował podział łóżka między dwoje narzeczonych. Blue uśmiechnęła się uroczo i odpowiedziała. - Ta podłoga jest na prawdę ciepła i wygodna... i w ogóle często sypiałam już na podłodze, poza tym stąd jest lepszy yyy... widok na kominek, bo ja yyy... lubię patrzeć na ogień, kiedy się tak... kiwa, tak. Klacz nie przestawała się uśmiechać. Tymczasem w skrzydle magicznym przy głównych regałach siedziała mała Pokemona i starała się nauczyć nowych zaklęć. Niby jak sądziła była to magia podstawowa, jednak te zaklęcia już kwalifikowały się do bardziej bitewnych. Magia pola walki jest o wiele cięższa od tej zwykłej i nawet klaczka jak ona to wiedziała. Starała się jak mogła i po kilkunastu minutach wkuła wreszcie na pamięć odpowiednie formułki. Przetestowała sobie każdy z nich. Nie wyglądały imponująco. Tarcza tworzyła się tylko przed nią i wyglądała na kruchą, ale zawsze, natomiast promień był cienki i miał dość mały zasię. Jednak tak jak wszystko to także najprawdopodobniej było kwestią treningu i klaczka nie straciła ducha. Scena za chwilę opisana zawiera drastyczne ukazanie sytuacji, dla osób nie chcących tego czytać streszczenie pod spoilerem. Streszczenie: Dakelin po wykoaniu zaklęcia została zaatakowana przez mroczne moce, które zadały jej ból, a masked rzucił swój czar, przez co jego pierścień się rozświetlił. Nagle wszystko ustało i w oboje znaleźli się na jakimś dziwnym obszarze, gdzie panowała prawie nieprzenikniona ciemność. Spotkali inną odzianą w czerń postać, która zaproponowała Dakelin uleczenie jej ciała, które zostało zniszczone przez mroczne siły oraz zmianę formy w tą dla której chciała tyle poświęcić. Ok wznawiamy sesję -
W poszukiwaniu harmonii - [zabawa] sesja RPG (Drużyna Wolnej Equestrii)
temat napisał nowy post w Sesje z Pinkie Pie
Dobra, oto jestem i bardzo się cieszę, że raczyliście na mnie poczekać. Tradycyjnie jeśli możecie to nie piszcie nic, dopóki ja nie odpowiem. Będzie kilka informacji parafialnych. -
Właśnie postanowiłem złamać konwencję, a co mi tam : Chciałbym Wam wszystkim życzyć wszystkiego najprzepinakstycznokucykowszego, be always SMILE , niech kuce będą z Wami FOREVER i szczęścia oraz Bożego błogosławieństwa. Z jakiej okazji? A mam dzisiaj imieninki, to uznałem ,że jest to świetna okazja by Wam czegoś dobrego zażyczyć, bo chyba żadna sposobność do tego nie jest zła Pozdrawiam.
-
Mroki świata magii [tymczasowo zamknięta z powodu braku odpisów graczy]
temat napisał nowy post w Kapi
Baron pożegnał mężczyznę gestem ręki, stanowiącym pozdrowienie Mieczy i bez słowa, choć z nieukrywanym sapnięciem znużenia wrócił do papierów. W sali na dole panowała niezmącona cisza, nie licząc szybkiego chodu grubiutkiego staruszka. Gdy Tural schodził po schodach zauważył tego człowieczka spieszącego z wielką jak na niego tacą, wypełnioną filiżankami i czajniczkami do herbaty. - O to Pan, bardzo przepraszam, niech Pan zaczeka, tylko zaniosę Burmistrzowi i jego gościom coś więcej do picia, muszą być zaiste zmęczeni podróżą, bo chętnie piją naszą herbatę - to powiedziawszy szybko oddalił się. Po minucie ponownie przekroczył korytarz niosąc te same naczynia tyle ,że na dwóch tacach. Wyglądał z nimi przekomicznie. Podszedł z powrotem do Turala, gdy już zaniósł napitek dla gości. - Czego Pan sobie łaskawy życzy? -
Blood Eye wstał, w jego oku widniała chęć przygody. Poklepał Arceusa po plecach. - Wreszcie znalazłeś coś ciekawego, może to być wręcz wyzwanie. Cóż to szalona wyprawa, ale gdzie jak nie w czymś takim mam pokazać wszystkim kto jest najlepszy w swoim fachu. Od naszego ostatniego spotkania załatwiłem sobie nowy sprzęt, mam jednak jeszcze parę rzeczy do kompletu, które potrzebuję. Są w większości drogie, a ten królewski skarbiec brzmi kusząco. Zatem widzimy się o 13:00 na dworcu, wreszcie rozruszam swoje kości, a na przyszłość, nie gadaj, że podpadłeś zięciowi armii Changeli w karczmie, bo teraz wieść o tym szybko się rozniesie, już siedem kucy wyszło z dziwną miną, a kolejni nawet teraz się na nas gapią - ogier lekko przechylił głowę i uśmiechnął się złowieszczo do towarzystwa, które podsłuchiwało. Gdy Arceus się odwrócił zobaczył tylko ,że wszyscy momentalnie wrócili do swych posiłków i pogaduszek z przerażeniem w oczach. - No to do zobaczenia. Ciekawe ile razy będę musiał Ci zad ratować, ale grunt, że masz fart do dobrej zapłaty, to ci się chwali - to powiedziawszy ogier wstał od stołu, założył swój kaptur i wyszedł z pomieszczenia.
-
Ogier popatrzył jeszcze chwilę na przybyszów, po czym odsunął się. - Miłego dnia życzę. Oba kuce weszły do miasta. Z bliska wydało się jeszcze bardziej stare. Widać było wszystkie dziury w ścianach i biedę, ale z drugiej strony za dnia emanowało życiem. Widać było ,że tutejsi mieszkańcy emanują radością, mimo ciężkiej pracy wszyscy się uśmiechali. Gdy Aik szedł poprzez główną ulicę słyszał rozmowy, w których poruszano temat tajemniczego ptaka i dziwnego zdarzenia. Często słyszał imię "Celestia" i "Luna", często z jakimiś królewskimi tytułami. Było to dość zastanawiające. Mieszkańcy zajmowali się głównie handlem i drobnym rzemiosłem. Płodów rolnych w okolicy było mało, a chwilę po tym, jak Aik wszedł wraz z kompanką do miasta, na głównym rynku zebrała się drużyna dość silnie wyglądających kucy, która wyszła ze sprzętem górniczym z wioski.
-
W objęciach Nurgla [duosesja] [tymczasowo zamknięta z powodu braku odpisów graczy]
temat napisał nowy post w Kapi
Kolejny granat, szturmowcy zostali rozrzuceni, a dwaj leżeli bez górnej części ciała z jeszcze wirującymi mieczami na ziemi. Larthfil poderwał się, to samo uczynili jego towarzysze, korzystając z oszołomienia wroga. Niektórzy zaczęli walczyć z leżącymi żołnierzami imperatora, chwytając za swoje miecze, bądź biorąc broń poległych. Jeden podniósł ciężki bolter i wycelował. Broń zaczęła grać pieśń zwycięstwa i zemsty, rozszarpując kolejne ciała Space Marines. Kryzys został zażegnany w oddziale Larthfila. Dowódca rozejrzał się za pojazdem. W koło walało się mnóstwo wraków. Pojazdy jako pierwsze były brane jako cel dla ciężkiej artylerii Gwardii Imperialnej, która dosłownie zalewała pole bitwy. Z dalszych oględzin wynikało jednak, że w poczyniony przez drużynę Larthfila wyłom wlewają się żołnierze chaosu. Po bokach miał już sojuszników, którzy przystawali aby odetchnąć trochę, po czym rzucali się do dalszego szturmu. Okopy pomiędzy tym punktem, a miejscem, gdzie terminatorzy uczynili własny było oczyszczane. Wyglądało na to, że pierwsza linia obrony została zajęta. Nagle rozległ się ogromny huk, gdyż z nieba zaczęły spadać wielkie pociski. Bombardowanie orbitalne uderzyło w mury twierdzy. W chwilę potem na niebie zaroiło się od z każdą chwilą powiększających się świecących punktów. W kolejnych kapsułach spadali kolejni wojownicy, a z latających transporterów desantowany był ciężki sprzęt. Mimo tak silnego ostrzału ogień z twierdzy nie przestawał uderzać w siły Nurgl'a. Znaczna cześć wojska była niszczona już w powietrzu, bądź w trakcie rozładunku. Pole bitwy usiało się ogniem i wybuchami. Jednak bombardowanie orbitalne znacznie uszkodziło mury. Larthfil zobaczył kilka Land Riderów chaosu pędzących z pełną prędkością ku twierdzy. Przemknęły przez okopy, otwierając ogień do Gwardii Imperialnej. Za nimi jechały Rihno i Razorbcki, jeden z nich zatrzymał się całkiem blisko oddziału. Ogień wroga skupił się na czele uderzenia, dzięki czemu, okopy zostały chwilowo odciążone, choć nadal wszędzie sypały się pociski z bolterów czy karabinów laserowych. -
Ponystar Galactica [tymczasowo zamknięta z powodu braku odpisów graczy]
temat napisał nowy post w Kapi
- Hmm no cóż, szkoda, my czegoś takiego nie zaznaliśmy wszystko co nasze, służy nam wiernie i ja ufam swemu krążownikowi, wiem ,że nie otworzy ognia do mnie, to musiało być straszne przeżycie. Wiesz co, pomogę Ci, razem spróbujemy załatwić pomoc dla Twego ludu. Tak z ciekawości ile jest tych maszyn, czego byście potrzebowali, by je zniszczyć i czy macie jeszcze jakieś kolonie, czy miejsca, gdzie żyjecie na stałe? Kucyk mówiąc to wydawał się z jednej strony trochę przybity, ale w jego głosie byłą nadzieja. Po chwili statek dokonał skoku i wrócił do systemu, gdzie zatrzymała się "Rainbow Dash". -Jak wlecimy do hangaru, to zaprowadzę Cię do kajuty mojego przełożonego, może zgodzi się posłać Cię gdzieś wyżej ,żebyś mógł pogadać. Poza tym mam nadzieję ,ze przedstawisz mnie swoim kompanom, bo ich też jestem ciekaw. Własnie zapomniałem Cię uprzedzić, najprawdopodobniej znikniemy niedługo z tego spokojnego układu. Z mojego doświadczenia wynika, że nasz krążownik nigdy nie stoi w miejscu ,zawsze dostajemy ciężkie zadania, których nigdy nie brakuje, więc możemy się spodziewać niedługo kolejnej batalii. Ciekawi mnie ,czy Ciebie gdzieś przydzielą, czy zamkną w więzieniu na okres bitwy. -
Średniowieczna Equestria [multisesja][tymczasowo zamknięta z powodu braku odpisów graczy]
temat napisał nowy post w Kapi
Tresure, Aiderose i Harmony przedzierali się przez zarośla. Droga byłą już raz wydeptana, dlatego szła szybciej. Przeszli tak jak poprzednio obok zniszczonych drzew. W promieniach słońca z boku coś mieniło się w świetle, jakby fale na wodzie, lekko na bok od szlaku, którym szli. W końcu ogier dostrzegł inny błyski pośród drzew. Wiedział ,że najprawdopodobniej jest to Indis, bo mało rzeczy na świecie promieniuje takim rodzajem światła. Wszyscy troje wyszli na polanę ,akurat, gdy Clover i Onyksis szykowali się do wyruszenia. Cały las zaczął nabierać wspaniałych barw, przeistaczając się ze strasznego miejsca bitwy na usiany kolorami i pięknem zagajnik. Oczom kucy ukazały się kolorowe kwiaty, które w nocy emanowały odcieniami szarości, teraz prezentowały iście tęczową gamę. Gwiazda Celestii z każdą chwilą podnosiła się co raz wyżej. Sacrum i Angel postanowiły zrobić sobie przerwę. Ta pierwsza widziała Melliona, a raczej wyraźnie go czuła w pobliżu, jednak gdy usiadły zapach ulotnił się. Możliwe, ze natrętny ogier wreszcie dał im spokój. Gdy Angel usiadła Sacrum przeleciała okolicę wzrokiem odkryła trochę mchu leczniczego na pniach okolicznych drzew. Na takie małe dolegliwości wywar z niego powinien nadać się idealnie. Półsmoczyca wstała, aby go zebrać, jednak gdy podeszła do drzewa, zauważyła, że kilka kroków dalej las się kończy, podeszłą trochę i zobaczyła piaszczystą drogę, a na niej nie tak już świeże duże ślady łap prowadzące na północ. Mellion leciał za kocicą, odzywał się do niej, choć ta nie chciała z nim rozmawiać. Zastanawiał czemu tak się zachowuje, gdy nagle ta znikła w krzakach. Pegaz zbliżył się i sprawdził, nie zauważył Dali. Trochę zbity z tropu zdał sobie sprawę ,że zgubił kocice.