Skocz do zawartości

kapi

Brony
  • Zawartość

    895
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez kapi

  1. kapi

    Ogłoszenia

    Uwaga Atlantis poszukuje kompanów chętnych do zagrania w Pony Dead Space'a, jeśli ktoś z Was to czytających miałby ochotę to zgłoście się do mnie, lub do Niego na PW, albo po prostu w zapisach
  2. Wiktor szedł za Yellowem, wchodząc do kolejnych jaskiń. Gdy zółty ogier usłyszał o pomyśle, zastanowił się przez chwilę i odpowiedział. - Mogę się mylić, ale ten pomysł ma wiele wad i jest ciężki w realizacji, nie wiem także czy zawracać nim teraz Shadow głowę, skoro za godzinę będzie narada, ale jeśli takie Twe życzenie mogę spróbować doprowadzić do Waszej przedterminowej rozmowy.- zakończył nie zwalniając kroku ogier. Głęboko pod Canterlotem w głębiach jaskiń w skrzydle magii Atlantis toczył rozmowę z Nickiem. Blue przytulała go i głaskała, martwiła się ,czy nie przemęczył się zanadto. Wielki golem stał nieruchomo w oczekiwaniu na komendy. Rebon narysował krąg transmutacyjny. Po raz pierwszy korzystał z alchemii jako człowiek, nie wiedział jak to wszystko pójdzie, choć nadzieją napawało bardzo dobre otoczenie i stosunkowa łatwość zaklęcia. Rozpoczął przemianę. Grudka ziemi powoli uniosła się nieznacznie i zaczęła znikać otoczona białymi, szybko poruszającymi się w okół niej małymi, podłużnymi cząsteczkami energii. Po chwili na miejscu ziemi pojawiła się mała cząstka węgla. Transmutacja pochłonęła sporą część materiału użytego na początek, dlatego też węgla było ok 10% masy początkowej użytej ziemi. Blue gdy tylko usłyszała prośbę Atlantisa podniosła się z podłogi i ruszyła, by przynieść Mu koc, wcześniej całując go delikatnie w policzek. - Już Ci niosę, musisz być wykończony, wiem gdzie są za chwilę...- tu niespodziewanie urwała swą i krzyknęła z przerażenia, wszycy momentalnie odwrucili głowy w kierunku wyjścia z komnaty, gdzie zmierzała klacz. Blue odskoczyła osłupiała od postaci, która pojawiła się bezszelestnie i przez nikogo niezauważona. Kuc był odziany w długi czarny płaszcz i frak, który kontrastował z Jego śnieżnobiałym umaszczeniem. Nie widzieli tej postaci od długiego czasu, był to Masked Head, jak zwykle nie pokazujący twarzy i tajemniczy, ten sam, którego odejście widzieli niedawno i z którym się rozstali, być może nawet licząc na nie ujrzenie Go ponownie...
  3. Aik podleciał w pobliże okna i przycupnął, ale tak, by pozostać niezauważonym. Usłyszał rozmowę najprawdopodobniej tutejszego władcy i jakiegoś strażnika. - No cóż w tej dziwnej sytuacji nie możemy pozostać bezczynni. - Ale panie, droga jest długa, a przecież pozbawienie miasta straży, może być niebezpieczne. - Tak, ale ta sprawa jest priorytetowa, a poza tym na granicy ostatnio było spokojnie, trzeba zaryzykować, zatem wykonacie ten rozkaz, poczekajcie na świt i tyleż macie czasu na przygotowanie się do drogi. Wraz z pierwszymi promieniami Celestiańskiej gwiazdy macie wyruszyć do Kryształowego Imperium. Mam złe przeczucia co do tego. Aik usłyszał dźwięk odsuwanego krzesła i otwieranych drzwi, a potem ujrzał przywódcę miasta, który wyszedł z budynku i skierował się do swego domu. Dovakiin nie dostrzegł jednak aby kuc niósł księgę.
  4. - Hmmm... zbadaj to Strar- zwrócił się do jednego z policjantów ich szef. - Tak z ciekawości gdzie zdobyłaś doświadczenie panno Fire?
  5. - Uspokój się, ja po prostu kombinuję, bo jakoś żaden twój plan nie ma szans powodzenia, jak chcesz możesz sama iść i udawać księżniczkę!- Blue też powoli zaczęła tracić spokój.
  6. Po chwili trunek się skończył, a jakimś cudem żaden kucyk nie gadał o strasznym, mrocznym i przeklętym artefakcie zła, który samym swym dźwiękiem budził grozę.
  7. Klacz przycisnęła jakiś przycisk na pilocie i kajdany otworzyły się z sykiem, po czym opadły na podłogę. - Tak oczywiście swojego gruchota możesz zobaczyć, a bierz ze swoich kogo chcesz, pod warunkiem ,że oczywiście pomyślnie przejdą rozmowę wstępną. Coś jeszcze?
  8. Kuc poruszał się żwawo, po chwili wyszedł z domu i rozglądając się na boki wszedł do całkiem dużego, choć niskiego budynku. Z wyglądu przypominał siedzibę straży. Aik poczekał pewien czas, ale niestety ogier nie pojawiał się, a minuty leciały...
  9. - Hej spokojnie, ja tylko chcę uniknąć wykrycia, na prawdę nie znasz jakiś tajnych przejść, czy czegoś takiego?
  10. Fire jeździła kopytem po całym ciele już myślała, że rzeczywiście nic nie znalazła, gdy nagle na plecach od strony okna znalazła jakiś dziwny twardy punkt pod piżamą. Tkanina była lekko przerwana, klacz uchyliła ją i dostrzegła bardzo małą... strzałkę, do końca sama nie wiedziała co to jest. Na końcu miała lotki, a średnica wynosiła ok 4mm. była wbita w skórę, która lekko pobladła dookoła, co ciekawe to coś było prawie tego samego koloru ,co skóra matki Blue, nic dziwnego, że taki mały i jednolicie kolorowy przedmiot skrył się pod piżamą przed wzrokiem policjantów, przy do tej pory nieszczegółowych oględzinach.
  11. - Przykro mi, ale równie dobrze możemy od razu się poddać i wrócić do więzienia, nie wiem dlaczego mieliby zrezygnować z pojmania jakiejś księżniczki, nie mówiąc zupełnie o tym ,że w tej dziwnej postaci nie wyglądasz jak księżniczka. Tymczasem w podziemiach... - Hmmmm... kto wydał rozkaz udania się na zewnątrz celem poszukiwania? Albo chociaż czyją masz zgodę?
  12. Sym nie chcę nic mówić, ale powiem, w tej chwili zaingerowałaś znacząco w historię, an którą ja miałem kompletnie inną wizję i oile ja nie mam włądzy nad czynami gracza, tak gracz nie ma władzy nad światem i o ile staram się dostosowywać, to jednak zmiany, które wprowadziłaś są zbyt znacznie, zwłaszcza dla sesji kryminalnych. Nic się nie stało ,ale musimy cofnąć tą sytuację, bo zbytnio zaingerowałaś w fabułę, nie mówię, że nie można próbować od czasu do czasu, ale to niestety było zbyt przesadzone, ale pamiętaj wszystko jest ok i nic się nie stało. Fire podeszłą do ciała, rzeczywiście było na pierwszy rzut oka pozbawione czegokolwiek. Ubrana w białą piżamę, martwa klacz wydawała się być całkowicie normalna, choć nieżywa.
  13. Mellion i tajemnicza klacz stali w lesie, przy czym ten pierwszy aż palił się do dalszego biegu. Tymczasem na innej polanie Clover i Tresure o mało nie przewrócili się gdy ptak Melliona przemówił. Przyłożył swe ciepłe pióra do rany, ale poza tą miłą temperaturą ogier nic nie poczuł. Olo splunął pogardliwie na przeciwnika, który zdążył zasłonić się puklerzem przed pociskiem. - Dobrze, wybrałeś zatem tą mniej przyjemną opcję, ale wyrzucając z siebie tyle gniewnych słów potwierdziłeś tylko moje przekonanie o was Equestriańczykach, jako o barbarzyńcach. Chociaż jedna z was się do czegoś przyda, a resztę można zatem bezkarnie wytłuc.- to mówiąc uśmiechnął się nieznacznie. Zapłacisz za zabrudzenie mi mojej tarczy. Powolne ruchy buzdyganu w jednej chwili przyśpieszyły i metal błysnął bladym księżycowym światłem. Ciężkie kulopodobne zakończenie broni spadło z olbrzymią mocą, z zamiarem pogruchotania kości. Olo nie był pierwszym lepszym wsiowym kucem i cały czas był przygotowany na uderzenie, zwłaszcza po opluciu, ale jednak szybkość i precyzja ciosu zaskoczyła nawet Jego. Szybko rzucił się w tył, poczół na klatce podmuch powietrza, gdy broń chybiła o jakiś centymetr. Przez pierwsze kilka chwil miał problemy z utrzymaniem równowagi i już widział swój koniec, bo Trihoofeńczyk zbierał się do szybkiego doskoku, ale wtedy do ich uszu doszła wypowiedź Onyksisa. Wróg momentalnie odskoczył w bok i obrócił się dostrzegając nowe zagrożenie. -No, no, no kogo my tu mamy? Szybko wstałeś Equestriański prostaku, tak samo szybko padniesz, ta noc nie jest dla Ciebie, przykro mi...
  14. Przed wyjściem na powierzchnię sytuacja nagle oziębła przez nieuwagę jednego ze strażników, który akurat wstrzelił się w drażliwy temat i to podwójnie, bo nie dość, że magia to jeszcze rzeczy Grma. Yellow stał trochę zmieszany i zawstydzony, aż nie podszedł do niego Wiktor. - Eeeeeeee... a oczywiście, nie wiem czy Shadow będzie miała teraz czas, najprawdopodobniej zbiera teraz wszystkich dowódców na naradę. Zawsze możesz jej przedstawić swe pomysły właśnie na niej, ale wydaję mi się, że nasze odkrycie jest dość ważne, spróbuję ją znaleźć. Co do zaklęcia kasowania pamięci, jest ono trudne, zwłaszcza na bardziej inteligentnych kucach, ale znam takowe.- Żółty ogier nie zdążył skończyć swej wypowiedzi, gdy już zaczął iść szybkim krokiem w głąb jaskiń, był lekko spięty, może właśnie sobie uświadomił co ich czeka, a może zaniepokoił się sytuacją z Grimem, wyglądał również na bardzo zamyślonego. Po pewnym czasie i mnóstwie korytarzy dotarli do pierwszej kryształowej jaskini, która była oświetlona przyjemnym magicznym światłem, dającym swego rodzaju nadzieję. Yellow rozejrzał się i ruszył pewnym krokiem dalej, najprawdopodobniej prowadząc wszystkich do głównej groty. Tymczasem o wiele, wiele niżej w jednym z magicznych sal Atlantis, Nick i Rebon dyskutowali. Reszta się temu przysłuchiwała. Jednak jedna klacz budziła pewne podejrzenia. Była nią Blue, która stała zapatrzona w swego ukochanego i bez reszty w tym pochłonięta. Jej oczy błyszczały, a źrenice rozszerzyły się. Ewidentnie byłą zafascynowana, zaciekawiona i zauroczona, nie wiadomo czy samą wiedzą, czy osobą "wykładowcy magii". W końcu otrząsnęła się z transu, przybliżyła się nieznacznie i delikatnie jak wiosenny, ciepły wietrzyk powiedziała: - A jakim cudem udało Ci się opanować przyzywanie i utrzymywanie tak wielu przedmiotów na raz, skoro proponujesz nam wszystko czego nam potrzeba, w prawdzie się na tym nie znam, ale słyszałam ,że to bardzo trudne. Niestety jej pytanie trafiło w próżnie. Atlantis bowiem zdążył już pogrążyć się w informacjach z kuli. Jego róg rozbłysnął, a całe ciało lekko zaczeło się unosić, poruszane delikatnymi wiatrami magicznej energii. Ogier wiedział ,ze wszyscy na Niego patrzą i, że nie może zawieść, zwłaszcza Blue. Teraz musiało się udać, po prostu musiało. Proces się rozpoczął. Blue cofnęła się z lekkim przerażeniem, gdy Atlantis otworzył swe świecące oczy, a z kryształów w sali zaczęła się dobywać ciemno niebieska energia. Po chwili wszystko zaczęło krążyć i latać przybierając nieregularne kształty i jaśniejąc z każdą sekundą. Róg ogiera rozbłysł jeszcze bardziej i z tej ogólnej dziwnej masy zaczęły odrywać się kawałki materiału, który był formowany w poszczególne podzespoły. Powstawał szkielet główny golema. Jego konstrukcja nośna, zapewniająca stabilność. Potem z niebieskiej energii Atlantis zaczął formować cienkie, powyginane rurki, którymi miało być dostarczone zasilanie. Każda z nich wlatywała w ściśle ustalone miejsce. Z dużego kawałka energii został utworzony mózg maszyny, oparty na magicznych algorytmach i przekaźniku fal mózgowych, poszczególne jego podzespoły odpowiedzialne za przekierowanie rozkazu na odpowiednie siłowniki magiczne też były montowane. Przyszła pora na dozbrojenie. Następne porcje formowały się w płyty pancerne, z wbudowanymi generatorami pola magicznego, po czym przyłączały się w odpowiednie miejsca. Została mniej więcej połowa energii magicznej krążąca po sali. Atlantisa czekał jeden z trudniejszych elementów produkcji, a mianowicie utworzenie rdzenia energetycznego, czyli źródła mocy golema. Skupił się, a Jego róg rozpromienił się prawie oślepiającym blaskiem. Całą ta masa energii zaczęła się formować w wielki kryształ energetyczny, który po chwili okrzepł i wleciał do środka golema. Kula zaczęła sprawdzać poszczególne podzespoły i kompatybilność konstrukcji. Atlantis stresował się jak nigdy, zwykle tutaj pojawiały się błędy, jeśli ten proces zakończy się powodzeniem Jego twór będzie gotowy, jeśli nie... wolał nie myśleć o tym co mogła by sobie pomyśleć Blue. Nagle poczuł przypływ niewypowiedzianej ulgi, gdy cała przestrzeń, w której znajdował się Jego umysł zabłysła na zielono, po czym zniknęła. Ogier obudził się półprzytomny na podłodze wzdychając ciężko. Nie przypuszczał ,ze to zaklęcie może być takie ciężkie, czuł że udało Mu się tylko ze względu na warunki tu panujące, a przede wszystkim kryształy, które dostarczyły takiej ilości mocy magicznej, sam miałby problem z samym wytworzeniem jej, a co dopiero utrzymaniem, na którym teraz był skupiony i które Go wykończyło. Po chwili obraz się wyostrzył, a oczom ogiera ukazał się w pełni sprawny golem, wyglądał wprost podręcznikowo i zdawał się być gotowy do zadań, które go czekają. Po chwili dało się słyszeć: - Włączanie systemu odbioru danych... włączenie systemu mobilności... włączenie systemu koordynacji działań... włączenie systemu priorytetów... włączanie systemu monitoringu zasilania... włączanie systemu stabilizacji i optymalizacji...włączanie systemów ochrony bojowej...- po wypowiedzeniu ostatniego robotycznym głosem w okół całego golema utworzyła się lekko pulsująca niebieskim światłem, prawie przezroczysta tarcza z małych sześciokątów. Atlantis czuł dumę, wielką dumę ze swego dzieła i czuł... ciepło, takie miłe ciepło, dopiero po chwili dotarło do Niego, że Jego ukochana właśnie podbiegła i przytula Go czule, głaszcząc po głowie. - To... to jest po prostu wspaniałe, ale czy nic Ci nie jest?- końcówka wypowiedzi klaczy lekko zdziwiła ogiera, ale po chwili zrozumiał wszystko. Oto leżał teraz na podłodze, gdyż upadł ze zmęczenia i tylko Jego głowa byłą nieznacznie podniesiona, a oczy pełne szczęścia ze swego dzieła. Rebon chciał się zabrać za przemianę ziemi w węgiel, ale zjawiskowe wytworzenie golema tak pochłonęło Jego myśli, że zapomniał na chwilę co w ogule robi i zapatrzył się na niebieską masę, teraz gdy golem stał uświadomił sobie, że przerwał czynności, które chciał zrobić.
  15. - Jeśli tak... to choć - powiedział krótko policjant i wyszedł. Fire podążała za nim przez mroczne ulice białego miasta. W końcu dotarli do obstawionego przez policje domu mamy Blue. Weszli do środka kamienicy, w której się ona znajdowała. Na piątym piętrze znajdowało się mieszkanie martwej klaczy. Fire znała je dobrze. Weszli do pokoju, w którym jeszcze ogień palił się w kominku, wszystkie meble wyglądały nad wyraz porządnie i zadbanie. Małe przytulne mieszkanko jednym słowem. Policja już pracowała, oglądała wszystko, tak samo jak ciało zmarłej. Przez otwarte okno, w pobliżu którego leżało ciało, wlatywało zimne nocne powietrze targając ogniem w kominku. Do policjanta i Fire podszedł inny funkcjonariusz. - Witam, nie zanotowaliśmy żadnych śladów włamania, na pierwszy rzut oka też niczego nie brakuje, będzie trzeba przesłuchać rodzinę i okolicznych mieszkańców, czy czegoś nie widzieli, ale puki co chyba wygląda to na zwykłą śmierć, bez niczyjej pomocy. Co prawda córka mówiła, że to niemożliwe, bo klacz była zdrowa jak ryba i dopiero co po magicznych badaniach, ale różne rzeczy się dzieją, a poza tym...- tu urwał - a kto to szefie? - To jest pewien kucyk, który może być nam pomocny, podobno ma przeszkolenie w badaniu sprawy i brał już udział w kilku takich. Ktoś jak Ona może się nam przydać, bo nie mamy doświadczenia z tajemniczymi zgonami, a zatem proszę się tu rozejrzeć panno Fire.- policjant lekko popchnął klacz w kierunku zwłok jeszcze niedawno żywej i pełnej wigoru miłej mamy swej najbliższej przjaciułki. Policjanci lekko się rozstąpili i zajęli się oglądaniem innych przedmiotów szukając śladów.
  16. Klacz podrapała się po głowie i zrobiła minę, jakby nic nie kapowała... - Nie pogardzę wyjaśnieniem- po czym uśmiechnęła się przyjaźnie.
  17. - Ech to nie jest raczej najlepszy pomysł, a brała już kiedyś Pani udział w dochodzeniu czy czymś takim, bo nie mamy raczej w zwyczaju wpuszczać amatorów, ze względów bezpieczeństwa, jeśli ma Pni jakieś przeszkolenie to zapraszam ze mną ,ale bez tego, to chyba będę musiał odmówić, chyba, że będzie jakiś konkretny i ważny powód.- powiedział ogier bez urazy w głosie, najwyraźniej doceniał chęć pomocy przyjaciółce i dobru sprawy, ale wiedział także, że niedoświadczona osoba może wiele zepsuć niszcząc niechcący jakiś dowód.
  18. Podczas gdy Ruby i Moonlight rozmawiały o ewentualnym powrocie, nagle na stole położył kopyto pewien interesujący kuc. Cały był odziany w czarną zbroję ćwierćpłytową, a cały ewentualny oręż zakrywała peleryna o tej samej barwie. Całość była akcentowana ciemną zielenią, analogiczną do koloru umaszczenia ogiera. Jego oczy były spokojne, opanowane, ale takze tajemnicze, nieustępliwe i budzące wewnętrzny niepokój, mówiący o potędze tego kuca ziemnego. - Witam, czy to Wy jesteście członkami drużyny, która została parę dni temu sformowana w okolicach Ponyville, przez Księcia?- powiedział głosem grubym, przytłaczającym, budzącym respekt, ale nie nieprzyjemnym. Tymczasem na powierzchni Termal i MT spacerowali spokojnie przez ulice Canterlotu. Wszystko wydawało się iść zgodnie z planem, a punkty orientacyjne zgadzały się z opisanymi przez kuca. Weszli na główny plac. Znajdowała się przy nim biblioteka i wiele innych znamienitych budynków, ale wszystkie były przytłaczane przez Wielki Teatr Canterlocki ze wspaniałą kryształową kopułą, złotymi zdobieniami i misternym wykończeniem w białym marmurze. To tu spotykała się śmietanka towarzyska obserwując najdostojniejsze i najwspanialsze spektakle w całej Equestrii. Minęli te obiekty z otwartymi ustami i poszli w lewo. Po chwili, głównym traktem dotarli do głównej bramy do górnego miasta. Było przy niej wielu strażników, którzy głównie obserwowali obszar poza nią, czyli podzamcza. Każdy kucyk, który wchodził był zatrzymywany, raczej przy wyjściu przepuszczano bez pytań, ale tak czy siak przyglądano się bacznie przybyszom. Mieli do wyboru iść jak gdyby nigdy nic, albo spróbować jakoś zmniejszyć jeszcze zagrożenie wykrycia.
  19. Kuc popatrzył na księgę, wiodąc za wzrokiem ptaka, powoli rozluźnił się i zaczął do niej przybliżać. Podniósł kopytem i zaczął wertować, kartki, a jego mina zmieniała się z każdą chwilą, po kilku sekundach zamknął ją z lekkim hukiem, po czym włożył do juków i podszedł do drzwi najprawdopodobniej z zamiarem wyjścia z domu.
  20. Dark przysłuchała się opowiadaniom i rozmowom. Niektórzy śpiewali znane pieśni inni gaworzyli o jakiś odległych krainach, inni o potworach, które rzekomo pokonali, jednak nikt nic nie mówił o Mrocznym Kle.
  21. - No cóż, możesz być nawet i przydatny, ale najpierw co w twoim znaczeniu oznacza "wypuszczony na wolność"?- Powiedziała klacz już bardziej miło i przyjaźnie, choć nadal groźnie. Kompletny brak przejęcia się sprawą cylonów i obojętność, a także stoicki spokój rozmówczyni wzbudziły zainteresowanie Dana.
  22. - W jakim celu się tam udajesz?- z ciemności zapaliło się blade światło, oświetlając magica, ale w ten sposób, że drugiego ogiera nie było widać, najprawdopodobniej dochodziło z rogu i tworzyło nierozchodzący się na boki strumień bladej poświaty. Tymczasem w karczmie w pokoju gościnnym Blue zdziwiła się gdy Pokemona założyła na Nią płaszcz, ale było to niczym w poruwnaniu z przerażeniem, gdy ujrzała postać alter ego. - AAAAAAAAAAAA, kim ty jesteś, co, jak, gdzie???!!!
  23. Clover zajęła się Tresurem. Rana wyglądała ohydnie i klacz zastanawiała się jakim cudem ten ogier jeszcze stoi na nogach i nie jęczy z bólu, nie widziała jeszcze kogoś, kto by tyle wytrzymał. Chciało jej się wymiotować na widok cieknącej krwi i połamanych, wystających kości całych w ziemi i mchu, zaczęła oczyszczać zmiażdżone mięso. Tresure wiedział, że Clover stara się jak może, ale ból przy dotyku był ogromny. Jego kości się ruszały, a adrenalina opuściła kuca, tak samo jak moc Celestii. Ogier po prostu po chwili upadł na ziemię i choć czuł się znacznie lepiej pod opieką klaczy niż otoczony przez wrogów, to jednak ból dalej był straszny. Clover widziała cierpienie na twarzy ogiera, który nagle jakby opadł z sił, oczyściła wodą starannie ranę, a potem korzystając z odpowiednich ziół ze swej apteczki i bandaży zaczęła opatrywać starannie rannego. Po chwili opatrunek był gotowy, trzymał się, a klacz poczuła zadowolenie, że trudne warunki i obrzydzenie nie przeszkodziły jej w dobrym wykonaniu swej części zadania. Przeciwnik Ola wydawał się pewny i powoli podchodził do wroga. Buzdygan lśnił się w świetle księżyca błyskając złowrogo. Puklerz unosił się z lekka gotowy w każdej chwili odparować atak. Jego groźne oczy świeciły rządzą mordu. - I ty myślisz, że ze mną wygrasz, na prawdę? Zabiłem już więcej kucy niż sądzisz i jestem lepiej uzbrojony. Trzeba było się poddać, gdy mogłeś, trzeba było ratować życie. Wiele kucy by teraz zaczęło Cię obrażać, może i jesteś głupi, a może nie wiedziałeś na kogo się porywasz, niestety już za późno na odwrót, ale mam dla Ciebie propozycję. Widać, że znasz się na tym co robisz, a twoja postawa zdradza duszę wojownika. Powiem tak mam jedną propozycję, dobrze zastanów się co odpowiesz, bo drugiej szansy nie będzie. Przyłącz się do nas, a daruję Ci życie, co ty na to, jeśli nie to raczej możesz się żegnać z życiem, no chyba, żeś na prawdę jesteś tak wspaniałym wojownikiem, że sam mnie tu powalisz. Kuc zaczął lekko machać buzdyganem, aby łatwiej było wyprowadzić potężny, a zarazem szybki cios. Olo usłyszał słowa wroga, ale dostrzegł takzę zmianę, która zaszła w otoczeniu. Oto ciało Onyksisa zaczęło pulsować mroczną, czarną energią, nieznanego pochodzenia. Onyksis poczuł wewnętrzną moc i zaszarżował z pełną mocą. Moc go rozpierała, jego pancerz przeistoczył się momentalnie w czarny, mroczny i kolczasty, a mantykora stałą się ciemna jak noc, tracąc cielesną formę i stając się czymś na kształt energii. Uśmiech znikła z twarzy wroga, a w oczy wstąpił strach. Onyksis ruszył z pełną mocą, na oszołomionego wroga. Noc za nim mknęła, pochłaniając wszystko w ciemność, ostrze czarnej kopii mknęło do celu otoczone czarną poświatą. Trihoofeńczyk skulił się i nawet nie poruszył z miejsca, gdy morderczy cios spadł na niego, przeszywając tkanki, łamiąc kości i zwalając go z mantykory. Powietrze przeszył świst i ryk bólu przeciwnika, krew trysnęła na wszystkie strony, a martwe, podziurawione ciało wroga upadło na ziemię zniekształcone, a w okół niego powstawała kałuża krwi. Po chwili w okolicach rany pojawiła się czarna energia, która powoli trawiła tkanki i rozkładała je, pozostawiając same kości. Po kilku sekundach równierz i one zaczęły zmieniać się w proch, jednak przeciwnik cały czas wył. Gdy cała materia zniknęła w miejscu śmierci pojawiła się mroczna, ciemna i kolczasta klatka, a w niej mała, niebieska poświata o kształtach Trihoofeńczyka, która kuliła się w męczarniach, gdy rozmaite ostrza przebijały ją, a ona nie umierała, nie mogła. Dusza tego kuca nie zniknęła została zamknięta w pułapce i cierpiała, natomiast Onyksis poczuł przypływ energii. - Daj mi więcej dusz, a ja sprawię, że będziesz mocniejszy, niepokonany, pamiętasz badania wykazały ,ze jest to bardzo dobra, choć nie jedyna metoda, z taką ilością mocy opanujemy zaklęcia czasu i będziemy nieśmiertelni! Po chwili wszystko stało się czarne, a Onyksis poczuł ból. Otworzył oczy i zaczerpnął powietrza w płuca, które zapłonęły ogniem. Zobaczył polanę i poczuł mech pod swym obolałym ciałem. Przed nim w odległości około 10 metrów stał jakiś Trihoofeńczyk, a dalej chyba, czy to możliwe Olo, rozejrzał się, nie było także Clover, do jego mózgu zaczęły napływać straszne wizje tego co mogło się stać z klaczą, gdy zaczał sobie przypominać wszystko z przed swego omdlenia i patrzył na wrogiego ogiera całego ochlapanego krwią. Mellion skakał z drzewa na drzewo, przelatywał pomiędzy gałęziami, spieszył się, wiedział ,że Olo go potrzebuje, dostrzegł w oddali polanę, przyśpieszył i wpadł na nią w pędzie, ale zamiast Ola zastał dziwną postać w czarnym ubraniu i kapturze, który zakrywał tajemniczą twarz. Widać było tylko czerwone oko, które nie wyglądało całkiem naturalnie i napawało lekkim lękiem. Postać siedziała przy ognisku i jadła posiłek, zauważyła przybysza. (Panie i Panowie proszę powitać nowego uczestnika sesji Pandę Hippisa, życzę Wam miłej gry).
  24. Tak na wszelki wypadek ogłaszam ,że w moim poddziale RPGowym na forum pojawił się nowy wątek, który dotyczy także graczy z tych sesji tutaj. Tak w ogóle to nie wiem czy to mówiłem, ale byłbym wdzięczny gdybyście śledzili też tamte ogłoszenia, bo po prostu mogę zapomnieć o czymś tutaj napisać. To takie dwie chwilowo najważniejsze informacje, dziękuję Wam za udział w sesjach i miłej dalszej gry życzę.
  25. kapi

    Ogłoszenia

    Ogłaszam powstanie nowego tematu: Aleja zasłużonych, jak będziecie chcieli to zajrzyjcie
×
×
  • Utwórz nowe...