Skocz do zawartości

kapi

Brony
  • Zawartość

    895
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez kapi

  1. kapi

    Equestria w Ogniu

    Cieszy mnie taki odzew z Waszej strony. Świat osadzony w realiach późnego średniowiecza, jedna nacja będzie posiadała broń palną, ale tak poza tym brak prochu. Oczywiście potężna magia i inne stwory. Dla zainteresowanych powstały już dwie mapki świata, jakby ktoś chciał się zorientować w sytuacji. (chętnych proszę o powiadomienie). Co do dalszych prac to ukończona jest zbrojownia, a historia Equestrii ma już (chyba bo nie pamiętam) ponad 300 lat z przewidzianych 500. Później mam zamiar zrobić dodatki opisujące podobnie historię każdego kraju, ale to zajęcie na lata.
  2. kapi

    Ogłoszenia

    Ok informuję, że przeczytałem Silent Pinyville, nie wiem czy następne części także przeczytam, ale ta jest przewertowana, plus znam również Study of the Mind Delive (pisane z głowy i nie sprawdzane z oryginałem, więc w tej nazwie mogą pojawić się błędy językowe i ortograficzne, ale chyba każdy rozumie o co mi chodzi)
  3. Witam wszystkich. Ten temat powstaje, gdyż od pewnego czasu pracuje nad nowym autorskim systemem RPG. Nie wiem kiedy go skończę, ale jest już całkiem sporo zrobione. Jak skończę historię Equestrii to zamierzam rozpocząć multisesję albo tutaj, albo w dziale Celestii, albo jeszcze gdzie indziej. Ten temat powstaje gdyż może zechcecie się czegoś dowiedzieć itp. itd. zatem tutaj będą się pojawiać ogłoszenia w tej sprawie. Aktualnie nic tu nie zamieszczam, ale jeśli ktoś by chciał o coś w tym temacie zapytać, zobaczyć co już powstało, to śmiało piszcie
  4. Shadow szybko spojrzała na Atlantisa, a jej oczy zaświeciły się lodowym błyskiem. - Godzina, no cóż dochodzi 19:00, co do miejsca do kontynuacji, to niech Yellow Cię zabierze do skrzydła magicznego. Wyrażenie "złe pomysły" miało znaczyć, że Twoje pomysły są złe, a raczej konkretnie te pierwsze z nich. Były nieprzemyślane, ale to jeszcze nie najgorsze, chyba po prostu nie doceniasz naszych przeciwników, nie wiem czy jesteś zawodowym magiem bojowym po wieloletniej służbie wojskowej, ale stajemy teraz na przeciwko takich kucy po stronie wroga. Nie docenianie ich siły sprowadzi niechybnie katastrofę na nas wszystkich. Może i uważasz siebie za niezwykle zdolnego i nie przeczę, nawet może tak być, nie widziałam na co Cię stać, a im więcej potrafisz tym lepiej, ale chyba przeoczyłeś jedno. Tych doświadczonych wrogów będzie ponad 250, a Ty jesteś jeden, plus ok 70 magów na różnym poziomie z pośród kucy, którzy znajdują się w naszym Canterlockim oddziale. Siły wyglądają beznadziejnie pod tym względem, a Ty chciałeś się z nimi tak po prostu bić, twierdząc, że jakieś machinki zatrzymają całą armię. To po prostu głupie. Shadow powiedziała wszystko nie tak jak można by się było spodziewać, w takich sytuacjach głosem wywyższającym się i dobitnym, ale przeraźliwie obojętnym i beznamiętnym. Chłód bił od każdego wyrazu, który pozbawiony emocji trafiał do uszu wszystkich zebranych. Klacz najwyraźniej nie miała pretensji do Atlantisa, że aż tak ignorował przeciwnika, po prostu wyrażała swoje zdanie, ajk by to była ocena jakości herbaty zaparzonej przez młodszą siostrę. Teraz Shadow zwróciła się w stronę Sandstorm. - Co do zjazdów ludności to nie odbywają się jakieś specjalne w tym mieście. W całej Equestrii raczej panuje zakaz opuszczania miejsca swego zamieszkania bez powiadomienia władz. Jednak ludność mieszkająca tutaj, zwłaszcza w dzielnicy handlowej, czy biedniejszych obrzeżach miasta absolutnie wystarcza naszym specjalistom do przemycania potrzebnych towarów i osób, bez zwracania uwagi wroga. Zbyt długo ukrywamy się, by nie nabrać w tym wprawy, jeśli chodzi o niezauważalność, to z nią problemów nie mamy, więc nie potrzebny nam zjazd ludności by coś skrycie zorganizować. Zauważcie, że znajdujemy się centralnie pod miastem w jaskiniach o olbrzymiej powierzchni, która została bardzo dobrze wyposażona i to pod nosem naszych wrogów, osiągnęliśmy to przez wielkie poświęcenie i ciężką pracę, ale nauczyło to wszystkich jak działać w ukryciu. Klacz zwróciła się do Wiktora. - Yellow Ci pokarze i życzę udanego zwiadu, postaraj się tylko nie dać się złapać. Przyszła pora na odpowiedź Grimowi, przywódczyni zwróciła się wiec do Niego. - Co do Pana towarzyszki to zajęcia będzie w bród poza walką. Nie licząc opatrywania rannych i działania jako łącznicy pomiędzy oddziałami to przypominam, że raczej w najlepszym wypadku nasz plan zakłada opuszczenie Canterlot na stałe. Średnio mi się podoba, by wszystkie zgromadzone tu zapasy wpadły w ręce wroga po naszej akcji, dlatego potrzeba specjalnych jednostek do transportu zaopatrzenia i ewentualnie do zniszczenia tego, czego nie uda się zabrać- powiedziała lodowatym głosem Shadow. - A zatem widzimy się na naradzie, chciała Pani ze mną porozmawiać, słucham zatem- Czarna klacz zwróciła się do Sandstorm, po czym weszła do swojego gabinetu pokazując, ze zaprasza tam swoją rozmówczynie. Yellow z miną trochę zbitą, w końcu był magiem, a nie kierownikiem wycieczek wycedził do obecnych - To gdzie chcecie się udać najpierw.- starał się zachować spokój, ale nie udawało mu się i niektóre słowa płonęły ogniem, na prawdę nie lubił oprowadzać gości po włościach rebelii i od dziecka nie lubił niańczenia innych, wolał studiować magię, a tu taki klops, ale rozkaz to rozkaz więc musiał go wypełnić. Starał się zachowywać resztki przyzwoitości, ale widać było ,ze jeśli ktoś chciał doprowadzić go do wybuchu furii to teraz jest idealny moment. Na dźwięk słowa "Czarnoksiężnik z Everfree" strażnicy uśmiechnęli się pobłażliwie i z pogardą. - No cóż w takim razie panie o wielki i potężny witamy w Canterlot, może życzyłby pan sobie czerwony dywan, fanfary i audiencję u Jej Królewskiej Mości? - powiedział ewidentnie szyderczym głosem strażnik, jednak przesuwając się na bok i parodiując ukłon, tak czy siak droga do miasta stanęła otworem przed Maskedem.
  5. Książka otworzyła się, a z jej środka dobył się tuman kurzu i pyłu. Dark Blood przeglądała kolejne strony i czytała. A to magiczny róg, a to jakieś świecące kryształy, oczywiście kryształowego serca też nie zabrakło, był o nim oddzielny rozdział, jednak wiedziała, że to jej się bardzo nie przyda, owszem każdy artefakt jest coś wart, ale tu chodziło o coś konkretnego do tej sytuacji. Nie czytała wszystkiego, nie zagłębiała się, nie miała na to czasu. W końcu przekręciła kolejną kartkę i oczy jej zabłysnęły. Tytuł wypisany wielkimi czarnymi literami, których styl był ostry i kujący. Napis głosił "Mroczny Kieł Króla Sombry". Klacz szybko zaczęła wertować kolejne strony i chłonąć wiedzę. Pomijała mniej ważne fragmenty, aby jak najszybciej dotrzeć do sedna mocy artefaktu. Był to magiczny miecz w kształcie i kolorach rogu króla mroku. Miał bardzo ciekawą właściwość, wchłaniał całą magię alikornów. To musiało być to. Tamten kuc uprzedzał głównie o magii księżniczek, a tymczasem to dawało możliwość pochłonięcia ich mocy, a co więcej zamienienia ich na swoją. Tryby w głowie klaczy wskakiwały na swoje miejsce i zaczęły intensywnie pracować. Kolejne kartki były wertowane, jedyne co zastanawiało Dark to to iż nie było zapisanego miejsca gdzie Mroczny Kieł spoczywał. W końcu jej wzrok doszedł do podtytułu "Miejsce przebywania". Pod nim widniało: "Mroczny kieł wielokrotnie zmieniał swe położenie, ale po pokonaniu króla Sombry przez księżniczkę Cadence i sześć przyjaciółek został przeniesiony w okolice..." Kolejna strona budziła wielkie nadzieje, klacz szybko przekręciła kartkę i ku swemu zaskoczeniu odkryła, że książka kończy się w tym miejscu, albo ktoś umyślnie wyrwał te stronę, albo celowo nie dodawano reszty dzieła do wydawanych ksiąg ze względu na wartość tej informacji. Dark szybko poderwała głowę by zapytać tajemniczego ogiera o co z tym wszystkim chodzi, jednak go już nie było. Wybiegła przed obóz, tam także żywego ducha poza jej podwładnymi nie spotkała. Czekała ją ciężka zagadka do rozwiązania...
  6. kapi

    Ogłoszenia

    Kolejne ogłoszonko. Pragnąłbym poinformować zainteresowanych, ze zacząłem czytać Silent Ponyville. Nie wiem ile mi to zajmie, ale po przeczytaniu tego raczej będę w stanie poprowadzić sesje w tym uniwersum poinformuję jak zakończę lekturę.
  7. - A jednak masz trochę rozumu w swojej głowie, jestem pod wrażeniem. Zabierz teraz tą niezorganizowaną hałastrę, którą nazywasz armią z pod zamku i rozprosz ją. Znajdź jakieś spokojne miejsce i przestudiuj tą książkę.- W tym momencie jegomość z pod płaszcza wyjął małą czarną książeczkę z tytułem "Kryształowe Artefakty". Oprawa była bardzo prosta, bez żadnych ozdób, a cała wyglądała na dość zdezelowaną i zniszczoną. -Jeśli byłaś na tyle mądra, aby odstąpić od ataku, to chyba potrafisz czytać, możesz tam znaleźć ciekawe informacje, co z nimi zrobisz to mi już obojętnie.- to mówiąc kuc pomału odwrócił się i spokojnym krokiem zaczął kierować się ku wyjściu z obozu.
  8. Tak wiem, że przy Tobie są tylko dwa kuce. Chyba wiem który fragment Cię zmylił, można go dwuznacznie zrozumieć, w każdym razie są przy Tobie tylko dwa kuce i żadnego trzeciego nie ma.
  9. Kuc zastanawiał się, jeszcze chwila, no tak! Spotkał przybyszów na drodze u podnóża góry, tam gdzie roztaczał się piękny malowniczy zagajnik. Jak mógł być tak głupi, aby o tym zapomnieć, najwyraźniej tak się tym wszystkim przejął, że jego umysł nie pracował tak sprawnie. To była główna droga do miasta, przechodząca przez bramę wejściową, na prawdę każdy kucyk, który przybywał do Canterlot choć raz znał ją dobrze. Zatem Alice musiała być właśnie obok głównego traktu.
  10. kapi

    Ogłoszenia

    Nauczony poprzednim błędem postanawiam zatem wszem i wobec ogłosić następne rzeczy. 16 wyjeżdżam i praktycznie do końca wakacji mnie nie ma. Przewiduje mieć tam internet, więc raczej będę odpisywać, choć jak wskazują moje poprzednie doświadczenia różne rzeczy mogą się wydarzyć, a zatem uprzedzam, zę jeśli nie bedę odpisywać to dlatego. Pozdrawiam Was wszystkich
  11. Krytyczne niepowodzenia są wprowadzone tak czy siak, przy okazji rzutów kośćmi, choć pomysł na zwiększenie ich ilości podoba mi się, dzięki Ci wielkie
  12. Chciałem Was wszystkich pochwalić, bardzo ładnie teraz odpisaliście, nie muszę nikomu na nic zwracać uwagi, gratuluję i dziękuję Wam bardzo za dostosowanie się do wskazówek. Gdy Clover usłyszała wypowiedź Onyksisa zdekoncentrowała się z przerażenia, teraz dopiero dostrzegła, jak kuc jest poważnie ranny, zapomniała kompletnie o wszystkim czym się zajmowała, ogarnął ją lęk. Mellion rzucił swym sztyletem, ostrze zabłysło wśród promieni księżyca, dało się słyszeć brzęk metalu, gdy elfickie ostrze dosięgło swego celu. Jednak kolczuga wytrzymała i sztylet odbił się, a potem upadł w trawę. Indis wzleciała i rozpaliła się otaczając okolicę blaskiem. Po chwili skierowała płomienie na jednego z wrogów, te okryły go na sekundę parząc pewne odsłonięte części jego ciała, jednak cały atak trwał za krótko, aby zaszkodzić bardziej zaprawionemu w bojach Trihoofeńczykowi. Onyksis patrzył złowrogo na swego więźnia, już myślał ,ze ten będzie milczeć, gdy postać odezwała się. - Jest nas w przybliżeniu około setki, nasze zamiary, chyba możesz wywnioskować geniuszu, a gdzie szef?... przed tobą. Treasure wpadł od boku na swego przeciwnika z krzykiem, całkowicie zaskoczył żołdaka i bez najmniejszych problemów korzystając z impetu szarży wbił swój miecz w jego ciało, ten zaklął, a w okół powstała mała fontanna krwi, która opryskała pobliskie krzaki, jednak najwyraźniej żelazna kolczuga znacznie osłabiła uderzenie, tak iż cios nie zdołał powalić wroga. Kuc szybko odwrócił się w stronę Treasura. Widać, że docinki Olo nie spodobały się Trihoofeńczykom, ci wykrzywili w grymasie furii swe twarze, jeden z nich uniósł swą kuszę, a drugi stał nieruchomo. Ogier czekał chwili, aż przeciwnik naciśnie spust swej broni, gdy usłyszał brzęk cięciwy natychmiastowo uskoczył w bok, padając jednocześnie na ziemię, poczuł w okolicach klatki powiew wiatru, jednak bólu nie było. Udało się, pocisk minął cel o włos, teraz miał spaść na niego ten gorszy strzał, jednak gdy Olo natychmiastowo podniósł się, zauważył, iż na prawdę musiał rozwścieczyć drugiego kuca, który włożył kusze na plecy, dobył toporka, który miał przy pasie i szedł na spotkanie z małym, acz krzepkim ogierem. Złość zaślepiała mu ocenę sytuacji, Olo mimowolnie uśmiechnął się pod nosem, z jego oceny przeciwnika wnioskował, iż ten za długo nie pożyje. Solid ruszył z olbrzymim impetem, łamiąc napotkane gałęzie, prosto na żołnierzy. Ci zdawali się nie dostrzec pędzącego budowniczego, najwyraźniej zapatrzyli się na Clover, albo coś innego przykuło ich uwagę, dość powiedzieć, że Solid zbliżył się do nich prawie niezauważony, dopiero w ostatniej chwili napastnicy odwrócili głowy, jednak wtedy było już za późno, szanse na odskok były nikłe. Jako cel ogier obrał sobie stojącego najbliżej niego biedaka, który poprzednio dostał kamieniem w głowę, nie było sensu lawirować pomiędzy wrogami, po prostu należało skorzystać z pełnych możliwości impetu. Trihoofeńczyk zdążył tylko odwrócić głowę, a w jego oczach widniało przerażenie, gdy wielki kawał metalu uderzył go prosto w obręcz barkową od góry, za tym potężnym ciosem, zanim przeciwnik padł na ziemię, pod jego ciężarem sam Solid dosłownie wbiegł na niego tratując nieszczęśnika. W powietrzu rozległ się dźwięk łamanych kości, a budowniczy poczuł na swym ciele ciepłe krople cieczy, która opryskała go. Ofiara wydała tylko głuche stęknięcie, a potem padła bez przytomności na ziemię. Solid nie był doświadczonym wojem, tacy bowiem szarżowali przez wiele szeregów przeciwnika, ten on jednak znacznie zwolnił po uderzeniu i stracił z lekka równowagę, szybką reakcją i podparciem się uchronił się od upadku, jednak jego pęd znikł i wytracił się, przez co był bardzo dobrym celem dla dwóch żołnierzy, którzy już zorientowali się w jego położeniu. Owe dwa kuce szybko rzuciły się w stronę przeciwnika, jeden tylko podbiegł, gdyż był zmuszony dobyć maczugi, którą miał przy pasie oraz odłożyć kusze, co w praktyce ograniczyło się do rzucenia jej na ziemię. Drugi, ten co na samym początku przemówił do Onyksisa i Clover również dobył buzdyganu i założył puklerz. Dwa kolejne kuce stojące przy Mellionie kusze zarzuciły na plecy, a dobyły buzdyganów. Olo uśmiechał się w stronę swego nierozważnego przeciwnika, ten podchodził w złości i nagle błyskawicznym ruchem wyciągnął buzdygan i jednym płynnym pociągnięciem zadał silny cios w prawą przednią nogę ogiera. Olo poczuł ból, ale nie raz zdarzało mu się mierzyć z czymś gorszym, jednak zdziwił się, że taki młokos potrafi aż tak szybko posługiwać się tego typu orężem, atak na prawdę był bowiem zabójczo szybko, nawet jak na żołnierza, być może tamtemu gniew dodał skrzydeł. Natomiast drugi stojący w krzakach na przeciwko ciemnobrązowego kuca z rodziny Boncecrusherów Trihoofeńczyk, najwyraźniej nie miał zamiaru walczyć w zwarciu i począł znów ładować kusze. Po chwili cięciwa została ponownie naprężona, a bełt błyszczał złowrogo.
  13. Barman oddalił się aby przynieść zamówienie, po chwili podał kubek gorącej, parującej herbaty. - Dwie monety poproszę.
  14. Shadow przysłuchiwała się całemu zajściu i planom, przy niektórych, zwłaszcza tych początkowych jej oczy błyszczały jakimś lodowatym chłodem, choć twarz pozostawała z kamienia. W końcu gdy odczekała, aż wszyscy wypowiedzą swoje myśli również i ona zabrała głos. - Początkowe pomysły były złe. Nie wiem co Wam je podrzuciło, ale dziękuję głosom mądrości, które odpędziły te plany w niepamięć. Pana plan - tu zwróciła się do Grima - może się powieść. Powiem więcej sukces jest bardzo prawdopodobny, jednakże należy dokładnie rozważyć wszystkie aspekty całej sprawy. Mamy przed sobą doświadczonych generałów i wojska prosto z Changeli. Jest ich więcej niż naszych sił. Mamy za to element zaskoczenia, gdyż w tym mieście opór nigdy nie wybuchł, a większość oddziałów tu stacjonujących traktuje Canterlot jako obóz przejściowy w drodze do innych celów. Taki atak, gdyby się powiódł znacznie ułatwiłby innym powstańcom zdobycie większych obszarów. Decydując się na taki krok jednak musimy się liczyć z całkowitą demaskacją, a także z tym, iż nie damy rady rozbić sił przebywających w tym mieście. Zatem atak musi przybrać formę jednego zdecydowanego uderzenia, które zwiąże siły wroga i zada jak największe straty, podczas gdy odpowiednia grupa osiągnie najważniejszy cel tego ataku - zniwelowanie zagrożenia ze strony Nightmare Moon. Po osiągnięciu tego wszystkie siły natychmiast muszą się wycofać i odejść na bezpieczna odległość od oddziałów changelingów, które z każdą chwilą od rozpoczęcia akcji będą miały większe szanse na zorganizowanie kontruderzenia, które przeprowadzone większością ich sił na pewno doprowadzi do rzezi wśród naszych. Zatem w przypadku tego planu musimy wszystko zrobić jak najszybciej, a potem wycofać się poza miasto. Przy założeniu, że cały plan osiągnie sukces utracimy placówkę w stolicy, a co z tym idzie wszelkie informacje, które na co dzień zdobywamy, które są bardzo przydatne i dzięki nim możemy planować kolejne kroki powstania. Byłoby to nie powetowalną stratą, lecz jeśli zadamy odpowiednio ciężkie straty wrogowi w pierwszych chwilach walk, a Nightmare Moon przestanie być zagrożeniem, to szansa na opanowanie całej Equestrii przez powstańców będzie większa, a to moze spowodować konieczność wycofania się wojsk Chrysalis z Canterlotu i finalnie cała akcja okaże się przełomem w walkach. Z tych przyczyn jestem skłonna wstępnie poddać naradzie cały plan, jednakże są także minusy. Przy założeniu, że coś pójdzie nie tak, rebelia będzie zgubiona, a w najlepszym przypadku po prostu Canterlot przestanie istnieć, a zostanie tylko baza wojskowa bez ludności. Czy aż zaryzykujemy proponuję ustalić na naradzie, na którą poproszę również i Was, tam także będzie można zapoznać się z większą ilością szczegółów dotyczących całej sprawy. Co do zwiadu i poruszania się po mieście to wyjścia są dozwolone, po całym mieście kręcą się bardziej lub mniej przyjazne kuce, ale panuje spokój, tak jak mówiłam nie prowadzimy tu otwartych walk, dlatego wróg niczego nie podejrzewa. Jedyne co to należy uważać na strażników, w przypadku aresztowania któregoś z Was bezwzględnie odwołujemy akcję, zakładając, że na torturach wyjawi cały plan. Co z kolei tyczy się materiałów do wyrobu broni proponuję pogadać z naszym głównym płatnerzem, przesiaduje zwykle w kuźni, on najlepiej powie czy mamy dany materiał czy nie. Pozostaje jeszcze kwestia tego co zrobić z Nightmare Moon, ale to zostawiam do narady- w miarę jak Shadow toczyła swą wypowiedź jej głos z jednolitego i zimnego zmieniał się w pogrążony w zadumie. Widać, że na prawdę brała go pod uwagę, jako coś co może się udać, jednak decyzja musiała być bardzo ciężka. Jak ciężka najprawdopodobniej okaże się po poznaniu szczegółów na naradzie. - Róbcie co chcecie, rozgośćcie się w naszych jaskiniach, macie wolną rękę, możecie nawet pójść do miasta, ale informuję, że narada rozpoczyna się o 22:00, nie spóźnijcie się- tym razem jej głos powrócił do tradycyjnej chłodnej barwy. Masked kroczył dumnie po pochyłej drodze mijając poszczególne skały i pnąc się co raz wyżej, gdy ujrzał bramy zewnętrznego miasta, na niebie widniał już księżyc, a słońce dawno zaszło. Przed bramą zauważył kilku changelingów w mundurach i zbrojach wojska changeli i jednego kuca ziemnego ze straży miejskiej. Najwyraźniej wszyscy toczyli pogawędkę, jednak gdy Changeling zauważył przybysza, szybko wyprostował się, po czym powiedział - Czego szukasz o tak późnej porze tutaj? Kim jesteś? Po co tu dążysz?- Jego głos nie był zbyt miły, ale też nie wrogi, po prostu kojarzył się z każdym strażnikiem, który na początku ustala hierarchię ważności pomiędzy nim a rozmówcą, aby tamten wiedział gdzie jego miejsce.
  15. Dakelin udała się w stronę głównej jaskini, do której doszła dość szybko. Zobaczyła karczmę, a tam dwie swoje towarzyszki siedzące przy jednym stole, podeszłą do lady, barman szybko zareagował, postąpił w kierunku klaczy i powiedział, skłaniając się: - Witam, czego Pani sobie życzy? Tymczasem Red co raz bardziej niecierpliwił się, brakiem odpowiedzi ze strony rozmówców, sytuacja mogła być poważna, a oni nie chcą udzielić tak kluczowej informacji.
  16. (nie obrażają mnie takie pytania, więc z chęcią odpowiem) w poszczególnych drużynach, tworzących swoje wątki sesji staram się jednak zachować jedność czasu, aby osoby czytające to co piszę nie wiedziały co stanie się u nich za kilka chwil, całowątkowo jest to możliwe, gdyż mało kto czyta losy innej drużyny i jest mniejsza szansa, że tą wiedzę wykorzysta. Pokuś obudzi się zatem, jak inni fabularnie dojdą do ranka, a co do snów... Pokemona niespokojnie przewracała się z boku na bok. Biegła przez zniszczone ulice jakiegoś starego miasta. Budynki były popękane, a szare już ściany chyliły się ku upadkowi. Klaczka czuła, że coś ją goni, w mrokach alejek jakaś złą istota czyhała na nią, dlatego ta biegła jak oszalała, często potykając się o nierówne i powyrywane kostki brukowe. Budowle stawały się co raz większe i potężniejsze, a także mniej zdewastowane, choć i tak zawalone szklane kopuły, popękane witraże, czy gruz na ulicach nadawał iście smętny wygląd całej scenerii. Usłyszała nad sobą grzmoty, spojrzała w górę, wielkie burzowe chmury kłębiły się nad miejscowością, a z nich pomału najpierw nieśmiało, później co aż mocniej zaczął kapać deszcz. To spojrzenie kosztowało małą klacz bolesną przewrotkę. Poraniła się o kilka ostrych kawałków białego marmuru wśród sterty gruzów, jednak szybko ze strachem poderwała się znów do biegu. W końcu znalazła się na gigantycznym placu, o kształcie koła, na środku widniał posąg najprawdopodobniej kucyka, jednak zostały z niego same cztery wystające z piedestału nogi. Za pomnikiem wznosiły się mury, a za nimi zamek. Klacz rozpoznała tą charakterystyczna budowlę, była w nienaruszonym stanie, choć wszystkie jej fragmenty spowijały się w mroku. Był to pałac królewski w Canterlot, sprawiał wrażenie, jakby odizolował się od tego, co zniszczyło resztę stolicy. Pokemona zatrzymała się nie wiedząc, gdzie dalej biec, usłyszała jęczenie z bólu. Szybko omiotła okolice spojrzeniem, po czym dostrzegła skulonego niebieskiego kucyka pod posągiem. Pod nim znajdowała się wielka kałuża z krwi rozcieńczona deszczem. Zbliżyła się niepewnie, nagle klacz leżąca na ziemi odwróciła się. W mgnieniu oka Pokemona rozpoznała Blue Hope. Z jej oczu wylewała się posoka krwi, a gdy otworzyła usta zdołała wymamrotać tylko - Uciekaj- potem czerwony płyn wylał się także z buzi klaczy. Pokemona przerażona rzuciła się do ucieczki, skręciła w pierwszą lepszą uliczkę i dostrzegła tam postać w czarnym płaszczu. Z pod kaptura widać było tylko świecące na fioletowo oczy, bez źrenic i tęczówki. Postać uniosła kopyto do góry i uśmiechnęła się. Akurat wtedy błyskawica rozświetliła okolicę i zęby zaświeciły się złowrogo. W chwilę później z pobliskich alejek wystrzeliła czarna masa przypominająca dym, lub mgłę i ogarnęła w sekundę Pokemonę, ta obudziła się spocona i z walącym sercem w pokoju w gospodzie.
  17. Tak sobie myślałem i myślałem... skoro ja czasami chcę coś ogłosić, to może Wy także, dlatego powstaje ten poddział. Wszystko co chcecie ogłaszać piszcie tutaj, czy to będzie zgłaszanie wyjazdów czy urlopów bez neta itp, które zmuszą Was do chwilowego zaprzestania uczestniczenia w sesji, czy zapytania do innych graczy czy pozwolą dołączyć komuś innemu do sesji, mi to w sumie obojętnie, jednakże warto, ażebyście mieli taką możliwość, a zatem otrzymujecie specjalnie dla Was ten oto poddzialik
  18. - No cóż- zatrzymał się i odwrócił do klaczy - Po pierwsze rozprosz swoją armie w lesie, w którym wcześniej siedziała, lepiej nie zwracaj na siebie niepotrzebnie uwagi, a potem proponuję, abyś udała się do pewnych krain, gdzie można zdobyć pewne przydatne przedmioty, które pomogą zneutralizować potęgę księżniczek. Przy okazji w podróży możesz zyskać sojuszników i powiększyć swoją armię. To tak w skrócie, ale nie wyglądasz mi na kogoś, komu będzie chciało się bawić w wędrówki, więc nie wiem co ja tu jeszcze robię, skoro i tak pewnie jesteś za głupia żeby się zgodzić- powiedział pewnie, a ostatnie zdanie skierował bardziej do siebie niż do swej rozmówczyni.
  19. Tak regulamin, czyli coś czego większość osób nie lubi czytać, ale jest on potrzebny, zwłaszcza po zobaczeniu co się tutaj dzieję. Jakbyście mogli jednak przeczytać to wszystko to byłbym wdzięczny. Postaram się wszystko napisać przystępnie. 1. Najważniejszy punkt Każdy kto bierze udział w tej sesji ma się dobrze bawić, do niczego nie zmuszam, a jeśli coś tą zabawę ogranicza, to proszę o powiadomienie na PW, albo w dyskusjach dotyczących sesji razem omówimy problem i postaramy się go rozwiązać. 2. Czym jest tura. Zanim cokolwiek tu napiszę wypadałoby to pojęcie wyjaśnić, a zatem tura jest to czas od jednego mojego odpisu zawierającego różową czcionkę (czyli tą fabularną) do drugiego takiego posta. Chyba w miarę logiczne i przystępne 3. Liczba postów na turę. Wszystko zależy od tego jaka jest ta tura. Wyróżniamy dwa rodzaje tych przedziałów czasu. Są to tura walki i tura zwykła. Tura walki tyczy się sytuacji związanych właśnie z potyczkami, bądź takich, gdzie ma się bardzo mało czasu na reakcję. W takich sytuacjach graczowi przysługuje tylko jeden post na turę, odzwierciedla to fakt, iż nie można się zastanowić w takich sytuacjach, czy uzależnić decyzji od tego co powiedzą inni. W sytuacji drugiej, czyli takiej, gdy nie liczą się sekundy gracz ma prawo do nieograniczonej liczby postów, lecz tylko do jednej akcji. Za akcję uważa się coś, co wymaga testu umiejętności (czyli sprawdzenia, czy dana czynność powiodła się), lub czynność, która trwa stosunkowo długo i absorbuje umysł bohatera w znacznym stopniu. Czyli przejście z pokoju do pokoju przy otwartych drzwiach nie jest liczone jako akcja, lecz zapalenie świecy za pomocą magii już tak. Deklaracja wykonania akcji pozbawia nas możliwości wykonania drugiej, chyba że zrezygnujemy z tej pierwszej, jednak w dalszym ciągu możemy prowadzić dialogi i inne czynności nie wymagające zużycia akcji (oczywiście w granicach przyzwoitości, gdyż jeśli ktoś inkantuje czar podpalenia świecy, to nie może równocześnie jeść kanapki, co w teorii akcją nie jest). 4. Pisownia. Tak tutaj zaliczamy wszystko co tyczy się ortografii gramatyki itp. itd. Sprowadza się to do mojej prośby. Piszcie najlepiej jak potraficie, starajcie się nie popełniać błędów, ale nie jest tak, że jeśli ktoś nie umie pisać, to ma opuścić zabawę. Każdy ma prawo do błędu, każdy ma prawo do uprzejmego zwrócenia uwagi na takowe błędy 5. Forma wypowiedzi Wszystkie czynności należy zapisywać w formie umożliwiającej logiczne napisanie przeze mnie, że akcja się powiodła, bądź nie. Wszystkie czynności wymagające wykonywania testów umiejętności należy pisać w tej formie przykładowo: Zamachnął się mieczem próbując ciąć przeciwnika w szyję. (wyrażacie co chcecie osiągnąć, ale pozostawiacie MG możliwość opisania czy czynność się udała, czy nie) nie można natomiast pisać w ten sposób: Zamachnął się i szybkim cięciem odciął przeciwnikowi głowę (to nie daje MG żadnego pola manewru i pozbawia kontroli nad sytuacją) 6. Kara za przewinienia Przyjmuję, że każdemu może zdążyć się wpadka, więc najczęstszą karą za złamanie któregoś z punktów będzie po prostu powiadomienie o tym z prośbą, aby osoba na przyszłość starała się nie popełnić go ponownie. Jednakże, gdy będzie to nagminne łamanie zasad (zwłaszcza wymierzone w innych graczy, pozbawiające Ich zabawy) przyjdzie pora na cięższą artylerię, czyli minusowe PD, krytyczne niepowodzenia (patrz post poniżej) oraz w ostateczności wykluczenie z sesji, a już gdy ktoś naprawdę będzie czerpał zabawę z psucia zabawy innym to po prostu zakaz udziału w jakiejkolwiek sesji w moim skromnym poddziale. Mam jednak nadzieję, żę kary nigdy nie przekroczą poziomu słownego upomnienia. 7. Oczywiście dalej obowiązuje regulamin dotyczący wszystkich moich sesji oraz regulamin forum. 8. Zastrzeżenie Zastrzegam sobie prawo do zmian i dodawania nowych punktów w powyższym regulaminie, o których będę odpowiednio informować. Edycje: a) edytowano punkt 6 w sprawie krytycznych niepowodzeń
  20. kapi

    Ogłoszenia

    TUTUTUTURURURU!!! zabrzmiał róg z oddali, a kapi wszedł ze smutną miną w stronę tłumu gapiów oczekujących słusznie wyjaśnień, za ukrytą nieobecność. Czuł się okropnie i źle, chciał za wszystko przeprosić, choć nie wiedział czy mu wybaczą. Stanął po środku i oznajmił: Witam Was wszystkich, po moich ostatnich odpisach wyjechałem na działkę. Miałem mieć tam internet, jednak w wyniku działania nieokreślonych sił zła tej magicznej rzeczy nie było ci u nas dostatek na działce, w związku z tym nie mogłem tu nic pisać. Nie poinformowałem o wyjeździe wcześniej, gdyż przewidywałem posiadanie internetu, a tu klops. Przepraszam za to Wasz wszystkich bardzo. Potem gdy wróciłem miałem kilka na prawdę ważnych spraw do załatwienia i tak oto dzisiaj chcę Was przeprosić, iż o tym nie wiedzieliście, a ja byłem na tyle mało przewidujący, iż nic tu nie napisałem za wczasu. Przepraszam.
  21. Gdy obraz pojawił się na ścianie niektórzy strażnicy cofnęli się z lekka, a z ich ust dobyły się nieśmiałe odgłosy podziwu aprobaty i zdumienia. Część z nich po prostu osłupiała i do tej grupy należał ów jegomość z tarczą. Popatrzył na przybysza, a później znów na obraz i powtórzył te czynność kilkakrotnie. W końcu jakby opamiętał się z lekka, odchrząknął i powiedział łamiącym się głosem: - No cóż... echem... w takim wypadku... proszę wejść. Pokazał coś ręką, dając sygnał strażnikowi, aby ten otworzył żelazną bramę, co zaraz nastąpiło przy wtórze pisków i zgrzytów metalu. Strażnicy pomału się rozstąpili, a droga do ratusza stanęła otworem. Przez otwarte drzwi Tural dostrzegł, że ulice za murami także są wykładane czystym srebrem, a na każdym skrzyżowaniu dróg zbudowana jest fontanna z tego samego materiału. Woda w nich płynąca zdawała się lśnić i migotać jak perły, od czasu do czasu rzucając tęczowy poblask na okolicę. Posągi umieszczone w fontannach przedstawiały różnych ludzi. Najprawdopodobniej członków znamienitych rodów, które zamieszkiwały, lub wręcz założyły to wspaniałe miasto. Każda fontanna była ozdobiona napisami, jednak z tej odległości ciężko było czegokolwiek się doczytać. Tak czy siak żelazna furta stanęła przed nim otworem, a on mógł wejść do górnego miasta.
  22. Magic skierował się ku źródełku i zastał tam część swych kompanów. Green i Grass wydawali się być wprost przerażeni czymś, a on nie wiedział do końca czym. Dziękuję za ciepłe powitanie, ja również się stęskniłem.
  23. - Tak, tak, tak gadaj zdrowa, zdziwię się, jeśli zajmiesz zewnętrzne mury, zajęcie całej twierdzy graniczy z cudem, jednak jest możliwe, ale nie utrzymasz się tam, gdy ściągną armie Equestrii. Nie grasz fair powiadasz, może to i prawda, ale kim że ty jesteś by wygrać z księżniczkami, które żyją od tysięcy lat, a tymczasem moja droga, jesteś tylko podrzędnym kucem obdarzonym łaską posiadania pewnej potężnej księgi, którą można ci jeszcze zabrać. Ale jeśli ci tak śpieszno, aby zginąć, to nie powstrzymuję, rób co chcesz, w sumie to z chęcią popatrzę na ten pogrom pod murami.- stwierdził beznamiętnie, a może nawet z nutką śmiechu w głosie, po czym powoli odwrócił się i zaczął odchodzić spokojnym, nieśpiesznym krokiem w kierunku wejścia do obozu.
  24. Ok, widzę, że doszło do dość nieprzyjemnej dla mnie sytuacji, w której niektóre rzeczy dzieją się same i wychodzą automatycznie. Zatem podkreślę następujące rzeczy. Po pierwsze Wy wyrażacie chęć zrobienia czegoś, a ja dopiero decyduje czy to dochodzi do skutku (to tyczy się każdej sytuacji trudniejszej niż otwieranie domowych drzwi), a poza tym spokojnie, nie wykonujcie pięćdziesięciu akcji, dajcie szanse przeciwnikom, którzy zauważcie mają tylko do naciśnięcia spust kuszy, podczas gdy Wy musicie wyciągnąć broń, zamachnąć się i wycelować, po czym uderzyć itd. Jednak oni zrobią to szybciej, a Wy już decydujecie o zmianie w czarach, przytulacie się, co trwa kilka sekund, po czym nagle rzucacie czary itd. Rozumiem to, bo już wielokrotnie się tym spotkałem, jednak prosiłbym w walce o następujące rzeczy. Postać ma prawo do jednej akcji w rundzie, którą wyznaczają moje posty. Aby odwzorować bitewne zamieszanie proponuję aby w walce każdy miał prawo do jednego posta pomiędzy moimi odpowiedziami. Tam zawiera swoje działania, które nie mogą przekraczać jednej akcji, chyba, że są na to uwarunkowania, tak jak teraz w odniesieniu do Solida, który obszedł teren i przygotował kamyki i je jeszcze wystrzelił, jednak on bezpośrednio w walce nie był. Mellion szybko ruszył swym kopytem i w tym momencie poszybowały do niego dwa bełty. Przeszyły powietrze, ze złowrogim świstem. Ogier swym elfickim zwyczajem wykonywał wszystkie ruchy bardzo płynnie, wręcz tanecznie, przechylając szczęśliwie głowę uniknął pierwszego z pocisków, niestety drugi wbił się mu w tylną nogę, raniąc go bardzo boleśnie. Ból spowolnił impet jego dobytego ostrza, które opadło dotykając swym czubkiem ziemi. Po chwili jednak biały kuc otrząsnął się i uniósł go przygotowując się na walkę. Bełt przeszkadzał, lecz nie zdołał unieszkodliwić pegaza. Clover szybko próbowała przypomnieć sobie zaklęcie, lecz wszystko ginęło w strachu. ( przyjąłem Twoją pierwszą akcję za obowiązującą). Olo wbiegł pomiędzy krzaki, chcąc sprawdzić co się dzieję i ewentualnie spuścić niezłe lanie, tym którzy ośmielili się Mu przerywać delektowanie się zupą. Nie bawił się w skradanie, czy podchody, parł do przodu jak wielki taran, łamiąc gałęzie w małych krzakach, na które nie zwracał uwagi. Nagle w odległości 15 metrów od niego z krzaków wyłoniły się dwa kuce, ubrane dokładnie tak samo, jak inni Trihoofeńczycy, wycelowały swoje kusze w ogiera, jeden z nich krzyknął krótko -Stój! Onyksis skupił się na przeciwnikach, zebrał moc i w jednej chwili z rogu puścił mroczną falę przypominającą mgłę w stronę wojów. Nie wiadomo jednak, czy ich wola to wytrzymała, czy szybkość rzucania zaklęcia wpłynęła na jego moc, a może po prostu ogier nie był wystarczająco dobrym magiem, aby temu sprostać, lecz żołnierze na chwile zamknęli oczy, a jeden z nich upadł na ziemię. Pozostali jednak szybko wstrząsnęli głowami i odpędzili urok. Treasure pobiegł w gęstwinę lasu, przedzierał się za feniksem, aż wybiegł zza gałęzi jednego z drzew i ujrzał Melliona oraz dwóch jego "towarzyszy". Solid przekradł się niezauważenie i przygotował do oddania strzałów. Wymierzył... pierwsza skała poszybowała w niebo, była cięższa, niż ogier się spodziewał i przez to upadła metr od celu z głuchym dźwiękiem. Nie miała zamiaru następnego kamienia tak zmarnować, wysilił się mocniej i posłał drugi, widząc, że dobrze leci od razu kopnął trzeci, chciał puścić w lot czwarty, gdy czarna chmura Onyksisa uderzyła w strażników. Jeden z nich upadł, przez co pocisk nie trafił go, drugi jakby zachwiał się i przestąpił krok w bok, kamień spadł, lecz trafił w solidną kolczugę, zamiast w odsłoniętą głowę. Mimo to, ów kuc zachwiał się porządniej i wydał głuche stęknięcie, widać, że nawet metal nie chronił całkowicie od kamieni, wypuszczonych przez nogi Solida. Ogier ucieszył się widząc częściowe powodzenie trzeciego ataku i korzystając, z otrząśnięcia się Trihoofeńczyków z zaklęcia, dzięki czemu znów się wyprostowali, posłał czwarty kamień. Ten trafił prosto do celu. Głowa żołnierza z kuszą poleciała do przodu, dało się słyszeć w ciemnościach głośne przekleństwo, po czym tamten złapał się za miejsce trafienia. Napastnicy stojący przy Onyksisie i Clover zostali potraktowani salwą kamieni i zaklęciem, jednak dwóch z nich zachowało zdolność do natychmiastowej walki. Jeden z nich nacisnął spust swej kuszy. Logicznym było, że lepiej wyeliminować z walki kogoś kto stawia czynny opór. Bełt poleciał zatem prosto w stronę Onyksisa, trafiając go w bok głowy. Dał się słyszeć trzask kości, lecz na szczęście pocisk ominął najważniejsze części i tylko wbił się w policzek ogiera.
  25. - Jeśli chodzi o wypoczynek, to oczywiście możecie skorzystać z naszych zasobów, najeść się i wyspać, przeszliście długą drogę, więc Wam się należy- klacz odpowiedziała Atlantisowi głosem pozbawionym wyrazu. - Budynki w centrum są łatwo dostępne, fakt kręci się w okół nich dużo straży, ale pozbawione systemów magicznych zabezpieczeń, czy murów obronnych stają się łatwiejszym celem niż archiwa. Możecie się tam wybrać, będzie to dość łatwe, jeśli macie jakiekolwiek pojęcie o wtapianiu się w otoczenie i pozostawanie niezauważonymi. W razie potrzeby mogę wysłać tam paru rebeliantów, żeby zrobili to za Was, choć nie ma wtedy gwarancji, że przyniosą właściwą księgę. Skoro już mowa o ryzyku, to zważcie, iż większość magów została wypaczona na stronę wroga, najwyżej postawiony, który się ostał to Yellow Blast, a ten zacny ogier nie był nawet wykładowcą na uniwersytecie. Istnieje zatem możliwość, że zbiory Twojego wujka są albo w archiwum, albo jeszcze gdzie indziej, gdyż mógł je przekazać Nightmare Moon. Atlantis skupił się i ze swojej pamięci wyizolował obrazy spotkanych kucyków, które wyświetlił jak hologram przed zgromadzonymi. Gdy Wiktor wspomniał o "problemie" poczuł na sobie lodowaty wzrok Shadow, który przeszył go na wskroś. Poczuł się bardzo dziwnie i nieprzyjemnie, miał wrażenie, żę klacz patrzy w jego dusze i zna tajemnice, spojrzał jej w oczy, ale bardzo tego pożałował, ujrzał w nich pewien dziwny i niepokojący błysk, nie wytrzymał i spuścił wzrok. Dalej czół się zmrożony i przejrzany, choć przywódczyni nie wypowiedziała nawet jednego słowa. Po kilkunastu sekundach Shadow przestała się tak mu przyglądać, a Wiktor poczuł olbrzymią ulgę. -Muszę Cię zmartwić- stwierdziła Shadow zwracając się do Rebona - wyglądasz co najmniej z lekka pokracznie, jednak słyszałam już o istotach takich jak Ty, a nie czas teraz na roztrząsanie tego, gdybyś miał z tym jakiś problem zgłosiłbyś to, a jeśli nie masz to po co zaprzątać sobie tym głowę? Tymczasem Masked zbliżył się do Canterlot. Szedł bez przerwy przez pola nie niepokojony przez żadne zjawiska, gdy słońce powoli chyliło się ku zachodowi, a cały krajobraz stawał się ciemniejszy, ogier znalazł się na drodze prowadzącej prosto do stolicy. Musiał jeszcze wspiąć się nią do góry, ale w przeciągu godziny powinien znaleźć się w mieście.
×
×
  • Utwórz nowe...