-
Zawartość
179 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
2
Wszystko napisane przez Xinef
-
Księżniczka Luna znowu gości na pierwszych stronach naszej gazetki! Tym razem okazało się, że po ostatniej wpadce postanowiła lepiej zapoznać się z zawiłościami współczesnego świata, aby żadne nowoczesne technologie albo nowe zwyczaje nie miały przed nią tajemnic. W tym celu podjęła nietypową decyzję - zdecydowała się podjąć pracę wśród zwykłych kucyków, aby z ich perspektywy zobaczyć świat. Czy wyjdzie jej to na dobre? Nasi reporterzy mają wątpliwości... praca przy crashtestach samochodów może i jest ważna, a księżniczka była bardzo podekscytowana perspektywą dbania o bezpieczeństwo na drogach królestwa (poprzez rozbijanie pędzących samochodów o betonowe słupy), ale... chyba powinniśmy jej wysokości wytłumaczyć, że w tym zawodzie nie powinna osobiście siedzieć za kierownicą...
-
Jeśli miałbym porównywać Double Rainboom z Snowdrop, to nasuwa mi się na myśl porównanie tych produkcji z filmami które wyszły z Fundacji Blendera, takimi jak https://www.youtube.com/watch?v=HoUT9Csw1m8, https://www.youtube.com/watch?v=KeztLcA9d0E, i https://www.youtube.com/watch?v=OcIHWrmN9_Y. Chodzi mi tu głównie o ten konflikt pomiędzy wartościami które film miałby sobą reprezentować - czy ma się skupiać na przekazie, być głębokim, skłaniającym do refleksji utworem, czy też ma przede wszystkim rozbawić gagami i nawiązaniami do innych dzieł, zaskoczyć zwrotami akcji albo na przykład zadziwić efektami specjalnymi i niesamowitą animacją. Moim zdaniem obydwa kierunki mogą skutkować powstaniem filmów wartych obejrzenia i nie ma powodów żeby wywierać na twórców presję, żeby zawsze starali się zawrzeć jakąś głęboką treść. Fajnie, jeśli film ma jakikolwiek morał i jakąkolwiek fabułę, ale upychanie na siłę jak najgłębszych treści w każdy utwór mija się z celem. Przykładowo - Double Rainboom, podobnie jak Big Buck Bunny, jest utworem którego głównym celem było zademonstrowanie możliwości - w przypadku DR możliwości zespołu, gdyż był to projekt uczelniany, w przypadku BBB możliwości narzędzi którymi się posługiwano. Tak czy siak sprawia to, że fabuła może (ale nie musi) zejść na dalszy plan. Poza tym niektórzy pisali tu, że z tak "ubogą fabułą" można by całość skrócić i pominąć wiele scen, ale przecież dzieła tego rodzaju mają za zadanie zająć nam czas, żebyśmy się nie nudzili, więc wstawianie scen które rozciągają film niewiele wnosząc nie jest tu czymś karygodnym, moim zdaniem. W przypadku Snowdrop skupiono się na treści, a forma miała jedynie tą treść wspierać i pomagać w jej przekazie. Gdyby Snowdrop pozbawić oprawy graficznej i przedstawić po prostu jako fanfik, to nie straciłoby aż tak wiele, chociaż oczywiście animacja też te dzieło ubogaca i pomaga w odbiorze. Niemniej pomimo natłoku myśli jaki takie utwory potrafią wywołąć, nieraz nie mogę się oprzeć wrażeniu, że nie zrozumiałem całego przekazu i takie głębokie w treść dzieła potrafią pozostawić takie dręczące poczucie, że "może chodziło o coś więcej, albo o coś zupełnie innego, tylko tego nie dostrzegłem?". Podobny problem odczułem np. po obejrzeniu Elephant's Dream i Tears of Steel, gdzie twórcy postarali się zawrzeć głębszą treść. W mojej opinii, bardzo fajne z kolei są dzieła które łączą pewną lekkość - która sprawia, że nie przytłaczają widza, a równocześnie pewną głębię, ale nie aż taką, żeby nie widać było dna. Dlatego z dzieł Fundacji Blendera najbardziej podoba mi się Sintel i takich też filmów chciałbym zobaczyć więcej w naszym fandomie. Odnoszę wrażenie, że podobną równowagę ma większość odcinków MLP, chociaż czasem pojawiają się chwilowe ekstrema I przy okazji przepraszam, że nawiązuję do filmów "spoza fandomu", ale po prostu piszę z perspektywy osoby, której te właśnie filmy pomagają ocenić Double Rainboom i Snowdrop z takiej, a nie innej perspektywy. A poza tym uważam, że są warte obejrzenia
-
To ja może poleciłbym Discordowi postawić w kącie taki oto komputer: I oczywiście, jedyny słuszny system operacyjny: A jakby chciał posłuchać muzyki, to na pewno spodoba mu się taki sprzęt nagłaśniający: Jak zainstaluje u siebie takie nagłośnienie wielokanałowe, to Pinkie będzie chciała wszystkie imprezy u niego urządzać... zapewne
-
Fluttershy wiedźminka... coś w tym jest. Nie dość, że Dovahshy, pogromczyni smoków, mistrzyni spojrzeń i okrzyków bojowych, którym nikt się nie potrafi oprzeć (no, oprócz Discorda, który jednak uległ jej jeszcze potężniejszym zdolnościom)... to jeszcze może się zaopatrzyć u Zecory w eliksiry zwiększające moc hugów i wyciągnąć swój srebrny miecz ciepły uścisk który położy każdą bestię w mgnieniu oka. Aczkolwiek Fluttershy ma niejedną przewagę nad Geraltem. Jest lubiana przez mieszkańców Ponyville, ma wielu przyjaciół i praktycznie nie ma wrogów, ładnie śpiewa, jest miła i uprzejma i delikatna... a co do uroku osobistego, to się wypowiadać nie będę, bo przecież Geralt też się potrafi podobać, chociaż do Fluttershy mu daleko...
-
Czyżby ostatnie 1000 lat oderwania od rzeczywistości naszej księżniczki nocy sprawiło, że kompletnie straciła poczucie czasu? Nie dość, że pomyliły jej się święta, to jeszcze sama się przebrała za choinkę! Naszej reporterce udało się jednak znaleźć przypuszczalną przyczynę wybryku Luny. Otóż niedawno spotkała się z Fluttershy i dyskutowały nad zaletami bycia drzewem. Czy teraz księżniczki zamienią wszystkich poddanych w drzewa? Tego dowiecie się z następnego numeru! Podpisano: redaktor Bloomberg
-
No cóż, ja wychodzę z założenia, że konkursy artystyczne podlegają ocenie subiektywnej, a nie obiektywnej. Niezależnie ile się pracy włoży w swój rysunek trzeba się liczyć z tym, że pomysł innej osoby może się bardziej spodobać oceniającemu, a zważywszy, że różne osoby mają różny talent i różne umiejętności - czasem ktoś włoży bardzo dużo pracy i uzyska efekt który nie zachwyca, a czasem ktoś w parę minut stworzy arcydzieło. I pytanie, którą z takich prac bardziej należy docenić? A co tam, zamieszczę też swoje dzieło:
-
Gratulacje dla zwycięzców! Mi akurat z zaprezentowanych najbardziej się podoba praca Katherine, ale widać, że księżniczka ma bardzo licznych wysoce utalentowanych wielbicieli.
-
Praca wysłana. Sporo roboty z narysowaniem takiej Nightmare Moon... tyle detali i jeszcze spore różnice w budowie ciała względem innych kucyków...
-
Czyżby księżniczka Twilight próbowała opracować nowe zaklęcie? Nasz reporter donosi, że Rainbow Dash, po niespodziewanej przemianie swojej przyjaciółki, sama zapragnęła zostać alicornem. Twilight obiecała przyjaciółce, że opracuje odpowiednie zaklęcie i oto widzimy efekty pierwszych prób. Zamiast zyskać róg, nasza pogodynka postradała nogi! Według Scootaloo, naszego eksperta od rainbowdashologii, nie jest to sytuacja tragiczna - w końcu Rainbow jest rekordzistką w kategorii "najdłuższego lotu bez odpoczynku" wagi lekkiej. Nogi wręcz przeszkadzają w lataniu i bez nich powinna być w stanie osiągnąć większą prędkość. Scootaloo obawia się jedynie, czy brak kopyt nie uniemożliwi naszemu pegazowi dokonania słynnego Sonic Rainboom. Księżniczka Twilight uspokaja wszystkich, że to nie pierwszy raz jak zaklęcie jej nie wyszło za pierwszym razem i że zawsze prędzej czy później na pewno się uda. Jednakowoż, obłędny uśmiech księżniczki naszego reportera nie przekonał. Co czeka naszą pogodynkę? Tego dowiecie się w kolejnym numerze gazetki!
-
Jak byłem w podstawówce, to bałem się ciemności, ale z dość prozaicznego powodu - w domu było ciemno, jeśli nie było prądu (np. awaria sieci energetycznej itp.), a w takiej sytuacji ludzie często panikują, szukając latarek, świeczek albo innych źródeł światła. No i oczywiście komputery i telewizory padają, więc nie ma co robić i się człek nudzi. Jest to najwyraźniej wystarczające nasilenie negatywnych skojarzeń z ciemnością, aby zasypiać zawsze przy włączonym świetle Obecnie... trochę boję się wysokości. Nie jest dla mnie problemem wejść na wysoką wieżę albo górę i patrzeć tak powiedzmy na horyzont albo nawet pod kątem 45 stopni w dół, ale jakbym miał wychylić głowę przez okno, aby spojrzeć prosto w dół, to już się pojawia ten lęk "a co, jakby mnie ktoś popchnął?". Poza tym bardzo nie lubię jak jest np. szklana podłoga, albo z metalowej siatki, tak, że widać to co jest daleko w dole. Do lęków mógłbym chyba też dopisać, że nie bardzo spieszy mi się do robienia prawa jazdy, bo samochody wydają mi się niebezpieczne i świadomość, że jeden drobny błąd mógłby doprowadzić do czyjejś śmierci jakoś nie bardzo pozwala mi na poważnie traktować perspektywę, że sam miałbym kiedyś prowadzić samochód. Wydaje mi się też, że bardziej niż inni boję się psów, które przejawiają jakiekolwiek przejawy agresji (lub entuzjazmu, który ja odczytuję jako agresję). Ogólnie nie lubię jak idę sobie ulicą, a tu ze wszystkich stron coś na mnie szczeka. A jak czasem na drodze trafi się jakiś pies bezpański, albo z innych powodów biegający luzem, to często pójdę inną drogą, żeby go nie prowokować. Zwłaszcza tyczy się to dużych psów, ale te mniejsze często nadrabiają entuzjazmem, więc tych też czasem unikam. To wszystko może wynikać między innymi z faktu, że jak byłem mały, to kiedyś mnie taki mały piesek dziabnął, jak zbiegałem po schodach. Poza tym pode mną mieszka taka ciotka, która trzyma w ogródku sforę psów które wychowuje trochę jak wilki, w sensie, że nagradza je jak się zachowują agresywnie itp. Miała takiego jednego, co już parę osób pogryzł, ale ten już zdechł, a następne pokolenie jest już trochę mniej agresywne, ale też lubią się przed ciotką popisywać reagując agresywnie na co popadnie. Wydaje mi się, że jedyny powód czemu jeszcze nie udało im się mnie zaatakować, to że zachowuję się bardzo ostrożnie. I tu jest mój największy problem, bo nie bardzo wiem co miałbym robić jakby jednak zaatakowały. Obronić się, żadna sztuka. Myślałem już nawet nad założeniem zbroi płytowej coby sobie zęby powybijały. Na razie poprzestaję na dwóch warstwach spodni. Trochę wygodniejsze. Kwestia jest taka, że nie bardzo chciałbym te psy jakoś skrzywdzić, bo jednak nie bardzo mi się podoba ten pomysł, żeby biedne zwierzaki miały cierpieć za to, że są wychowane w taki, a nie inny sposób. Dlatego na razie pozostaję przy prewencji. W sumie... Fluttershy by pewnie lepiej wiedziała co zrobić w takiej sytuacji. A co do pająków, bo widzę że sporo osób tu pisze o arachnofobii, to ja tam zdecydowanie bardziej nie lubię komarów, a wiele pająków poluje na komary, więc ja tam pająki oceniam bardzo pozytywnie i pozwalam im mieszkać u mnie - co najwyżej przenosząc je w mniej wyeksponowane miejsca.
-
Hejka, Fluttershy, czy lubisz rysować? Albo malować? Natura to wspaniałe źródło inspiracji, a sądząc po Twoim talencie do śpiewu i szycia stwierdzam, że masz ciekawy zmysł estetyczny, więc stąd pytanie . Czy lubisz pisać? W sensie np. wiersze, powieści, albo chociażby książki przyrodnicze. O fanfiki nawet nie pytam, bo z poprzednich odpowiedzi wnioskuję, że ten temat jest Ci obcy. (a szkoda... ) Czy oprócz sytuacji z mantykorą zdarzyło Ci się jeszcze kiedyś, że musiałaś przekonywać przyjaciółki, że jakiś stwór nie jest wcale taki groźny/agresywny jaki się wydawał na pierwszy rzut oka? W końcu nawet najgroźniej wyglądające stwory mogą tak na prawdę być miłe i przyjazne, prawda?
-
Ja akurat jestem zdania, że każda postać powinna się zmieniać i to, w miarę możliwości, na lepsze. Fluttershy lubię za to, że jest taka dobra i miła, delikatna i troskliwa. Jeśli jednak pozwala ona, aby jej słabości przeszkadzały jej w życiu i stanowiły problem dla jej przyjaciółek, np. wtedy gdy opóźniała ich wspinaczkę na smoczą górę, albo kiedy próbowała się wymigać od pomagania przy tworzeniu tornada, to moim zdaniem nie jest to właściwy stan rzeczy i ucieszyłbym się, gdyby Fluttershy wyciągnęła wnioski z wcześniejszych odcinków i walczyła ze swoimi słabościami, aby w miarę upływu czasu stawać się jeszcze fajniejszą, niż była do tej pory. Warto zauważyć, że wielu Bronych (i zapewne też młodszych widzów) utożsamia się do pewnego stopnia z Fluttershy, gdyż są nieśmiali i mogą mieć również podobne problemy z odwagą albo z asertywnością. Jeśli Fluttershy będzie sobie z tymi problemami coraz lepiej radzić, to będzie to jasny przekaz dla tych osób, że pomimo swojej nieśmiałości mogą sobie radzić z życiowymi problemami i to zarówno dzięki pomocy przyjaciół, jak i dzięki rozwojowi osobistemu. Co do Discorda, to Fluttershy może się wiele od niego nauczyć. Nie będę nawet próbował zgadywać czego konkretnie, bo od tego jest panem chaosu, aby nas zaskoczyć. Mam jednak nadzieję, że sam Discord będzie się dzięki niej stawał coraz bardziej przyjazny i będzie wymyślał coraz to nowe sposoby wykorzystania chaosu do dobrych celów. Ciężko mi powiedzieć, czy na chwilę obecną Discord już się całkiem zdecydował zostać dobrym, czy też nadal zamierza sprawiać problemy, ale spodziewam się, że w jednym z nadchodzących odcinków kucyki będą potrzebowały jego pomocy (w końcu po to Celestia kazała go uwolnić z kamiennego więzienia) i wtedy Discord podejmie ostateczną decyzję. Chociaż, będąc wcieleniem chaosu, może mieć nieco inne podejście do znaczenia słowa "ostateczna" ;>
- 10 odpowiedzi
-
- Fluttershy
- sezon 4
-
(i 1 więcej)
Tagi:
-
Ogólnie idea "trzeba zapłacić, żeby mieć coś za darmo" jest mocno naciągana i po prostu nie powinni wtedy mówić, że coś jest za darmo. Po prostu płacą gracze, a nie twórcy gry. Nie, żebym miał coś przeciwko takiemu stanowi rzeczy - jest to jak najbardziej rozsądne podejście do sprawy, tylko nazywajmy rzeczy po imieniu. A co do samej inicjatywy, to ja tam za bardzo Skullgirls nie znam, musiałbym jeszcze przebadać temat, ale zakładam, że skoro mane6 dobrze się o tej grze i jej twórcach wypowiadają, to raczej nie jest to zła inicjatywa.
-
Nareszcie mamy dowód na to, że kucyki są znacznie większe od ludzi! Szkoda co prawda, że rozmiary porównywać możemy jedynie z trupem znalezionym w rozbitym statku kosmicznym, ale kto by się przejmował takimi szczegółami... na pewno nie nasi dzielni reporterzy!
-
-
Z pewnych źródeł wiadomo mi, że Babs radzi sobie całkiem nieźle. Może tajna siedziba Manehattańskiej Znaczkowej Ligi nie dorównuje jeszcze tej z Ponyville, ale przecież powstała później, więc nie wymagajmy od Babs zbyt wiele. Innymi słowy, moja odpowiedź to zdecydowane TAK.
-
Nie byłbym taki pewien, czy faktycznie, gdyby nie było Angela przy Fluttershy, to byłaby aż tak bezbronna wobec nadużyć jej zaufania ze strony innych kucyków i innych istot. Wiadomo, sporadycznie trafiają się kucyki, które próbowały wykorzystać jej brak asertywności, jak ten sprzedawca wisienek, ale takie kucyki to jednak rzadkość, a poza tym przepłacenie za wisienkę to nie jest wielka tragedia. Widzieliśmy zresztą, że Fluttershy potrafi postawić na swoim, np. kiedy na początku "Dragon Quest" odmówiła oglądania przelotu smoków. Z Discordem też sobie poradziła bez specjalnej pomocy ze strony Angela. Zresztą, jeśli ktoś faktycznie próbowałby skrzywdzić Fluttershy, to oprócz Angela w jej obronie zawsze gotowe są stanąć jej przyjaciółki, więc tym bardziej nie uważam, żeby Angel był jej potrzebny do zachowania równowagi z jej delikatną naturą. Niemniej zgodzę się, że Angelowi Fluttershy jest potrzebna. Bez niej mógłby zejść na złą drogę i stać się czarnym charakterem, a nie postacią pozytywną, tylko o mało delikatnych metodach, jaką jest moim zdaniem teraz. I jakby na to nie patrzeć, jest on po prostu przykładem tego, że są na świecie osoby, które nie bardzo potrafią okazywać innym swoje uczucia, przywiązanie, przyjaźń czy miłość. Próbują zgrywać twardzieli, zachowują się agresywnie, czasem nawet dochodzi do rękoczynów. Oczywiście, nie jest to właściwy stan rzeczy i nie powinno się mówić, że "wszystko jest w porządku, bo przecież tak na prawdę to on ją lubi, tylko to w taki dziwny sposób okazuje" - przemoc to w końcu przemoc i wyrządza krzywdę. Jednak to co tutaj jest istotne, to pokazanie jak należy w takiej sytuacji reagować. Niektórzy mówią, żeby Angela zastrzelić, przerobić na pasztet albo coś podobnego - to właśnie byłoby najgorsze co można zrobić, bo to tylko zwielokrotni przemoc i wszyscy na tym ucierpią. Właściwe podejście to właśnie te, które demonstruje Fluttershy - traktować Angela tak, jak my byśmy chcieli, aby on ją traktował.
-
Nowości ze świata mody: Zapowiada się przełom dziesięciolecia! Projektantka ubrań z Ponyville, Rarity, wprowadza nową modę na noszenie na boku specjalnego materiału, który pozwala kucykowi zasłonić swój znaczek i zamiast niego naszyć sobie haftowaną łatkę przypominającą znaczek innego kucyka, albo zupełnie nowy, nigdy wcześniej nie widziany znaczek. Dzięki temu kucyki mogą naśladować swoich idoli, nosząc ich znaczki, albo mogą wymienić się znaczkiem z przyjaciółmi. "Jeśli jakiś kucyk nie jest zadowolony ze znaczka, który przydzielił mu los, może teraz dowolnie go zmienić" - powiedziała naszym reporterkom Colgate, która zawsze marzyła o znaczku przedstawiającym szczoteczkę do zębów. Zapytana o źródło natchnienia, Rarity ze wstydem przyznaje, że... przeczytała ostatnio pewien fanfik z Pinkie Pie w roli głównej. Czyżby "Cupcakes"? Tego, jak i innych teorii na temat tajemniczego materiału stworzonego przez Rarity dowiecie się w następnym wydaniu gazetki...
-
Natrafiłem na dość ciekawy artykuł na temat edukacji w Equestrii (po angielsku): http://digibrony.tumblr.com/post/19933316706/pony-education Zresztą można tego samego autora też posłuchać na YouTube, jak opowiada o swoich domysłach na temat wykształcenia i historii głównych bohaterek, zarówno przed zdobyciem znaczków, jak i w okresie od zdobycia znaczków do wydarzeń z pierwszego sezonu. Co ciekawe, autor oprócz głównych bohaterek skupił się też na postaci Cheerilee, zakładając, że jest rówieśniczką Rarity, gdyż w trakcie gdy Rarity opowiada, jak zdobyła znaczek, źrebię wyglądające jak Cheerilee można wypatrzyć wśród występujących na scenie. Ja akurat byłbym bardziej skłonny założyć, że Cheerilee jest wyraźnie starsza od głównych bohaterek, a kucyk z klasy Rarity po prostu przypominał ją z wyglądu. Wnioskuję to zarówno z zachowania Cheerilee, jak i z tego jak się wypowiada na temat swojej młodości w odcinku "Call of the Cutie". Po prostu nie bardzo mi to pasuje do obrazu 15-20 letniej klaczy. Z jednej strony przypisywanie jej tak młodego wieku nie bardzo daje jej czas na zdobycie potrzebnego wykształcenia i doświadczenia, z drugiej strony zaś opis czasów gdy Cheerilee zdobyła swój znaczek dość wyraźnie kłóci się z wizją Rarity, która przecież też opisuje swoje zdobycie znaczka. Gdyby więc Rarity i Cheerilee były rówieśniczkami, to mielibyśmy tu pewną sprzeczność. Nie twierdzę, że to czegokolwiek dowodzi - w końcu moda opisywana przez Cheerilee mogła trwać bardzo krótko i nastąpić np. trochę później niż wydarzenia opisane przez Rarity. Mogło w końcu być tak, że było to przeoczenie ze strony twórców serialu, więc należy tą sprzeczność zignorować. Ja jednak bardziej byłbym skłonny uwierzyć, że źrebię z klasy Rarity jedynie przypominało Cheerilee, zaś sama nauczycielka jest przynajmniej z 10 lat starsza od głównych bohaterek. Aczkolwiek... nie wypada pytać się klaczy o wiek, zwłaszcza, że Cheerilee wygląda jednak młodo, więc niniejszym tego nie czynię. Niemniej ciekawi mnie, co Wy macie na ten temat do powiedzenia. Zresztą ciekawe jak wiek Cheerilee ma się do wieku Big Macintosha. Wiemy, że Big Mac jest trochę starszy od AJ, ale o ile lat? Czy zatem byłby młodszy od Cheerilee, czy starszy? Ciężko powiedzieć.
-
Może do efektu stereo używa słuchawek, a głośniki są tylko po to, żeby inni domownicy słyszeli że czegoś słucha. Ja np. do peceta mam tylko słuchawki, żeby hałas nie przeszkadzał innym domownikom... trochę to utrudnia sprawę, kiedy np. chcę komuś pokazać jakiś filmik czy coś, ale cóż takie sytuacje są sporadyczne. A co do systemów operacyjnych, to ja akurat preferuję pingwiny. Szybkie spojrzenie na googla podpowiedziało mi, że hasła takie jak "my little linux" czy chociażby "PonyOS" już się zadomowiły w internecie, więc jeśli kiedykolwiek zmienię system operacyjny, to tylko na taki bardziej kucykowy. Pingwiny może są i fajne, ale nie mają grzyw i znaczków na zadzie, więc kucyki jednak w ostatecznym rozrachunku wygrywają. I żeby nie offtopować za bardzo, wrzucam zdjęcie z serii: ... Jak wygląda typowe koło naukowe poświęcone grafice komputerowej (od strony programistycznej) i pisaniu gier komputerowych. Ja jestem drugi po lewej, w czarno-białej bluzie.
-
Hmm... naszedł mnie pomysł "nieco" szalony, ale skoro doktorku uważasz, że Derpy zasługuje na coś więcej, to bądźmy ekstremalni i przekroczmy wszelkie granice zdrowego rozsądku... Plan jest prosty: - Po pierwsze, TARDIS podobno może dowolnie zmieniać wygląd, tylko ta twoja się zacięła na wyglądzie niebieskiej budki telefonicznej. Spróbuj to naprawić, aby mogła się zmienić w pojazd wyglądający jak muffin. - Po drugie... daj ją Derpy w prezencie. Takiego prezentu nigdy nie zapomni, a tego przecież chciałeś, co nie? Masz chyba do Derpy zaufanie, że dobrze wykorzysta ów pojazd. Od teraz ona będzie dowodzić, a Ty będziesz jej asystentem A właśnie, prawie bym zapomniał. Możesz jej też ofiarować swoje serce w prezencie, jako wyraz miłości. Masz w końcu dwa serca, podobnie jak Van Gogh miał dwoje uszu, więc co za problem jedno ofiarować w prezencie... Chociaż... nie, to chyba jednak zły pomysł. Ale wybór pozostawiam tobie doktorze.