Skocz do zawartości

Arcybiskup z Canterbury

Brony
  • Zawartość

    5783
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    4

Wszystko napisane przez Arcybiskup z Canterbury

  1. Arcybiskup z Canterbury

    Daj swoje foto :P

    Ślimak, Ty Sosnowieckiej mgły nie widział. I to Sosnowiecka Mgła widzi Ciebie, nie na odwrót.
  2. Arcybiskup z Canterbury

    Fani kucykuf, a enneagram

    Ho, ho, ho. Nie żebym psuła humor, albo co... Ale "perfekcjonista" chyba jednak nie oznacza człowieka idealnego :3
  3. Arcybiskup z Canterbury

    Głupota na świecie

    Wymiana doświadczenia: Wbiłam na koncert Slayera w różowiastych skrzydełkach wróżki.
  4. Good morning Worm, your honour! The crown will plainly show! The prisoner who now stands before you, was caught red handed showing feelings, showing feelings of an almost human nature! This will not do! Call the schoolmaster!

  5. Z całego więc serca popieram. I widać zmianę w Twoich pracach. Ewolucję, znaczy się.
  6. Słowa "Chyba" i "prawie" są dobrze użyte. Naprawdę. Derpy występuje w serialu tylko w tle, a dłuższa rola to zaledwie dwa zdania, więc nie, nie każdy ją lubi. I nie, nie nie ma czegoś takiego że można być fanem jednego kucyka. A Pinkie Pie jest idiotką bez zeza, a jednak bardzo wiele osób ją lubi. Raindrops i ta druga też są podejrzewam postaciami z tła, więc nie należy im się większa popularność od popularności Derpy.
  7. A zapodaj linkacza do tego opowiadania, proszę.
  8. Mimo zmęczenia i względnie idealnych warunków na sen (ciepła noc, cisza wokoło) Darkness długo nie mógł zasnąć i ułożyć się wygodnie. W końcu jednak zasnął. Kiedy się obudził, słońce świeciło już jasno na niebie. Czuł się nieświeżo - widać w nocy bardzo się pocił, ale i tak lepsze to niż łażenie z bebechami na wierzchu. Rzeka była o krok od legowiska, tak więc uczucie pozostałe po nocy nie stanowiło poważnego problemu. Gdy tylko ogier wstał i się przeciągnął, ujrzał przed sobą jabłko. Jabłko leżące na ziemi. I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie kompletny brak drzew owocowych w zagajniku.
  9. Tkanina zaczepiona o ogrodzenie rozerwała się, a jej właściciel stracił równowagę i upadł na ziemię. Przez chwilę nie było go widać ponad polem. Mała szansa, ale może jakoś się uszkodził... Niestety, chwilę później jego twarz o niewątpliwie makabrycznej, podgniłej aparycji wysunęła się, kiedy stwór wstawał, zataczając się przy tym. Niestety, stracił cel z oczu. Nie widział Julesa ponad dachem pick-upa, a że nie orientował się widocznie w terenie, wznowił bezcelowe, mechaniczne błądzenie chwiejnym krokiem. Papieros tymczasem wypalił się, wbrew oczekiwaniom wcale nie sprowadzając ulgi na zestresowanego mężczyznę. Cóż, kanistry czekały, a zombie - nie. Czas na pracę.
  10. Arcybiskup z Canterbury

    Equestria: Płonąca zemsta

    - Dobranoc - odparła. Dalsza, zdecydowanie za krótka część nocy minęła spokojnie, bez przerywania snu żadnego z kucyków. Slag obudził się z zadem salamandry na swojej twarzy. Grzejnik spał w najlepsze z otwartą szeroko paszczą. I pomyśleć, że kładł się spać zwinięty w kłębek. Moth tymczasem nie było. Zapewne obudziła się już wcześniej i poszła załatwić sprawy ściśle związane z fizjologią.
  11. Arcybiskup z Canterbury

    Wasze sugestie

    Cóż. Odważne przedsięwzięcie z Twojej strony, Chrysiu. Z całego serca życzę powodzenia. I sugeruję: - Wprowadzenie ładu do działu - Zdecydowanie kto jest Avatarem, bo jak na razie widzę dominację userki Wilk Cassidy (co w pewnym sensie odpowiada za chaos) To tak na początek.
  12. Oficjalnie potępiam ten oto tutorial, i nie polecam Ci brać przykładu z niego. Mimo iż post sprzed kilku miesięcy, stwierdziłam że doczepić się muszę. Kuce tutaj mają za krótką szyję, za grube nogi, tułów, i ogólnie są nieproporcjonalne und do kitu, także ten. Niech to coś spłonie w piekle.
  13. Arcybiskup z Canterbury

    Equestria: Płonąca zemsta

    - Chyba sobie odszedł. Swoją drogą, tanio się cenią czasem te duszyczki zbłądzone... No, czas wznowić spoczynek! - powiedziała i ruszyła do chatki, gdzie z powrotem ułożyła się pod swoim kocem. Faktycznie, stukot i ostrzał kamieniami ustał.
  14. - Oczywiście, oczywiście. Pan wybaczy - mruknęła, a po chwili błotnisty brzeg wypluł swoją ofiarę.
  15. Wstać. Opanować się. Żyć. Znaleźć jakiegoś człowieka, bo dłużej sama nie pociągnie. Liza dawno tak bardzo się nie bała. Kątem oka zobaczyła, jak monstra idą w jej stronę. Zerwała się na nogi - tętno nagle wzrosło, a zadrapania na kolanach dały o sobie znać jeszcze mocniej, niż dotychczas. Nigdy nie bała się śmierci, aż do teraz, kiedy była tak blisko niej. Spojrzała szybko na twarze trupów, i z przerażeniem popędziła przed siebie. Oby się zgubiły i żeby tylko nie udało im się nadążyć. Zaczęła się modlić, w dalszym ciągu mając nadzieję, że cała sytuacja jej się śni. Pamiętała coś, co pomagało odróżnić jawę od koszmaru - ilość palców w dłoni. Spojrzała na swoje pocharatane ręce - liczba palców się zgadzała. Cholera.
  16. Arcybiskup z Canterbury

    Equestria: Płonąca zemsta

    - Nie, bo się kijowo rymuje. Nie silmy się na zbytnie ambicje. Tradycyjne "Tu spoczywają kości..." Będzie w sam raz. Chyba, że masz coś ciekawszego oprócz wrednika. - Wzruszyła ramionami.
  17. Liza zastanowiła się nad tym, nie wypuszczając intruza z objęć piachu i mułu. Usiadła w wodzie. Była teraz do połowy zanurzona. - Nie mieszkałam w tym domu, więc nie mam pojęcia o przedmiotach takich, czy innych. Wiem że w moim domu nie działo się nic złego. A człowiekiem jestem nadal! - Odparła, kładąc nacisk na ostatnie zdanie.
  18. Arcybiskup z Canterbury

    Equestria: Płonąca zemsta

    - Dla mnie spalenie tego nie jest groźbą. Ja tylko staram się dobrze radzić... Zorganizuję jakiś porządny kawałek głazu - powiedziała i zniknęła między drzewami. Wróciła dziesięć minut później, a u jej boku leżał duży, płaski, pochyły głaz wielkości kucyka. - I jak? Mogiła gotowa?
  19. Arcybiskup z Canterbury

    Equestria: Płonąca zemsta

    - A gdybyśmy spróbowali go pogrzebać? Mocno kościelna metoda, wiem, ale może... Może podziała? - zapytała cicho klacz, podchodząc bliżej towarzysza. Chwilę póżniej musiała się odsunąć, bo w jej kierunku poleciał kawałek gałęzi.
  20. I jeszcze ten się tutaj napatoczył, jakby mało było inwazyjnych działań nad jeziorem. Czego chciał? Na rybach egzorcyzmy przeprowadzać? Elizabeth Hempstock przez dłuższą chwilę zastanawiała się, czy nie zignorować gościa, ale po chwili rozsądek wrócił. Przecież jeszcze niczym jej nie zaszkodził, prawda? Na wszelki wypadek go unieruchomi, żeby nic nie zepsuł. To był dobry plan. Jako że Seraph stanął tuż nad wodą, podłoże nagle zaczęło robić się miękkie, a kiedy zauważył że piach i muł go wciągają, było za późno. Proces wciągania zatrzymał się, kiedy przybysz był zagrzebany do połowy ud. - Witam serdecznie nad jeziorem, w czym mogę pomóc? - zapytała topielica, a dopiero potem zdała sobie sprawę z tego, jak bardzo ironicznie to brzmiało. Trudno.
  21. Arcybiskup z Canterbury

    Equestria: Płonąca zemsta

    Kawałek deski który prawie trafił Slaga był wystarczającym oświadczeniem, że nie. - Czy ty kiedyś mu w jakiś sposób zaszkodziłeś? - zapytała Moth. grzejnik w tym czasie miotał się, poirytowany i chodził cały czas w kółko, powarkując.
  22. I zaniosłeś je do samochodu, a potem z wysiłkiem włożyłeś na tył pickupa. Najbliższy zombie zaczepił się kawałkiem zszarzałego ubrania o kawałek drutu wystającego z ogrodzenia i szamotał się z furią, wpatrując w Julesa. Był widocznie głodny, chociaż zombie właściwie zawsze odczuwały głód. Swoją jedną ręką próbował dosięgnąć mężczyznę nie zważając na dystans kilkudziesięciu metrów, który ich dzielił. Drugiej ręki nie było - z ramienia ziała tylko czarno - bordowa rana z wystającym kawałkiem kości. Widać było, że nie umarł dawno - skóra nie zdążyła jeszcze zejść z poszarzałej twarzy.
  23. Arcybiskup z Canterbury

    Equestria: Płonąca zemsta

    - Na moje oko to to żadna iluzja nie jest, tylko nasz gość jest niewidzialny. Trwale niewidzialny. - Odpowiedziała, i w tym momencie Grzejnik postanowił zadziałać, spluwając w dach kulą ognia. Nie skutkowało to jednak zajęciem się dachu, a rozpryśnięciem płomieni i efektownym syknięciem. - Bardzo możliwe, że to jest... - wiedźma nie dokończyła, bo zmuszona została do odsunięcia się przez nadlatujący kamień. - Możliwe że to duch, poltergeist znaczy się. Pewnie tej kupki kości w rogu, ale pewności nigdy nie ma. Nie wiem jak zadziałać w takich przypadkach. Radziłam sobie ze zwykłymi duchami, ale te wystarczy tylko przekonać, że nie żyją, podczas gdy ten tutaj nie wydaje się skory do dyskusji...
  24. Bo Eddie kocha nas wszystkich. http://www.youtube.com/watch?v=XZkAQoa1pl
×
×
  • Utwórz nowe...