Skocz do zawartości

Arcybiskup z Canterbury

Brony
  • Zawartość

    5783
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    4

Posty napisane przez Arcybiskup z Canterbury

  1. - Jak już dotrzemy na górę... Jak już dotrzemy to spróbuj go zlokalizować. Zastanawiam się, ile w tym wszytkim jest naszej winy... - powiedział głośno Arrow. Trudno było teraz przekrzyczeć fale, które nagle przybrały na sile i wielkości i lizały podstawę schodów, rozpryskując pianę i pojedyncze krople. Arrow wzniósł się w powietrze. Wolał nie ryzykować skręceniem karku przy upadku lub wbiciu w skałę przez falę.

    - Pomóc ci? - zapytał.

  2. Twilight przyłożyła patyk do skrzydła i wyjęła z torby plastry, którymi go przymocowała. Następnie owinęła konstrukcję bandażem i nałożyła opatrunek na ranę po strzale. Przyjrzała się krytycznie swojemu dziełu.

    - No. Powinno wytrzymać. Tak, na pewno wytrzyma. Teraz możemy się zająć ważnymi sprawami... Zawaliliśmy plan.

  3. Witam, cześć i czołem, na imię mi Katarzyna, Zmorą z powołania jestem. Leniwą, bo leniwą - nie szkodzi.

    Gdybyś chciał z kimś porozmawiać o horrorach, grimdarkach, Neilu Gaimanie, Grze o Tron, ewentualnie czcić i wychwalać Megadeth - pisz śmiało. Jeśli nie - też pisz. Ale uważaj, albowiem możesz spodziewać się odzewu...

  4. Zmora która próbowała przytrzymać się kory drzewa widocznie rozmyśliła się i zrezygnowała z pomysłu. Tyle trudu i energii... Puściła drzewo i stanęła za Armitrajem, a po stwierdzeniu bezpieczeństwa siadła po turecku i czekała na tok wydarzeń. Żeby umilić sobie czas, obejrzała jeden z talizmanów starca.

    - Całkiem ładny. Miły dla oka. Długo pan zbierał tę kolekcję?

  5. - A potem przypadkiem zdziwić się, kiedy któreś z was obudzi się martwe... Wspaniały sposób. Naprawdę. Połóż się - rozkazała klacz. Sama zaś zniknęła na chwilę w lesie, żeby wrócić z kawałkiem patyka do usztywnienia złamania.

    - A teraz... Teraz będzie bolało - ostrzegła. I faktycznie. Manipulacja przy kości skutecznie znieczuliła Midnighta, dając mu przez ułamki sekundy pożałować, że przystał na operację.

  6. - Tak samo sądziłam. Przecież możemy spróbować, prawda? I tak gorzej już być nie może. Kozły zniszczyły o zajęły Equestrię, Celestia najprawdopodobniej uwięziona, a Luna... Luny nie ma. Discord wydaje mi się najbardziej pozytywną opcją. Jeśli nie on... Co proponujesz? - zapytała.

  7. - Księżniczka nie jest tak bardzo apodyktyczna, jak ci się wydaje. Słucha swoich poddanych i nie kara nikogo bez powodu, nie mówiąc już o krzywdzie jakiejkolwiek. Jej zależy na pokoju i szczęściu. I przecież wie o twojej obecności tutaj. Ufa mi. A ja ufam jej. Bez nerwów... Nie będzie tak źle, jak przewidujesz. A i Księżniczka Celestia ucieszy się, że Discord się... umm... Przyda.

  8. - Przecież to jest zbyt zorganizowane jak na niego... A i nie zapominaj, że jego przyjaciółka ma problem. Discord naprawdę długo powstrzymywał się od siania bałaganu dla Fluttershy. I jest potężny. ma szanse nawet przeciwko Nightmare Moon... Tak sądzę. Uwierz mi, zmienił się. Byłam przy tym - powiedziała.

  9. Kilka oczu od czasu do czasu zatrzymywało się na Krussku. Gościom kantyny nie umknęła transakcja między Trandoshaninem, a Kel Dorem. Śledzili Krusska aż do samych drzwi. Wyszedł na ulicę. Szare, ponadgryzane budynki, kurz i pojazdy latające między budowlami. Wszystko takie samo, a jednak... piękniejsze. To dopiero pierwsze zlecenie. Potem będzie więcej i więcej... Przy zapale i pasji jaką Krussk pałał do rozszarpywania słabych i plugawych istot mógł dojść naprawdę daleko. Tak daleko, że w końcu zdobędzie miecz świetlny. Może i Jedi byli mocni, ale na pewno nie byli niezwyciężeni. A potem... Potem będzie jeszcze lepiej.

  10. - Zostaliśmy upokorzeni. Upokorzeni i bezbronni. Hammer nie żyje. Nie możemy nic zrobić, bo nas zabiją, a i tak niczego nie osiągniemy. Nie wiadomo gdzie jest Veritas, a oni przy okazji mogą sobie buszować i zdobywać Equestrię. Żyć nie umierać. Nawet przed spotkaniem Veritasa nie czułem się tak bardzo podle jak teraz - wyżalił się Arrow.

  11. - To tak bardzo problematyczne stworzenie... Dasz mu jeść, a to odgryzie ci rękę... Zupełnie bez sensu - mruknęła Zmora, która zlazła z drzewa po zniknięciu smoka. Nie żeby się go specjalnie bała, o nie. Ona inaczej odczuwała strach... Stworzenia rosnące tak szybko i jedzące tak dużo po prostu budziły w niej pewien dyskomfort, kiedy znajdowała się w ich obecności. Zwłaszcza, kiedy nie miała możliwości przemiany i była głodna.

×
×
  • Utwórz nowe...