Skocz do zawartości

Arcybiskup z Canterbury

Brony
  • Zawartość

    5783
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    4

Posty napisane przez Arcybiskup z Canterbury

  1. Czarny cień zjawił się tuż przy twarzy Wioletty i wyszczerzył szeroki uśmiech. Żółte ślepia zajarzyły się.

    - Bu! - krzyknęła zjawa, po czym rozpłynęła się w powietrzu. Pojawiła się znowu, za Wiolettą i smugi czarnej mgły zaczęły się przekształcać.

    Przybrała teraz postać kobiety o bladej skórze i rudych, kręconych włosach. Ubrana była w długie buty, białą tunikę, szary płaszcz i czarne spodnie.

    - Oto i ja, jak chciałaś... - wyszczerzyła się. Żółte oczy błysnęły.

  2. Ignis roześmiał się okrutnie.

    - To jest problem. Widzicie we mnie tylko potwora, dlatego się nim stałem. Nie sądzisz że i ja mam prawo do szczęścia? Twierdzisz że tacy jak ja nie mają zdolności zawierania normalnych kontaktów z innymi kucami.

  3. - Twilight - zwróciła się Księżniczka Luna do klaczy. - Proszę, zostań na zewnątrz i na wszelki wypadek patrz czy ktoś niepożądany nie ma zamiaru złożyć nam wizyty. - Klacz spełniła prośbę. Drzwi zamknęły się za nią, a Luna ruszyła po schodach prowadzących na górę.

  4. To ten. Wybieram zmorę (Kto by pomyślał)

    Imię: Nocturne

    Wygląd: Cień o falujących, długich włosach i żółtych oczach. W tej postaci widać tylko jej kontury, i szeroki uśmiech ukazujący ostre, trójkątne zęby (I oczy).

    Historia: Nocturne jest stworzeniem żywiącym się strachem (i nie tylko), to jedna z tych mieszkających pod łóżkami i w szafach, których obecność jest bardzo mocno wyczuwalna i jeszcze bardziej przerażająca. Narodziła się we śnie jednego z pacjentów szpitala psychiatrycznego. Tam też przybrała formę i funkcjonowała, aż do teraz.... Mistrzyni iluzji, potrafi zmieniać swoją postać i wnikać w umysły.

  5. Przed budynkiem - wbrew oczekiwaniom - znajdował się tylko jeden kozioł. Po interwencji Luny wróg wylądował związany w pobliskich zaroślach.

    - Potem się nim zajmiemy - wyszeptała. Twilight kiwnęła głową, gotowa do dalszego działania.

  6. - Plan? - Ignis ze złością spojrzał na Somadę. - Sądziłaś że co zrobię? Wynajdę jakąś broń i napadnę na Canterlot żeby objąć władzę? Mógłbym zrobić to bez pomocy broni. Jestem wystarczająco silny i bez tego. Mam możliwość zmiażdżenia tej krainy. Doszczętnie. Miałem możliwość zabicia was, a nie zrobiłem tego. Opierasz się tylko o opowieściach cudownego, dobrego Veritasa. Widzsz tylko czarne i białe. Wierzysz we wszystko co ci powiedział.

  7. - Chodźcie za mną - rozkazała Twilight. Luna zmieniła się w bezpostaciową, granatową mgłę. Fioletowa klacz prowadziła przez  las, aż wyszła z niego, kierując się do piętrowego budynku.

  8. Promień z rogu Ignisa zadrżał, a misa zapaliła się i zniknęła. Ignis roześmiał się.

    - Idealnie. Dokładnie tak... Jeszcze tylko chwila... - powiedział. A jednak, nic się nie stało. Zupełnie nic. Alicorna opuścił dobry humor.

    - Co mogło pójść nie tak...? - zapytał z rozczarowaniem w głosie. Hammer i Arrow spojrzeli na siebie zdziwieni.

×
×
  • Utwórz nowe...