Skocz do zawartości

Arcybiskup z Canterbury

Brony
  • Zawartość

    5783
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    4

Posty napisane przez Arcybiskup z Canterbury

  1. Kanał rozdwajał się. Jedna droga szła prosto, druga skręcałą w lewo. Co chwila słychać było kapanie wody, a przy wytężeniu słuchu nawet piski jedynych żyjących mieszkańców kanałów - szczurów. Zapewne były wszędzie dookoła łowców, bo co chwila niewielka, czarna sylwetka przebiegała im drogę.

  2. Nagle Midnighta nawiedził ból głowy. Razem z nim do umysłu pegaza wdarły się dziwne obrazy. Obrazy dorosłych kozłów i ich dzieci. A potem samych małych koźlątek, pogrążonych w smutku. Ckliwe scenki szybk zakończyły się, a kuc poczuł coś jakby kopnięcie z całej siły. Niemal poczuł kopyto na swojej potylicy.

  3. Spike ruszył dalej. Po dotarciu pod niewielki dom zapukał w drzwi. Chwilę później otwarły się, ukazując stojącą na progu Fluttershy.

    - Umm. Witaj Spike. I Ty, Fiury - powiedziała cich z lekkim uśmiechem na twarzy. - Spike, bardzo mi miło że zaproponowałeś zajęcie się Angelem na chwilkę... Bardzo mi tym pomożesz.

    - Jasne Fluttershy. No, to gdzie nasz mały puchaty przyjaciel? - zapytał smok. Rozejrzał się, zapewne poszukując Discorda.

    - Kogóż to moje piękne oczy widzą... - odezwał się głos.

  4. - Tam na wzgórzu - powiedział smok. Na mostu przechylił się i spojrzał w dół, do strumyka.

    - Patrząc na barwę wody można się domyślić, że Discord już tu jest... Albo fabryka tęczy zawiodła - dodał smok. Strumień niósł ze sobą fioletową wodę w szkocką kratę.

  5. Somadzie udało się za pierwszym razem przenieść do kanałów i siebie i Arrowa. Wylądowali w starym, okrągłym kanale tuż przy jednej z omszałych krat blokujących przejście. Ciemność która ich otaczała zupełnie uniemożliwiała widzenie.

  6. - Na to właśnie liczyłam. A teraz ruszać się. Musimy działać szybko, bo rano z pewnością zaczną przeszukiwać lasy wokół wioski - zarządziła Księżycowa Czarownica i ruszyła szybkim krokiem w stronę Ponyville. Twilight spuściła głowę i z miną męczennika powlokła się za tą, która jeszcze niedawno była jej wrogiem.

  7. A widzisz, Animal. A moja jest psycholem, ale nie jest zła.

    I nigdzie nie napisałam, że lubuje się w dekapitowaniu czy deskrzydlaniu kucy. Większość sesji na tym forum jest śliczna, słodka i kipiąca przyjaźnią, miłością raz innymi tego typu emocjami. Dlaczego by nie wzbogacić tejże sesji o przeciwne uczucia?

    Poza tym, przeczytawszy "socjopata" od razu widzicie Hannibala Lectera odgryzającego ludziom części ciała i dorabiacie sobie niepotrzebną zupełnie filozofię... No bo szczerze, czy wszyscy socjopaci mordują?

     

    Cloudsie drogi: Cholerne, nie holerne, zachowUjcie, wieRz. I Maltretowała, albowiem do płci przeciwnej niż Twoja należę. Tak mi się przynajmniej zdaje.

  8. Nieeee! Żadnych więcej psycholi bo zwariuję! Błagam! Czy to nie mogą być miłe, ładne i patatające sobie naokoło kucyki? Ależ nie. Socjopaci, kucza wasza mać! W zadach wam się poprzewracało!

    Do obory mi z tą kartą, już!

     

    Drogi Cloudsie, poluzuj rajstopy i odetchnij głęboko. Nie bądź niemiły. Twierdzisz, że moja postać jest brzydka. I dlaczego? Bo socjopatka to od razu brzydka? Nie kierujmy się stereotypami. Poza tym - jak pisałam - potrafi być miła, a i zdolności patatajania nie zatraciła. Tak sądzę.

  9. Imię: Moth Rattlehead

    Wiek: 18

    Rasa: Pegaz
     

    Płeć: Klacz

    Wygląd: Moth to klacz o drobnej budowie i niskim wzroście. Ma ciemną, granatową sierść i czarną, długą, prostą grzywę - podobnie jak ogon. Jej tęczówki są żółte z szerokimi źrenicami o przenikliwym spojrzeniu. Cutie mark przedstawia zarys głowy kuca ze spiralą w środku.

    Historia: Moth urodziła się w Cloudsdale, ale mieszkała w Ponyville, ze względu na to, że jej ojciec był kucem ziemnym - matka była pegazicą. Po nauczeniu się latania klacz kontynuowała naukę w mieście pegazów. Nie wyróżniała się jednak wśród rówieśników szybkością i siłą. W związku z tym nie brała udziału w konkurencjach sportowych, a zagłębiała się w książki. Nie była popularna. Wolała spędzać czas w swoim towarzystwie, z dala przyglądając się kucom. Dzięki niewielkiej liczbie przyjaciół mogła skupiać się na analizowaniu ich zachowań, w czym nikt jej nie przeszkadzał. Inne kuce raczej stroniły od Moth z powodu jej chłodnego podejścia i tajemniczości. Wówczas nikt nie wiedział jeszcze, że cicha i niepozorna klacz ma zaburzenia psychiczne. Moth była bowiem socjopatką. Potrafiła się jednak wzorować na innych, dzięki czemu nie odróżniała się od otoczenia i nie wzbudzała swoją osobą niepokoju. Z czasem umysł i psychika innych stała się jej pasją. Zaczęła poświęcać jej coraz więcej czasu. Ponieważ jej ojciec pracował w szpitalu, mogła spotykać się z psychologami pracującymi tam i przez rozmowy zdobywać wiedzę. Pragnęła zdobywać jej więcej. Stało się to dla niej priorytetem, dlatego też  była zdolna zrobić wiele dla tego celu. Wiedziała, że zabicie kuca nie byłoby dla niej przeszkodą. Większość zasad moralnych narzucanych przez płeczeństwo wydawała jej się niepotrzebnymi barierami. Usłyszawszy o wyprawie Applejack, miejscowej farmerki,  zapragnęła dołączyć ze względu na możliwość badania innych kucy. Na tak karkołomną wyprawę z pewnością wybierze się wiele ciekawych umysłów, dzięki którym zdobędzie jeszcze więcej wiedzy. Oni, zajęci wyprawą i zdarzeniami nie będą zwracać na nią specjalnej uwagi, a ona... Ona spróbuje ich poznać i nie przeszkadzać w wyprawie.

     

    Charakter: Inteligenta klacz, potrafiąca się przystosować do sytuacji. Nie odmówi pomocy, zarówno w sferze psychicznej jak i fizycznej, choć przy tym drugim nie może zaoferować zbyt wiele. Nudzą ją przeciętne umysły. Potrafi dobrze ukrywać swoje emocje i maskować swoje nieprzystosowanie do życia społecznego, nie stroni jednak od złośliwości.

     

    Umiejętności: Wgłębienie się w umysł kuca, zrozumienie jego zachowań. Moth jest bardzo trudno oszukać, bo potrafi wykryć ewentualne kłamstwo opierając się o reakcje danej postaci. Poza tym potrafi się beszelestnie poruszać.

     

    Wyposażenie: Torba z wypełniona niewielkim notatnikiem, trzema ołówkami i niewielką apteczką na wypadek skaleczeń. To jedyne potrzebne jej elementy, bez których Moth miałaby problem przetrwać.

  10. Spike idąc przez miasteczko co chwila machał do kogoś i witał się z kimś. Był tu prawie tak bardzo lubiany jak Pinkie Pie. Szli przez wieś, aż dotarli poza jej granice. Fiury mógł teraz zobaczyć niewielki gaj, za którym płynął strumień. Nad nim stał most, a dalej rozciągało się niewielkie wzgórze. W tej okolicy ptaki śpiewały jakby głośniej i było ich więcej. Miejsce sprawiało wrażenie przyjaznego i ciepłego, gotowego na przybycie gości.

  11. - Od najbliższego możliwego celu. Ponyville. Zabraliście się do akcji wyjątkowo niezręcznie. Że też muszę ratować waszą reputację... Teraz trzeba pokazać, kto naprawdę rządzi. Trzeba pokazać plugawym kreaturom, gdzie ich miejsce i dlaczego nie powinny nigdy więcej powtarzać ataku. Celestia ma zbyt miękkie serce żeby ich zgromić. Ja nie zawaham się zabić kozła. W tym nad nią góruję. Czy starczy wam sił, aby jeszcze dzisiaj zmieść rogatych z powierzchni Ponyville?

  12. 1. Gdybyś miała kogoś zabić to jak?

    2. Jeśli byś to zrobiła impulsowo to byś żałowała?

    3. Czy mogłabyś porwać dziecko?

     

    1. Jak powszechnie wiadomo, jest wiele sposobów na zabicie czasu. Na zabicie kuca jeszcze więcej. A jednak kuc żywy jest bardziej przydatny niż kuc martwy.

    2. Ja nigdy nie żałuję. Nigdy i niczego.

    3. Królowa Nocy może wszystko. Nie, nie porywałabym dziecka. Ja odebrałabym swoją własność.

  13. - Teleportuj nas gdzieś. Gdziekolwiek. Byle z dala od tego miejsca - wysapał pegaz. Wyglądał teraz bardzo żałośnie, mokry od wody morskiej i zawieszony w powietrzu.

    - Powinniśmy kogoś ostrzec. Mam na myśli... Mam na myśli Celestię. Albo Lunę. Albo kogokolwiek o niebezpieczeństwie, jakie stanowią oni.

  14. - Czad - rzuił smok i skierował się w stronę drzwi. Nagle odwrócił się, jakby coś sobie przypomniał i spojrzał na górę, na jedną z półek.Siedziała tam duża sowa, której oczy lustrowały otoczenie.

    - Pilnuj domu - powiedział Spike. Sowa w odpowiedzi zahuczała.

  15. - Coś... Coś, albo ktoś z pewnością. Choć ze mną - powiedział. Pchnął zamek do góry, uchylił drzwi i obserwował... W mroku coś się poruszyło. Coś poniżej skały. Zbyt niewyraźnie, aby można było rozpoznać... Na szczęście, kucom wciąż pozostawał słuch. To on utwierdził ich w przekonaniu, że mają martwego gościa. Słuch i zapach zgnilizny przyprawiający o mdłości... Nawet na tą odległość.

  16. Nawigator miał niewielki, okrągły guzik. Zapewne tym właśnie włączało się urządzenie. Krussk doszedł do rudery służącej najemnikom za miejsce noclegowe. Po tym zadaniu będzie musiał się spakować... Przebywanie w towarzystwie tak wielu głupich bydląt nie działało na niego dobrze. W pomieszczeniu z którego rano wyszedł nie było już najemników. Zapewne częśc poszła do jakiegoś tanieg baru, część dostała zlecenia, a część... Poszła do taniego baru. Że też ludziom nigdy się to nie nudziło... Ta rutyna codzienności...

  17. - Tak nazywali Twilight. Ale ona jest kujonką i ma obsesję na punkcie nauki, mówię ci. No, dobra. Gotowy? Możemy iść? - zapytał mały smok z ogromną ilością zapału w oczach. W pewnych momentach wydawało się, że Spike jest trochę nadpobudliwy. A jednak, w przeciwieństwie do innych smoków nie był straszny. Trudno żeby straszny był ktoś niższy od Fiury'ego.

×
×
  • Utwórz nowe...